10

Lila

- Boże, błagam...

Kiedy wkroczyliśmy do sypialni Miguela, poczułam się tak, jakbym znalazła się w najgorszym koszmarze.

Duże łóżko przykryte było białą narzutą, na której z pewnością chciano zobaczyć moją dziewiczą krew. Na szafce nocnej zauważyłam grube kajdanki ze skórzanymi bransoletami, knebel, opaskę na oczy i sztucznego penisa. Żaluzje w pokoju zasłonięto do końca, a jedynym źródłem światła były dwie lampki znajdujące się po bokach łóżka.

To jednak nie było w tym wszystkim najgorsze. Wokół łóżka bowiem znajdowało się siedem krzeseł. Wszystkie zajęte były przez piratów Le Corsario. Jedynie Dagger stał za swoim krzesłem i kurczowo ściskał dłońmi oparcie. Wpatrywał się we mnie z przeprosinami w oczach.

Cofnęłam się, ale wpadłam na pierś Miguela. Mężczyzna przytrzymał mnie za ramiona, wbijając mi mocno palce w skórę. Syknęłam i gdy próbowałam się od niego oddalić, ten chwycił mnie mocniej.

- Proszę, zrobię dla was wszystko. Będę gotować i sprzątać. Błagam, tylko nie to.

- Rozbieraj się, zwierzaczku. Zrób to, albo pożałujesz.

Miguel mnie puścił. Cofnął się dwa kroki w tył. Mimo, że nie trzymał mnie już za ramiona, wciąż czułam, jakby to robił. Był moim niewidzialnym oprawcą, który towarzyszył mi nawet, gdy stał metr ode mnie i mnie nie dotykał. 

Wszyscy patrzyli na mnie z podekscytowaniem. Hector poprawił w kroku spodnie. Widziałam w nich rosnącą erekcję. Yuno z Diablo popijali whisky i rechotali na mój widok. Ruthless, Victor i Adrik już masowali swoje erekcje. Dagger wciąż stał za krzesłem i z pogardą patrzył na swoich przyjaciół.

Opuściłam poddańczo głowę. To nie miało sensu się udać. Gdybym spróbowała uciec, moja kara byłaby jeszcze bardziej surowa. Miguel nie poprzestałby na gwałcie. Pozwoliłby również swoim przyjaciołom z załogi mnie przelecieć, co zapewne skończyłoby się dla mnie kalectwem i głębokimi urazami psychicznymi. Nie mogłam więc uciec i błagać o litość. Moje prośby o uniknięcie gwałtu spotykałyby się z większym podnieceniem mężczyzn. 

Kiedy chwyciłam krawędzie sukienki, w pokoju rozległy się gwizdy i śmiechy. Zdjęłam sukienkę przez głowę i rzuciłam ją na podłogę. Po chwili do sukienki dołączył stanik, a także majtki.

Gdy je zdjęłam, w pokoju zapanowała grobowa cisza. Po chwili została przerwana przez donośny śmiech i wiwaty.

- Kurwa, Miguel. Ona jest nieogolona. Ja pierdolę, ale obrzydlistwo.

Poczułam piekące łzy na słowa Victora. Miguel jednak stanął w mojej obronie. Położył delikatnie dłoń na moim ramieniu i pogłaskał mnie.

- Ona jest moja. Nie musi ci się podobać. To moja suka.

- Mogłeś kazać jej coś ze sobą zrobić. To naprawdę obleśne.

Wcale nie uważałam tego za obleśne. Nie chciałam golić się w swoim miejscu intymnym. Dbałam o swoje ciało i przycinałam włoski na kobiecości, ale nie czułam potrzeby, aby ogolić się do zera. Akceptowałam swoje ciało takie, jakim było, jednak po słowach Victora poczułam się okropnie.

- Zachowaj swoje uwagi dla siebie, albo cię stąd wypierdolę. Jesteśmy braćmi. Kiedy mówię, że masz mieć szacunek do mojej niewolnicy, tak masz postępować.

Victor się zamknął, ale ból po jego słowach pozostał. Czułam się jak dziwka. Boże, dziś miałam się nią stać. 

- Połóż się na plecach, zwierzaczku. Zegnij nogi w kolanach i rozszerz uda. Ręce ułóż nad głową. 

Przeszłam między krzesłami, na których zasiadali Victor oraz Yuno. Victor dał mi klapsa w pośladek. Myślałam, że Miguel ochrzani brata, jednak nic nie powiedział. 

Kiedy kładłam się na łóżku, czułam na sobie spojrzenia wszystkich mężczyzn. Niektórzy śmiali się ze mnie i pogwizdywali. Victor żartował na temat mojego owłosienia z Hectorem. Rozumiałam, że byli przyzwyczajeni do wygolonych na zero dziwek, jednak ja nią nie byłam. Przecież to nie było nic złego, aby nie golić się w tym miejscu intymnym. Wiele kobiet się tam nie goliło, a piraci z pewnością również tego nie robili.

Zgodnie z rozkazami Miguela, zgięłam nogi w kolanach i rozszerzyłam uda. Ręce ułożyłam nad głową. Po chwili Brzytwa zapiął mi na nich kajdanki i przykuł moje ręce do wezgłowia łóżka. Moje ciało wygięte było teraz w łuk. Piersi były wyeksponowane, a sutki zesztywniały z zimna.

Miguel rozbierał się, patrząc mi w oczy. Gdy był już całkiem nagi, Ruthless poklepał go po plecach. 

Zamknęłam oczy, kiedy Miguel zanurkował twarzą między moje uda. Zaczął mnie ssać, lizać i podgryzać. Starałam się nie wydawać z siebie żadnych dźwięków, aby nie dać zebranym tu mężczyznom satysfakcji. Spojrzałam z wyrzutem w oczy Daggera, który siarczyście przeklął. 

Starałam się skupić na pieszczotach Miguela i odłączyć umysł od tego, co działo się wokół. Chciałam być nawilżona, aby łatwiej przyjąć penisa Brzytwy. Bałam się, że będzie bolało, a piraci będą się ze mnie naśmiewać. Wiedziałam, że już nigdy mi nie odpuszczą i będą wspominać ten dzień. Dzień, w którym mnie zgwałcono.

Kiedy Miguel przygryzł moją łechtaczkę, zakwiliłam cicho. Po moich policzkach pociekły łzy.

Krzyknęłam, gdy wsunął we mnie jeden palec. Poruszał nim powoli, a ja słyszałam charakterystyczny dźwięk świadczący o tym, że byłam już mokra i podniecona. Gotowa, aby go przyjąć. 

- Wypierdolę twoją słodką cipkę, zwierzaczku. To przypieczętuje naszą relację. Właściciela i niewolnicy. 

Gdy poruszał we mnie palcem, wierzgałam biodrami. Chciałam się od niego odsunąć, ale gdy Miguel widział moje starania, wpychał palec głębiej. 

- Proszę, już...

- Już? - spytał, śmiejąc się. 

- Wsadź jej tego sztucznego fiuta w usta. Niech się dusi.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Słowa Hectora bolały. Boże, to wszystko tak bolało.

- Pieprz się, Hector. Później może będziesz miał szansę sam to zrobić.

Zanim zdążyłam zapytać, co miał na myśli Miguel, wszedł we mnie ostrym pchnięciem. 

Wszystko na chwilę zamarło. Przestałam się ruszać i oddychać. Penis Miguela przebił moją błonę dziewiczą, a ja odruchowo zacisnęłam mocno nogi wokół talii kapitana statku. Przyciągnęłam go bliżej do siebie, jakby moje ciało szukało bliskości drugiego człowieka. Nawet, jeżeli jedynym, kto mógł mi zapewnić bliskość, był mój gwałciciel.

- Lila?

Uchyliłam lekko powieki, słysząc melodyjny głos Miguela. Nie poruszał się we mnie. Czekał, aż przyzwyczaję się do jego rozmiaru. 

- Jesteś ze mną. To dobrze. Teraz cię wypierdolę. 

Mówiąc to, zaczął się we mnie wbijać. Krzyczałam głośno. Wbijałam pięty w jego plecy. Próbowałam go kopnąć, ale w tej pozycji byłam całkowicie bezbronna i bezsilna. 

Miguel zaczął ssać naprzemiennie moje sutki. Jego ciemne włosy łaskotały mnie w pierś i podbródek. Zawyłam głośno z rozpaczy. Było mi okropnie wstyd.

Poczułam, jak Miguel się spina. Był już tak głęboko we mnie, że zdawał się być częścią mnie. 

Brzytwa przyssał się do moich ust. Spijał moje jęki i błagania. Przygryzł moją dolną wargę do krwi, gdy dochodził. Nie zabezpieczył się. Boże, co będzie, jak będę miała z nim dziecko? 

W tej chwili to było moim najmniejszym zmartwieniem. Musiałam uporać się z moim nadciągającym orgazmem. Nie chciałam go osiągnąć, aby nie dać Miguelowi satysfakcji, lecz gdy otarł się miednicą o moją łechtaczkę, doszłam z głośnym jękiem na ustach.

Moje ciało opadło z sił. Poddałam się całkowicie. Nie przejmowałam się nawet śmiechami piratów siedzących wokół łóżka i podziwiających spektakl. 

Po dłuższej chwili Miguel chwycił mnie za szczękę. Spojrzał mi głęboko w oczy. Oboje byliśmy spoceni i zdyszani. Dodatkowo ja byłam bardzo obolała. Każda kość zdawała się płonąć żywym ogniem. To było piekło. Moje piekło, na które sobie nie zasłużyłam. 

- Teraz czeka cię druga część zabawy, zwierzaczku. Panowie, teraz wybiorę tego, kto wejdzie w cipkę mojej niewolnicy!

Myślałam, że to będzie koniec. Piraci Le Corsario wyjdą, a Miguel się mną zaopiekuje. Nie liczyłam na ciepło z jego strony, jednak miałam swój honor i dumę. Mógł choć trochę się mną zająć po gwałcie, ale dla niego takie pojęcie nie istniało w słowniku. 

Kiedy wyszedł ze mnie jednym ruchem, wstał i z dumą spojrzał po swoich piratach. Przez załzawione i zmęczone oczy niewiele widziałam, choć nie sposób było nie zauważyć ich krzywych i pełnych pogardy dla mnie uśmieszków.

- Ja to zrobię. 

Sądziłam, że najgorsze już się dokonało, jednak gdy usłyszałam słowa Daggera, piekło na nowo mnie pochłonęło.

- Och, doprawdy? - spytał Miguel, chwytając w dłoń swojego penisa pokrytego moją dziewiczą krwią. Nie było jej dużo, jednak było to zawstydzające. Pokazał, że byłam dla niego tylko zabawką i tak się miałam czuć. 

- Chcę ją wypieprzyć, kapitanie. Pozwól mi na to.

- Kurwa, a ja chciałem to zrobić - warknął Hector, rechocząc głośno. 

- Dobrze. Zgadzam się na Daggera, panowie. On, jako drugi, doświadczy rozkoszy przyjemności, która otuli go w piździe Lili. Gdybym nie musiał, nie dzieliłbym się z wami moją niewolnicą, ale takie jest prawo. Ja, jako doskonały kapitan załogi Le Corsario, tego prawa przestrzegam. Od dziś Lila jest moja. Dagger będzie sprawował nad nią opiekę, gdy ja nie będę w pobliżu. Tak prezentuje się rzeczywistość, moi drodzy. Nie marnujmy się czasu! Dagger, do łóżka!

Mężczyźni się zaśmiali, a ja przeżywałam katusze.

Patrzyłam na rozbierającego się Daggera. Człowiek, którego uważałam za swojego obrońcę, mnie okłamał. Mówił, że zajmował się mną, aby odpokutować za to, że nie zdołał obronić swojej matki, ale to były bajki. 

Łóżko ugięło się pod jego ciężarem. Brunet położył się na mnie, przygniatając mnie do łóżka swoim ciałem. Był muskularny i wytatuowany. Mógłby zrobić mi krzywdę bez większego wysiłku.

- Nie skrzywdzę cię, skarbie.

- Co?

- Cii - wyszeptał, wodząc palcami wokół mojego sutka. - Oni nie mogą się tego dowiedzieć. Miguel już wcześniej mnie wybrał. Wiedział, że ja, jako jedyny z całej załogi, zrobię ci najmniejszą krzywdę. Nie chcę tego robić, ale jakkolwiek źle to, kurwa, brzmi, robię to dla twojego dobra, Lileczko.

Patrzyłam w jego oczy. Dagger uśmiechnął się do mnie łagodnie i pocałował mnie w czoło. Jego wargi stykały się z moją skórą dłużej, niż mogłabym przypuszczać. 

Chciało mi się płakać. Nikt nie był tak dobry jak Dagger. Owszem, to, że zamieszał mnie zgwałcić zaraz po Miguelu było okrutne, lecz jeśli wierzyć jego słowom, chciał mojego dobra. Byłam pewna, że Victor, Hector ani pozostali nie byliby dla mnie tak łagodni, jak on.

- Spokojnie. Będę delikatny.

Kiedy się we mnie wsuwał, nie bolało tak, jak przy Miguelu. Wchodził we mnie powoli i choć siedzący wokół mężczyźni protestowali i kazali mu ruszać się szybciej, Dagger ich nie słuchał. Działał w swoim rytmie, w swoim tempie. 

Scałowywał łzy z moich policzków. Lizał mnie delikatnie po twarzy i pieścił kciukiem moją łechtaczkę. 

- Cii, jestem z tobą. Nikt cię nie skrzywdzi, skarbie.

Poczułam, jak się spina. Dagger dyszał ciężko. Pot z jego czoła spływał na moją twarz, ale nie przejmowałam się tym. Czułam się spokojna i wiedziałam, że mogłam się poddać. Dagger bowiem miał mnie w swojej opiece, więc mogłam bez walki odpocząć. 

Drugi orgazm był dla mnie boleśniejszy od pierwszego. Bolała mnie cipka i piersi. Ręce uniesione nad głowę rwały mnie w ramionach.

- Rozejść się - warknął Miguel. - Ty nie, Dagger. Zostań.

Mężczyzna przytaknął. Wtulił twarz w moje ramię, a ja cicho załkałam. 

Piraci zataczali się, gdy opuszczali sypialnię swojego kapitana. Część z nich nawaliła się już w barze na wysepce, a część doprawiła się tutaj. Hector z Victorem byli najgłośniejsi. Rzucali jakieś sprośne żarty na mój temat, ale ich słowa zdawały się do mnie nie docierać. Czułam się, jakbym znalazła się za grubą szybą.

- Lileczko, nie trzęś się. Boże, co ja ci zrobiłem?

Poczułam łzy Daggera. Gdybym miała wolne ręce, objęłabym go i pozwoliła płakać, ale nie mogłam się ruszyć.

Kiedy Adrik, który jako ostatni opuścił pokój zniknął z widoku, Miguel zatrzasnął drzwi. Nagi oparł się plecami o kawał drewna, a następnie spojrzał na mnie boleśnie.

To było piekło w najczystszej postaci. Dziś zostałam dwukrotnie zgwałcona. Odebrano mi rodzinę, dom, przyjaciół, dziewictwo i honor. Nie miałam już nic, o co mogłabym walczyć. Stałam się tym, kim Miguel chciał, abym się dla niego stała.

Byłam jego dziwką i suką. Jego niewolnicą. 

Jego zwierzaczkiem.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top