♦14♦
Wybaczcie za praktycznie miesięczne opóźnienie. Mam nadzieję, że rozdział w postaci lekkiego smuta (na końcu), Wam to wynagrodzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Budząc się całkowicie wyleciał jej z głowy fakt, że dzień wcześniej nie wróciła do swojego własnego pokoju. Po chwili dotarło do niej, że jej głowa wcale nie znajduje się na poduszce tylko na czymś twardym, co miało całkiem znajomy zapach. Gwałtownie otworzyła oczy, czując na policzku ciepło skóry. Równie szybko podniosła się się do pozycji siedzącej, przez co obudziła również śpiącego chłopaka, na którym leżała. Ten, z głośnym jękiem niezadowolenia zwrócił głowę w jej stronę.
– Damn, dziewczyno. Ty zawsze budzisz się jakby cię zaszlachtowano przez sen? - spytał zaspanym głosem. Także podniósł się z łóżka do pozycji siedzącej i przeczesał dłonią roztrzepane włosy, których kosmyki opadały mu w większości na czoło.
– Czemu mnie wczoraj nie obudziłeś? Wróciłabym do siebie... - spytała z lekkim wyrzutem, rozglądając się po pokoju chłopaka. Czuła się trochę nieswojo znajdując się u niego z myślą, że spędziła tu całą noc. Co jeśli ktoś zauważył, że nie było jej u siebie? Jak oni w ogóle wyjdą stąd tak, aby nikt ich nie nakrył? Sporo podobnych myśli kłębiło się w jej głowie, natomiast Satoru wydawał się być niczym nie przejęty.
– A czemu miałbym cię budzić? Nie ma to chyba zbytnio znaczenia gdzie spałaś, jak przecież do niczego między nami nie doszło... A szkoda. - dodał posyłając jej szelmowski uśmieszek.
– Wiem, że do niczego nie doszło. Nie pozwoliłabym na to. - warknęła zirytowana białowłosa, spoglądając jak ten ziewa głośno i przeciąga się w łóżku.
– Wiesz, że chrapiesz przez sen? - spytał, chichocząc.
– Ta, jasne. - prychnęła głośno, przekrzywiając z niedowierzaniem głowę. Szybko jednak dostrzegła coś na twarzy chłopaka, przez co zbliżyła się do niego gwałtownie, chcąc przyjrzeć się temu bliżej.
– O w dupę! Ty masz biały zarost! - wybuchnęła głośnym śmiechem, odsuwając się od niego i zakrywając dłonią usta. Ten przyłożył swoje palce do brody, sprawdzając jej stan.
– Wow, dopiero teraz odkryłaś fakt, że facetom rośnie zarost na twarzy? - mruknął z sarkazmem, przewracając oczami. Widać było, że temat ten jest dla niego lekko drażliwy. – Poza tym bądź ciszej, bo zaraz wszyscy z korytarza się dowiedzą, że spędziłaś ze mną noc.
– Czekaj, to jakbyś sobie zapuścił brodę, to byłaby biała jak u Świętego Mikołaja? - spytała rozbawiona, ignorując jego poprzednie słowa. Po chwili dotarło do niej coś jeszcze, przez co jej źrenice rozszerzyły się nieznacznie. – Czy to znaczy, że tam na dole też jesteś... - zaczęła trochę zbyt głośno, jednak natychmiast ucichła gdy Gojō zatkał jej usta dłonią.
Przymknęła powieki gdy gwałtownie poleciała do tyłu, a po chwili jej plecy zderzyły się z miękką pościelą. Otworzyła oczy, dalej czując na ustach rękę chłopaka, którą uniemożliwił jej mówienie. Nachylił się nad nią, podpierając się drugą dłonią o materac koło jej głowy. Był na tyle blisko, że niektóre, dłuższe kosmyki jego włosów łaskotały jej twarz. Znieruchomiała, wpatrując się w jego oczy, które spoglądały na nią z nieznanym jej dotąd wyrazem.
– Dlaczego sama się nie przekonasz? - szepnął jej do ucha, uśmiechając się z wyższością. Teraz mógł obserwować jak jej twarz zaczyna zmieniać się z rozbawionej na lekko zakłopotaną.
Źrenice nastolatki rozszerzyły się gwałtownie, wpatrując się w niego ze zdziwieniem pomieszanym z niemożnością, natomiast policzki obrały szkarłatny kolor. Chłopak zaśmiał się gardłowo, doskonale wiedząc jak ta zareaguje. Znał już Yoshikawę całkiem dobrze i wiedział, że na ogół tylko gra pewną siebie w tych kwestiach, ale gdy przyjdzie co do czego to nagle zapomina języka w gardle i nie wie jak zareagować. Powoli ściągnął dłoń z jej ust, niby mimochodem przejeżdżając kciukiem po jej dolnej wardze. Dziewczyna wpatrywała się w niego dalej z szeroko otwartymi oczami, bacznie obserwując jego poczynania. Miała tak skołowaną minę, że Satoru parsknął cicho śmiechem, pochylając głowę w dół, na co ta momentalnie się zreflektowała.
– Niech cię szlag, Gojō... - warknęła cicho, podnosząc się na łokciach i zmuszając go do cofnięcia się.
Wyraźnie zadowolony z siebie chłopak przysiadł na łóżku i z rozbawieniem obserwował poczynania nastolatki. Ta natomiast wstała z jego łóżka, starając się nie spoglądać na białowłosego, aby nie dostarczyć mu kolejnej dawki rozrywki. Czuła, że policzki dalej jej płoną i była na siebie zła, że tak łatwo udało mu się ją podejść.
– Idę się przebrać i widzimy się na boisku. - odparła i nie szczycąc go nawet spojrzeniem, skierowała się w stronę drzwi.
– Nie mamy dziś treningu.
– Co? Czemu? - spytała, odwracając się na pięcie.
– Kilka razy do roku organizowane jest spotkanie czarowników Jujutsu. Zbierają się członkowie Rady oraz inni szamani i omawiane są bieżące sytuacje z Klątwami. Potem jest zwykle bankiet, więc pewnie wrócimy z resztą kwadry szkolnej dość późno. Możesz potrenować z chłopakami, ale bez żadnych sparringów. Chociaż nie wiem czy jakiemukolwiek uczniowi będzie się chciało ćwiczyć, gdy liceum jest wolne od nauczycieli. - wyjaśnił jej, również wstając z łóżka i kierując się do szafy.
– Okej. No to do jutra w takim razie. - pożegnała się i wyszła z jego pokoju. Zastanawiała się, czy podczas tego zebranie zostanie poruszony jej temat, ale szczerze w to wątpiła, gdyż Yaga i Gojō przyłożyli się do tego, żeby nikt nie dowiedział się o jej nowo odkrytej Technice.
***
Powoli zapadał zmierzch, gdy siedząc w stołówce rozmawiała z chłopakami o wczorajszym dniu. O dziwo, pomimo faktu, że o mało wczoraj nie zabiła Nanami'ego, to wykazywali całkiem sporą ekscytację z powodu ujawnienia się jej nowej Techniki. Żywo dyskutowali na jej temat, przez co dziewczyna musiała ich co chwilę uciszać, bo zachowywali się dość głośno. Jedynie sceptycznie podchodził do tej sprawy Ijichi, który w trakcie ich potyczki był nieprzytomny, ale obiecał również trzymać język za zębami.
Ogólnie to trening jej nie ominął, ponieważ gdy wymykała się z sypialni chłopaka, dziwnym trafem napotkała Tamako na swojej drodze, która pomimo wczesnej pory plątała się po korytarzu. Gdy tylko dojrzała Sachiko, zaproponowała jej wspólny trening po śniadaniu. Dalej nieco skołowana nastolatka przystała na jej propozycje. Niezbyt miała na to ochotę, szczególnie, że byłby to jej pierwszy wolny dzień od naprawdę dawna. Jednak znając ich wspólną, niezbyt ciekawą przeszłość, stwierdziła, że ich stosunki powinny się nieco polepszyć dzięki wspólnemu treningowi.
Tak więc pół dnia razem ćwiczyły, a potem idąc na późny obiad spotkała po drodze chłopaków, którzy chcąc się dowiedzieć od niej więcej szczegółów na temat jej Techniki, dosiedli się do jej stolika. I tak właśnie jadła i na przemian rozmawiała o rzeczy, której się aktualnie najbardziej obawiała. Po skończonym posiłku, Yu i Kento dalej chcieli kontynuować rozmowę o Przeklętej Krwi, ale Yoshikawa miała już jej po dziurki w nosie. Odniosła swój talerz, po czym powiedziała, że jest zmęczona i idzie spać.
Tak naprawdę nie była zmęczona, ale chciała się urwać od tej rozmowy. Pragnęła położyć się w łóżku i w końcu odpocząć, bo wiedziała, że jutro znowu czeka ją trening, a będzie on pewnie jeszcze cięższy niż poprzednie. Idąc korytarzami coraz bardziej zadręczała się myślami i wręcz mimowolnie nogi powiodły ją zupełnie innym korytarzem niż ten, którym powinna wrócić do swojego pokoju. Zorientowała się dopiero gdy stanęła przed drzwiami do pomieszczenia, w którym ostatnio spędzała więcej czasu niż w swoim własnym. Co się dziwiła, zawsze gdy plątanina myśli nie dawała jej spokoju, pojawiała się właśnie tutaj, aby szukać ukojenia u osoby, która rozumiała ją najlepiej na świecie.
Teraz jednak ten pokój był pusty, więc Satoru nie był w stanie pomóc jej z mętlikiem w głowie. Westchnęła cicho, chcąc skierować się z powrotem do siebie, gdy dotarło do niej, że wcale nie chce do siebie wracać. Te szare ściany i dobrze znane skrzypiące łóżko przyprawiały ją wręcz o depresyjny nastrój. Rozejrzała się po korytarzu, po czym nie widząc nikogo na horyzoncie, wyciągnęła klucze od owego pokoju i już po chwili znajdowała się w środku. To był impuls i za bardzo nie przemyślała swojej decyzji. Było już jednak za późno. Zamknęła się więc na klucz, po czym rozejrzała dookoła.
Charakterystyczny zapach pomieszczenia dobił się do jej nozdrzy, automatycznie pozwalając rozluźnić się spiętym mięśniom. Mimo że w pokoju było już dość ciemno, nie mogła zapalić światła, żeby nikt nie skapnął się, że tu jest. Jedyną osoba, która miała klucze od tego pokoju, pomijając oczywiście jego właściciela, była właśnie ona. Po krótkiej chwili dotarło do niej, że przecież jest świeżo po treningu i w pierwszej kolejności powinna się wykąpać, a potem włamywać do pokoju Satoru.
Niewiele jednak myśląc podeszła do szafy, wyciągając z niej jego koszulkę i bokserki. Gojō z pewnością nie zauważy ich braku, a ona jutro wypierze je razem ze swoim praniem i zwróci mu tak, że się nawet nie skapnie. Pokrzepiona tym usprawiedliwieniem, skierowała się do łazienki będącej w pokoju i wzięła szybki prysznic.
Przebrana w czyste ubrania skierowała się do łóżka. Dziwnie się czuła będąc samej w pokoju Satoru pod jego nieobecność i goszcząc się u niego jak u siebie. Czuła jednak, że tego potrzebuje, więc schowała się pod kołdrą, zanurzając głowę w poduszce. Dobrze jej znany zapach chłopaka dochodził do niej z każdej strony. Mimo że go tu nie było, to w jakiś sposób dawało jej to pewnego rodzaju ukojenie.
Leżała tak skulona w jego pościeli, aż w końcu jej umysł przestał zadręczać ją nieprzyjemnymi wizjami i pozwolił rozluźnić spięte ciało. Westchnęła cicho, bardziej otulając się kołdrą i po chwili mimowolnie uciekła w objęcia Morfeusza.
***
Obudził ją zgrzyt klucza w zamku, a następnie dźwięk otwieranych drzwi. Za późno dotarło do niej co się właśnie dzieje, gdyż podniosła się w momencie, gdy Gojō wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Jej rozkojarzony umysł zdążył zarejestrować jedynie fakt, że nie powinno jej tu być. Po chwili gdy wszystkie jej zmysły jakby się obudziły i bodźce zaczęły docierać do ciała, poczuła jak robi jej się słabo. Zasnęła w łóżku chłopaka zapominając zupełnie o całym świecie.
Zaklęła cicho, zmuszając swoje ciało do natychmiastowego podniesienia się z łóżka i stanięcia przed białowłosym, który cały czas stał w tym samym miejscu, nie zapalając nawet światła. Dalej była noc, pewnie było grubo po północy.
– Wybacz Satoru, potrzebowałam twojego towarzystwa. Wiesz... tak jak zawsze, gdy muszę pozbyć się plątaniny myśli w głowie i... - zaczęła się niezgrabnie tłumaczyć, czując nieprzyjemne kłucie z tyłu głowy, przez zbyt szybką pobudkę.
– Cholera, dziewczyno... - przerwał jej niespodziewanie, czym zwróciła na niego swoje spojrzenie. Dostrzegła, że chłopak skanuje ją wzrokiem od góry do dołu i po chwili dotarło do niej, że tak naprawdę ma na sobie tylko jego bokserski i koszulkę, która nieznacznie przykrywała jej tyłek. Zakryła twarz dłońmi, czując jak poczucie zażenowania rozlewa się po całym jej ciele.
– Naprawdę nie pomagasz... - dodał cicho, stawiając trochę chwiejny krok w jej stronę i zaciskając dłoń w pięść. Sachiko zawahała się spoglądając zdezorientowana na chłopaka, nie rozumiejąc zbytnio o czym on mówi.
– Słucham? - spytała, przekrzywiając głowę na bok. Chłopak nareszcie przestał skanować jej ciało i skierował wzrok prosto w jej oczy. Mimo że w pomieszczeniu było całkowicie ciemno, jego lazurowe tęczówki mocno przebijały się na tle mroku. Miał nieznacznie rozkojarzony wzrok i większe niż zwykle źrenice.
– Leżysz w moim łóżku i do tego w moich ubraniach. Naprawdę muszę się teraz powstrzymywać, żeby ich z ciebie nie zerwać. - odparł niskim tonem, a nastolatka znieruchomiała, gdy dotarł do niej sens tych słów. To było ostatnie, czego się spodziewała od niego usłyszeć w tym momencie. Otworzyła ze zdziwieniem usta spoglądając na niego zdezorientowana, po czym jej umysł połączył ze sobą kropeczki i wszystko stało się dla niej jasne.
– Satoru... połóż się, jesteś pijany i gadasz od rzeczy. - szepnęła cicho, ostrożnie stawiając krok w jego stronę. Ten w tym samym momencie wykonał stanowczy krok w jej kierunku, przez co Yoshikawa gwałtownie odsunęła się, potykając o własne nogi. Poczuła, że dotyka już pośladkami krawędzi biurka stojącego tuż za nią.
– Właśnie nie. Teraz dopiero mówię jak jest i naprawdę jestem krok od tego, aby nie rzucić cię na łóżko i...
– Satoru. - upomniała go cicho, wypowiadając stanowczo jego imię. – Opanuj się.
Starała się za wszelka cenę zachować pewność siebie, ale wewnątrz była totalnie rozchwiana. Nigdy wcześniej tego nie odczuła, ale aktualnie trochę się bała chłopaka. Wiedziała, że normalnie, na pewno nic by jej nie zrobił, ale był teraz w stanie nietrzeźwości i słyszała jakie brudne myśli chodzą mu po głowie. Był od niej o wiele silniejszy, zarówno fizycznie jak i pod względem przeklętej energii. Nie miała żadnych szans się obronić i aktualnie była zdana całkowicie na jego łaskę, co jej się kompletnie nie podobało.
Chłopak ruszył powoli w jej stronę nieznacznie chwiejnym krokiem. Sachiko widząc to, instynktownie chciała się cofnąć, ale była przyparta do biurka. Drobnymi krokami wyminęła mebel, po czym jej plecy zetknęły się zimną ścianą. Gojō nic sobie z tego nie robiąc cały czas zbliżał się do niej, a nastolatka dalej trzymając się blisko ściany, chciała okrążyć pokój i dobiec do drzwi. Dopiero gdy znalazła się w rogu pokoju, dotarło do niej, że jest to niemożliwe. Satoru już był na tyle blisko, że całkiem zagrodził jej możliwość ucieczki.
– Nie zbliżaj się do mnie, Satoru. - odparła, lecz głos jej nieznacznie zadrżał. Starała się za wszelką cenę powiedzieć te słowa stanowczym tonem, ale nie mogła aktualnie zapanować nad reakcjami swojego organizmu, który był zdecydowanie przerażony zaistniałą sytuacją.
– Bo co mi zrobisz? - spytał zaczepnie, przekrzywiając głowę na bok jak szczeniak. Pogrywał sobie z nią, mimo że był pijany to i tak wiedział, że ta nie jest w stanie mu się sprzeciwić.
Wzrok nastolatki utkwił na blacie biurka, gdzie znajdowały się nożyczki. Niewiele myśląc doskoczyła do nich i chwyciła je, mocno zaciskając na nich palce i patrząc stanowczo na białowłosego. Ten zaśmiał się cicho widząc zdeterminowaną dziewczynę, chcącą bronić się nożyczkami.
– Przecież wiesz, że nic mi nimi nie zrobisz. - odparł, marszcząc brwi, ale zatrzymał się dwa kroki przed nią.
– One cię nie zranią, ale moja krew już ma większe szanse. - powiedziała cicho, przykładając nożyczki do nadgarstka, przy którym znajdowało się kilka szwów z poprzedniej walki. Nie miała pewności, czy jej krew rzeczywiście w jakikolwiek sposób zadziałałaby na Satoru. Miał ochronę w postaci Nieskończoności, przez którą jej lisy na pewno by się nie przedostały, więc nawet nie myślała, aby ich użyć. Natomiast jej krew była niewiadomą dla wszystkich i była gotowa jej użyć jeśli Gojō przekroczyłby granice.
– Nie wygłupiaj się, Sachi. - mruknął, nie spuszczając z niej wzroku. Zrobił krok w jej stronę zmniejszając odległość między nimi na co nastolatka natychmiastowo zareagowała, wbijając sobie nożyczki pod szew. Poczuła nieprzyjemne pieczenie i zimno, gdy krew zaczęła ciurkiem wylewać się z otwartej rany.
– Jesteś niepoważna. - skomentował krótko, wciągając dłoń w kierunku jej twarzy. Spanikowana dziewczyna skupiła się na swojej krwi, ale ta zamiast przekształcić się w jakąś broń, ciekła tylko po ręce i kroplami spadała na podłogę. Gojō w tym czasie już całkiem zmniejszył dystans ich dzielący i chwycił palcami jej podbródek, unosząc go nieznacznie do góry.
Serce nastolatki biło w zastraszającym tempie, przenikliwe zimno jego dotyku wręcz elektryzowało jej skórę, wypalając na niej swoje piętno. Przywarła mocniej do ściany, chcąc choć trochę zwiększyć odległość między ich ciałami, jednak na niewiele się to zdało. Białowłosy zbliżył się do niej na tyle, że jego tors praktycznie przylegał do jej ciała. Nożyczki wypadły jej z ręki i z głuchym łoskotem uderzyły o podłogę. Opuściła wzrok na ziemię, jednocześnie przykładając dłonie do jego białej koszuli, aby go od siebie odepchnąć, jednak ten nawet nie drgnął. Mimo tego dalej napierała, a jej krew barwiła jasny materiał jego ubioru. Chłopak zdawał się nic sobie z tego nie robić.
– Powiedz mi, co czujesz. Znamy się już tyle czasu, a mi dalej ciężko jest zrozumieć twoje emocje... - poprosił niespodziewanie, zmieniając temat.
– Aktualnie, trochę się ciebie boję. - szepnęła łamiącym się głosem. Czuła jak oczy nieprzyjemnie ją pieką i bała się, że zaraz wybuchnie płaczem jak dziecko. To była chyba najgorsza możliwa opcja, ale naprawdę miała ochotę płakać z bezradności. Obraz przed jej oczami zaczął się nieznacznie zamazywać, gdy łzy zgromadziły się po powiekami. Przeniosła wzrok do góry na jego twarz, krzyżując ich spojrzenia. Gojō widząc jej zaszklone tęczówki, zmarszczył brwi spoglądając na nią ze zdziwieniem.
– Przecież nie zrobiłbym nic wbrew twojej woli. Co ty, nie ufasz mi? - spytał.
– Ja... - urwała w pół zdania, nie wiedząc co powiedzieć. Zamrugała kilkakrotnie, chcąc pozbyć się nieproszonych łez. W tym samym czasie białowłosy zbliżył się niespodziewanie do jej twarzy, tak że jego usta praktycznie stykały się z jej własnymi.
– Z wymuszania nie ma żadnej przyjemności. Zdecydowanie bardziej wole doprowadzać dziewczyny do stanu, w którym błagają mnie o więcej. - szepnął niskim, wibrującym głosem.
Słysząc te słowa, Yoshikawa poczuła jak jej nogi załamują się pod własnym ciężarem. Miała wrażenie, jakby kolana zrobiły się niespodziewanie z waty, a jej własne ciało zaczęło działać przeciwko niej. Zacisnęła mocniej dłonie na koszuli chłopaka, aby nie upaść. Jego ciepły oddech owionął jej twarz. Czuła mięte i charakterystyczny, cierpki zapach alkoholu, którego Gojō musiał zdecydowanie sporo wypić tej nocy. Jej własny oddech przyspieszył, mieszając się z tym należącym do niego. Tak samo przyspieszyło jej serce, a w głowie szumiało od ilości bodźców. Mimowolnie rozchyliła usta, pragnąc więcej bliskości chłopaka. Jakiś cichy głosik rozumu podpowiadał jej, że powinna natychmiast przerwać tę niestosowną chwilę, ale jedyne czego najbardziej aktualnie pragnęła, to właśnie Jego. Tego niepoprawnego, bezczelnego, białowłosego drania, który mącił jej w głowie już od samego początku ich znajomości.
Satoru momentalnie wyczuł jej nagłą zmianę, na co uśmiechnął się z wyższością. Wyprostował się, odsuwając swoje usta od dziewczyny i górując nad nią obserwował, jak na jej twarzy mimowolnie pojawia się delikatny wyraz rozczarowania. Tego właśnie oczekiwał, wiedział jak zachowywać się w stosunku do dziewczyn, tak aby nie mogły mu się oprzeć. Nie chciał celowo mącić jej w głowie, ale dzisiaj, po kilku szklankach brandy nie myślał zbyt racjonalnie. Dodatkowo, Sachiko podobała mu się już od dawna, praktycznie od ich pierwszego spotkania. Z początku kręciła go tylko wizualnie, ale im bliżej ją poznawał, tym więcej jej cech zauważał u siebie. Byli do siebie podobni i nawet nie spostrzegł kiedy zaczął darzyć uczuciem tę niepozorną nastolatkę. Nie planował tego. Cały czas też blokował go fakt, że w gruncie rzeczy jest jej nauczycielem. Teraz jednak o tym nie myślał, będzie się przejmować konsekwencjami jutro.
Puścił jej podbródek, po czym powoli przeniósł dłoń na jej kark. Drugą, wolną rękę położył na jej talii, czym wywołał w jej ciele delikatny dreszcz. Uśmiechnął się mimowolnie, widząc jak dziewczyna reaguje na jego dotyk. Z początku niepewny, czy Yoshikawa odwzajemnia jego uczucia, teraz już nie miał żadnych wątpliwości. Trzymając rękę na jej talii, przyciągnął ją bliżej siebie, tak że ich ciała ciasno przylegały do siebie. Przez ten ruch wyrwał się z jej ust cichy jęk. Chłopak zacisnął zęby i przymknął oczy, aby się opanować. Sachiko działała na niego jak narkotyk i był dosłownie krok od rzucenia jej na łóżko, a alkohol w jego krwi dodatkowo wzmagał wszystkie te pragnienia. Po chwili spojrzał na nią z góry, obserwując jak jej zamglony wzrok spogląda na niego z wyraźną prośbą o więcej.
– Mówiłem ci, że oczekuje od ciebie wyraźnej decyzji.
Yoshikawa miała wrażenie, że jest na wpół przytomna. Docierały do niej jedynie te bodźce, których sprawcą był białowłosy. Czuła się jakby ona sama również była pijana. Całkowicie przestała przejmować się faktem, w jak bardzo nieprzyzwoitej sytuacji się znajdują. Gdy tylko Gojō się od niej odsunął, miała ochotę chwycić go za krawat i przyciągnąć z powrotem do siebie, ale ostatkiem sił się powstrzymała. Widziała jednak, że ten stanowczo stoi przy swoim i jeśli chciała dokończyć to co zaczęli, to ona musiała wykonać pierwszy krok.
Uniosła się nieznacznie na palcach i przesunęła dłonie w górę, po torsie chłopaka. Teraz jego koszula miała w sobie więcej szkarłatnej barwy niż białej. Objęła rękami jego szyję, zaplatając je na karku, a następnie niepewnie musnęła jego usta swoimi. Nigdy wcześniej z nikim się nie całowała i szczerze mówiąc, nie miała pojęcia co i jak ma robić. Po chwili przekonała się jednak, że kompletnie nie musi się tym przejmować, bowiem Gojō tylko czekał na jej ruch. Gdy tylko go wykonała momentalnie przejął kontrolę nad sytuacją. Mocno wpił się w jej usta, przez co dziewczyna na chwilę straciła dech w piersiach. Jego dłonie błądziły po jej plecach, aż w końcu jedna z nich zatrzymała się na jej pośladku i mocno go ścisnęła. Spomiędzy warg nastolatki wyrwało się ciche westchnięcie, które natychmiast zostało stłumione przez usta chłopaka.
Ich pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej agresywny. Białowłosemu jakby całkiem puściły hamulce, a Yoshikawa po chwili poczuła, że nie nadąża już nad tym tempem. Dodatkowo zaczynało jej się robić słabo i nie wiedziała, czy jest to wina tego jak działa na nią Satoru, czy utraty krwi. W tej samej chwili chłopak odsunął się od niej, przez co miała szansę złapać oddech. Jednak nie na długo, bo momentalnie poczuła jak jego prawa ręka przejeżdża po jej karku, a następnie zanurza się we włosach. Poczuła niespodziewane pociągnięcie głowy do tyłu, przez co całkiem odsłoniła swoją szyję przed białowłosym. Chłopak bez wahania zaczął składać na niej swoje pocałunki, przez które nastolatka pewnie by już całkiem odpłynęła, gdyby nie fakt, że pole jej widzenia zostało zakryte przez kilka ciemnych mroczków.
– Satoru. - szepnęła, oddychając ciężko. – Słabo mi.
– To dobrze, o to mi chodziło. - wymruczał jej przy szyi, po czym niespodziewanie chwycił zębami płatek jej ucha, wywołując tym samym silny dreszcz u dziewczyny.
– Mówię poważnie. Cały czas tracę krew...
Satoru słysząc te słowa momentalnie się zreflektował. Puścił jej włosy, pozwalając wyprostować kark, a następnie przeniósł spojrzenie na swoją zakrwawioną koszulę i jej nadgarstek, z którego cały czas sączyła się krew. Chłopak zaklął głośno, po czym w ostatniej chwili złapał dziewczynę, której kolana zaczynały niebezpiecznie drżeć. Wziął ją natychmiast na ręce po czym trochę chwiejnym krokiem przeniósł ją na łóżko. Następnie zaczął grzebać w jednej z szuflad w poszukiwaniu czegoś.
Yoshikawa z ulgą położyła głowę na poduszce. Jej pole widzenia stało się rozmyte, a mięśnie niewiarygodnie wiotkie. Chyba powoli traciła przytomność.
***
Ocknęła się, czując ukłucie w zgięciu łokcia. Powoli chyba wracała jej świadomość. W tej samej chwili poczuła kolejne ukłucie, tym razem o wiele bardziej bolesne. Syknęła głośno, otwierając oczy.
– Tak wiem, wybacz mi, ale ja również jestem dalej pijana. - doszedł do jej uszu kobiecy, dobrze jej znany głos. – Nie mogę trafić w żyłę! - zawołała ze złością, po czym jej przedramię znowu zostało zaatakowane igłą.
– Ale mi nadrobiłaś strachu. - westchnął Gojō, stojący po drugiej stronie łóżka.
– Ja chyba nawet nie chcę wiedzieć co wy tam robiliście. - dodała Shoko, której w końcu udało się prawidłowo wbić igłę i założyć jej wenflon. – Jednak mógłbyś pohamować swoje popaprane zapędy Gojō, tak żebyś nie wykrwawiał mi przy tym uczniów.
– To był przypadek. - wymamrotała cicho Sachiko, posyłając chłopakowi rozbawione spojrzenie.
– Nie wnikam. - odparła, sprawdzając przepływ w rurce doprowadzającej do worka z krwią. – Idę spać. Nie budźcie mnie, chyba że coś by się działo. Wisisz mi rano śniadanie do łóżka, Satoru. - dodała wychodząc z sali szpitalnej.
W pomieszczeniu zapadła głucha cisza, która została po chwili przerwana przez cichy chichot nastolatki. Gojō spojrzał na nią rozkojarzony, chyba dalej przeżywał tamtą sytuację.
– Będziemy mieli co wspominać. - zaśmiała się głośniej, spoglądając z rozbawieniem na białowłosego.
– Niezapomniany pierwszy pocałunek, nie ma co. - parsknął chłopak.
Wesołych Świąt, kochani! 🎄 Mam nadzieję, że opchaliście się pierogami i makowcem, a ten rozdział zapewni Wam odrobinę rozrywki między kolejnymi porcjami ciasta XD
Prawie 4k słów! Trochę mnie poniosło, ale dłuuuugo czekałam żeby w końcu napisać taki bardziej spicy rozdział XD Wiem, że narazie była taka wersja trochę light, ale spokojnie, to dopiero początek 😈 Dajcie znać czy się podoba i pamiętajcie, że od świątecznego jedzenia się nie tyje! :3
~3827 słów~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top