Rozdział 20
Dzień festynu w Crystal Lake był dokładnie taki jak w mojej wyobraźni. Jakieś małe budki z jedzeniem. Przy jednych stoiskach było pełno zabawek, a w jeszcze innych coś dla fanów mocniejszych trunków, takich jak Picasso. Krążyłam między tymi stoiskami i szukałam Toma, ponieważ chciałam z nim pomówić na temat nagłośnienia. Nie mogłam pozwolić na to, żeby coś się rozwaliło podczas mojego występu, który miał być naprawdę ważny. Nigdzie go jednak nie znalazłam, a zamiast irokeza, dostrzegłam w tłumie znajome blond włosy.
Zamarłam na jego widok. Był ostatnią osobą, jakiej się tutaj spodziewałam. Przecież on powinien być w Los Angeles ze swoją nową zdzirą. Podeszłam do niego powoli ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Jake, co ty tu robisz? - zapytałam w ramach powitania. On posłał mi leniwy uśmiech i oparł się o jakiś stragan.
- Nie mów mi, że nie tęskniłaś, kotku - odparł uwodzicielskim tonem, który prawie wywołał u mnie atak śmiechu. Nie mogłam uwierzyć, że kiedyś tak bardzo mi się podobał. - Wiem, że trochę się między nami popsuło, ale przyjechałem to naprawić.
You think you broke my heart, oh boy, for goodness sake
You think I'm crying on my own, well I ain't*
- Po pierwsze, skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać, a po drugie, trochę się popsuło? - prychnęłam.
- Avril kiedyś coś wspomniała o tym, gdzie ta wiocha - stwierdził z odrazą i z przykrością przypomniałam sobie, że sama tak reagowałam na początku. - A co do tej drugiej sprawy, to nadal się wściekasz?
- Czy się wściekam? Jake zdradziłeś mnie, a nawet więcej. Zacząłeś spotykać się z inną, chociaż nie miałeś odwagi ze mną porozmawiać, żeby mnie rzucić, zresztą coś mi się wydaję, że wcale nie miałeś zamiaru tego robić i liczyłeś, że po moim powrocie znowu będzie tak jak zawsze, ale nie tym razem - powiedziałam ostro.
And baby, I be movin' on and I think you should be somethin'
I don't wanna hold back, maybe you should know that...*
- Słonko, nie wkurzaj się o ten mały incydent. Straciłem głowę dla tej laski i nie myślałem, okej? Ale jestem tu! Przeleciałem taki kawał, postarałem się, więc może nie zgrywaj już niedostępnej, co? Dobrze wiesz, że to nic nie znaczyło, bo to na tobie mi zależy - tłumaczył się, a ja byłam coraz bardziej rozbawiona, widząc jak próbował mnie uwieść.
- Jake, nie - postawiłam sprawę jasno. - Traktowałeś mnie okropnie i ja ciebie też, poza tym sądzę, że będziesz dużo szczęśliwszy z tamtą dziewczyną albo kimś jeszcze innym, tylko nie ze mną.
- Aha, widzę, że Aria nadal jest zła, więc co by tu zrobić, żeby poprawić jej humor? - Nienawidziłam, gdy gadał do siebie tak, jakbym go nie słyszała. - Już wiem, zabiorę ją z tego paskudnego miasteczka z powrotem do LA.
- Nie – ponownie zaprotestowałam. - Dopiero co pogodziłam się z rodzicami i nie zamierzam tego psuć, a myślę, że mojej mamie nie spodobałoby się, gdybym z tobą uciekła.
- Daj spokój, nigdy ci to jakoś nie przeszkadzało, zresztą oni muszą w końcu zrozumieć, że się kochamy - przekonywał mnie, a ja zrozumiałam jaka głupia kiedyś byłam, ponieważ z pewnością dałabym się mu zmanipulować i uciekłabym razem z nim.
My mama don't like you and she likes everyone
And I never like to admit that I was wrong
And I've been so caught up in my job, didn't see what's going on*
- To koniec, Jake, naprawdę koniec, więc odpuść - przerwałam mu, a on rzucił mi podejrzliwe spojrzenie.
- Czyli to prawda, że masz kogoś - zawyrokował, natomiast do mnie dotarło, dlaczego się tu pojawił. Był zwyczajnie zazdrosny, bo on mógł mieć inne laski, ale ja nie. Ja miałam na niego zawsze czekać i wkurzyło go, że znalazłam sobie kogoś na jego miejsce.
- To już nie jest twoja sprawa, ale jeśli musisz wiedzieć, to tak, jestem zakochana - potwierdziłam jego przypuszczenia.
- Poważnie, Aria? Jakiś wieśniak cię wyrwał? Myślałem, że masz nieco większe standardy - zakpił i wyciągnął papierosa, a następnie włożył go sobie do ust i rozpoczął poszukiwania zapalniczki.
- Zaczynam je mieć, bo ten chłopak jest cholernie mądry, zabawny i traktuje mnie z szacunkiem, czego ty nigdy nie potrafiłeś - zarzuciłam mu. Chłopak zbliżył się do mnie krokiem pantery, a jego zielone oczy błysnęły groźnie.
- Kotku, spójrz na siebie - Wskazał na moją czarną, obcisłą sukienkę. - Ty nie pasujesz do tego miejsca. Jesteś imprezowiczką, gwiazdą i powinnaś być z facetem, który do ciebie pasuje, a tamten koleś do pięt mi nie dorasta.
Nie miałam ochoty tłumaczyć mu, że ową sukienkę miałam na sobie tylko dlatego, że to właśnie w niej Zack widział mnie po raz pierwszy. Zapytałam za to:
- Jak mniemam, ty się uważasz za faceta, który do mnie pasuje?
- Oczywiście, dobrze wiesz, że jesteśmy dla siebie stworzeni - odpowiedział pewny siebie.
If you like the way you look that much
Oh baby, you should go and love yourself*
- Niestety, ale muszę cię zawieść. Jest mi przykro, że zmarnowałeś swój cenny czas, żeby tu się znaleźć, ale nigdzie z tobą nie idę. To koniec i życzę ci szczęścia z tą... Jak jej tam?
- To nieistotne, bo wcale ze mną nie zrywasz, Aria. Wiem, że mamy gorszy moment, ale nie pozwolę ci tego skończyć - odezwał się stanowczo.
Every time you told me my opinion was wrong
And tried to make me forget where I came from*
- Całe szczęście, że ty nie masz prawa niczego mi zabraniać - odcięłam się, a jemu najwyraźniej siadły hamulce i uderzył mnie otwartą dłonią w twarz z całej siły. Zachwiałam się na nogach i złapałam się za lewy policzek, który natychmiast zaczął mnie boleć. Nie potrafiłam mu wówczas nawet spojrzeć prosto w oczy. Nagle stanęła między nami Ally.
- Przepraszam, ale ona chyba już nie ma ochoty z tobą rozmawiać - zwróciła się do niego agresywnie.
- Spadaj stąd, dziewczynko. Nie z tobą rozmawiam - rzucił obojętnie.
- Nie, to ty spadaj i zostaw ją w spokoju - warknęła, a kiedy ten w odpowiedzi zachichotał, to zacisnęła rękę w pięść i walnęła go w nos tak mocno, że aż upadł. - Pójdziesz teraz grzecznie czy mam ci to wytłumaczyć jeszcze raz?
Jake trzymał się za nos, który zaczął krwawić i posłał mi mordercze spojrzenie.
- Nie chcę cię więcej widzieć, rozumiesz? Jesteś skończona w naszej ekipie - powiedział rozwścieczony i oddalił się, bo najwyraźniej nie chciał stracić resztek swojej męskiej dumy, która została znokautowana przez kobietę.
- Dzięki - odezwałam się do dziewczyny, gdy już odszedł. - Gdzie się nauczyłaś tak bić?
- Jestem lesbijką w małej mieścinie, Aria. Albo mi wpierdolą, albo skopię im tyłek, zanim to zrobią. Pierwsze prawo dżungli - odparła dumnie.
- Jestem prawie pewna, że ono brzmi inaczej - odrzekłam z uśmiechem, nadal trzymając się za policzek.
- Moje brzmi właśnie tak i w ogóle to nie myśl sobie, że znowu cię lubię - Blondynka zmarkotniała. - Złamałaś Zackowi serce i chcę ci walnąć dwa razy mocniej niż tamten koleś. Kto to tak właściwie był?
- Jake, mój były. Chciał do mnie wrócić, ale ja nie byłam przekonana do tego pomysłu i wiesz jak to się skończyło - wyjaśniłam. - A jeśli chodzi o Zacka, to uwierz, że żałuję tego najbardziej na świecie i naprawię to, przysięgam, a przynajmniej spróbuję.
Ally zlustrowała moją twarz i westchnęła.
- Niech będzie, że tym razem ci odpuszczę i pozwolę spróbować, ale jak chcesz go przepraszać, to lepiej, żebyś padła przed nim na kolana - poradziła mi.
- Spokojnie, zrobię coś lepszego - zapewniłam.
- Okej, to teraz chodź - złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę jednego ze straganów z zabawkami, gdzie stał Chris.
- Cześć, Aria! - ucieszył się na mój widok. - Czemu trzymasz się za buzię?
- Długa historia - odpowiedziała za mnie dziewczyna. - Potrzebujemy twojej pomocy. Leć na stoisko z lodami i przynieś nam trochę lodu, w porządku?
Chłopiec jej zasalutował.
- Tak jest, pułkowniku - odparł i pobiegł szukać odpowiedniej budki. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- Wow, to się nazywa mieć moc przekonywania - skomentowałam, a ona odrzuciła teatralnie włosy.
- Nikt inny nie zna się na terroryzowaniu dzieci, tak jak ja - stwierdziła sarkastycznie, a chwilę później, obok nas pojawił się Chris z paczką lodu. Podziękowałam mu i przyłożyłam ją od razu do policzka.
- Dlaczego już nie gadasz z Zackiem? - zainteresował się dzieciak. Ally odwróciła wzrok, jakby chciała dać mi do zrozumienia, że sama musiałam mu to wyjaśnić.
- Zrobiłam coś okropnego, wiesz? Powiedziałam kilka słów za dużo i źle się to skończyło, ale pogodzę się z nim. W końcu obiecałam ci, że zrobię wszystko, żeby był szczęśliwy - przypomniała mu. Chłopca wydało się to przekonać, ponieważ pokiwał głową i przytulił się do mnie. Żałowałam, że ze starszymi nie było mi tak łatwo się porozumieć jak z dziećmi.
- Jezu, Aria, tu jesteś! Wszędzie cię szukam - usłyszałam głos Toma, który pojawił się znikąd i złapał mnie za ramię. - Zaraz wchodzisz, bo laska, która miała śpiewać przed tobą, strasznie się zestresowała i rzyga w krzakach. Jej matka powiedziała, że ją uspokoi, ale nie wiem, ile to zajmie, a muszę lecieć z programem, więc idziemy.
Praktycznie przebiegliśmy całą drogę na sam środek rynku, gdzie stała scena i musiało to wyglądać dość zabawnie, ponieważ jego irokez i moje czerwone włosy były najbardziej wyróżniającymi się rzeczami w tłumie. Ostatecznie jednak trafiłam na ową scenę, a przede mną został postawiony statyw z mikrofonem. Tom dał mi znak, że skoczy mi po gitarę i żebym zaczęła nawijać.
- Cześć wam - odezwałam się do jakichś pięćdziesięciu ludzi albo i więcej. Rozejrzałam się uważnie i dostrzegłam znajome twarze. Moi rodzice stali obok ciotki Zacka oraz niego samego, a Cassie była kawałek dalej i uniosła kciuki w górę. Wykonali swoje zadanie i dopilnowali, żeby Meyer się tam znalazł. Mieli oni bowiem iść do jego ciotki i przekonać ją, aby wzięła go ze sobą, nawet gdyby ten nie miał ochoty iść. Zauważyłam, że wszyscy dziwnie mi się przyglądali i przypomniałam sobie, że wciąż trzymałam przy policzku woreczek z lodem. - Pewnie się zastanawiacie czemu to mam. Otóż, mój były chłopak, kolokwialnie mówiąc, dał mi w mordę, ale spokojnie, moja koleżanka już mu oddała, więc jesteście bezpieczni.
- Ja jestem koleżanką! - wydarła się Ally gdzieś z daleka, a ludzie zachichotali.
- Tak, to prawda. Brawa dla niej, chociaż muszę się wam przyznać, że ostatnio dostałam metaforycznie w twarz więcej niż raz i strasznie tego potrzebowałam - przyznałam. - Czasami nie zdajesz sobie sprawy, że robisz coś, co rani innych i dopiero, kiedy stracisz tą osobę, to zaczyna się rozumieć swój błąd. Mnie pomogła w tym babcia.
Cassie krzyknęła radośnie i zaczęła sama sobie bić brawo. Nie przeszkadzało jej nawet to, że nikt nie dołączył.
- Pomogło mi także to miasteczko i ludzie stąd, ponieważ uważam, że jesteście wszyscy naprawdę pozytywnie zakręceni - zaśmiałam się nerwowo. - Na pierwszy rzut może się wydawać, że jesteście świrami, ale potem okazuje się, że to miasto cholernie kochanych i cudownych ludzi. Wiecie, zraniłam więcej niż jedną osobę, ale pewnego chłopaka stąd szczególnie, dlatego przepraszam. Żałuję tego, co powiedziałam, bo to były perfidne kłamstwa, które nie powinny był paść.
Te ostatnie słowa były oczywiście skierowane do Zacka, ale on nie wydawał się być specjalnie przekonany. Na ratunek przybył mi Tom z gitarą, którą z ulgą przyjęłam.
- No dobra, to koniec gadania i więcej śpiewania - zapowiedziałam i zagrałam pierwsze akordy piosenki, nad którą ostatnio pracowałam.
He said let's get out of this town
Drive out of the city
Away from the crowds
I thought heaven can't help me now
Nothing lasts forever**
Miałam na myśli naszą sekretną randkę w nocy, kiedy to zabrał mnie daleko stąd, sprawiając, że powoli traciłam dla niego głowę. Wiedziałam, że się w nim zakochiwałam, ale nie potrafiłam tego zatrzymać, a raczej nie chciałam.
But this is gonna take me down
He's so tall and handsome as hell
He's so bad but he does it so well
I can see the end as it begins
My one condition is...**
Musiałam wspomnieć o tym jak udawał złego chłopca, po tym jak zasugerowałam mu, że to jedyny sposób na zdobycie mnie i tak też się stało. Zdobył mnie, jednak od początku zdawałam sobie sprawę, że czeka nas smutny koniec. Mimo wszystko, zaryzykowałam i pozwoliłam mu się pokochać z nadzieją, że mi to pomoże i pomogło. Zmienił mnie na lepsze.
Say you'll remember me
Standing in a nice dress
Staring at the sunset, babe
Red lips and rosy cheeks
Say you'll see me again
Even if it's just in your wildest dreams**
Nie byłam pewna czy na niego zasłużyłam, ale wiedziałam, że on zasłużył na lepsze zakończenie, a nie takie, jakie mu dałam. Postanowiłam zatem napisać mu piosenkę o tym, aby zapomniał o wszystkich okropnych rzeczach, które mu mówiłam, a za to pamiętał o dobrych chwilach, które razem przeżyliśmy, bo takie przecież też mieliśmy.
I said no one has to know what we do
His hands are in my hair, his clothes are in my room
And his voice is a familiar sound
Nothing lasts forever but this is getting good now**
Oboje rozumieliśmy, że wkrótce się rozstaniemy, ale to nam nie przeszkodziło w oddaniu sobie nawzajem serca i było tylko lepiej, jednak nie potrafiłam się przyznać do tego jak bardzo mi na nim zależało, a przynajmniej nie wprost i to był mój najgorszy błąd, ponieważ on zasłużył na bycie z kimś, kto z dumą chodziłby z nim za rękę i patrzył na niego, tak jak na gwiazdy.
You see me in hindsight
Tangled up with you all night
Burnin' it down
Some day when you leave me
I bet these memories follow you around**
Jednego mogłam być pewna. Żadne z nas nigdy o sobie nie zapomni. Nie byliśmy w stanie tego zrobić i już zawsze mieliśmy się widywać w swoich wspomnieniach. Liczyłam, że u niego będą przeważały te dobre, mimo wszystko.
- Say you'll see me again even if it's just pretend. In your wildest dreams** - zakończyłam piosenkę tymi dość znaczącymi słowami, jeśli weźmie się pod uwagę kontekst. Twierdziłam, że nawet jeśli to wszystko był udawane, to i tak pragnęłam, by mnie kochał tak mocno, że nie będzie mógł się ode mnie uwolnić. Może było to samolubne, ale nic nie mogłam na to poradzić. Chyba zwariowałam z miłości do niego. - Dzięki za uwagę.
Zeszłam ze sceny nagrodzona głośnymi oklaskami i nieco się zawstydziłam, bo ten utwór był dla mnie szczególnie ważny, więc reakcja publiczności była podwójnie miła. Oddałam gitarę Tomowi, który szybko mnie uścisnął, a następnie ruszyłam w kierunku osoby, której dedykowałam tą piosenkę. Cassie, widząc, że nadchodzę, odchrząknęła, zwracając na siebie uwagę pozostałych.
- Kochani, co powiecie na jakieś wafelki? - zaproponowała im.
- Ja jestem za i Peter pewnie też - odparła natychmiast mama i nadepnęła ojcu na stopę.
- Wafelki? Jasne, że tak - przytaknął jej fałszywie.
- Chris pewnie ma ochotę, ale teraz jest gdzieś z Ally, to może go poszukamy? - zasugerowała Cecilia, a wszyscy od razu się z nią zgodzili i dyskretnie się zmyli, zostawiając mnie z Zackiem. Chłopak przymknął oczy i podrapał się po czole.
- Nienawidzę ich - stwierdził cicho.
- Ja za to ich kocham - odrzekłam wesoło, ale widziałam, że nie było mu do śmiechu, więc posmutniałam. Zbyt wiele rzeczy nas dzieliło.
- Podobała mi się twoja piosenka - wyznał, wpatrując się w scenę, na której pojawiła się dziewczyna, o której prawdopodobnie mówił wcześniej Tom.
- Cieszę się, ponieważ była z dedykacją dla ciebie - wymamrotałam nieśmiało. Dlaczego uczucia były takie skomplikowane?
- O co chodzi z twoim ex? - zapytał nagle.
- Przyleciał tu i chciał, żebym do niego wróciła, a gdy się nie zgodziłam, to dostałam w twarz - prychnęłam. - Trochę sobie na to zasłużyłam.
- Nie - zaprzeczył prędko. - Zraniłaś mnie, ale to nie oznacza, że powinnaś być przez to bita. Gdybym tam był, to chyba bym go zabił.
On nawet w tej sprawie musiał być idealny. Był na mnie wściekły, ale i tak nie chciał, żeby ktoś mnie krzywdził.
- Ally obroniła mnie za ciebie - uspokoiłam go i zapragnęłam, żeby znowu było między nami dobrze, abym mogła go przytulić. - Okej, pomińmy tą całą gadaninę. Przepraszam cię za to, co wtedy powiedziałam. To było kłamstwo. Wcale tak nie myślę i nigdy nie myślałam. Nie miałam zamiaru cię wykorzystywać, bo jesteś najlepszą osobą, jaką poznałam i kocham cię, więc w życiu nie pozwoliłabym sobie na...
- Poczekaj, co ty właśnie do mnie powiedziałaś? - przerwał mi i w końcu jego ciemne tęczówki spojrzały w moją stronę. Nie rozumiałam o co mu chodziło.
- Mówię ci, że... - Wtedy do mnie dotarło. Powiedziałam, że go kocham. - Ja... W sensie, bo to tak...
- Czy ty wyznałaś mi teraz miłość? - dopytywał zaskoczony.
- Nie, ja wcale nie. Przesłyszało ci się - skłamałam, ale zaraz potem postanowiłam sobie, że nie będę więcej kłamać. Nie przy nim. - Wiesz co? Nie, nie przesłyszałeś się. Kocham cię i musisz się z tym pogodzić, bo nie zapowiada się na to, żebym przestała.
Mówiłam to takim tonem, jakbym chciała go zabić, a nie oznajmić, że darzę go uczuciem. On odpowiedział mi tym samym.
- Tak? To fajnie, bo ja ciebie też i nic z tym nie zrobisz!
- No i super - zawyrokowałam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem, a kiedy przestaliśmy, dodałam nieco poważniej:
- Tęskniłam za tobą.
- Uwierz mi, że ja za tobą bardziej, wiedźmo - odparł i wziął mnie w ramiona.
- Wiesz, że za dwa dni wyjeżdżam? - zapytałam ze smutkiem.
- Nie powiem, że jestem z tego faktu zadowolony, ale cóż, nie zamierzam marnować ani sekundy dłużej - stwierdził i pocałował mnie tak mocno, że aż zakręciło mi się w głowie.
- Przepraszam za wszystko - powtórzyłam, gdy skończył.
- Zapomnę o tym, jeśli obiecasz, że już nigdy nie będziesz mnie odtrącać i na twoim pierwszym albumie połowa piosenek będzie o mnie - powiedział, udając powagę. Zachichotałam.
- Obiecuję i dziękuję za to, że pokochałeś mnie taką, jaka jestem – Tym razem to ja go pocałowałam, gdyż bardzo mi tego brakowało. - A teraz chodź na te wafelki, ponieważ mam ci dużo do opowiedzenia, a poza tym wszyscy pewnie umierają z ciekawości czy udało się nam pogodzić.
Chłopak z uśmiechem objął mnie ramieniem i razem ruszyliśmy w stronę straganów.
______________________________________________
* Justin Bieber - Love yourself
** Taylor Swift - Wildest dreams
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top