Rozdział 19
Siedziałam na schodach, pisząc jak idiotka to, co mogłam powiedzieć matce, ale z każdym kolejnym zdaniem szło mi coraz gorzej. Tata, tak jak obiecał, sprawił, żeby poczekała z wyjazdem. W sumie nawet nie wiedziałam jak mu się to udało, ale może to i lepiej, ponieważ chyba nie chciałam myśleć o sposobie, w jaki ją do tego przekonywał. W każdym bądź razie, teraz byliśmy razem w sojuszu i bardzo mnie to cieszyło, bo wszyscy inni się na mnie obrazili. Nie to, żebym sobie nie zasłużyła, ale brakowało mi Zacka czy nawet Cassie. Miałam nadzieję, że uda mi się jeszcze odkręcić wszystkie okropne rzeczy, które zrobiłam i powiedziałam.
Dostałam od wszechświata taką okazję, gdy zobaczyłam na dole Cassie, która najwyraźniej szykowała się do wyjścia. Szybko tam zbiegłam, aby z nią porozmawiać.
- Cassie, czekaj - zwróciłam się do niej, a ona obdarowała mnie niezbyt miłym spojrzeniem.
- Coś się stało? Chciałam wyjść na zakupy do miasteczka - próbowała mnie zbyć, ale nie miałam zamiaru odpuszczać.
- To super. Pójdę z tobą - zaproponowałam natychmiast. Kobieta westchnęła ciężko, dając mi do zrozumienia, że moja obecność nie była pożądana, ale nie obchodziło mnie to. Musiałam z nią pogadać.
Wyszłyśmy zatem razem i po raz pierwszy Cassie w ogóle się nie odzywała, dlatego dotarło do mnie, że to ja powinnam przekonać ją do podjęcia rozmowy.
- Gdzie konkretnie idziesz? - zagadnęłam ją.
- Przed siebie - odburknęła.
- Nie bądź na mnie zła - odparłam błagalnie, nie mogąc wytrzymać tej atmosfery.
- Zła? Przecież ja absolutnie nie jestem zła. Skąd ci to przyszło do głowy? - zapytała sarkastycznie. Mimowolnie przypomniałam sobie, że na początku chciałam ją wyprowadzić z równowagi, a teraz gdy mi się to udało, wcale nie czułam się szczęśliwa.
- Przepraszam, okej? - powiedziałam, zastępując jej drogę, bo miałam dość tego, że nawet na mnie nie patrzyła. - Wiem, że zjebałam i byłam suką, ale żałuję i już wiem, co robiłam nie tak i obiecuję, że się poprawię, tylko nie gniewaj się na mnie.
- Skąd mam wiedzieć czy mówisz to szczerze? - zapytała słusznie. Cóż, zazwyczaj rozmawiałam z nią jedynie, kiedy czegoś od niej potrzebowałam.
- Wiem, że nie masz powodów, aby w to uwierzyć, ale przysięgam, że mówię prawdę - przekonywałam ją. - Rozumiem, że zachowałam się okropnie w stosunku do Zacka i ciebie, a nawet do rodziców, ale naprawdę staram się to naprawić.
- Doprawdy? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak, pogodziłam się z ojcem i może to niewiele, ale zawsze coś, no nie? To on przekonał matkę, żebyśmy zostali dwa dni dłużej, tylko po to, żebym ja z nią porozmawiała i mam nadzieję, że się pogodzimy, ponieważ muszę przeprosić jeszcze Zacka - tłumaczyłam jej, gadając jak nakręcona. - Jesteś jeszcze ty i liczę, że również mi wybaczysz, bo jesteś najlepszą babcią ever i nie wiem, co zrobię, jeśli będziesz na mnie obrażona.
- Rzeczywiście zachowywałaś się jak suka - przyznała.
- Tylko to zapamiętałaś z tego przemówienia? - spytałam rozbawiona.
- To mój ulubiony fragment - odparła. - Możesz mi nagrać, jak to mówisz. Będę sobie puszczać przed snem. To brzmi tak kojąco.
- Czyli, że mi wybaczasz? - dopytywałam.
- Zastanowię się, ale może uznajmy, że zrobię to pod jednym warunkiem - odpowiedziała tajemniczo. - Pogodzisz się z mamą i Zackiem, no a potem ci wybaczę.
Właściwie to oznaczało, że już mi wybaczyła, więc rzuciłam się jej na szyję i zaczęłam mamrotać słowa podziękowania.
- No dobrze, już dobrze - odrzekła zduszonym głosem. - Jestem stara, ale nie mam ochoty jeszcze umierać, także będę wdzięczna, jeżeli przestaniesz mnie dusić.
Od razu się odsunęłam i z nieco lepszymi nastrojami, doszłyśmy do miasteczka. Cieszyłam się, że kolejna osoba zdecydowała się dać mi drugą szansę. Miałam przeczucie, że to ostatnia szansa, ale byłam pewna, że jej nie zmarnuję. Nie tym razem.
- No to jaki masz plan? - Cassie wyrwała mnie z euforycznego zamyślenia.
- W sensie?
- Jak chcesz się pogodzić z resztą? - sprecyzowała. - Ja nie trzymam urazy bardzo długo, ale też nie zrobiłaś mi czegoś takiego jak Zackowi, natomiast twoja mama jest uparta jak cholera, więc również nie będzie łatwo przekonać ją do tego, żeby pozwoliła ci zostać.
- Nie mam pojęcia - przyznałam zawstydzona. - Co do Zacka, to na razie ciężko jest coś wymyślić ze świadomością, że w każdej chwili mogę wyjechać, dlatego bardziej skupiałam się na matce, ale jeśli mam być szczera, to na nic konkretnego nie wpadłam. Widzisz, ja nawet nie umiem się do niej odezwać, bo jak tylko zobaczę, że idzie, to mam ochotę uciekać. Z tobą czy tatą było łatwiej. Przyzwyczaiłam się do ciebie przez te prawie dwa miesiące, a tata nawet kiedy mnie wkurzał, to i tak wydawało mi się, że czasem trzymał moją stronę, ale ona zawsze mnie atakowała.
- Mimo wszystko, musisz spróbować się z nią porozumieć. Nie poczułaś się lepiej po rozmowie z ojcem? - zapytała.
- Poczułam - przytaknęłam. - Ale to z nią mam największy problem.
- Więc pora go wyjaśnić - zawyrokowała babcia.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale po prostu nie wiem, jak to zrobić. Nie umiem nawet zacząć z nią rozmowy - poskarżyłam się.
- Postaraj się zrobić to normalnie. Idź i wal prosto z mostu - poradziła mi. - Poczekaj chwilę. Skoczę tylko po chleb i wracam do ciebie.
Cassie zniknęła w piekarni, a ja oparłam się o ścianę. Wtem usłyszałam znajome głosy i w przypływie adrenaliny schowałam się między jednym budynkiem a drugim.
- Ona jest naprawdę piękna i powinieneś spróbować - zasugerowała Zackowi Ally.
- Nie mam teraz ochoty na takie rzeczy - odpowiedział markotnie. Najwyraźniej nie pomyliłam się co do stanu jego samopoczucia. Odważyłam się wychylić i zerknąć na nich. Chłopak wyglądał na przygnębionego i odniosłam wrażenie, że dopiero co wstał z łóżka, bo wyglądał dość niechlujnie. Pognieciona koszulka, zmęczony wyraz twarzy i rozczochrane włosy.
Ain't nobody hurt you like I hurt you
But ain't nobody love you like I do*
- Nie możesz się dołować tak samo jak po Carly - powiedziała jego przyjaciółka. - Nie zniosę patrzenia na to po raz drugi, więc serio umów się z tą dziewczyną. Ona jest śliczna i przede wszystkim, cholernie miła, więc raczej nie złamie ci serca.
Dotarło do mnie, o czym rozmawiali. Ona go przekonywała, żeby poszedł na randkę z jakąś inną laską. Zabolało mnie to, ale z drugiej strony, rozumiałam jej punkt widzenia. Zraniłam jej przyjaciela, a ona tylko chciała go pocieszyć. Przez myśl przemknęło mi, że może miała rację i Meyer powinien umówić się z kimś innym.
Promise that I will not take it personal, baby
If you're moving on with someone new*
- Dzięki, Ally, ale nie mogę - zaprotestował. - Ciągle o niej myślę i nie mogę przestać, więc to byłoby nie fair w stosunku do tamtej dziewczyny. Muszę to sam przeboleć, chociaż w tej chwili nie wiem czy kiedykolwiek mi się to uda,
- Spokojnie, zapomnisz o niej - zapewniała go blondynka.
- Wiesz co jest w tym najgorsze? Ja nie chcę zapominać - zaśmiał się z nutką szaleństwa w głosie.
Ain't nobody hurt you like I hurt you
But ain't nobody need you like I do*
- Jak to? Sądziłam, że jej nienawidzisz - zdziwiła się Ally.
- No właśnie na tym polega problem, że jej nie nienawidzę. Chciałbym, ale nie umiem. Potraktowała mnie jak gówno, a ja nadal jestem w niej zakochany albo nie tyle w niej, co w osobie, którą przede mną grała - wyznał jej, a mnie pękło serce. On naprawdę zasłużył na kogoś lepszego ode mnie. Nagle doszłam do wniosku, że nie powinnam próbować go odzyskać, ponieważ on zasługiwał na bycie z kimś, kto będzie go dla niego dobry.
I know that there's others that deserve you
But my darling, I am still in love with you...*
Ich głosy przycichły, a ja wciąż stałam z plecami przyciśniętymi do ściany, czując, że wszystko straciło sens. W takiej pozycji znalazła mnie Cassie.
- Już jestem - zaanonsowała się. - Coś się stało?
Zaprzeczyłam ruchem głowy, chociaż nie byłam pewna czy kobieta mi uwierzyła, ale razem wróciłyśmy do domu. Zaniosłam jej zakupy do kuchni i uroniłam kilka łez, ale szybko je otarłam i wróciłam do babci, która akurat prowadziła jakąś żywą konwersację z tatą.
- Och, Aria, mam prośbę, kochaniutka - zwróciła się do mnie słodkim głosikiem. - Mogłabyś skoczyć na górę do mojej sypialni i przynieść mi leki, które stoją na szafce nocnej?
- Spoko - wzruszyłam ramionami.
Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy, kiedy weszłam do jej pokoju, nie były jednak leki, a moja matka siedząca na łóżku zgarbiona. Kiedy kobieta się odwróciła, zobaczyłam, że miała czerwone oczy. Nietrudno było zgadnąć co tu robiła. Domyśliłam się, że babunia postanowiła przyśpieszyć nasz proces godzenia i może powinnam jej za to podziękować, ponieważ sama bym się nie odważyła. Miałyśmy z matką skomplikowaną relację i nie potrafiłyśmy ze sobą rozmawiać. To zawsze kończyło się kłótnią i tym, że obie się raniłyśmy.
It's easy to throw you under the bus
I'll call you crazy
While I'm filling my cup
I say these things to hurt you
But I only hurt myself**
Matka pociągnęła nosem i prędko przetarła oczy, podobnie jak ja wcześniej w kuchni. Obie nie lubiłyśmy, kiedy ktoś nas widział, gdy płakałyśmy.
- Co się dzieje? - odezwała się i usłyszałam jak próbowałam zapanować nad drżącym głosem. Mimo, że nie dogadywałyśmy się za dobrze, to wciąż była moją matką i okropnie było widzieć, jak płakała.
- Masz czas? Bo musimy pogadać - stwierdziłam niepewnie.
- Nic nie musimy, ale możemy - poprawiła mnie, a ja zacisnęłam usta, ale nie skomentowałam tego. Usiadłam obok niej i poczułam się dziwnie. Dawno nie byłam tak blisko matki z własnej woli.
- Nie sądzisz, że mamy trochę spraw, które trzeba wyjaśnić? - spytałam, wbijając wzrok w podłogę.
- Sądzę - skinęła mi głową. - Od czego chcesz zacząć?
Nie spodziewałam się, że tak szybko się ze mną zgodzi i będzie skłonna wysłuchać tego, co miałam jej do powiedzenia.
- Najlepiej od początku - odparłam. - Wiem, że było ci ciężko po tym jak Utah zachorował, ale mi też było i chyba o tym zapomniałaś. Ja także byłam dzieckiem, a fakt, że przesiadywałam długo w szpitalu nie znaczy, że uodporniłam się na wszystko i stałam się nagle dorosła, choć rzeczywiście musiałam szybciej dorosnąć. Chciałam, żeby było wam łatwiej z ojcem, ale kiedy ja potrzebowałam was, to zostawiliście mnie.
I face my demons, yeah, I paid my dues
I had to grow up, I wish you could too
I wanted to save you, but I can only save myself **
- Mów dalej - nakazała mi rodzicielka, gdy zrobiłam dłuższą pauzę.
- Kiedy on umarł, to ty miałaś ojca, a ja nie miałam nikogo, natomiast jak próbowałam wam o sobie przypomnieć, to wysłaliście mnie do psychologa, jakbym była jakimś trudnym dzieckiem, a dobrze wiesz, że wtedy jeszcze nie byłam - kontynuowałam. - Byłam na ciebie wściekła, bo mnie odtrąciłaś, więc postanowiłam, że skoro nie zwróciłaś na mnie uwagi, gdy grzecznie prosiłam, to zrobię to w inny sposób. Wiesz jaki.
Uniosłam część swoich włosów, nawiązując do swoich słów.
- Nie mówię, że to było mądre. Wszystkie imprezy, alkohol, różni ludzie, którzy nie zawsze byli właściwym towarzystwem dla kogoś, kto ma tylko naście lat. Nie znalazłam jednak innego rozwiązania, a w dodatku ty zaczęłaś się wówczas wściekać i rozpoczęły się kłótnie. Rozumiem, że to moja wina i to ja odwalałam te wszystkie akcje, ale ty mnie zostawiłaś, kiedy cię najbardziej potrzebowałam - zakończyłam swój wywód.
I can only take responsibility for me
It takes two, two sides to every story
Not just you
I can't keep ignoring
I admit half of it
I'm not that innocent**
- Dziękuję, że mi to powiedziałaś - odpowiedziała powoli i z opanowaniem jak zwykle. - No więc teraz już znam twoje motywy, dlatego chyba powinnam wyjawić ci moje, ponieważ także nie zachowywałam się właściwie.
- Dobra, ale przestań tak gadać - zdenerwowałam się. - Nie jestem jednym z twoich pracowników, tylko córką, więc mów do mnie normalnie. Bez tej rezerwy.
Byłam pewna, że matka powstrzymywała się przed wybuchem, ale ostatecznie pokiwała głową.
- Od dziecka niczym się nie przejmowałam. Miałam to po mamie i nawet gdy poznałam twojego tatę, to często zachowywałam się bardzo nieodpowiedzialnie, jednak potem zaszłam w ciążę. Z tobą - Kobieta uśmiechnęła się do mnie. - Przyznaję, że początkowo byłam przerażona, ale po twoich narodzinach miałam wrażenie, że zakochałam się po raz drugi, tylko, że tym razem, aby udowodnić swoją miłość, musiałam zadbać o osobę, którą kochałam. Postanowiłam się nieco opamiętać i zacząć dorosłe życie. Stałam się wtedy twarda, bo zrozumiałam, że miałam rodzinę, ale gdzieś głęboko byłam nadal głupią małolatą. To całkowicie się zmieniło dopiero, gdy twój brat zachorował, bo wcześniej także zdarzały się różne problemy, ale nigdy tak poważne i to mnie złamało. To, że nie mogłam nic zrobić. Mogłam jedynie go pocieszać i mieć nadzieję, że będzie dobrze, ale wiesz, że nie było. Przez cały okres jego choroby byłam w kiepskim stanie, ale udawałam, żebyście się nie bali, lecz po pogrzebie nie potrafiłam dłużej tego robić. Nie chciałam jednak byś musiała na to patrzeć, więc odcięłam się od ciebie, nawet twojego ojca często unikałam, chociaż on domyślał się co się ze mną działo, gdyż sam to przeżywał, ale ty byłaś jeszcze dzieckiem. Najpierw straciłam jedno dziecko, a zaraz potem na własne życzenie straciłam drugie.
Uderzyło mnie to, co powiedziała i zanim się zorientowałam, to po mojej twarzy zaczęły płynąć łzy. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio tak szczerze rozmawiałam z matką.
- Odsunęłaś się ode mnie tak jak ja od ciebie, a przy każdej próbie rozmowy odtrącałaś mnie i traktowałaś jak wroga. Wiedziałam, że sobie zasłużyłam, ale z drugiej strony, ciężko było patrzeć na to jak się staczasz, pomimo tego, że miałaś całe życie przed sobą i tak ogromny talent. Nigdy ci tego nie mówiłam, ale czasami w nocy, po upewnieniu się, że na pewno śpisz, czytałam teksty twoich piosenek, żeby choć trochę wiedzieć o tym, co się działo w twoim życiu. Nie zawsze podobało mi się to, co tam czytałam, ale muszę przyznać, że piszesz wspaniale - pochwaliła mnie. Pomyślałam sobie wówczas, że może jednak miałyśmy sporą szansę na porozumienie się.
I point my finger but it does me no good
I look in the mirror and it tells me the truth
Why all these lessons always learned the hard way?
Is it too late to change? **
- Jest jeszcze jedna rzecz, którą powinnaś wiedzieć. Ostatnio starałam się z tobą porozmawiać w normalny sposób i nie wiem, czy zauważyłaś, ale naprawdę robiłam wszystko, żeby być opanowana - wyznała. Faktycznie, czasami miałam wrażenie, że się hamowała. - Niestety, zawsze kończyło się to źle i dlatego postanowiliśmy wysłać cię z tatą do babci. Liczyliśmy, że nowe środowisko cię zmieni i zaakceptujesz to, co się wydarzy.
- Co się wydarzy? Rozwodzicie się? - Przestraszyłam się, bo moi rodzice zdawali się być dobrym małżeństwem, mimo tego, że nie radzili sobie ze mną.
- Nie, spokojnie - zaprzeczyła natychmiast, a ja odetchnęłam z ulgą. - Jestem w ciąży.
Nie do końca wiedziałam, jak zareagować, bo tego się nie spodziewałam, ale to przecież nie było nic złego. To, że mój brat umarł nie oznaczało, że oni nie mogli mieć kolejnego dziecka.
- Szczerze mówiąc, to trochę dziwne - przyznałam, a mama posmutniała. - Będę się czuła strasznie staro z szesnaście lat młodszym rodzeństwem.
Kobieta wybuchnęła śmiechem i wydawało mi się, że nie słyszałam tego dźwięku od lat. Zdałam sobie również sprawę, że za nim tęskniłam.
- Czyli, że mi wybaczasz? - upewniła się.
- Jeśli ty wybaczysz mi, to tak - postawiłam jej warunek, a ta w przeciwieństwie do ojca nie prosiła mnie o nic, lecz sama wzięła mnie w ramiona, choć to ona zdawała mi się być mniej uczuciowa.
- A teraz muszę wiedzieć wszystko o tym Zacku Meyerze - stwierdziła tonem rasowej plotkary.
- Nie musisz, ale możesz - zakpiłam i westchnęłam. - Zack to chłopak, który jest cholernym ideałem. Ma tylko jedną wadę. Zakochał się we mnie. Złamałam mu serce, a teraz on nie chce mnie widzieć i słusznie. Wcześniej chciałam z nim pogadać i przeprosić, ale tak sobie myślę, że będzie lepiej, jeśli on będzie mnie miał za jędzę i ułoży sobie życie z kimś innym.
- Ale zależy ci na nim, jak rozumiem? - dopytywała mama.
- Bardzo i dlatego uważam, że lepiej mu będzie beze mnie - odrzekłam.
- Aria, ja też tak sądziłam po śmierci twojego brata i poddałam się, a nie powinnam. Nie popełniaj moich błędów i jeśli jesteś w nim zakochana, to o niego walcz i się nie poddawaj, zwłaszcza, że ten chłopak naprawdę pomógł ci się zmienić, bo hej, czy dwa miesiące temu byś tak ze mną porozmawiała? Nie, więc zawalcz o niego i nie odsyłaj go do jakiejś innej dziewczyny, która będzie lepsza, ale ty się nią stań. Udowodnij mu, że potrafisz, a on na pewno ci wybaczy - przekonywała mnie.
- Mamo, skąd u ciebie taka wola walki? - zdziwiłam się.
- Widzę, że ci na nim zależy, więc nie chcę, żebyś zaprzepaściła tą szansę, poza tym, lubię jego ciotkę. To moja stara przyjaciółka i jakby tak nasze dzieciaczki wzięły ślub... - powiedziała rozmarzona.
- Mam szesnaście lat - przypomniałam jej, a ona trzepnęła mnie w ramię.
- Nie mówię, że masz brać ten ślub jutro, ale za parę lat byłoby fajnie, zresztą wolę, żebyś brała ślub z nim w wieku szesnastu lat niż spędziła choć sekundę z tym swoim pokręconym obecnym chłopakiem - wzdrygnęła się.
- Nie martw się. On ma już nową dziewczynę - uspokoiłam ją, a wtedy do pokoju wpadła Cassie.
- Przepraszam, że przeszkadzam - rzuciła na powitanie, ale chyba ucieszył ją widok mnie i matki roześmianych. - Dzwoni Tom i mówi, że chodzi o coś związanego z festynem.
Nagle wpadłam na genialny pomysł i popatrzyłam na mamę.
- Chyba już wiem, jak sprawić, by Zack mi wybaczył, ale będę potrzebować wsparcia - zwróciłam się do niej.
I can only be the change you want to see...**
- Oczywiście, co mam robić? - spytała od razu.
- Ja też chcę brać udział w tym planie, jeżeli to ma uratować Zarię - wtrąciła się Cassie. W drzwiach pojawił się tata.
- Jakby co, to ja również mogę pomóc, tylko mam jedno pytanie. Co to, do cholery, jest Zaria?
______________________________________
* Ed Sheeran - Happier
** Katy Perry - It takes two
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top