Rozdział 16
- Ale to się nie rymuje - stwierdził zawiedziony Zack, a ja rzuciłam mu pobłażliwe spojrzenie.
- To się nie musi rymować, idioto - odparłam, wracając do pisania w notesie, lecz on non stop przeszkadzał, bo przyciskał głowę do mojego ramienia, aby zobaczyć tekst piosenki.
- Uważam, że powinno - zasugerował tonem znawcy. - Będzie miało fajny rytm.
- Może sam chcesz to napisać? - zaproponowałam złośliwie, a chłopak uniósł ręce w poddańczym geście.
- Co tam robicie, dzieciaki? Aria nie daje ci spokoju, Zack? - wtrąciła się Cassie, wchodząc do salonu.
- Nie, on próbuje mnie uczyć jak pisać piosenkę i zaraz dostanie w zęby - odrzekłam słodko, trzepocząc rzęsami w kierunku Meyera.
- Ja jej tylko dawałem sugestie, bo chciałem, żeby wystąpiła z czymś genialnym na festynie - bronił się.
- Na festynie? - zdziwiła się babcia.
- Nawet mi nie przypominajcie - jęknęłam i ukryłam twarz w dłoniach. - Jak ja się w to wpakowałam?
- Też bym chciała wiedzieć - przyznała kobieta. - Od kiedy tak kochasz Crystal Lake, że masz ochotę śpiewać na naszym festynie?
- Nie kocha, ale była kiedyś zazdrosna o mnie i Ally, dlatego za nami chodziła i gdy ją przyłapałem, to starała mi się wmówić, że ona wcale nas nie śledziła, tylko przyszła na przesłuchanie dla artystów, którzy mają wystąpić na festynie - odpowiedział za mnie chłopak. - Niestety albo stety, była świetna i Tom od razu zapisał ją na listę występujących, więc teraz Arizona będzie gwiazdą.
- Boże, nie wiem czy gorszy jest fakt, że opowiadasz tę historię mojej babci czy to, że nazwałeś mnie pełnym imieniem - zwróciłam się do niego obrażona. Cassie natomiast wpatrywała się w nas z uwielbieniem, jakby każda nasza interakcja była dla niej jak prezent na Gwiazdkę.
- No kto by pomyślał, że moja wnuczka będzie śpiewać na takim wielkim wydarzeniu? - zachwyciła się.
- Chyba mamy inne definicje wielkiego wydarzenia. To nie jakaś gala, tylko mały festyn - przypomniałam jej.
- Zamknij się i pozwól mi przez chwilę być dumna - ucięła moje złośliwości kobieta, a następnie odezwała się do Zacka:
- Jak ty z nią wytrzymujesz? Ona wiecznie marudzi, nawet bardziej niż jej dziadek.
- Ona tak tylko udaje, a naprawdę nie jest taką wiedźmą, prawda? - zapytał, obejmując mnie ramieniem. W odpowiedzi pokazałam mu język.
- To życzę wam powodzenia z tą piosenką i już nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć ją na żywo - powiedziała rozanielona Cassie i zostawiła nas samych. Cieszyłam się, że babcia tak kochała Meyera, ponieważ jego obecność w ogóle jej nie przeszkadzała, mimo, że przez ostatnie kilka dni widywałam się z nim dość często.
- Z chęcią bym ci pomógł, ale muszę się zbierać - poinformował mnie ze smutkiem.
- Nie możesz zostać jeszcze na godzinkę? - poprosiłam. On niestety zaprzeczył stanowczym ruchem głowy.
- Chciałbym, ale siedzę z tobą od rana, a obiecałem jeszcze ciotce, że pomogę jej posegregować leki - wyjaśnił i widać było, że naprawdę wolałby ze mną zostać. Ta myśl mnie nieco pocieszała.
- No dobra, skoro musisz - westchnęłam ciężko. Chłopak pochylił się i złożył na moim czole długi pocałunek.
- Widzimy się jutro? Zabiorę cię na spacer i zrobię ci milion zdjęć - stwierdził, co w normalnej sytuacji zabrzmiałoby dziwnie, ale wiedziałam, że Zack miał manię fotografowania wszystkiego, a odkąd zaczęliśmy się spotykać, to nie dawał mi spokoju i ciągle robił zdjęcia mojej osoby.
- Niech będzie - zgodziłam się, starając się brzmieć obojętnie, choć już nie mogłam się doczekać.
- Okej, to widzimy się jutro o czwartej - odparł i posłał mi ostatni tego dnia uśmiech, a potem pożegnał się z Cassie.
Uznałam, że nie będę tak siedzieć jak kretynka i poszłam do siebie. Nie chciałam pisać piosenki przy Meyerze, bo zdawałam sobie sprawę, że są rzeczy, których unikaliśmy w naszych rozmowach. Pomimo tego, że nasza relacja z każdym dniem była coraz lepsza, to wiedziałam, że było coś, co działało na naszą niekorzyść. Czas, który nieubłaganie płynął. Nie byłam pewna czy nasze uczucie wytrzyma, gdy wyjadę do domu.
I loved you in spite of deep fears that the world would divide us
So, baby, can we dance through an avalanche?*
Z jednej strony było między nami idealnie i on akceptował mnie taką, jaką byłam, ale z drugiej bałam się, że to za mało. Przerażała mnie myśl, że się rozstaniemy i on pozna kogoś innego; lepszego i postanowi olać nasz związek, tak jak Jake. W końcu byłam zbyt skomplikowana na to, żeby wytrzymać ze mną przez dłuższy okres czasu.
And say, say that we got it
I'm a mess, but I'm the mess that you wanted*
Zależało mi na nim jak jeszcze nigdy na nikim, ale nie wiedziałam czy byłam gotowa przeżyć nasze rozstanie. Przeczuwałam, że długa rozłąka nas zniszczy, chociaż kiedyś gdy wspomniałam o tym Zackowi, on przekonywał mnie, że nic takiego się nie stanie, ponieważ on nigdy nie odpuści, ale ja byłam świadoma tego, że ludzie zmieniają zdanie, zwłaszcza kiedy dzieli ich tysiące kilometrów.
We were dancing
Dancing with our hands tied, hands tied
Yeah, we were dancing
And I had a bad feeling
But we were dancing...*
Meyer pomógł mi poczuć się lepiej tak naprawdę, a nie przez chwilę jak przy Jake'u. Alkohol i imprezy były fajne, póki mogłam się dzięki nim bawić oraz zapomnieć o problemach, ale kiedyś trzeba było wytrzeźwieć, a każda impreza musiała ostatecznie się skończyć. Wtedy już nie było tak wesoło, natomiast Zack sprawiał, że nie potrzebowałam tych rzeczy, ale jednocześnie uzależnił mnie od swojej uspokajającej obecności i dlatego nie miałam pojęcia jak sobie poradzę z jego stratą.
My love had been frozen
Deep blue, but you painted me golden
Oh, and you held me close
Oh, how was I to know that?*
Postanowiłam, że nawet jeżeli będę musiała go stracić, to przynajmniej zrobię coś, żeby pokazać mu, że mi na nim zależało. Potrzebowałam do tego ogromnej odwagi, ale uznałam, że nadeszła pora, żeby to zrobić. Z tą myślą położyłam się spać i miałam nadzieję, że jutrzejszy dzień przyniesie mi szczęście.
Następnego dnia byłam cholernie zdenerwowana i nawet zauważyłam, że w pewnych momentach trzęsły mi się ręce, ale nie pozwoliłam stresowi się opanować. Kiedy Zack po mnie przyszedł, pozwoliłam mu opowiedzieć historię o ostatnim pacjencie jego ciotki, a sama milczałam i szukałam w sobie siły, by zacząć swoją opowieść, dużo trudniejszą niż jego. Usiedliśmy razem w cieniu drzew niedaleko jeziora i gdzieś z tyłu głowy pojawiła mi się myśl, że kiedyś miałam o nas podobne wyobrażenie.
- Hej, słuchasz mnie? Bo mam wrażenie, że trochę odpłynęłaś - odezwał się do mnie chłopak.
- Przepraszam, zamyśliłam się - odparłam zdenerwowana.
- Coś się stało? - spytał i przyciągnął mnie do siebie. Uznałam, że to była moja szansa, aby podjąć temat.
- Nie, a właściwie to tak. W sensie chciałabym, żebyś poznał całą moją historię, bo do tej pory powiedziałam ci tylko o fragmentach - wyznałam, czekając na jego reakcję. On pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Jasne, z chęcią posłucham i dowiem się co siedzi w twojej czerwonej główce - zażartował, a potem zamilkł, dając mi znak, że mogłam mówić.
- Nie wiem, od czego zacząć, ale najłatwiej pewnie będzie od początku, choć paradoksalnie to najgorszy fragment - prychnęłam i wzięłam głęboki oddech. - No więc wszystko popsuło się, kiedy miałam dwanaście lat. Po powrocie z wakacji na Hawajach mój brat nie czuł się za dobrze i poszedł z matką do szpitala, a tam sam wiesz, jaką dostał diagnozę. Każdy, oprócz niego się załamał, ale było to spowodowane tym, że po prostu nie rozumiał co się z nim działo. Później domyślasz się jak to się potoczyło. Chemie, leki i inne gówna, ale nie było lepiej. W końcu kazali mu zostać w szpitalu. Byłam tam codziennie razem z rodzicami. Odrabiałam tam lekcje, pisałam piosenki, no i przede wszystkim spędzałam z nim czas. Straciłam moje życie towarzyskie, ale nie dbałam o to i jakoś przywykłam do szpitalnej codzienności. To wszystko trwało dwa lata - wyrzucałam z siebie to, co tkwiło we mnie od wielu miesięcy.
There are so many lines that I've crossed
Unforgiven
I'll tell you truth, but never goodbye**
- Kiedyś się spóźniłam i nie przyjechałam tam zaraz po szkole, ale nie sądziłam, że właśnie wtedy on... Na początku to do mnie nie docierało. Nie chciałam przyjąć tego do wiadomości, ale gdy już wiedziałam, że nie cofnę czasu, zwróciłam się do rodziców, a raczej próbowałam. Oni zamiast ze mną pogadać, to wysłali mnie do psychologa. Znienawidziłam ich za to prawie tak samo jak nienawidzę siebie, przez to, że tamtego dnia się spóźniłam. Oczywiście nie wydusiłam z siebie ani słowa podczas żadnej z wizyt u tamtego specjalisty. Z rodzicami także przestałam rozmawiać, a przynajmniej w normalny sposób. Nie chciałam ich znać i pokazywałam im to na każdym kroku - urwałam, potrzebując krótkiej przerwy, ale Meyer mnie nie popędzał, lecz czekał aż będę gotowa, żeby kontynuować. - Zbuntowałam się i zaczęłam od przefarbowania włosów. Teraz w sumie je polubiłam i jestem zdania, że mi pasują, ale wówczas chodziło jedynie o to, by zrobić im na złość. Imprezowałam i piłam dużo alkoholu, mimo, że ewidentnie byłam na to za młoda. Zdarzało mi się popalać papierosy, a a nawet spróbować różnych dragów. Rodzice byli, rzecz jasna, wściekli i kłóciliśmy się niemal codziennie, ale żadne z nich nie zauważyło, że wewnątrz się rozpadałam. Miałam wrażenie, że tylko pisanie piosenek jakoś trzymało mnie przy życiu, ale pewnego dnia poznałam Jake'a. Początkowo byłam nim zafascynowana i rzeczywiście bardzo mi się podobał, poza tym wiedziałam, że rodzice zwariują jak tylko go zobaczą. Nie minęło dużo czasu, gdy zaczęłam się z nim umawiać i było w porządku, ale później dotarło do mnie, że stał się tym samym, co imprezy i cała reszta. Chwilowe zapomnienie i obwinianie się po skończonej zabawie. Nie byliśmy zbyt udanym związkiem. Zdradzał mnie, ale nie obchodziło mnie to specjalnie, dopóki nie dowiedziałam się, że umawia się z inna, dlatego, że wyjechałam i nawet nie miał odwagi mi o tym powiedzieć. Palant, ale pozwoliłam mu na takie traktowanie i uwierzyłam, że zasługuję wyłącznie na taką miłość.
I wounded the good and I trusted the wicked
Clearin' the air
I breathed in the smoke**
- Moi rodzice w pewnym momencie odpuścili sobie kazania, ponieważ zdawali sobie sprawę, że to nic nie da, ale w końcu moja matka rzuciła pomysł, że wyśle mnie do babci. Wyśmiałam ją i ojca, a potem byłam pewna, że sobie odpuścili, ale kiedy trochę ponad miesiąc temu przyszłam do domu pijana, to z samego ranka podali mi spakowane przez nich walizki i zawieźli mnie skacowaną na lotnisko. Tak oto się tu znalazłam, a parę dni później, jakiś świr mnie znokautował piłką. Resztę tej opowieści już znasz - zakończyłam. Ostatnie słowa wywołały na jego twarzy ogromny uśmiech, jakbym co najmniej wyznała mu miłość. Przez chwilę milczał, zapewne szukając odpowiednich słów.
- Dziękuje, że mi to wszystko powiedziałaś. To musiało być dla ciebie trudne - odezwał się wreszcie. - Powiem ci, że trochę rozumiem twoich rodziców, bo jednak oni też cierpieli, ale z drugiej strony zachowywali się tak, jakby zapomnieli, że wciąż mają jeszcze jedno dziecko. Nie można sobie o tym zapominać i przypominać dopiero jak ma się ochotę. Powinni być z tobą i cię wspierać, a oni cię zostawili. Jasne, że psycholog to wielka pomoc, ale to oczywiste, że wolałabyś najpierw porozmawiać o wszystkim z nimi i potem ewentualnie pójść po pomoc psychologiczną. Mogliście też pójść na terapię razem. Na pewno byłoby ci raźniej.
- Tak - odpowiedziałam z pustką w głosie.
- W każdym bądź razie, sądzę, że powinnaś spróbować im wybaczyć, a przede wszystkim sobie, ponieważ nic nie mogłaś zrobić. Nie jesteś Bogiem, więc nie byłaś w stanie przewidzieć, że akurat w ten konkretny dzień twój brat umrze, dlatego nie wyżywaj się na sobie. Odpuść sobie wreszcie, bo robiłaś wszystko, tak jak trzeba, a to, że potem ciężko to przeżywałaś i imprezowałaś może nie było dobrym sposobem na zapomnienie, ale ludzie różnie przeżywają taką traumę - mówił spokojnie, wręcz kojąco. Jego słowa wydawały się łagodzić okropne rzeczy, które zrobiłam przez te lata.
You gotta step into the daylight and let it go
Just let it go...**
- Może i w ogóle nie wiem dlaczego, ale czułam potrzebę, żeby ci to wszystko wyznać, bo ty mi opowiadałeś o wielu rzeczach ze swojej przeszłości - wyjaśniłam swoje motywy.
- Chciałaś się wygadać i tyle. Mam nadzieję, że czujesz się teraz lepiej? - upewniał się, a ja przygryzłam wargę.
- Nie całkiem - zaprzeczyłam nerwowo. - Jest jeszcze jedna sprawa. Widzisz, mówiłam ci o czymś ostatnio, a właściwie to sam to sobie dopowiedziałeś, a ja jedynie nie zaprzeczyłam. Założyłeś, że mam już pewne rzeczy za sobą, ale to nieprawda. Po prostu było mi głupio się przyznać.
- Do czego? - zaciekawił się.
- Bo ja jestem dziewicą - wykrztusiłam wreszcie, a Zack otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. - Nie to, żebym wcześniej nie chciała, ale... Dobra, więc było to tak, że kiedyś mieliśmy to zrobić z Jakiem, ale w ostatniej chwili stchórzyłam i odmówiłam mu. On się wkurzył, ale trochę mu przeszło jak pozwoliłam mu opowiedzieć kumplom, że jednak do czegoś doszło. Od tego czasu mnie zdradzał, a ja dawałam mu ciche przyzwolenie, bo przynajmniej nie naciskał na seks ze mną. Nie mam pojęcia czemu wtedy się z nim nie przespałam, skoro robiłam różne dziwne rzeczy, ale chyba zwyczajnie nie ufałam mu na tyle, by to zrobić. Po kolejnych zdradach, było jeszcze gorzej i całkowicie przestałam o tym myśleć, a przynajmniej w jego kontekście.
- Wow, tego się nie spodziewałem, bo wydawałaś się taka no, wiesz doświadczona - skomentował całą sprawę. - Co nie znaczy, że to źle. Naprawdę nie liczy się dla mnie czy to zrobiłaś, czy nie. Jak mam być szczery, to nawet się cieszę, że ten dupek cię nie tknął w ten sposób.
- Ale ty mógłbyś - zaproponowałam nieśmiało.
- Co? - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony.
- Znaczy jak nie masz ochoty, to rozumiem, ale bardzo bym chciała, bo ufam ci i sądzę, że to z tobą powinnam to zrobić, a nie z Jakiem czy kimś zupełnie innym - powiedziałam, patrząc mu głęboko w oczy. Byłam z siebie dumna, że odważyłam się to w końcu z siebie wydusić. Podałam mu małe, foliowe opakowanie.
- Nawet nie masz pojęcia jak trudno było to zdobyć. Babka z apteki wpatrywała się we mnie, jakby mnie przyłapała na wywoływaniu szatana - zadrwiłam. - Ale decyzja należy do ciebie, więc zrób z tym, co chcesz.
Chłopak pochylił się w moją stronę i mnie pocałował, jednocześnie zaciskając rękę na mojej dłoni, którą podawałam mu mój dzisiejszy zakup.
- Jesteś pewien? - dopytywałam. Nie chciałam, żeby tego żałował.
- To chyba ja powinienem cię o to pytać. Robisz to po raz pierwszy - zauważył i zaśmiał się cicho.
- Ja jestem całkowicie pewna.
- W porządku - mruknął. - Idziemy do ciebie?
- Nie, zostańmy tutaj - poprosiłam go, bo nie miałam zamiaru zastanawiać się czy Cassie akurat nie nasłuchuje, a nad jeziorem nie było nikogo. W dodatku byliśmy na tyle ukryci wśród zieleni, że nie martwiłam się tym, że ktoś nas zobaczy. Zack kiwnął głową w odpowiedzi. - Co powinnam... Jestem trochę zagubiona i nie wiem, co mam robić. Jak mam się zachować?
Chyba po raz pierwszy Zack miał okazję widzieć mnie w takim stanie. Rzadko się czegoś bałam, ale jednak to było coś, co mnie przerażało, lecz nie zmieniało to faktu, że bardzo pragnęłam mieć za sobą pierwszy seks.
- Spokojnie, nie myśl o niczym. Idź za instynktem czy coś - poradził mi. Tak też zrobiłam i powróciliśmy do wymiany pocałunków, gdyż było to bardziej romantyczne niż rozmawianie o tym. On wsunął dłoń w moje włosy, ale wyczułam, że chłopak również był zdenerwowany. Pewnie zależało mu, żeby wszystko poszło idealnie, ale nadal miał z tyłu głowy ohydne komentarze jego byłej dziewczyny. Tak czy siak, wierzyłam, że będzie dobrze. Ufałam mu i zależało mi na nim, a to było najważniejsze. Nie przerażało mnie, że coś mi zrobi, bo wiedziałam, iż w życiu by mnie nie skrzywdził.
- Jeśli zmienisz nagle zdanie, to... - zaczął, ale uciszyłam go, kładąc mu palec na ustach.
- Nie zmienię - zapewniłam go i przystąpiłam do zdejmowania jego koszuli, co wreszcie mi się udało po tylu próbach w ciągu minionego miesiąca.
Zack nie pozostał mi dłużny i pozbył się mojego t-shirtu oraz spodni, a następnie pomógł mi się ułożyć wygodnie na kocu, bo tym razem nie grał złego chłopca i go przyniósł. Zestresowałam się, ponieważ zdawało mi się, że nagle widać wszystkie moje niedoskonałości. Małą bliznę przy ramieniu, lekko wystający brzuch czy za grube uda. Bieliznę byłam jednak w stanie jeszcze przeżyć, ale najgorsze miało być dopiero po jej zrzuceniu. Jeszcze nigdy nie byłam przed żadnym facetem nago i też żadnego nie widziałam całkiem bez ubrania. Zack starał się robić wszystko, żebym była jak najmniej zestresowana i wydawał się w ogóle nie zauważać moich mankamentów.
Całował mnie tak, jakby rzeczywiście chciał, abym przestała myśleć o czymkolwiek i poddała się fizycznym doznaniom, dlatego skończyłam z analizowaniem swojego wyglądu, bo nie to było istotne. Skupiłam się za to na chłopaku, na każdym jego ruchu, oddechu i pocałunku. Odnalazłam w tym dziwny spokój i przyjemność. On popatrzył swoimi ciemnymi oczami w moje i oboje się uśmiechnęliśmy, a potem utonęliśmy razem w blasku dnia.
_____________________________________________
* Taylor Swift - Dancing with our hands tied
** Taylor Swift - Daylight
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top