Rozdział 10

Dawno nie czułam czegoś takiego jak zazdrość. Jeśli chodziło o Jake'a, to już dawno porzuciłam bycie zazdrosną dziewczyną, ponieważ jaki był w tym sens, skoro byłam pewna, że mnie zdradzi? Ostatnio nie byłam natomiast w stanie myśleć o niczym innym, prócz tej blond lali, która ostatnio wdzięczyła się do Zacka. Znając życie, trzymała go za drzwiami z napisem: przyjaciele, ale od czasu do czasu trochę z nim poflirtowała, żeby nadal trzymać go na haczyku, a on oczywiście na to poleciał. Takie jak ona były najgorsze.

She's one of those girls

They're nothing but trouble

Just one look and now you're seeing double* 

Nie było możliwości, żebym mu to jednak powiedziała, bo pewnie by mnie wyśmiał i uznał, że on wie lepiej, a poza tym jeszcze by pomyślał, że coś do niego czułam. On naprawdę mnie nie obchodził, ale było mi głupio patrzeć jak ta blondi go wykorzystywała.

She'll take you for a ride
And you'll be left with nothing

You'll be broke and she'll be gone
Off to the next one!* 

Postanowiłam dowiedzieć się nieco więcej o swojej rywalce. No dobra, rywalka to było mocne słowo, ponieważ to nie był żaden konkurs, a jeśli nawet, to Zack jako nagroda był mało zachęcającą opcją.

Wyszłam na zewnątrz po to, aby znaleźć Cassie, która zajmowała się sadzeniem jakichś kwiatów. Stanęłam za nią i kaszlnęłam głośno, żeby poinformować ją o swojej obecności. Kobieta odwróciła się i starła z czoła pot.

- Kogo ja tu widzę? Czyżbyś przyszła mi pomóc? - zachichotała.

- Taa... Nie - odpowiedziałam krótko, gdyż chciałam przejść do interesującego mnie tematu.

- To co sprawiło, że wypełzłaś ze swojego gniazda zwanego też twym pokojem? - zażartowała, a ja wywróciłam zirytowana oczami. Nagle jej się dowcipów zachciało.

- Mam do ciebie pytanie - powiedziałam prosto z mostu. - Znasz taką jedną dziewczynę, która nazywa się Ally? Niestety, nie kojarzę nazwiska.

Babcia zmarszczyła brwi i po chwili odparła:

- Chyba jedyna Ally w Crystal Lake to córka Hendersonów. Całkiem miła i sympatyczna dziewczyna, zresztą to miasto jest na tyle małe, że nawet tych kilkoro nastolatków, które tu żyją, stara się trzymać poziom, bo wszyscy się znają. Ogólnie dzieciaki nie mają tu zbyt dobrze, bo teraz większość ludzi stąd to antyki, takie jak ja, ewentualnie są to osoby po trzydziestce, czterdziestce. Ally, o ile dobrze pamiętam, trzyma się głównie z Zackiem, no bo to jej rówieśnik - Po wypowiedzeniu ostatniego zdania Cassie zaczęła wyglądać tak, jakby właśnie dostała olśnienia. - O to chodzi, prawda? Zobaczyłaś ją z Zackiem?

- Cassie, błagam cię. Czy ty myślisz, że ja jestem jakąś desperatką, która śledzi facetów? - Byłam, ale ona nie musiała o tym wiedzieć.

- W porządku. Ja nic nie mówię, ale to zabawne, że tak nagle wypytujesz o dziewczynę, z którą on akurat się przyjaźni - stwierdziła, patrząc na mnie chytrze.

- To w ogóle nie ma związku. Po prostu... Chris mi coś o niej wspominał. Wiesz jakie są dzieci, ale zaciekawiło mnie kim jest ta Ally i doszłam do wniosku, że zapytam. Oto cała historia - skłamałam, ale umówmy się, czasem drobne kłamstwo było lepsze niż żenująca prawda.

- Jasne, rozumiem. To w żaden sposób nie jest związane z Zackiem - powiedziała babcia tonem sugerującym, że mi nie wierzy.

- Hej, mówię serio. Mam w dupie to z kim Meyer chodzi sobie na spacerki nad jeziorem czy na kawę - uniosłam się i powinnam była pamiętać wtedy o powiedzeniu, że tylko winny się tłumaczy. Z jednej strony nie lubiłam tego stwierdzenia, gdyż czasem zwyczajnie trzeba było coś komuś wytłumaczyć, ale z drugiej, jeżeli przesadnie próbujesz wyjaśnić jakąś sytuację, to zaczyna być podejrzane.

- Mhm, a skąd właściwie wiesz gdzie razem chodzą? - zapytała rozbawiona. - Chris ci wypaplał, a może jakiś ptaszek ci to wyśpiewał?

- Ja tylko zgaduję, okej? W końcu co innego można robić w tej dziurze? - zaśmiałam się nerwowo. Nie szło mi dziś za dobrze w kontaktach międzyludzkich bez zaliczenia wpadki.

- Jasne, uznajmy, że ci wierzę, jeśli to sprawi, że poczujesz ulgę - odrzekła, wracając do grzebania w ziemi.

- Ale naprawdę nie obchodzi mnie to z kim on się umawia - przekonywałam ją, idąc w zaparte.

- Nie jestem jakoś bardzo zorientowana w jego życiu uczuciowym, ale wydaję mi się, że on i Ally są jedynie przyjaciółmi, zresztą Zack jest chyba pod większym wrażeniem twojej osoby - rzuciła mi ukradkowe spojrzenie, aby zobaczyć moją reakcję, ale nie dałam nic po sobie poznać.

- On i ja to... W ogóle to wszystko... To znaczy... - dukałam nieskładnie. - Czy mogę iść już do domu?

- A idź sobie. Ja już wiem wszystko, co chciałam wiedzieć! - machnęła na mnie ręką i całkowicie skupiła się na swoich badylach, a ja zniknęłam, zanim zdążyłam się upokorzyć jeszcze bardziej.

Nie miałam ochoty tracić kolejnego dnia na rozpamiętywanie każdego momentu spędzonego z Zackiem, dlatego postanowiłam zadzwonić do Avril, z którą nie gadałam od czasu tej pierwszej rozmowy po tym jak Cassie dała mi jej numer. Cóż, trochę zaniedbałam swoją przyjaciółkę, ale tyle się działo, że nie mogłam się w tym połapać.

- Kto tam i czego chce? - przywitała się niezbyt grzecznie, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało.

- Twoja przyjaciółka skazana na zesłanie - przedstawiłam się.

- Chryste, Aria, a więc jednak żyjesz! Ja tu już zaczęłam robić zakłady z ludźmi czy jeszcze oddychasz - odparła z przejęciem.

- Wiem, sorry, że się długo nie odzywałam, ale nie masz pojęcia ile rzeczy się wydarzyło, no ale mniejsza z tym. Mów, co u was - nakazałam, bo zdawałam sobie sprawę, że Avril znała wszystkie ploteczki. Brakowało mi jej długiego języka.

- Okej, u nas też się działo, więc szykuj się. Mel zerwała z Adrienem! - wykrzyczała, jakby to był news roku. Fakt, ta dwójka była ze sobą prawie tyle samo, co ja i Jake, ale wszyscy wiedzieli, że Mel nie do końca była w jego typie, ponieważ grał w nieco innej drużynie niż Mel, a może właśnie tej samej...

- Avril, on jest gejem. Naprawdę sądziłaś, że długo wytrzyma, udając hetero? I tak jestem w szoku, że tyle z nią wytrzymał, bo jednak jeśli wolał facetów, no to nieźle musiał się bawić podczas udawania - odrzekłam sarkastycznie.

- Ale pomyśl o biednej Mel. Jak ona się teraz musi czuć? - zapytała z fałszywym przejęciem moja przyjaciółka. Zdawałam sobie sprawę, że gówno ją obchodził stan psychiczny naszej koleżanki, ponieważ jej nie znosiła.

- Obie wiemy, że Mel podejrzewała to od dawna, ale umawiała się z Adrienem, żeby inni jej zazdrościli ślicznego chłopaka, więc ostatecznie się to na niej odbiło i w tym momencie to on będzie miał ślicznego chłopca - zakpiłam, ale po chwili dodałam:

- W sumie ona pewnie już też kogoś ma, bo nawet nie pamiętam czasów, kiedy ta laska była sama.

- Zgadłaś! Nie wiem czy kojarzysz tego przystojniaka, który chodzi na to kółko historyczne, ale to on został jej pocieszeniem - potwierdziła moje przypuszczenia i zachichotała, ale nagle zamarła. - Kurwa, nie zgadniesz kogo właśnie widzę w sklepie.

- Jake - strzeliłam, ponieważ jej przerażony ton sugerował, że był to mój ex chłopak, a ponadto podejrzewałam, że nie sam. - Czy ona z nim jest?

- Mhm - mruknęła do telefonu. Momentalnie się wkurzyłam i wiedziałam, że musiałam zrobić coś, żeby mu pokazać, że on mnie także nie obchodził. Jak już wcześniej wspominałam, Avril nie była w stanie utrzymać długo żadnego sekretu, a szczególnie wtedy gdy dana tajemnica mogła nieźle namieszać wśród jej znajomych. Czasami mnie to denerwowało, ale bywało, że jej wada stawała się zaletą , zwłaszcza w takiej sytuacji jak ta.

- Wiesz co, skarbie? Ten człowiek już mnie totalnie nie interesuje, bo znalazłam kogoś, kto jest tego bardziej warty - zaczęłam tajemniczo ze świadomością, że podkręcę tym ciekawość mojej przyjaciółki.

- Co?! Masz tam kogoś? Co ty opowiadasz? Czemu nic nie mówiłaś? - wydarła się tak głośno, że byłam pewna, iż nie tylko Jake oraz jego nowa panna ją usłyszeli, ale cały sklep, w którym była. Wszystko szło po mojej myśli, ale żeby to podtrzymać, trzeba było odrobinkę podkoloryzować ostatnie wydarzenia.

- Tak, jest taki jeden facet i on jest po prostu nieziemski. Nie wierzyłam, że ktoś może być tak idealny, a jednak! - odparłam w udawanym uniesieniu.

- Jezu, Aria, to gadaj jak w ogóle do tego doszło - zachęcała mnie. - Przecież jeszcze niedawno twierdziłaś, że ta wiocha to dziura i chciałaś stamtąd wiać przy najbliższej okazji, jaka się wydarzy.

- No wiem, ale potem go spotkałam i on powalił mnie na ziemię - I to dosłownie, dodałam w myślach. - Jest taki słodki i mądry, a do tego niesamowicie zabawny. Potrafi mnie rozbawić w prawie każdej sytuacji.

- Jejku, czy on ma brata? - zażartowała. - No i jak ma na imię? Gadaj!

- Ma, ale niestety, on jest poza zasięgiem, no chyba, że chcesz iść siedzieć za pedofilię - prychnęłam. - Ma na imię Zack i swoją drogą, on ma fantastyczny kontakt z młodszym bratem. Często się nim zajmuje i cóż, nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam tak dojrzałego faceta, ale z drugiej strony, tak pełnego dziecięcej energii i radości.

Nagle uderzyło mnie to, że przestałam kłamać. Ja naprawdę tak uważałam. Znałam jego historię i wiedziałam, że dużo przeszedł, przez co momentami mu odbijało, ale mimo wszystko, zawsze starał się być pozytywnie nastawiony do świata, chociaż takie osoby jak ja mu to utrudniały.

- Więc jesteście razem czy nie? - dopytywała Avril.

- Oczywiście, że jesteśmy razem. Kto by odrzucił zaloty takiego przystojniaka? - zapytałam retorycznie, chociaż zdawałam sobie sprawę, że go spławiłam. - On ma genialne włosy i uśmiech, a już nie wspomnę o jego oczach, bo... Są takie chwile w życiu, że patrzysz na coś i wiesz, że sprzedasz duszę, żeby to mieć. Chyba tak się poczułam, kiedy spojrzałam w jego ciemne oczy. Na początku nie mogłam się od niech uwolnić, a teraz...

- A teraz jesteście razem - dokończyła za mnie Avril. -Jakie to romantyczne!

- Tak, bardzo - wymamrotałam, ale bałam się, że dziewczyna usłyszy smutek w moim głosie, dlatego ciągnęłam dalej tą zabawę. - On ogólnie jest romantyczny. Mówiłam ci, że gdy chciał mnie zaprosić na randkę, to wspiął się na mój balkon? Normalnie czułam się jak pieprzona Julia od Szekspira.

- O mój Boże, zrobił co? Czy ty spotykasz się z najbardziej romantycznym facetem we wszechświecie czy jak? Cholera, gdzie jest ta twoja wiocha? Jadę tam, skoro mieszkają w tej dziurze takie ciacha - emocjonowała się. - Ej, Aria, ja nie chcę nic mówić, ale wydaję mi się, że naszą rozmowę podsłuchiwał Jake i wygląda na dość wkurzonego. Wyszedł z tą swoją lalunią, ale w sumie nawet nie zwracał na nią uwagi.

- Naprawdę? - udawałam zaskoczoną, jakbym wcale na to liczyła. - Mniejsza z tym. Idę, bo mój ideał na mnie czeka. Odezwę się, jak tylko będę mogła. Trzymaj się, kochanie.

Po rzewnym pożegnaniu z Avril, na moich ustach zagościł zwycięski uśmiech. Wreszcie coś mi się udało. Byłam pewna, że mój były chłopak właśnie wyobrażał mnie sobie w ramionach jakiegoś przystojnego faceta z odległego, romantycznego miasteczka, a przede wszystkim, był przekonany, że już dawno puściłam go w zapomnienie.

Zadowolona z takiego obrotu spraw, skierowałam się do swojego pokoju, ale przy schodach na górę spotkałam Zacka, którego zawadiacki uśmieszek sugerował, że mógł być świadkiem mojej rozmowy z przyjaciółką. Zamarłam, widząc go.

- Zack, co ty tu robisz? - wykrztusiłam słabo.

- Chyba można odwiedzić swoją dziewczynę? - Meyer podkreślił ostatnie słowo tak wyraźnie, że nie miałam wątpliwości, że większość moich kłamstw dotarła do jego uszu.

- Posłuchaj, ja wszystko ci zaraz wyjaśnię. To nie tak jak myślisz - broniłam się zażenowana i w dodatku cała czerwona.

- Spokojnie, kochanie, przecież się nie gniewam - stwierdził rozbawiony i oparł się o schody tak, że nie byłam w stanie go wyminąć.

- To był jedynie mały żarcik dla mojej koleżanki. Chyba to rozumiesz - tłumaczyłam się, ale on nie wydawał się przekonany. Był za to dużo szczęśliwszy niż ja wcześniej.

- Wspaniały dowcip - skomentował krótko. - Szczególnie mocno podobał mi się ten fragment o tym, że chciałaś sprzedać duszę za moje oczy. Albo ten o tym, że byłem jak Romeo. Tak, to mój ulubiony.

- Nie powiedziałam, że byłeś Romeo, tylko, że ja byłam Julią - poprawiłam go.

- Na jedno wychodzi - zawyrokował.

Oh, no, there you go
You're making me a liar

I kinda like it though

Oh no, there I go, startin' up a fire**

- W ogóle skąd się tu wziąłeś? Wchodzisz do mojego domu jak do siebie? - naskoczyłam na niego, pragnąc zmienić ten okropny temat, chociaż wiedziałam, że teraz już nie da mi spokoju.

- Cassie mnie wpuściła - wzruszył ramionami. - Przy okazji, kazała mi też cię ogarnąć, ponieważ cytując ją, nie chcesz jej dać spokoju i ciągle wypytujesz ją o Ally.

Moja szczęka leżała gdzieś na podłodze, a chłopak najwyraźniej bawił się coraz lepiej, bo obserwował moją reakcję z powiększającym się uśmiechem.

- No dobra, to teraz ty posłuchaj. Ally i ja jesteśmy wyłącznie przyjaciółmi, a nawet powiem więcej, znam ją tak długo, że czuję się wręcz, jakby ona była jakąś moją kuzynką - uspokajał mnie, ale jakoś nie chciało mi się w to wierzyć. Meyer kontynuował przekonywanie mnie, że nic go nie łączy z Miss Crystal Lake, ale ja się wyłączyłam i wpatrywałam się w niego w zamyśleniu. Pomyślałam, że rzeczywiście miał całkiem niezłe włosy, no i ciało również, ale co do drugiego, to byłam tego pewna już od momentu, gdy zobaczyłam.

You're watching, I feel it

I know I shouldn't stare

I picture your hands on me

I think I wanna let it happen** 

- Aria, czy ty mnie słuchasz? - spytał, wyrywając mnie z transu.

- Nie - przyznałam i natychmiast zarumieniłam się jeszcze bardziej niż chwilę temu. - Zastanawiam się po co do mnie przyszedłeś i bez żadnych głupich żartów o odwiedzaniu dziewczyny.

- Dobrze, że mi przypomniałaś. Przyszedłem się pożegnać - odparł, a mnie zamurowało. Jak to pożegnać?

- Nie rozumiem. Wyprowadzasz się? - zapytałam zbita z tropu, ale on pokręcił głową i minimalnie mi ulżyło, nie wiedzieć czemu.

- Nie, wyjeżdżam na tydzień z ciotką i Chrisem do jakichś dalekich krewnych, więc gdybyś chciała przez przypadek na mnie wpaść, to musisz się jakoś powstrzymać i poczekać - wyjaśnił, a ja, mimo wszystko, poczułam lekkie uczucie żalu.

- Spoko, baw się dobrze - rzuciłam obojętnie, choć moja niezbyt zadowolona mina nieco mnie zdradzała. Zack zbliżył się do mnie i uniósł mój podbródek, zmuszając tym samym do spojrzenia mu prosto w oczy.

- Wrócę, zanim się obejrzysz i znowu będę cię męczyć - obiecał. - A ty postaraj się znaleźć sobie coś do roboty, ale nie rób krzywdy Ally, błagam.

- Ta laska mnie serio nie obchodzi. Co wy się tak uwzięliście? - zdenerwowałam się.

- Po prostu nie wariuj i pamiętaj, że blondynki nie są w moim typie - powiedział pewnie. Zapragnęłam go zapytać kto jest w jego typie, ale uznałam, że nie będę z nim flirtować.

- To wszystko? Bo musisz pewnie się jeszcze spakować, więc nie będę cię zatrzymywać - próbowałam go zbyć, ponieważ jego dłoń na mojej twarz zaczynała mnie parzyć, a zapach jego perfum wypełniał moje nozdrza. Meyer zlustrował mnie wzrokiem i odezwał się, przeciągając każde słowo:

- Zrób mi przysługę i nie umawiaj się z żadnym kolesiem przez ten tydzień. Wiesz, jaki twój chłopak bywa zazdrosny.

Zamiast na niego nawrzeszczeć, doszłam do wniosku, że trochę się z nim podroczę.

- Czyli mam odwołać dzisiejszą randkę z Picasso?

- Wyślij mu wino, a na pewno ci wybaczy - odparował. Przez sekundę byłam przekonana, że chłopak pocałuje mnie na pożegnanie, przez to całe żartowanie sobie o byciu moim chłopakiem. On jednak puścił moją twarz i zaczął się zbierać do wyjścia.

But what if you kiss me?
And what if I like it?
And no one sees it...**

Zostałam sama z pewnym... niedosytem, bo liczyłam na coś więcej, ale nie do końca wiedziałam o co mi chodziło. Wtem Meyer się odwrócił i posłał mi ostatni uśmiech.

- Możesz spróbować napisać o mnie piosenkę. Z chęcią posłucham jak wrócę, bo ciekawi mnie to, co siedzi w tej twojej czerwonej główce - rzucił na odchodne.

- Zobaczę, co da się zrobić - odpowiedziałam bez emocji, ale po jego wyjściu na moją twarz ponownie wpełzł uśmiech.  

_____________________________

* Avril Lavigne - One of those girls

** Camila Cabello - Liar 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top