Fifty Seven

To ten czas w życiu kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo spieprzyłaś.

Wyrwałam wolną kartkę z zeszytu od matematyki i usiadłam przy biurku. Przysięgłam sobie w głowie, że nie wyrwę z niego już żadnej kartki. Poważnie, zamiast dziewięćdziesięciu sześciu ma może z trzydzieści kartek.

Postanowiłam dobrze przyjrzeć się mojej katastrofalnej sytuacji i rozwiązać problem u jego podstaw.

Problem numer jeden: Napisałam Luke'owi, że go crushuje.

Możliwe rozwiązanie: Powiedzieć, że prankowałam go tekstem piosenki

Dlaczego to rozwiązanie nie zadziała: Nie ma takiej piosenki

Problem numer dwa: Wyznałam mu miłość w internecie

Możliwe rozwiązanie: Wytłumaczyć, że to moja siostra

Dlaczego to rozwiązanie nie zadziała: Nie mam siostry

I najważniejsze

Problem numer trzy: CO JA MAM MU ODPISAĆ

Możliwe rozwiązanie: Cholera....

Spędziłam dobre dziesięć minut na robieniu wykresu, który tylko uświadomił mi jak bardzo jestem w dupie. Nie, nie pomogło.

Sprawa jest prosta ( nie jest ). Spotkam go w szkole i spokojnie sobie porozmawiamy. Wszystko mu wytłumaczę i wtedy przejdziemy do żyli długo i szczęśliwie. Taki miał być plan. No właśnie, miał....

Stwierdziłam, że dobrze mi zrobi wyjście na świeże powietrze. Ubrałam legginsy mocno opinające mój tyłek i koszulkę podkreślającą talię. Na nogi wsunęłam buty, w których zawsze ćwiczę na w-f.

Chwyciłam mój telefon i słuchawki i zeszłam na dół, próbując znaleźć moją mamę.

- Mamo, wychodzę trochę poćwiczyć- powiedziałam, związując włosy gumką

Poćwiczyć rozumiecie? P o ć w i c z y ć

Mama tylko przytaknęła. Gdybym wychodziła na zakupy lub na pizzę pewnie rzuciłaby " weź kurtkę" lub "bądź za godzinę w domu", ale nie.
Ona najzwyczajniej w świecie wiedziała, że wrócę po piętnastu minutach, tak szybko jak uznam, że bieganie jest męczące.

No i faktycznie. Bieganie jest męczące, o czym udało mi się zapomnieć, unikając ćwiczeń w szkole. Przebiegłam jakieś trzydzieści metrów i zatrzymałam się przy pobliskim sklepie. W ciągu zaledwie jednej sekundy poczułam nagłą potrzebę na kwaśne żelki jabłkowe, więc to właśnie one zmusiły mnie do wejścia do sklepu.

Zgadnijcie co. O ironio, w sklepie był nikt inny jak Luke cholera ale mam ostatnio pecha Hemmings. Wiedziałam, że nie mogę pozwolić sobie na spotkanie z nim. Zwłaszcza w tym stroju, zwłaszcza po tym co się wydarzyło. Postawiłam się przed trudnym wyborem. Pójść po żelki, narażając się na spotkanie z blondynem, czy odpuścić sobie słodkości i nie ryzykować. Mój instynkt podjął oczywistą decyzję. Musicie mi wybaczyć- priorytety.

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę alejki ze słodyczami. Wiedziałam, że nadal jest szansa, że uda mi się je kupić bez spotykania go. Odnalazłam to czego szukałam na półce, wzięłam jedno opakowanie i w mgnieniu oka znalazłam się przy kasie. Przede mną stały dwie osoby. Założyłam ręce na piersi i nerwowo tupałam nogą. Cholera, jak można nie wyjść z siebie kiedy jakaś staruszka przed tobą płaci najmniejszymi nominałami? Jeśli kupujesz coś co kosztuje dwa dolary, dajesz dwa dolary i temat zakończony. Nie dajesz dwustu monet, które liczysz przez przynajmniej dwie minuty. Normalnie nawet bym się nie wzruszyła na wizje spędzenia pięciu minut w kolejce, ale teraz jest całkiem inaczej. Sekunda jest w stanie uratować mi tyłek. A najgorszy jest fakt, że straciłam go z pola widzenia.

Kiedy przyszła moja kolej, starałam się, żeby czynność kupowania żelków zajęła mi maksymalnie trzydzieści sekund. Coś mi podpowiadało, że jeśli spędzę w sklepie minutę dłużej, stanie się coś złego. I wszyscy wiemy co to jest.

Po udanej transakcji chwyciłam moją paczkę i najszybciej jak potrafiłam opuściłam sklep. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam z ulgą. Przeżyłam to, cholera! Usiadłam na murku i szybko otworzyłam opakowanie. Wsadziłam garść żelków do buzi. O matko, o to chodziło!

- Mia!- usłyszałam za sobą i już widziałam co mnie czeka

Mówiąc " O matko, o to chodziło!", nie o to mi chodziło do cholery.

Szybko przełknęłam żelki, prawie się dusząc, wstałam i odwróciłam się w jego stronę.

- Luke! Co za niespodzianka- wypaliłam

Jak to mówią- spodziewaj się niespodziewanego. Tak to właśnie wyglada.

- Machałem do ciebie w sklepie, ale musiałaś mnie nie zauważyć- zaśmiał się

- Całkiem możliwe, byłam skupiona na moich żelkach- odpowiedziałam

Bo przecież wcale nie unikałam cię specjalnie, żeby cię nie spotkać. I czemu do cholery ty się śmiejesz czubku?

- Powinnam się już zbierać do domu. Obiecałam mamie, że to zajmie mi tylko pięć minutek- musiałam coś powiedzieć, z każdą sekundą ciszy robiło się niezręczniej

- Widzimy się jutro- przytaknął i lekko się uśmiechnął

- Tak, widzimy się- odpowiedziałam na odchodne, choć wolałbym zapaść się pod ziemię i nie widzieć już nic

____
guess who's back

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top