64

Elodie

Pięć miesięcy temu poznałam mojego Aleksieia. Mojego pana, kochanka, a także niewolnika. Najwspanialszego człowieka, jaki chodził po tym świecie.

Dziś za niego wyszłam. Urządziliśmy uroczą ceremonię na plaży na Malediwach, czyli tu, gdzie przed kilkoma miesiącami poczęliśmy nasze dziecko.

Nosiłam w brzuchu chłopca, któremu już nadaliśmy imię. Za kilkanaście tygodni na świat miał przyjść Oliver Ivanov. Pierworodny syn Aleksieia i mój największy skarb.

Byłam młoda i gdy dowiedziałam się o ciąży, spanikowałam. Aleksiei trzymał mnie w ramionach i kołysał mną, abym się uspokoiła. Nie wiedzieliśmy, jakim cudem zaszłam w ciążę, skoro brałam tabletki, a Aleksiei zawsze zakładał prezerwatywę. Lekarz uznał, że gumka musiała pęknąć i dlatego zaszłam w ciążę.

Początkowo nie wiedziałam, co robić, ale w głębi serca byłam pewna, że znałam odpowiedzi na swoje wątpliwości. Nie mogłam dokonać aborcji, gdyż do końca życia nie wybaczyłabym sobie takiego czynu. Aleksiei zapewniał mnie, że będzie dla mnie wsparciem i nigdy nie pozwoli mi odczuć, że dziecko jest ciężarem. Wszyscy pracownicy Bratwy zarzekali się, że będą opiekować się moim synem, jednak najbardziej na dziecko napalił się Ivan. Mój brat razem z Aleksieiem wykonali pokój dla Olivera. Znajdował się na pierwszym piętrze naszego domu, w którym wciąż mieszkaliśmy z trójką niezwykłych mężczyzn, czyli Nathanielem, Zavierem oraz Matve.

Ceremonia była krótka i byli na niej wszyscy członkowie Bratwy. Ivan był moją druhną, z czego żartowałam. Chciał ubrać się w sukienkę, aby wpasować się w swoją rolę, ale błagałam go o to, aby tego nie robił. Posłuchał mnie, jak zawsze.

Kiedy wymieniliśmy obrączki i pocałowaliśmy się pod słonecznym niebem, Aleksiei zabrał mnie na bok pod skały. Pozostali goście poszli pod namiot, pod którym za chwilę miała się odbyć uczta. Mieliśmy jeść, pić i bawić się do białego rana. Oczywiście w międzyczasie mój pan miał zamiar zabrać mnie na seksualną wyprawę w naszym domku.

Od czasu, w którym dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży, Aleksiei był wyjątkowo spolegliwy. Mimo, że wielokrotnie przyłapywałam go na masturbacji, zarzekał się, że nie potrzebował seksu. Wiedziałam jednak, że bał się, aby nie zrobić dziecku krzywdy. Uważałam to za urocze, ale zupełnie niepotrzebne. Doktor jasno powiedział, że mogliśmy uprawiać seks, ale Aleksiei miał swoje zdanie. Dziś jednak nie było zmiłuj. Miałam zamiar zostać wygrzmocona i porządnie wypieprzyć mojego pana. Dla każdego coś dobrego.

- Dlaczego mnie tu zabierasz, panie?

Aleksiei uśmiechnął się kącikiem ust.

- Zaraz zobaczysz, piękna.

Na ślub ubrał się w biały garnitur jako, że byliśmy na plaży, na której słońce mocno przygrzewało. Nawet mnie było gorąco jak diabli, choć miałam na sobie lekką sukienkę z gorsetem pokrytym kryształkami. Na głowie miałam wianek z różowych kwiatów, który komponował się z moimi pudrowo-różowymi włosami.

Dotarliśmy w zakątek, w którym nikt nie mógł nas zobaczyć. Aleksiei uklęknął na piasku, nie zważając na to, że pobrudzi materiał szykownego ubrania. Ja również nie zwracałam na to większej uwagi, dlatego uklękłam na przeciwko niego, uśmiechając się promiennie.

- Elodie, wkroczyliśmy w nowy etap naszego życia.

- Masz rację. Jesteśmy małżeństwem. Nie masz pojęcia, jaka jestem szczęśliwa.

- Wierzę w to - odparł, wzdychając ciężko.

Spojrzeliśmy na rozpościerający się przed nami ocean. Z daleka dobiegały nas dźwięki muzyki, co oznaczało, że przyjęcie już się rozpoczęło. Byłam ciekawa, jak będzie wyglądała ta impreza. Nie znałam nawet żon i dzieci członków Bratwy, ale chętnie ich tutaj ugościłam. Każdego witałam mile i z uśmiechem, dziękując za przybycie. Nawet Ivan dotarł na ślub ze swoją kobietą. Poznał ją przed trzema tygodniami w barze. Miała na imię Christina i była piękną Amerykanką. Idealnie pasowała do Ivana i szybko wpasowała się w szeregi Bratwy. Ivan był pewny co do jej uczuć, dlatego Maksim wyraził zgodę na to, żeby Christina poznała, jak wyglądało nasze życie.

Wróciłam wzrokiem na Aleksieia. Mojego pięknego pana, który klęczał przede mną, jakby oddawał mi całe swoje życie.

- Słoneczko, wpadłem na pewien pomysł. Co ty na to, abyśmy wykreślili przeszłość?

Zmarszczyłam brwi, skonsternowana.

- Co masz na myśli?

Aleksiei sięgnął do kieszeni znajdującej się wewnątrz marynarki. Wyjął z niej dwie dopasowane kolorystycznie obroże, które były mniej ostentacyjne niż te, które nosiliśmy od pięciu miesięcy.

- Niebawem urodzi się nasz syn, kochanie - zaczął, a ja poczułam łzy w oczach. - Chcę wychowywać go w kochającej rodzinie, w której będzie czuł się bezpieczny i akceptowany. Mimo, iż nie wstydzimy się nosić naszych obroży, uznałem, że nowe dobrze nam zrobią. Nie myśl proszę, że wstydzę się tej czerwonej, którą dla mnie wybrałaś. Po prostu chcę, aby były identyczne. Dlatego wybrałem te.

Otworzywszy dłonie, Aleksiei pokazał mi dwie srebrne obroże, które w oczach innych ludzi wyglądały po prostu na chokery. Były delikatne i ładne. Dopiero po chwili zauważyłam, że na jednej z obroży wygrawerowano jasnym kolorem napis "Własność Elodie". Z kolei na drugiej widniał napis "Własność Aleksieia". Napisy można było zobaczyć tylko z bliska, dlatego mogliśmy swobodnie nosić je na szyjach, nie krępując się tym, że ktoś będzie jawnie przyglądał się tym ozdobom.

- Pozwolisz, abym założył ci ją na szyję?

Skinęłam głową. Aleksiei wstał i zdjąwszy mi starą obrożę z szyi, zastąpił ją nową. Tą z napisem "Własność Aleksieia".

- Czyń honory, skarbie.

Mój ukochany znów przede mną uklęknął. Wstałam z piasku i otrzepałam sukienkę. Czerwoną obrożę zastąpiłam nową. Kiedy widziałam napis "Własność Elodie" na ozdobie, która owinęła się wokół szyi Aleksieia, uśmiechnęłam się dumnie.

- Teraz możemy iść się pieprzyć.

Zaczęłam się śmiać, gdy wstał i jakby nigdy nic chwycił mnie za rękę. Pociągnął mnie w stronę naszych bliskich, którzy śmiali się tak głośno, że słychać ich było nawet obok skał znajdujących się na krańcu plaży.

Jak przypuszczałam, przyjęcie było idealne. Wszyscy bawiliśmy się doskonale. Nie piłam alkoholu ze względu na ciążę, a Aleksiei również nic nie pił. Byliśmy jedynymi trzeźwymi osobami na plaży, ale nam to nie przeszkadzało. Nie potrzebowaliśmy alkoholu, aby dobrze się bawić, skoro mieliśmy na to własne sposoby.

Po trzeciej w nocy padaliśmy z nóg. Goście powoli rozchodzili się do swoich domków. Aleksiei wziął mnie na ręce i zaniósł nas do miejsca, w którym życie Olivera się rozpoczęło.

Na łóżku znajdowały się płatki czerwonych i różowych róż. Światło było przyciemnione, aby atmosfera była bardziej romantyczna. Na stoliku nocnym zauważyłam dwie pary kajdanek, opaskę na oczy, klamerki na sutki, korek analny i kilka wibratorów. Nie byłam pewna, kto na kim miał użyć tych gadżetów, ale to nie miało znaczenia.

- Kocham cię, moja piękna królewno.

Aleksiei położył mnie na łóżku. Ściągnął mi buty, w których tańczyłam na przyjęciu. Pocałował mnie w obie stopy, na co zachichotałam. Mój mąż, widząc mój stan, przebiegał językiem po przestrzeniach między moimi palcami. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.

- Panie, dość!

- Ach, czyli teraz to ja jestem twoim panem? Dobry wybór, słonko. Dziś w nocy i tak nie pozwoliłbym ci przejąć kontroli nad sytuacją.

To, co działo się później, było wyuzdane, perwersyjne, ale przy tym po prostu nasze.

Po tym, jak pozbyliśmy się ubrań, złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Aleksiei całował mnie tak, jakby robił to po raz ostatni w życiu. Ja z kolei zarzuciłam mu nogi na biodra i wbijałam mu pięty w te seksowne pośladki. Jak Aleksiei zapowiedział, tak uczynił. Bawił się ze mną ostro i to mi się podobało.

- Panie, proszę!

- Nie nazywaj mnie panem, tylko swoim mężem - wychrypiał spomiędzy moich ud. Pieprzył mnie właśnie ustami. Na wargach miał moją wilgoć, co trochę mnie krępowało, ale przy tym było tak pociągające, że zapomniałam o wstydzie.

- Mężu, doprowadź mnie do tego orgazmu! Oliver się niepokoi!

- Boże, nie przywołuj imienia naszego syna, gdy liżę twoją cipkę, skarbie. To trochę dziwne.

- Masz rację - przyznałam, wybuchając śmiechem.

Gdy Aleksiei doprowadził mnie do spełnienia, westchnęłam rozkosznie. Mój pan usadowił się nade mną i nie korzystając z prezerwatywy, gdyż nie miał takiej potrzeby, wsunął się we mnie powoli. Nie mogłam go objąć przez to, że nadgarstki miałam przykute do ramy łóżka. Takie zniewolenie jednak było pomocne, gdyż dzięki niemu jeszcze bardziej się podniecałam. Czułam się wiecznie niezaspokojona i podobał mi się ten stan, gdyż dzięki niemu pragnęłam jeszcze więcej i więcej Aleksieia.

- Kocham ciebie i naszego syna, dziecinko - wyszeptał prosto w moje usta, wchodząc we mnie mocnym pchnięciem.

- Na zawsze ty i ja, panie.

- I nasz synek.

- I nasz synek - potwierdziłam, dochodząc mocno i rozpadając się w ramionach człowieka, którego miałam zaszczyt nazywać swoim mężem. Niewolnikiem i pieskiem również, ale to tylko szczegóły.

***

To koniec historii Elodie i Aleksieia. Mam nadzieję, że powieść Wam się podobała, bo mnie pisało się ją bardzo dobrze. Od dawna chciałam napisać historię, w której tytułowym bohaterem będzie mężczyzna o imieniu Aleksiei, gdyż mam dużą słabość do tego imienia! :D

Zapraszam Was do mojej nowej powieści, która jest już dostępna na moim profilu! Do zobaczenia i dziękuję!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top