63

Aleksiei

Dwa tygodnie po powrocie do domu zabrałem Elodie na Malediwy. Wynająłem dla nas całą wyspę tak, abyśmy mogli czuć się tam bezpiecznie. Na wakacje zabraliśmy również Matve, Nathaniela, Zaviera, Leonardo, Ivana, a także Victora i Hayesa. Byłem pewien, że Elodie będzie czuła się pewnie z tyloma mężczyznami, choć nie uśmiechało mi się uprawiać seksu z moją niewolnicą, podczas gdy otoczeni byliśmy przez naszych najbliższych.

Lecieliśmy na wyspę prywatnym samolotem, którego użyczył nam Maksim. Ojciec w ciągu ostatnich dni skrupulatnie zajmował się zwiększeniem ochrony na terytorium Bratwy. Zakupiliśmy nowe kamery, wykrywacze ruchu, a szczyt murów otaczających posiadłości pokryliśmy kolcami. Mieliśmy w planach jeszcze wiele ulepszeń, ale Bratwa nie żyła tylko remontem, a również zadaniami, które były naszą codziennością.

Trzy dni temu miała miejsce kolejna akcja, podczas której odbiliśmy przemyt broni. Zabiliśmy dwójkę Irańczyków, którzy nielegalnie wwieźli na terytorium Rosji broń, a także jechali na targ handlu niewolnikami. Nikita i Fiodor zajęli się tym przedsięwzięciem. Zlikwidowali szajkę handlującą dziewczynami ze wschodu Europy, a potem uwolnili niewinne kobiety. Hayes bardzo im pomógł. Jako, że sam niegdyś był ofiarą handlarzy żywym towarem, dokładnie wiedział, co czuły ofiary tego procederu.

Mimo, że nasze akcje były niebezpieczne i mogliśmy stracić w nich życie, nie wyobrażałem sobie życia bez nich. To była część mnie. Elodie upierała się, abym zrezygnował z pozycji egzekutora Bratwy, ale to płynęło w mojej krwi. Obiecałem jej jednak, że zawsze będę na siebie uważał. Teraz, gdy miałem kogoś, kogo kochałem, musiałem zwracać uwagę na swoje życie nie tylko ze względu na siebie, ale również na moją dziewczynkę.

Elodie leżała mi na kolanach. Do wylądowania została niespełna godzina. Cieszyłem się, że mogłem zabrać ją na wakacje. W pełni na nie zasłużyła.

- Panie, mam ochotę na ciebie.

Zaśmiałem się, kręcąc głową z niedowierzaniem. Wychowałem sobie prawdziwego małego zboczeńca.

- Masz zamiar pieprzyć się ze mną, gdy dwa siedzenia za nami siedzi twój brat?

Ivan spał. Miał na uszach słuchawki, a jego głowa przechylona była w bok. Chłopak ślinił się przez sen, co wykorzystał Leonardo. Zrobił mu zdjęcie, aby potem móc go szantażować.

- Możemy iść do toalety. Chcesz, żebym ci obciągnęła?

- Elodie, wytrzymajmy do Malediwów. Tam będziesz mogła robić ze mną, co zechcesz. Kupiłem nam wodoodporne obroże i smycz, więc możemy kąpać się w oceanie jako pan i niewolnica.

- Naprawdę to kupiłeś?

Dziewczyna z zainteresowaniem podniosła się do pozycji siedzącej. Nie byłaby sobą, gdyby dała mi spokój. Postanowiwszy mnie trochę podręczyć, przerzuciła nogę przez moje uda i usiadła na mnie okrakiem. Zarzuciła mi ręce na szyję i uśmiechnęła się do mnie z podekscytowaniem.

- Nie wiedziałem, że coś takiego produkują, ale okazało się, że sklep erotyczny zaopatrzony był naprawdę dobrze. Mieli tam również inne dziwne rzeczy, ale chyba nie byłbym w stanie tak się przemóc. Niektóre były, cóż... Niekonwencjonalne.

- Na przykład co?

Pokręciłem przecząco głową, jednak Elodie nalegała.

- Widziałem tam huśtawkę erotyczną - wyznałem, dając za wygraną. - Może kiedyś się na nią zdecydujemy, ale to chyba nie jest na to odpowiedni moment. Dzięki huśtawce mój kutas wejdzie w ciebie jeszcze mocniej, a nie chcę, żeby cię bolało.

Po gwałcie, który spotkał moją ukochaną z rąk Alessio, Elodie przeszła badania. Okazało się, że była zdrowa i nie była w ciąży, co przyjęliśmy z ogromną ulgą. Elodie była jednak podrażniona, dlatego w ciągu tych dwóch ostatnich tygodni unikałem zbliżeń z nią. Pozwalałem jej za to się nade mną pastwić. Elodie nie miała dla mnie litości jako moja pani, ale to było coś, co w niej kochałem. Pięknie nade mną dominowała. Trzymała mnie na smyczy, robiłem za jej podnóżek, a także całowałem jej stopy.

Elodie doceniała to, że się nad nią tak opiekowałem. Sama jednak nie pozostawała mi dłużna. Również się mną zajmowała, choć przecież tego nie potrzebowałem. Owszem, po porwaniu dziewczyny przez Alessio byłem nadpobudliwy i miewałem koszmary senne, w których Elodie działa się krzywda, ale byłem w stanie sam sobie z tym poradzić. Przez lata dawałem sobie radę z egzekucjami, których dokonywałem na ludziach, więc dlaczego teraz miałem nie dać sobie rady?

Moja dziewczynka miała jednak na ten temat inne zdanie. Nieraz zdarzało się, że z bezsilności płakałem. Wówczas chowałem się w łazience albo na strychu, ale Elodie i tak mnie tam odnajdywała. Otulała mnie kocem, zabierała mnie do kuchni i robiła mi gorącą czekoladę albo herbatę. Wspólnie przechodziliśmy potem do salonu, aby usiąść na podłodze i obejrzeć jakąś komedię romantyczną. Później całowaliśmy się do utraty tchu, aby w następnej kolejności przejść do brudnej zabawy, w której dominowałem nad Elodie, lub ona dominowała nade mną.

Tydzień temu urządziliśmy symboliczny pogrzeb dla Alberto, Birdie i Alessio. Ich zwłoki nie istniały, dlatego nie mogliśmy ich pochować, jednak musiałem zapewnić Elodie zamknięcie tego okrutnego etapu jej życia.

Na pogrzebie uroniła kilka łez, ale dzielnie się trzymała. Bardziej cierpiał Leonardo. Padł na kolana i ronił łzy nad grobem swojej zmarłej żony.

Leonardo zdobył się na ogromne poświęcenie. Ceniłem tego człowieka i byłem mu dozgonnie wdzięczny. Aby chronić Elodie, zabił Birdie. Nie wyobrażałem sobie, przez jakie cierpienia musiał przechodzić ten facet. W rozmowie ze mną zarzekał się, że gdyby miał ponownie podjąć taką decyzję, niczego by nie zmienił. Nie wiedziałem, czy Leo ułoży sobie życie na nowo, ale pozostało mi mieć taką nadzieję. Póki co, codziennie odwiedzał domy publiczne, w których topił smutki w alkoholu i prostytutkach. Jego ochroniarzem stał się Ivan. Pilnował, aby Leonardo nie popadł w nałóg. Zabrałem go na Malediwy również dlatego, aby odetchnął i nabrał dystansu do tego, co się wydarzyło.

- Aleksiei? Coś się stało?

Pokręciłem głową. Wysiliłem się na uśmiech, co było trudne w tej sytuacji.

- Panie, jeśli jest coś, o czym chciałbyś ze mną porozmawiać, nie krępuj się. Jestem tu po to, aby ci pomóc.

- Wiem, dziecinko - wyszeptałem, obejmując dłonią jej kark. Wokół szyi dziewczyny znajdowała się obroża, którą tak ubóstwiałem. - Życie mnie trochę przytłoczyło, ale właśnie dlatego jedziemy na wakacje, tak?

Elodie zdobyła się na niewielki uśmiech, jednak nie był on szczery. Nie chciała jednak sprawiać mi smutku, dlatego robiła, co w jej mocy, abym również się uśmiechał.

Kiedy na pokładzie rozległ się dźwięk sygnalizacji zapiąć pasy, Elodie wróciła posłusznie na miejsce przy oknie. Zapiąłem jej pas, po czym zająłem się swoim. Dziewczyna posłała mi promienny uśmiech.

- Wspominałaś kiedyś, że chciałabyś przefarbować włosy. Na jaki kolor?

Zdziwiona nagłą zmianą tematu, uniosła pytająco brew. Zarumieniła się, zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Myślałam nad błękitnym albo różowym, ale chyba wyglądałoby to żałośnie. Spójrz tylko, nie jestem już nastolatką. Nie powinnam eksperymentować. Poza tym, wyglądałabym dziecinnie.

- Wcale tak nie uważam - odparłem, kładąc dłoń na jej udzie. - Wyglądałabyś ślicznie w różowym, ale błękitny też ładnie by pasował. Zastanów się nad tym. Jeśli chodzi o mnie, masz pełną zgodę na robienie tego, co ci się podoba.

- Naprawdę?

Elodie, testując moją cierpliwość, położyła dłoń na moim przyrodzeniu. Miałem na sobie krótkie spodenki jako, że lecieliśmy do ciepłych krajów. Dziewczyna miała więc ułatwiony dostęp do mojego kutasa, z czego skorzystała bez chwili zawahania.

Wsunęła dłoń pod gumkę spodenek i bokserek. Przesuwała palcami po moim penisie, który stopniowo się unosił. Wyglądało na to, że na lotnisku na Malediwach powitają mnie z erekcją.

- Kotku...

- Cicho. Nikt nie patrzy.

Żałowałem, że Elodie nie mogła zsunąć się z fotela, aby przede mną uklęknąć. Nie hamowałoby mnie nawet to, że kilka siedzeń za nami siedziała cała ekipa, z bratem mojej niewolnicy na czele. Ivan już ostatnio prawie wszedł do pokoju, w którym Elodie obciągała mi jak szalona, mając na oczach opaskę, a ręce związane za plecami. W ostatniej chwili Matve jednak uratował sytuację, odciągając Ivana spod drzwi. Nie wiedziałem, co bym zrobił, gdyby chłopak zobaczył nas w takiej sytuacji, ale wolałem się nad tym nie zastanawiać. Choć pewnie trochę by się na mnie pogniewał, koniec końców zrozumiałby, że to było coś, czego zarówno Elodie jak i ja potrzebowaliśmy.

Przygryzłem dolną wargę, oddychając ciężko przez nos. Samolot był cichy jako, że był jedną z najnowszych maszyn, jednak w tej chwili żałowałem, że silniki nie działały choć odrobinę głośniej.

Elodie zaczęła poruszać palcami na całej długości mojego spragnionego dotyku fiuta. Zaciskała palce mocniej, po czym je luzowała. Drażniła się ze mną, masturbując mnie lekko, potem mocno, aby następnie znów zwolnić.

Gdybyśmy byli sami, za spowalnianie mojego orgazmu przełożyłbym ją przez kolano i zlałbym ten jej słodki tyłeczek. Lubiłem dawać jej klapsy, jednak później czułem się winny, gdy dziewczyna chodziła z moimi dłońmi odbitymi na jej skórze.

Nie wiedziałem, co się ze mną działo. Odnosiłem wrażenie, że z każdym dniem coraz bardziej skłaniałem się w kierunku uległości wobec Elodie. Było to dla mnie dziwne doświadczenie. Nigdy bym nie przypuszczał, że stanę się uległą osobą, skoro przez całe życie dominowałem. Może jednak potrzebowałem takiej równowagi. Dominowałem wystarczająco dużo jako egzekutor Bratwy, więc nie czułem potrzeby dominacji, jeśli chodziło o łóżko.

Trochę mnie to martwiło, ale postanowiłem poddać się temu, co miało nadejść. Nie mogliśmy przecież spisywać scenariusza naszego życia, aby potem ściśle się go trzymać. Gdzie w tym była zabawa?

Właśnie, jeśli o zabawie wspominając...

- Dziecinko, naprawdę, ja zaraz...

Nim zdążyłem dokończyć zdanie, poczułem przyjemność rozlewającą się po moich bokserkach. Targnął mną silny orgazm. Na chwilę mnie zamroczyło, a gdy wróciłem do rzeczywistości, zdałem sobie sprawę z tego, że zalałem swoje majtki.

Elodie zakryła dłońmi usta, aby powstrzymać wybuch śmiechu. Zgromiłem ją wzrokiem, zaciskając usta w wąską linię, jednak sam nie byłem w stanie się powstrzymać. Roześmiałem się głośno, odchylając głowę w tył.

- Kurwa, a miałem taki mokry sen - wycharczał Ivan z tylnego siedzenia, jęcząc przeciągle.

Na lotnisko nie wyszedłem z erekcją, ale spermą zasychającą mi w bokserkach. Nie dawałem po sobie poznać, że coś było nie tak. Moi koledzy chyba nie zauważyli, że coś miało miejsce w samolocie, a jeśli tak było, to byli na tyle uprzejmi, aby nic nie mówić.

Pojechaliśmy trzema samochodami do domków znajdujących się na wodzie. Ostatnio na Malediwach byłem kilka lat temu, jednak wtedy przyleciałem tutaj sam. Byłem zdesperowany i potrzebowałem odrobiny spokoju. Piłem na umór, starając się zapomnieć o życiu, którym żyłem.

Wtedy nie wiedziałem, że moje życie zamieni się w raj.

- Tu jest tak pięknie, Aleksiei! Powiedz mi, nie masz żadnej prywatnej wyspy?

- Och, ależ mam, ale nie tutaj - wyznałem, zerkając na moment za okno, aby potem wrócić spojrzeniem na moją kochaną dziewczynkę. Posłałem jej uśmiech i spojrzałem na przednie siedzenia, na których siedzieli Ivan i Matve.

- W takim razie dlaczego nie polecieliśmy tam?

- Wiesz co? W sumie nie wiem.

Wzruszyłem ramionami, na co Elodie przewróciła oczami.

Dojazd do domków na wodzie nie zajął nam dużo czasu. Z głównej wyspy można było co prawda popłynąć stateczkiem na mniejsze, na których również znajdowały się piękne hotele, ale szczególnie upodobałem sobie klimat tego miejsca.

Gdy byliśmy na miejscu, wyjąłem z bagażnika nasze walizki. Matve, Zavier i Nathaniel dostali jeden domek. Leonardo i Ivan kolejny, natomiast Victor i Hayes jeszcze następny. Trzy domki moich przyjaciół zlokalizowane były blisko siebie, natomiast ten, w którym miałem zatrzymać się z Elodie, był wysunięty najbardziej w stronę oceanu. Dzięki temu mieliśmy zapewnioną prywatność, więc mogliśmy pieprzyć się, ile ciało zapragnie.

- Spotykamy się na kolacji o osiemnastej - oznajmiłem, zanim rozeszliśmy się do swoich domków.

- My możemy trochę się spóźnić - zauważył mój brat, dając swojemu chłopakowi klapsa w tyłek. Hayes krzyknął z zaskoczenia, po czym poczerwieniał na twarzy. Mimo, że się krępował, nic nie sprawiało mu takiej satysfakcji, jak publiczna zabawa z jego panem.

- Osiemnasta. Nie później.

- Inaczej Elodie da nam klapsa?

Dziewczyna parsknęła na słowa swojego brata. Uderzyła go lekko w ramię.

- Tobie nie dam klapsa, bo jesteś moim braciszkiem, ale innym się nie zawaham. Pamiętajcie, że jestem tutaj jedyną kobietą, więc macie się mnie słuchać.

- Dobrze, proszę pani - wycharczał Zavier, patrząc na Elodie jak na rozkwitający w słońcu kwiat, którym przecież była.

Wziąłem nasze dwie walizki do rąk i przeszedłem na pomost, którym mieliśmy dotrzeć do naszego domku na wodzie. Elodie szła przede mną, kręcąc się dookoła jak mała dziewczynka w Disneylandzie. Była ubrana w różową zwiewną sukienkę, a na głowie miała kapelusz. Szła boso, dzięki czemu wyglądała uroczo. Miałem ogromne szczęście, że taka cudowna dziewczyna oddała mi serce.

Weszliśmy do domku, który został przygotowany specjalnie na moje życzenie. Łóżko było ogromne, a w szufladzie znajdowały się kajdanki i liny, o czym Elodie jeszcze nie wiedziała. Nie chciałem jednak psuć jej niespodzianki co do tego, co miało wydarzyć się po kolacji.

- Aleksiei, jak tu pięknie. Nie wierzę, że na świecie istnieją takie miejsca.

Rozejrzała się po ogromnym pokoju, po czym wyszła na taras, z którego schodkami można było zejść do oceanu. Chwyciła się barierki i przytrzymała na głowie kapelusz, aby wiatr go nie porwał.

Postawiłem walizki na podłodze, po czym podszedłem do mojej ukochanej i objąłem ją w pasie.

- Z Alberto nigdzie nie wyjeżdżałaś, prawda?

Nie chciałem przywoływać tych smutnych chwil, ale czasami dzięki takim momentom docenialiśmy to, co mieliśmy teraz.

Elodie zapatrzyła się w ocean. Uśmiechnęła się smutno, jakby rozmyślając nad tym, jak wiele lat straciła, będąc w Chicago.

- Żyłam w więzieniu - wyjaśniła, wzruszając ramionami. - Nie było łatwo, ale dzięki temu jestem tu, gdzie jestem. Alberto nie zawdzięczam nic oprócz tego, że dzięki niemu poznałam ciebie. Gdyby nie oddał mnie w twoje ręce, wciąż tkwiłabym w czterech ścianach, zakochana w człowieku, który nie miał hamulców przed tym, aby mnie zgwałcić. Już nie będę żyć przeszłością, panie. Przyszła pora na nasz nowy początek i właśnie teraz zamierzam rozpocząć ten rozdział.

- Skoro tak, chyba nie pozostaje mi nic innego.

Elodie zmarszczyła brwi, jakby nie wiedząc, co miałem na myśli. Kiedy jednak uklęknąłem przed nią na jedno kolano i wyciągnąłem z kieszeni spodni pudełeczko, przyciągnęła dłonie do ust i nabrała powietrza.

- Elodie Popov, a może powinienem powiedzieć Elodie Ivanov - zacząłem, odchrząkując. - Chciałem oświadczyć ci się później, ale jak ustaliliśmy, nie wszystko w życiu musi dziać się zgodnie ze scenariuszem. Nie ma słów, które opisałyby, jak silnym uczuciem cię darzę. Jesteś silna, niezależna i dominująca, co mi się cholernie podoba.

Zaśmiała się, mając w oczach łzy wzruszenia.

- Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia. Nie ważne, czy jako twój pan, czy niewolnik. Najważniejsze jest dla mnie to, aby być przy tobie. Wspierać cię, szanować, kochać i lizać ci stopy.

Oboje się zaśmialiśmy.

- Dlatego proszę cię, abyś została moją żoną, Elodie. Wyjdziesz za mnie?

- Tak, panie! Tak, piesku! Cokolwiek, tak, tak, tak!

Wsunąłem pierścionek na palec dziewczyny. Elodie padła przede mną na kolana i wycisnęła na moich ustach soczysty pocałunek. Poczułem na twarzy łzy i nie byłem pewien, czy należały one do mnie czy do niej.

Tak rozpoczęły się nasze wakacje na Malediwach. Lepszego początku imprezy nie mogłem sobie wymarzyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top