62

Aleksiei

Po dwóch dniach wyszedłem ze szpitala. Poszywali mnie, uleczyli i w końcu wróciłem do sił.

Wczoraj dostaliśmy informacje o tym, że Elodie była zdrowa i nie była w ciąży. Ucieszyłem się jak dziecko. Po cichu modliłem się o to, aby Alessio nie zostawił w niej śladu po sobie. Bez względu na to, jaką Elodie podjęłaby decyzję co do ewentualnej ciąży, wspierałbym ją w tym całym sobą. Zapewne opiekowanie się dzieckiem, które było dziełem mojego wroga byłoby dla mnie bolesne, ale byłem pewien, że pokochałbym je jak swoje.

Ivan wiózł nas do domu. Siedziałem na tylnym siedzeniu obok mojej dziewczynki. Trzymałem ją za rękę i patrzyłem jej w oczy, nie mogąc wystarczająco nacieszyć się jej pięknem.

- Zaraz tęcza wyjdzie ci z oczu, Ivanov - rzucił z przodu Ivan, za co dostał ode mnie w tył głowy.

- Lepiej prowadź ten samochód, bo inaczej cię zwiążę i wrzucę do bagażnika.

- Wiem, że porwania to twój fetysz, ale ostrzegam, że nie jestem gejem. Jeśli jednak oddasz mnie jako niewolnika w ręce jakiejś pięknej pani, z chęcią pozwolę się związać.

Dobrze dogadywałem się z Ivanem. Brat Elodie był dla niej niczym anioł stróż. Wszędzie za nią chodził. Nie odstępował jej na krok nawet, gdy dziewczyna szła do szpitalnej łazienki. Czasami zastanawiałem się, czy do kabiny również z nią wchodził, ale chyba wolałem o to nie pytać. Wystarczyło mi tych zbereźności. Żyliśmy w popieprzonym i perwersyjnym świecie, ale skoro sprawiało nam to radość, nie widziałem powodu, aby to przekreślać.

Byłem zaskoczony, jak łatwo Elodie przeszła do porządku dziennego po śmierci ludzi, którzy funkcjonowali z nią przez lata jako rodzina. Może nie dawała po sobie poznać cierpienia, a może naprawdę się z tym pogodziła. Prosiłem ją, aby powiedziała mi, gdy poczułaby potrzebę, aby się wygadać, ale Elodie nieustannie się uśmiechała. Trącała mnie w ramię, całowała moje ciało, ale za wszelką cenę omijała mojego błagającego o ulgę penisa. Obiecywała, że gdy wrócimy do domu i będę w pełni sił, zrobi ze mnie swojego pieska. To miało stać się już za chwilę, a ja wprost nie mogłem się tego doczekać.

- Jak się ma twój ptaszek, Aleksiei?

- Ptaszek? Mówisz o moich papugach?

Dopiero, gdy dziewczyna chwyciła przez spodnie mojego penisa, dotarło do mnie, o jakim ptaku mówiła.

- Grzecznie mi tam. Siostrzyczko, nie bierz przykładu ze swojego starszego braciszka.

- Ivan, prowadź! - upomniała chłopaka Elodie.

- Nie wierzę, że zostałem szoferem własnej siostry.

Uwielbiałem przysłuchiwać się ich sprzeczkom. Miałem podobne doświadczenie jako, że miałem brata bliźniaka. Może nie byliśmy sobie z Victorem szczególnie bliscy, ale kochałem tego gościa i skoczyłbym za nim w ogień. W dzieciństwie i wieku nastoletnim trochę się do siebie dystansowaliśmy, ale w końcu poszliśmy po rozum do głowy i znów byliśmy pełnoprawną rodziną.

Gdy dojechaliśmy do domu, Elodie została powitana przez Matve, Nathaniela i Zaviera. Pobiegła do nich i przytuliła się do każdego. Skorzystałem z chwili sam na sam z Ivanem. Odciągnąłem go na bok i położywszy mu dłoń na ramieniu, spojrzałem mu głęboko w oczy.

- Dziękuję ci, że jesteś dla niej tak dobrym bratem.

- Stary, nie ma o czym mówić - odrzekł, machając ręką, jakby mnie zbywał. - Kocham Elodie i będę jej chronił. Nie spisałem się ostatnim razem, ale teraz możemy tylko się cieszyć, że jest cała.

Mimo, że od Ivana biła pozytywna energia, wyczułem w nim coś, czego mi nie mówił.

- Ivan...

- Kurwa, pozwoliłem, aby moja siostrzyczka została zgwałcona. Jak to o mnie świadczy?

Obaj czuliśmy się temu winni. Do porwania przez Alessio nie powinno było dojść, z czego zdawaliśmy sobie sprawę, ale czasami w naszym życiu brakowało tego elementu kontroli, który zaważyłby na przyszłości. Kontrola i dominacja były synonimami Aleksieia Ivanova, dlatego gdy ktoś odbierał mi te cenne filary, czułem się rozdarty i bezradny. Nie znosiłem bezbronności. Musiałem nauczyć się oddawać kontrolę nad sobą w ręce drugiego człowieka, z czym pomagała mi Elodie. Mimo, że było to dla mnie trudne, to odnajdywałem w tym spokój.

Człowiek musiał wiedzieć, komu mógł zaufać i tym samym pozwolić przejąć nad sobą kontrolę. Nie miałem już najmniejszych wątpliwości co do tego, że oddawanie się w ręce Elodie było właściwe i działo się za zgodą obu stron. Oddając jednak kontrolę Alessio, Bratwa poczuła się tak, jakby ziemia osuwała jej się spod stóp. Już nigdy więcej miało nie dojść do czegoś tak okrutnego. Szkoda tylko, że Elodie musiała zostać porwana i zgwałcona, aby Bratwa wzmocniła swoją ochronę.

- Musimy żyć dalej, Ivan. Wiem, jak żałośnie to brzmi, ale to prawda.

Oczy chłopaka się zaszkliły. Ivan pokręcił głową i zamrugał, starając się odpędzić łzy.

- Jesteś dobry dla Elodie. Dzięki ci za to, stary. Opiekuj się nią. Muszę odpocząć przez kilka dni, ale gdy wrócę, chcę zobaczyć was uśmiechniętych, jasne? Nie pogniewam się, jeśli będziesz na smyczy.

Przygryzłem dolną wargę, powstrzymując cisnący mi się na usta śmiech.

- W porządku, popaprańcu. Gdybyś nie był bratem Elodie, sam zapiąłbym cię na smycz.

- Uff, jakie szczęście, że wszystko zostaje w rodzinie.

Ivan wsiadł za kierownicę i odjechał, machając do nas. Kiedy w końcu byliśmy sami, zaprowadziłem moją ukochaną na górę. Byłem tak zdesperowany i spragniony, że od razu poszedłem z nią do pokoju zabaw. Kiedy byliśmy na miejscu, stanąłem przed Elodie i uniosłem ręce w górę w poddańczym geście. Pokazałem jej tym sposobem, że byłem gotów na jej rozkazy.

Elodie podeszła do mnie, zmysłowo kołysząc biodrami. Mój kutas już zaczął się unosić. Co za zdradziecki bydlak.

Dziewczyna położyła dłonie na mojej piersi. Odchyliła głowę w tył, patrząc mi w oczy.

- Aleksiei...

- Zrobię, co tylko zechcesz, moja pani. Proszę, przejmij nade mną kontrolę.

- Nie musisz mnie o to prosić, kochanie. Rozbierz się i uklęknij, a ja przygotuję się do zabawy.

Kurewsko mocno ją kochałem. Elodie Popov była kobietą doskonałą.

Posłusznie pozbyłem się ubrań. Ułożyłem ja na schludnej kupce na krzesełku. Kiedy byłem już nagi, uklęknąłem na środku pokoju. Rozchyliłem nogi, dłonie ułożyłem wierzchem do góry na udach, a głowę pokornie pochyliłem. Byłem gotów do służenia mojej pani. Oddawanie się w jej ręce było oczyszczające. Stęskniłem się za tym stanem.

Elodie zaskoczyła mnie, gdy podeszła do mnie, stukając szpilkami o podłogę. Niepewnie uniosłem wzrok, a gdy zobaczyłem, w co się ubrało, o mało nie dostałem zawału.

Moja kobieta miała na sobie czarne koronkowe stringu i pasujący do kompletu biustonosz. Na szyi niezmiennie miała obrożę, która była oznaką tego, że Elodie należała do mnie. Mimo, że w tej chwili była moją panią, a ja jej pieskiem, to jasnym było, że byliśmy sobie przeznaczeni.

Oprócz tego, moja pani miała na sobie pończochy przypominające kabaretki. W dłoni trzymała pejcz. Nie byłem pewien, czy dałaby radę posługiwać się tak długim i ciężkim pejczem, ale domyślałem się, że dobrała go tylko do efektu. Cóż, on był piorunujący.

- Aleksiei, jeśli coś ci się nie będzie podobało albo będziesz chciał przerwać, powiedz mi o tym, dobrze?

- Dlaczego miałbym chcieć przerwać, pani? Jesteś cudowna. Kocham cię. Cokolwiek dostanę z twojej ręki, będę dumny i szczęśliwy.

Elodie uśmiechnęła się, ale ten uśmiech nie był zbyt szczery.

- Wiem, ale wciąż czuję się niepewnie, gdy nad tobą dominuję. To daje mi dużo radości i podoba mi się, kiedy mam nad tobą kontrolę, ale odnoszę wrażenie, że nie jestem w tym idealna.

Pochyliłem się. Położyłem dłonie płasko na podłodze. Nie czekając na pozwolenie ani rozkaz, złożyłem pocałunek na prawej stopie dziewczyny. Chwilę potem przeniosłem się na lewą stopę i gdy ją ucałowałem, wróciłem na kolana, patrząc mojej ukochanej w oczy.

Kiedy objęła dłonią mój policzek, w jej oczach zobaczyłem wzruszenie. Nie mogłem pozwolić na to, aby się rozpłakała, gdyż na to nie zasługiwała.

- Dla mnie jesteś idealna, pani - wyznałem, nie wychodząc z roli. - Nie obchodzi mnie to, co powiedzą o tobie inni. Dla mnie jesteś doskonała. Pewnie nieraz będziemy się sprzeczać albo kłócić, ale to nie umniejszy naszej miłości. Dominującym nie staje się z dnia na dzień. To potrzeba, która tkwi głęboko w człowieku. Jako twój pan, a także twój piesek, będę tu dla ciebie. Możesz śmiało mnie o cokolwiek zapytać, jeśli poczujesz taką potrzebę, ale wolałbym, abyśmy przegadali twoje wątpliwości po scenie. Tymczasem oddaję się w twoje ręce, pozwalając ci zrobić ze mną, co ci się tylko podoba. Nie hamuj się. Nie krępuj. Rób to, co czujesz, a gwarantuję, że tym sposobem staniesz się najlepszą panią, o jakiej mogłem śnić.

Elodie uśmiechnęła się urokliwie. Odeszła dwa kroki w tył i strzeliła pejczem o podłogę. Cóż, w roli dominującej kochanki wypadała uzależniająco.

- Wstań i podejdź do krzyża.

- Tak jest, moja pani.

Wykonałem jej rozkaz. Podniosłem się na nogi i nagi podszedłem do krzyża w kształcie litery "X". Kiedy się przy nim znalazłem, czekałem na kolejne polecenia.

- Ustaw się plecami do niego.

- Dobrze, pani.

Kiedy ustawiłem się plecami do drewnianego krzyża, Elodie klapsami rozszerzyła mi nogi. Uśmiechałem się jak zakochany wariat, którym przecież byłem. Patrzyłem z ciekawością, jak kajdanami przykuwa mi nogi do odnóży krzyża. Zapięła bransolety mocno, aby upewnić się, że nie ucieknę, tym samym nie sprawiając, że straciłbym czucie w nogach.

Gdy byłem już rozkraczony, Elodie podniosła się i zaczęła przykuwać mi ręce do górnych części konstrukcji. Musiała się trochę nagimnastykować jako, że byłem wysoki. Moja mądra dziewczynka znalazła jednak sposób. Podeszła po krzesło i ustawiając je obok mnie, wspięła się na nie i z łatwością przykuła mi ręce. Wcześniej oczywiście zsunęła ze stópek szpilki.

W końcu byłem unieruchomiony i zdany na łaskę mojej władczyni. Uśmiechałem się do Elodie jak ostatni idiota, ale miałem to gdzieś.

Moja pani zeszła z krzesła. Stanęła przede mną, podpierając się pod boki rękami. Zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, na dłużej pozostawiając wzrok na moim penisie.

- Mój niegrzeczny chłopiec się podniecił?

- Tak, pani. Gdy ciebie widzę, zawsze jestem podniecony.

- Tak? Więc może powinnam zapewnić ci wielokrotne orgazmy?

Na jej ustach czaił się perfidny uśmieszek. Mój mały diabełek chciał "odwdzięczyć" mi się za to, co dla niej robiłem wcześniej. Wielokrotne spełnienie było jedną z moich ulubionych kar dla Elodie, więc nie miałem nic przeciwko temu, aby zrobiła dla mnie to samo.

- Zrób, co uważasz za słuszne, pani. Jestem do twojej dyspozycji. Traktuj mnie jak swojego pieska.

- Taki mam zamiar.

Elodie podeszła do magicznej szuflady, w której trzymałem zabawki erotyczne. Widząc, że wzięła do rąk klamerki na sutki i korek analny, wytrzeszczyłem oczy.

Patrzyłem, jak dziewczyna drażni palcami moje sutki, aby stanęły. Gdy była usatysfakcjonowana rezultatem, zapięła mi na nich zaciski. Łańcuszek łączący klamerki przypięła do kółeczka znajdującego się przy mojej obroży. Wyglądało to cholernie seksownie.

Moja ukochana przede mną uklękła. Myślałem, że się nade mną zlituje i possie mi penisa, ale w końcu nie wzięła korka analnego na darmo.

Odpiąwszy kajdany krępujące moją prawą nogę, Elodie zarzuciła ją sobie na ramię. Byłem trochę skrępowany, gdy patrzyła na mnie takiego bezbronnego, ale tym samym czułem podniecenie, będąc zdany na jej łaskę.

Dziewczyna posmarowała moją tylną dziurkę lubrykantem, a potem nasmarowała nim czarny korek analny. Powoli przytknęła go do mojej dupy, a wtedy cicho syknąłem.

- Aleksiei...

- W porządku, moja pani. Kontynuuj, proszę.

Elodie niepewnie się uśmiechnęła. Nacisnęła na moją tylną dziurkę, a już po chwili zaczęła wsuwać we mnie zatyczkę. Było trochę niekomfortowo, ale posłusznie przyjąłem zabawkę. Musiałem przyznać, że było to dziwne uczucie. Nie był to pierwszy raz, gdy miałem w dupie zatyczkę, ale świadomość, że to Elodie była osobą, która ją we mnie wepchnęła, działała na mnie jak najlepszy film pornograficzny znany ludzkości.

Kiedy miałem już w sobie korek analny, Elodie polizała po całej długości mojego wymęczonego penisa. Spojrzała na mnie z dołu.

- Nie ma tak łatwo, piesku. Teraz zabawimy się trochę inaczej.

Elodie odpięła moje nadgarstki i kostki, jednak nie byłem wolny. Kiedy na jej polecenie uklęknąłem, skuła mi ręce za plecami. Dała mi klapsa w tyłek, na co jęknąłem, czując wzmocnioną rozkosz przez zatyczkę.

Moja niewolnica kwitła niczym piękny kwiat. Rozwijała się, promieniała i stawała się wolna. Proces ten dział się na moich oczach. Moment kulminacyjny nadszedł, gdy Elodie chwyciła mnie za tył głowy i przyciągnęła moją twarz do swojej cipki. Wciągnąłem w nozdrza jej słodki zapach.

- Ściągnij mi majtki zębami, niewolniku.

- Boże, pani. Wykończysz mnie.

Posłusznie zsunąłem jej majteczki. Elodie z nich wyszła. Jej widok w koronkowym staniku i pończochach był spełnieniem moich mokrych snów.

- Liż mnie.

Matko jedyna. To były istne tortury.

Elodie traktowała moją twarz jak zabawkę do masturbacji. Przyciskała mnie do siebie tak, że mój nos niknął w jej cipce. Wąchałem ją, lizałem i ssałem, jakby jutra miało nie być. Z rękoma skutymi za plecami miałem utrudnione zadanie, ale gdyby było zbyt łatwo, nie czułbym takiej satysfakcji.

- Tak, Aleksiei...

Jej jęki jeszcze bardziej mnie nakręciły. Dmuchnąłem na łechtaczkę dziewczyny, dzięki czemu zadrżała rozkosznie, jęcząc po raz kolejny.

Orgazm wstrząsnął jej boskim ciałem. Elodie drżała i zaciskała się na moim języku jak imadło. Byłem zamroczony zapachem jej cipki, dlatego dopiero gdy dziewczyna chwyciła mnie za ramiona i położyła mnie na plecach na podłodze, wróciłem do rzeczywistości. Skute ręce wbijały mi się w plecy, ale ten dyskomfort był nagrodą, a nie przeszkodą.

- Leż grzecznie. Zlituję się nad tobą piesku, ale potem w ramach podziękowania wyliżesz mi stopy, jasne?

- Pani, to będzie dla mnie największy zaszczyt.

Elodie rozsunęła mi nogi. Spojrzała na mojego płaczącego z uwagi fiuta. Pochyliwszy się, wzięła go w usta, a z moich ust wydostał się najbardziej dziki jęk, jaki kiedykolwiek słyszałem.

- Kurwa mać!

Ssała mnie jak profesjonalistka. Bawiła się moimi jądrami, przejeżdżała językiem po całej długości penisa i wsuwała delikatnie języczek w szczelinę znajdującą się na szczycie. Oczy uciekały mi w tył głowy. Wiłem się na podłodze jak pieprzony niewolnik, którego pani w końcu się nad nim zlitowała.

- Zaraz dojdę. Boże, ale to upokarzające. Tak szybko...

Wytrysnąłem w usta Elodie. Połknęła wszystko, jednak jej było mało. Ssała mnie tak długo, aż mój kutas opadł z sił. Stał się tak bezbronny, jak ja.

Gdy było po wszystkim, Elodie wstała. Oddychała ciężko i konspiracyjnie się do mnie uśmiechała. Podpierając się jedną ręką o krzyż, uniosła nogę i podstawiła mi stopę pod usta. Wziąłem jej palce między wargi, ssąc wszystkie jednocześnie. Ślina spływała mi z kącików ust, ale nie obchodziło mnie to wcale. Byłem niewolnikiem i nim chciałem pozostać.

- Jesteś przepiękny, Aleksieiu - wyszeptała pełnym pożądania głosem. - Ssij, piesku.

Nie mogłem odpowiedzieć jako, że byłem zakneblowany jej stopą, ale żadne z nas nie potrzebowało w tej chwili słów. Wystarczyło, że byliśmy obok siebie i w końcu czuliśmy się bezpieczni i zrozumiani.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top