57
Elodie
- Alessio, błagam. Zrobię wszystko, co zechcesz, ale nie rób mi krzywdy.
Mężczyzna zaśmiał się. Pocałował mnie w ramię, co sprawiło, że poczułam gęsią skórkę na całym ciele. Drżałam niekontrolowanie i modliłam się o koniec tego koszmaru, choć to był dopiero przecież początek.
Kiedy dał mi klapsa w pośladek, odruchowo wyrwałam się do przodu. Sznur owijający się wokół moich nadgarstków mocno mnie uciskał. Gdybym tylko mogła jakoś sobie pomóc, uciekłabym od tego potwora w ludzkiej skórze. Pędziłabym przed siebie, ile sił w nogach. Alessio nie był jednak naiwny. Wiedział, co robił, kiedy wstrzykiwał mi środek usypiający. Moje ciało wydawało się po nim ociężałe, choć obudziłam się już przecież chwilę temu. Niemniej miałam wrażenie, jakby moje ciało nie do końca należało do mnie.
Pochyliłam głowę, gdy Alessio wsunął dłoń między moje uda. Zaczął pieścić palcami moją łechtaczkę. Kręciłam się na boki, aby uciec od jego dotyku, ale mój opór sprawiał jedynie, że mężczyzna był jeszcze bardziej zdeterminowany, aby spełnić swój plan. Byłam tym przestraszona, ale musiałam być posłuszna. Wiedziałam bowiem, do czego Alessio był zdolny. Gdybym nie miała Aleksieia, nie zależałoby mi na życiu tak bardzo, ale chciałam żyć. Życie było piękne, gdy miało się wokół siebie osoby, na których nam zależało. Nie mogłam więc się poddać i pozwolić, aby Alessio odebrał mi życie, ale aby żyć, musiałam oddać mu swoje ciało.
- Nie spinaj się, bo będzie bolało, motylku. Po prostu mi się poddaj.
- Dlaczego to robisz?
Alessio pochylił się tak, że docisnął swoją pierś do moich pleców. Przygniatał mnie sobą, a ja już się nie szarpałam. Nikt nie mógł uwolnić mnie z rąk tego skurwiela.
- Mówiłem ci już, Elodie. Mimo tego, że cię nie znoszę, nie potrafię bez ciebie żyć. Dzisiaj, kiedy już cię zerżnę, zabiorę cię na statek, który przetransportuje nas w miejsce, w którym zaczniemy nowe życie. Będziesz moją przyjaciółką od seksu, co ty na to?
- Proszę cię z całego serca....
- Cichutko - wyszeptał, wsuwając we mnie jeden palec. Moje ciało mnie zdradzało, gdyż byłam już mokra, a może po prostu wiedziało, co mnie czeka i chciało mi ułatwić przejście przez ten koszmar.
Nagle poczułam, jak Alessio przystawia czubek penisa do mojej dziurki. Kciukiem masował moją łechtaczkę, abym tak mocno nie skupiała się na dyskomforcie.
Syknęłam, kiedy kutas się we mnie wdarł. Myślałam, że Alessio będzie bardziej brutalny i za wszelką cenę będzie starał się pokazać mi, co o mnie myśli, ale on był czuły. Zdawałam sobie sprawę, że bycie wdzięczną za coś tak błahego było zwyczajnie żałosne, ale wolałam, aby Alessio był dla mnie czuły niż gdyby miał pieprzyć mnie jak laleczkę do seksu.
Kiedy wepchnął się we mnie mocniej, krzyknęłam głucho. Wbiłam twarz w poduszkę i zacisnęłam dłonie w pięści. Nie byłam pewna, jak wiele zniosę. Dziewictwo straciłam przecież kilkadziesiąt godzin temu, a moja cipka nie zdążyła odpocząć. Martwiłam się, że po tym nie będę potrafiła samodzielnie chodzić, ale jakby nie patrzeć, miałam ważniejsze problemy na głowie.
Gdy Alessio rytmicznie mnie pieprzył, wracałam myślami do chwil spędzonych z Aleksieiem. Moim panem, którego obrożę wciąż nosiłam na szyi.
Nie wyobrażałam sobie, że to miał być koniec naszej historii. Nawet nie zdołaliśmy zapałać do siebie silną miłością. Uczucie spadło na nas jak z grom z jasnego nieba. To było nagłe i niespodziewane, ale tak potężne, że każde z nas poddało się temu z rozkoszą.
Miałam nadzieję, że Aleksiei wyzdrowieje i będzie szczęśliwy. Może nie zdążył pokochać mnie tak mocno, aby nie móc o mnie zapomnieć.
Na samą myśl o tym, że już nigdy nie zobaczę Matve, Nathaniela, Zaviera, Leonardo, Victora, Hayesa i Maksima czułam ogromny smutek. Najbardziej będzie mi jednak brakowało Nikity i Ivana. Mojej rodziny, którą znałam zaledwie kilka dni, ale którą pokochałam całym sercem.
- Dobrze ci, Elodie? Kurwa, jesteś taka ciasna.
Alessio dyszał mi do ucha. Kciukiem mocno pieścił łechtaczkę. Drugą dłonią ugniatał moją pierś, palcami ciągnąc za sutek.
- Boże...
- Wiedziałem, że będziesz ze mną szczęśliwa. Kurwa, przecież to o mnie marzyłaś przez te wszystkie lata. Powiedz, jak wiele mokrych snów ze mną w roli głównej miałaś?
Krzyknęłam, gdy Alessio wszedł we mnie tak mocno, że jego jądra odbijały się od moich pośladków.
- Proszę, dość!
- Krzyczysz tak słodko, że zaraz dojdę.
Nie musiałam długo czekać na spełnienie groźby. Alessio doszedł potężnie. Jego ciałem targały spazmy, a ja dyszałam ciężko.
- Doszłaś?
Byłam tak zamroczona, że nie odpowiedziałam. Alessio mruknął niezadowolony, biorąc mój brak odpowiedzi za negatyw. Jasnym było, że nie osiągnęłam orgazmu, bo jak miałam doznać spełnienia, kiedy ktoś mnie gwałcił?
- W takim razie będę musiał jeszcze trochę nad tobą popracować, skarbie.
Alessio rozwiązał mi ręce. Byłam tak zmęczona, że nawet nimi nie ruszyłam. Jak się szybko okazało, mężczyzna nie pozwolił mi choćby na tak małą cząstkę wolności. Gdy bowiem przerzucił mnie tak, abym leżała na plecach, usiadł okrakiem na moim brzuchu. Ręce przykuł mi do wezgłowia kajdankami ze skóry.
Moje opuchnięte i zaczerwienione od płaczu oczy wpatrywały się w Alessio błagalnie. Brunet pochylił się i pocałował mnie w czoło. Gdyby nie sytuacja, w której się znajdowaliśmy, uznałabym to za romantyczne.
To nie był człowiek, którego znałam od lat. Tamten Alessio był fałszywym obrazem stworzonym w mojej głowie, dzięki któremu łatwiej było mi przetrwać niewolę, którą zesłał na mnie Alberto. Wielokrotnie fantazjowałam o uprawianiu seksu z Alessio, ale ten seks był romantyczny i delikatny. W niczym nie przypominał tego, co dostałam od Alessio dziś.
Patrzyłam mu w oczy, starając się doszukać w nim człowieka, którym był kiedyś. Kogoś, kto działał na polecenie Alberto.
- Co chcesz mi zrobić?
Uśmiechnąwszy się, mężczyzna chwycił w dłoń swojego penisa. Mimo, że chwilę temu osiągnął orgazm, znów był gotowy do działania.
- Sprawię, że dojdziesz tak mocno, że nigdy tego nie zapomnisz.
Pokręciłam przecząco głową, ale on tylko się na to zaśmiał.
- Jesteś złym człowiekiem, Alessio - wychrypiałam, starając się na nowo nie rozpłakać, aby nie pokazać mu, jak słaba byłam. - To prawda, że kochałam się w tobie jako mała dziewczynka i nastolatka. Widziałam w tobie chłopaka, z którym chciałabym spędzić życie. Były to jednak złudne fantazje, gdyż wiedziałam, że nigdy nie będziesz z kimś takim, jak ja. W moich oczach byłeś wspaniałym mężczyzną, który znajdzie w przyszłości piękną kobietę. Założy z nią rodzinę, będzie miał z nią dzieci i na zawsze o mnie zapomni.
Alessio zmarszczył brwi. Gładził mnie leniwie po piersiach, co jakiś czas ściskając w palcach sutki.
- Kiedy poznałam Aleksieia, wszystko się zmieniło - ciągnęłam, uśmiechając się boleśnie na wspomnienie o moim panu. - Zakochałam się w nim. Oddałam mu serce. Zrozumiałam, że prawdziwa miłość przychodzi człowiekowi z trudem. Nic, co piękne, nie jest łatwe. Nie było mi dane długo nacieszyć się Aleksieiem, dlatego chciałabym cię o coś poprosić.
Mężczyzna nachylił się nade mną. Położył dłonie po bokach mojej głowy. Jego usta prawie musnęły moje wargi. Kilka miesięcy temu taki pocałunek byłby spełnieniem moich marzeń, ale dziś był czymś niechcianym.
- Pozwól mi wrócić do domu. Do Aleksieia, Nikity i Ivana. To moja prawdziwa rodzina. Ty będziesz mógł lecieć do Włoch, aby na nowo zacząć swoje życie. Wiem, że jesteś wściekły za to, że to koniec twojej pracy w Chicago. Aleksiei darował ci życie, gdyż wiedział, jak ważną częścią życia dla mnie jesteś. Zgwałciłeś mnie, to fakt, ale jestem w stanie ci to wybaczyć, jeśli pozwolisz mi odejść. Obiecuję, że już nigdy więcej się nie zobaczymy. Proszę cię tylko o wolność, Alessio.
Widząc powagę w jego oczach, przez chwilę odnosiłam wrażenie, że zgodzi się na moją propozycję. Kiedy jednak wybuchnął śmiechem i odchylił głowę w tył, moje nadzieje umarły.
- Och, moja naiwna dziewczynko - wyszeptał, obejmując dłonią mój policzek. - Jesteś taka słodka i urocza, kochanie. Zauważyłaś jednak, że dostawałaś w życiu wszystkiego, co chciałaś, podczas gdy ja musiałem cię niańczyć?
- Nie chciałam tego! Nie musiałeś się mną zajmować!
- Kurwa, ty nic nie rozumiesz.
Alessio westchnął ciężko, chowając twarz w dłoniach. Kiedy na mnie spojrzał, w jego oczach dostrzegłam mrok.
- Jesteś moja i nic tego nie zmieni. Po tym, jak doprowadzę cię na szczyt, zabiorę cię na statek, którym wyruszymy w pieprzoną romantyczną podróż. Zamknę cię w miejscu, w którym nikt cię nie znajdzie. Aleksiei Ivanov znalazł sobie niewolnicę, lecz nie wiedział, że wkrótce mu ją zabiorę.
W moje usta siłą wsadzony został knebel na kulce. Alessio zapiął pasek z tyłu mojej głowy, aby mieć pewność, że knebel zostanie na miejscu.
Gdy zaczęłam stawiać opór, zaciskając nogi, dostałam kilka mocnych klapsów w uda. Alessio zapiął mi na sutkach zaciski. Rozszerzał moje nogi co chwila, gdy w końcu wpadł na lepszy pomysł. Poszedł do innego pomieszczenia, aby coś stamtąd dla mnie wziąć, a ja w tym czasie wiłam się na łóżku, próbując uwolnić się nadaremno z kajdanek.
Kiedy Alessio wrócił, rozszerzył moje uda najmocniej, jak potrafił, po czym zapiął mi na kostkach kajdany. Były one połączone metalową rurką, która uniemożliwiała mi zaciśnięcie nóg. Alessio mógł więc swobodnie patrzeć na moją wymęczoną kobiecość.
- Gdybyś tylko mogła na siebie spojrzeć. Zaczekaj, zrobię zdjęcie. Wyślemy je Aleksieiowi, co ty na to?
Pokręciłam przecząco głową, ale mój oprawca nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Zszedłszy z łóżka, wziął do ręki telefon i zrobił mi kilka fotografii w tym uwłaczającym stanie.
- Popatrz, jak rozkosznie wyglądasz.
Alessio odwrócił ekran telefonu w moją stronę. Zobaczyłam na nim siebie rozkraczoną, z zaróżowioną cipką i łzami w oczach.
- Nie będę dłużej cię dręczył, dziecinko. Spójrzmy, w jaki sposób lubisz być pieszczona.
Mężczyzna wsunął się między moje siłą rozwarte nogi i przejechał językiem po mojej cipce od dołu do góry. Kiedy próbowałam zaciskać nogi, napotykałam opór. Ciemne włosy mojego ochroniarza łaskotały mnie w brzuch. Wiłam się, starając się uciec od niechcianej przyjemności. Alessio miał dość mojego lekceważącego zachowania i chwyciwszy mnie za uda, unieruchomił mnie jeszcze bardziej. Ssał moją łechtaczkę, lizał ją i wsuwał we mnie język.
Uśmiechnął się, widząc moje różowiące się policzki. Byłam już tak bliska orgazmu, ale Alessio nie byłby usatysfakcjonowany, gdyby jeszcze trochę mnie nie podręczył.
Chwyciwszy za łańcuszek łączący klamerki znajdujące się na moich sutkach, pociągnął go do siebie. Naciągnął moje sutki, przez co pisnęłam przez knebel. Pokręciłam przecząco głową, ale na niego nic nie działało.
Sięgnąwszy do szafki nocnej, wyciągnął z niej dość spory wibrator. Włączył go, po czym wsadził jednym ruchem w moją dziurkę. Kiedy wibracje nie dawały mi spokoju, Alessio dołożył cegiełkę do zabawy i zassał moją łechtaczkę. Przez moje ciało przeszedł tak silny orgazm, dzięki któremu oczy wywróciły mi się do tyłu. Nie chciałam tego, uważając to za zdradę Aleksieia, ale byłam niewolnicą w rękach mojego kata i nie mogłam zrobić nic, aby powstrzymać swoje ciało przed spełnieniem.
- Kurwa, jesteś doskonała.
Dlaczego mi to mówił, skoro tak mną gardził?
Alessio zdjął mi kajdany z rąk i nóg. Pozbawił mnie również knebla, a także zacisków na sutkach. Gdy byłam fizycznie wolna, odwróciłam się na bok. Przyciągnęłam nogi do piersi, zwijając się w kulkę, a twarz schowałam w dłoniach.
Wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Krzyczałam głośno.
- Maleńka, uspokój się. Jestem tu z tobą.
Mężczyzna położył się za moimi plecami. Objął mnie w pasie, dociskając do mojego drżącego ciała swoją pierś. Pocałował mnie w ramię, choć modliłam się o to, aby stąd wyszedł.
Zostałam zgwałcona przez człowieka, który od lat był moim ochroniarzem. Zwierzałam mu się ze swoich sekretów, śmiałam się w jego obecności i pływałam w basenie w skąpym stroju kąpielowym, aby przyciągnąć jego uwagę. Miałam świadomość tego, że byłam młodsza od niego, ale nie mogłam nic poradzić na motylki fruwające w moim brzuchu za każdym razem, gdy Alessio na mnie spoglądał.
Żałowałam, że nie poprosiłam Aleksieia o to, aby zabił Alessio. Nigdy nie pozbyłabym się wyrzutów sumienia, ale miałabym pewność, że jestem bezpieczna. Gwałt nie miałby miejsca, a Aleksiei i Leonardo nie padliby zakrwawieni w holu siedziby Bratwy.
Płakałam długo, a Alessio mnie uspokajał. Szeptał mi do ucha kłamstwa, że wszystko będzie dobrze, a on się mną zaopiekuje.
Musiałam coś zrobić. Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej, nie będąc pewna, jak zachowa się moje ciało. Ono jednak, mimo słabego samopoczucia, było dla mnie dużym oparciem.
Usiadłam na brzegu łóżka. Alessio zajął miejsce obok mnie. Objął mnie ramieniem i gdy próbował mnie do siebie przyciągnąć, abym położyła głowę na jego piersi, ja na drżących nogach wstałam i stanęłam przed nim naga.
- Zniszczyłeś mnie...
- Elodie, wiesz doskonale, że jesteśmy sobie bliscy - wyznał, kładąc dłonie na moich biodrach. Jego palce muskały moją skórę, kiedy ja brzydziłam się dotyku tego potwora. - Może z czasem się w sobie zakochamy?
- Pieprz się, skurwysynie!
Rzuciłam się do ucieczki. Dobiegłam na trzęsących się nogach do drzwi, aby następnie uciec na korytarz. Biegłam ślepo przed siebie, nie mając pojęcia, gdzie znajdowało się wyjście z tego piekła. Słyszałam wyraźnie kroki Alessio za sobą, ale biegłam dalej, nie zważając na konsekwencje, które miały mnie czekać, gdy w końcu zostanę złapana. Nie było bowiem wątpliwości co do tego, że zostanę schwytana.
- Nie! - krzyknęłam, kiedy Alessio objął mnie mocno w pasie, w jedną rękę chwytając moje uwięzione nadgarstki.
- Uspokój się, bo inaczej zrobię ci krzywdę.
- Zostaw mnie! Nienawidzę cię!
- Od nienawiści do miłości jest jeden krok, Elodie. Jestem pewien, że niedługo przekonasz się co do prawdziwości tego stwierdzenia.
Kiedy Alessio wbił mi coś w szyję, odpłynęłam daleko, na zawsze żegnając się z upragnioną wolnością.
Wolnością, którą po raz pierwszy w życiu cieszyłam się przy Aleksieiu Ivanovie, moim panu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top