53

Aleksiei

- Chciałbym się z tobą kochać, Elodie.

Moja dziewczynka spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Jej policzki się zaróżowiły. Bałem się, że to było zbyt wcześnie, ale poczułem coś tak niebywale silnego, że nie byłem w stanie tego zignorować. 

Ukochana siedziała okrakiem na moich udach. Ręce zarzuciła mi na szyję. Wpatrywała się we mnie długo. Zacząłem się martwić, że niepotrzebnie wypaliłem z propozycją seksu, ale...

- Tak, panie.

- Tak?

Zmarszczyłem brwi. Nie chciałem przesadnie się cieszyć, gdyż obawiałem się, że Elodie powiedziała to pod wpływem emocji, podobnie jak ja, ale w jej oczach widziałem prawdę. Czułem, że tego chciała. Nie miałem prawa na nią naciskać. Nie po tym, jak wiele przeszła. 

- Elodie, popatrz na mnie.

Chwyciłem pewnie w dłonie jej twarz. Moja niewolnica uśmiechała się. W jej oczach widziałem pożądanie, ale i niepewność, co chciałem za wszelką cenę wyeliminować. Jako jej pan, powinienem przedkładać jej potrzeby nad swoje, ale dziś coś we mnie drgnęło.

Moja praca była niebezpieczna, z czego zdawałem sobie sprawę odkąd byłem małym chłopcem. Wiedziałem, że każdy dzień życia mógł być moim ostatnim. Początkowo, jako nastolatek, starałem się czerpać z życia pełnymi garściami. To, co działo się pod dachem siedziby Bratwy było popaprane, ale starałem się doszukać w każdym dniu czegoś dobrego. Pragnąłem żyć pełnią życia, aby gdy przyjdzie co do czego, nie żałować, że nie zrobiłem wszystkiego, o czym marzyłem. 

Odkąd w moim życiu pojawiła się Elodie, nie byłem odpowiedzialny już tylko za siebie, Matve, Nathaniela i Zaviera. Nie troszczyłem się już tylko o Victora i Hayesa. Oni wszyscy byli moją rodziną, ale wiedziałem, że gdybym zginął, poradziliby sobie beze mnie. 

Relacja pana i niewolnicy, bądź pana i uległej, była niezwykle silną więzią. Pan bez uległej nie istniał, podobnie jak uległa bez pana. 

Nie chciałem umierać. Moje życie było popierdolone, ale to nie znaczyło, że chciałem odejść. 

Miałem po co żyć. Otaczałem się ludźmi, którzy się o mnie troszczyli. Zbudowałem sobie zaufane grono. Wiedziałem, że gdybym umarł, ktoś na pewno zaopiekowałby się Elodie. Ta myśl była jak nóż wbity prosto w serce, jednak wolałem mieć świadomość, że Elodie była bezpieczna niż gdyby nie miała się gdzie podziać, gdyby coś mi się stało.

Poczułem łzy spływające mi po policzkach. Odwróciłem wzrok i wbiłem go w ścianę. Elodie jednak nic nie umknęło. Moja piękna kobieta objęła dłońmi moją twarz i nakierowała moje spojrzenie na siebie. Uleganie jej stało się dla mnie czymś naturalnym. Podobało mi się, gdy dziewczyna przejmowała nade mną kontrolę. Gdy klęczałem u jej stóp, na kilka chwil oddawałem jej władzę, co było upajające. Każdy maniak kontroli potrzebował czasami poddać się drugiej osobie, aby nie czuć się przytłoczonym ciężarem świata.

- Panie? Co się dzieje? 

- Kurwa. Przepraszam cię za wszystko, kotku.

Wtuliłem twarz w ramię Elodie, nie chcąc, aby widziała, jak płaczę. Pragnąłem być dla niej silny. Chciałem, aby moja ukochana widziała we mnie kogoś, na kim mogła polegać. Owszem, każdy człowiek miał prawo załamać się, gdy czuł, że życie go zgniata, ale od dziecka byłem uczony, aby nigdy nie okazywać słabości. Moja tama runęła w dniu, w którym Matve przywiózł mi do Rosji niewinną dziewczynę, którą zniszczył pierdolony przybrany ojciec. 

- Aleksiei, o czym mówisz? Za co mnie przepraszasz? Czy coś się stało?

Wzruszyłem ramionami jak jakiś bezradny nastolatek.

- Nie wiem, kochanie. Wybacz, że zaproponowałem ci seks, a teraz zachowuję się tak żałośnie.

Elodie wplotła palce w moje włosy. Przytulała mnie do swojej piersi, podczas gdy ja płakałem, jak jeszcze nigdy przedtem. 

Nie miałem prawa płakać. W porównaniu do Elodie, miałem w życiu wszystko, o czym mogłem marzyć. 

Miałem oboje rodziców. Byli zdrowi i kochali mnie całymi sercami. Miałem również brata, który był dla mnie kimś, bez kogo nie wyobrażałem sobie życia. Hayes był jego drugą połówką. Zdołałem pokochać tego zboczonego skurczybyka. Nie wyobrażałem sobie, żeby Victor mógł być z kimkolwiek innym. 

Otaczałem się dobrymi przyjaciółmi, choć nie tak dawno temu słowo "przyjaciel" nie było w stanie przejść mi przez gardło. Nathaniel, Matve oraz Zavier byli na każde moje zawołanie, ale nie dlatego, że byli moimi pachołkami, którymi mogłem rozporządzać na planszy, ale dlatego, że sami chcieli przy mnie być. 

Posiadałem kilka sportowych samochodów, a także ekstrawagancki dom, który kosztował fortunę. Zyskałem kobietę, która oprócz tego, że oddała mi władzę nad sobą, podarowała mi również serce. Dlaczego więc płakałem? 

- Nie zachowujesz się żałośnie, Aleksiei. Nie chcę cię naciskać, dlatego jeśli nie chcesz, nie musisz mówić mi o tym, co cię gryzie. Jeżeli jednak postanowisz to zrobić, wiedz proszę, że tu jestem. Kocham cię i boli mnie to, że coś cię gryzie. Jeśli istnieje jakiś sposób, w jaki mogłabym ci pomóc, powiedz mi o tym. 

Kurwa, jaka ona była dobra. Za dobra dla takiego zimnego skurwiela, jakim byłem ja.

- Boże, Elodie. Tak bardzo chcę w ciebie wejść. 

- Więc to zrób.

Odsunąłem się od niej nieznacznie. Wyglądałem jak idiota, mając zamoczoną łzami twarz, ale w tej chwili mnie to nie obchodziło. Moja księżniczka miała prawo widzieć mnie takim, jakim byłem naprawdę. 

- Skarbie, ja...

- Nic już nie mów - wyszeptała, kładąc mi palec wskazujący na ustach. Zamilkłem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. - Przez całe życie będziemy zmagać się z demonami, które w nas siedzą, Aleksiei. Wiem, że czasami dopada cię bezsens życia. Rozumiem to. Dziś przeżyłam piekło, ale tobie również nie było łatwo. Mogliśmy zginąć. Nie chcę marnować czasu, skoro wiem, że jestem pewna tego, co do ciebie czuję. Bardzo cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko, mój panie. O problemach możemy porozmawiać, gdy oboje będziemy czuć się na siłach. Dziś skupmy się na sobie. Co ty na to, panie?

Ucisnąłem dwoma palcami nasadę nosa. Tego było zbyt wiele.

- Pójdę po prezerwatywę. Wezmę od razu kilka, co?

Twarz Elodie rozświetlił promienny uśmiech. Od razu zrobiło mi się lżej na sercu.

Wstałem z łóżka z zamiarem pójścia do łazienki, aby wyjąć z szuflady opakowanie prezerwatyw. Nie uprawiałem seksu od dawna, dlatego kondomów też nie używałem. Na samą myśl o tym, że miałem w końcu wejść w gorącą i ciasną dziewiczą cipkę Elodie dostawałem dreszczy. Czułem się jak chłopak, który po raz pierwszy wkraczał w świat przyjemności cielesnych. 

Kiedy już chciałem pójść przed siebie, moja niewolnica chwyciła mnie za nadgarstek. Może nazywanie Elodie niewolnicą nie było dłużej właściwe, ale skoro oboje dobrze się z tym czuliśmy, nie zamierzaliśmy niczego zmieniać. Już zawsze chciałem nosić na szyję czerwoną ostentacyjną obrożę, która jasno sugerowałaby wszystkim dookoła, czyim sługą byłem.

- Aleksiei, czy chcesz, aby nasz pierwszy raz był zwyczajny czy może pragniesz dodać coś od siebie?

Zmarszczyłem brwi. Przechyliłem głowę lekko w bok, nie będąc pewien, w jakim kierunku zmierzały jej myśli.

- Dodać coś od siebie? Czy chodzi ci o...

- Kajdanki. Pejcz. Bat. Knebel. Cokolwiek. 

- Chcesz tego? 

Pokiwała energicznie głową. 

Elodie przysunęła się na kolanach na brzeg łóżka. Dłonie położyła na mojej piersi. Mój kutas już twardo sterczał, gotów wejść do najcudowniejszego raju na świecie.

- To jest część nas, mój panie - wyszeptała, składając pocałunek przy moim pępku. - Ufam ci. Wiem, że mnie nie skrzywdzisz. Nie masz pojęcia, jak długo czekałam na poznanie kogoś, przy kim będę mogła być sobą. 

- Boże, kochanie...

Dziewczyna pocałowała mnie w czubek penisa. Jezu, to było piękne.

- Proszę, Aleksiei. Przynieś tutaj, na cokolwiek będziesz miał ochotę. Poddam się wszystkiemu, co zechcesz ze mną zrobić. 

- Kurwa, poczekaj tutaj grzecznie. Nie ręczę za siebie. Jeśli zaraz w ciebie nie wejdę, dostanę szału.

Wypadłem z pokoju jak szalony. Pobiegłem do łazienki jak sportowiec przebiegający maraton. Usłyszałem za plecami cichy śmiech mojej ukochanej niewolnicy. Widziałem ją przez przeszkloną szybę, szukając rozpaczliwie prezerwatyw. Kiedy znalazłem jedno opakowanie, uśmiechnąłem się jak dzieciak na widok fabryki cukierków. Wróciłem więc do sypialni i chwyciłem za kajdanki leżące na podłodze. Zostały tam po naszych wcześniejszych wybrykach.

- Połóż się na plecach i rozchyl szeroko nogi, niewolnico.

- Tak, panie.

Nie miałem pojęcia, że uleganie mi będzie dla niej tak wielką frajdą. Wielu ludzi czerpało przyjemność z oddawania władzy nad sobą drugiej osobie, więc niby nic nie powinno mnie dziwić, ale jednak inaczej było o tym fantazjować, a czym innym było doświadczanie tego na własnej skórze. 

Przykułem nadgarstki Elodie do ramy łóżka. Sprawdziłem, czy skórzane bransolety dobrze trzymały. Usatysfakcjonowany, odchyliłem się w tył, klękając między udami mojej niewolnicy.

- Kochanie, mam do ciebie pytanie. Tylko się ze mnie nie śmiej.

- Miałabym się z ciebie śmiać? Aleksiei, nie żartuj. Mów, o co chodzi.

Westchnąłem ciężko i przeczesałem palcami włosy, przysiadając na piętach. 

- Odkąd pamiętam, fantazjowałem o tym, aby nasz pierwszy raz był specyficzny.

Elodie poruszyła się niepewnie. Przechyliła głowę na bok, co prezentowało się cholernie uroczo. Mimo, że miałem przed sobą jej chętne i oddane mi ciało, nie mogłem przestać wpatrywać się w jej twarz. 

- Co masz na myśli?

Nie spodziewałem się, że mówienie jej o moich fantazjach będzie tak trudne. W końcu postanowiłem nie przedłużać, gdyż oboje byliśmy siebie spragnieni. Mój biedny fiut cierpiał katusze, a cipka mojej niewolnicy, którą miałem przed oczami, aż ociekała wilgocią. 

- Myślałem o tym, abyśmy odgrywali role. Chciałem być twoim porywaczem, którego nie znasz. Wiem, że to pochodzi trochę pod fantazjowanie o tym, kim byliśmy dla siebie na początku, ale...

- Zróbmy to, panie.

- Naprawdę? 

Nie kryłem zaskoczenia. Myślałem, że to, co zaproponuję, przywoła u Elodie przykre wspomnienia, ale ona tak bardzo chciała mnie uszczęśliwić, że była w stanie się przemóc. 

Patrzyłem w oczy dziewczyny, starając się dostrzec w nich prawdziwe intencje mojej księżniczki. Elodie mogła mówić, że nie miała problemów z tym, co jej proponowałem, ale nie bez powodu ludzie mawiali, że oczy były wrotami do duszy człowieka. Dlatego nachyliwszy się nad nią, przez pół minuty obserwowałem jej oczy. Spodziewałem się zobaczyć w nich strach albo chociaż cień obawy, ale ona była tak pewna tego, co miało się wydarzyć, że jej oczy tylko iskrzyły od podekscytowania.

- Dobrze. Jeśli jednak zechcesz przerwać, nie wahaj się ani przez chwilę. Wypowiedz hasło bezpieczeństwa, a ja skończę. 

- Czyli już zaczynamy, tak? Och, muszę się wczuć. Zaczekaj.

Parsknąłem śmiechem, gdy zamknęła na moment oczy. Kiedy je otworzyła, była już inną osobą. 

- Kim jesteś?! Czego ode mnie chcesz?!

Boże, Elodie była świetną aktorką. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, ale musiałem brnąć w to dalej. Skoro sam zaproponowałem taki scenariusz, miałem tylko jedną opcję. 

Zaśmiałem się mrocznie. Przygryzłem dolną wargę, patrząc na rozłożoną przede mną ofiarę.

- Odbiorę ci dziewictwo, kwiatuszku. Jesteś na to gotowa?

- Nie! Zostaw mnie! Wypuść mnie, błagam! Nic ci nie zrobiłam!

- Cichutko - wychrypiałem, chwytając mocno jej szczękę w dłoń. Nachyliwszy się nad Elodie, polizałem ją po policzku. Widziałem, jak z całych sił starała się pozostać w roli. Nawet zdołała sprawić, żeby jej oczy załzawiły się z udawanego strachu. Nie spodziewałem się, że tak się wczuje, ale moja dziewczynka zaskakiwała mnie z każdym dniem coraz bardziej.

- Proszę...

Nachyliłem się, aby wyjąć z szuflady wibrator. Włączywszy urządzenie, przytknąłem je do warg Elodie. 

- Otwórz.

Pokręciła przecząco głową. Dałem jej klapsa w pierś, a wtedy otworzyła posłusznie usteczka.

- Widzisz, jaka potrafisz być grzeczna? 

Wsunąłem wibrator do jej ust. Nie wsadziłem go zbyt głęboko, aby Elodie nie miała odruchu wymiotnego. 

- Chciałabyś posmakować mojego kutasa? Czy wolisz tego? 

Elodie chciała zacisnąć uda, aby zahamować swoje podniecenie, ale dzięki temu, że klęczałem między jej nogami, nic nie mogła zrobić. 

Zaśmiałem się. Otarłem się kutasem o jej łechtaczkę. Niewolnica krzyknęła.

- Dlaczego mi to robisz? - spytała, kiedy na moment wysunąłem wibrator z jej ust.

- Niegrzeczna dziewczynka. Chyba znowu będę musiał zakneblować cię tą zabaweczką. 

Ponownie wsunąłem jej pomarańczowy wibrator do ust. Elodie ssała go z zapałem tak, jakby miała między wargami mojego penisa. Zacząłem czuć się zazdrosny o pieprzony wibrator. Coś było nie tak z moją głową, ale to wiedziałem nie od dziś. 

- Twoja cipka mnie pragnie, mam rację? 

Dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Ślina spłynęła jej po bokach ust. Pochyliwszy się, zlizałem ją. 

- Nie będę cię długo dręczył, moja nowa zabaweczko. Dziś staniesz się własnością swojego pana. Będziesz moja już na wieki. Nikt nigdy nie da ci tego, co ofiaruję ci ja. Będziesz mnie czcić, wielbić i kochać. Będziesz padać przede mną na kolana, gdy ci to rozkażę, a potem będziesz ssać mojego fiuta i lizać moje stopy. Już nigdy żaden mężczyzna nie spojrzy na ciebie pożądliwie, bo inaczej wypalę mu oczy. Staniesz się moja na wieki. Nawet śmierć nas nie rozdzieli. Będę twoim panem, a ty moją niewolnicą. 

Nie mówiłem tego tylko dlatego, że byłem w roli, którą sam sobie nadałem. Chciałem, aby moje słowa trafiły do Elodie. Może nie była to najładniejsza przysięga, jaką byłem w stanie złożyć, ale jak na krążącą w moich żyłach adrenalinę i pożądanie wypełniające każdą komórkę mojego ciała, poszło mi całkiem nieźle.

- Trzymaj wibrator w usteczkach, kwiatuszku. Założę prezerwatywę i rozerwę cię na strzępy.

Elodie mocniej zacisnęła wargi na wibratorze. Patrzyła uważnie, jak zakładam kondom. Kiedy byłem już gotowy, wziąłem głęboki oddech.

Wyjąwszy wibrator z ust dziewczyny, przyssałem się zachłannie do jej warg. Całowałem ją pożądliwie i namiętnie. Domyślałem się, że pierwszy raz będzie dla niej niekomfortowy, ale Elodie była już tak mokra, że to na pewno miało jej odrobinę pomóc.

- Moja. Jesteś moja.

Odsunąłem się nieznacznie do tyłu, aby móc patrzeć na twarz mojej ukochanej, gdy będę się w nią wsuwał.

Przytknąłem czubeczek kutasa do jej dziurki. Elodie wzięła głęboki oddech. Gdy wypuszczała powietrze ustami, wsunąłem się w nią lekko.

- Och, Aleksiei...

- Kurwa, jesteś taka ciasna.

Wyszliśmy z roli, ale jakby nie patrzeć, na zawsze będę w sercu panem Elodie, a ona pozostanie moją własnością.

- Pieprz mnie, panie!

Wsunąłem się głębiej. Całowałem Elodie po twarzy, aby się rozluźniła. Była tak samo podniecona, jak ja. Wystarczyłoby kilka ruchów, a oboje doszlibyśmy z całym impetem. 

Wkrótce wszedłem w nią aż po jądra. Założyłem sobie nogi dziewczyny na ramiona, aby mieć do niej lepszy dostęp. Elodie miała szeroko otwarte oczy. Upewniłem się, że wszystko było w porządku i zacząłem na nowo pchać. 

Orgazm narastał we mnie silnie. Pieściłem piersi niewolnicy, a także jej usta i szyję. Spoglądałem na piękną obrożę. Następną rzeczą, jaką Elodie miała ode mnie otrzymać, miała być obrączka ślubna, ale na to miał przyjść jeszcze czas.

- Zaraz dojdę - wychrypiałem, czując pot spływający mi po skroniach.

- Panie, błagam!

Nigdy nie miałem tak silnego orgazmu.

Nigdy nie widziałem mroczków przed oczami.

Nigdy, kurwa, nie było mi tak dobrze.

Opadłem na pierś dziewczyny. Wziąłem kilka głębokich oddechów i odchyliwszy się w tył, spojrzałem w jej oczy.

Nigdy nie widziałem Elodie tak spełnionej i szczęśliwej. Nie potrzebowaliśmy żadnych słów, aby się ze sobą komunikować. To była nasza chwila i mimo, że była trochę pokręcona, to była ona tylko nasza i to było w tym najpiękniejsze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top