52
Aleksiei
Kurwa, jaki ja byłem pojebany.
Nie spodziewałem się, że ten dzień zakończy się sceną, jaką miałem zamiar odegrać z Elodie. Myślałem, że moja ukochana dziewczynka będzie płakać i wyzywać cały świat za niesprawiedliwość, ale i ona potrzebowała chwili oddechu. Jako jej pan, zamierzałem jej to dać.
Wypiłem dwie szklaneczki whisky, dlatego nie wstrząsnęło mną tak mocno, jak Nikitą, który przyswoił aż cztery i pół szklaneczki. Byłem odporny na działanie alkoholu jako, że piłem go przez lata i wyrobiłem się w tym. Wolałem uczestniczyć w sesji z Elodie na trzeźwo, jednak dopóki kontaktowałem, co działo się wokół, uznałem, że mogłem się temu poddać.
Przeszedłem do pomieszczenia, w którym znajdował się sprzęt BDSM. Nie chciałem wybierać niczego, co było używane przez Dymitra i pozostałych. Elodie musiała mieć wszystko nowe i zdezynfekowane.
Sięgnąłem więc do szuflady, w której znajdowały się świeże zabawki. Wybrałem zapakowany w folię korek analny, a także knebel, opaskę na oczy, zaciski na sutki i wibrator. Do ręki wziąłem również pejcz ze skórzanymi końcówkami. Nie mogłem się doczekać, aby namalować nim czerwone pręgi na pośladkach Elodie.
Szedłem z naręczem zabawek do sypialni, w której moja księżniczka czekała na mnie nago i na kolanach. Uśmiechałem się jak wariat. Dzisiejszy dzień był tragiczny, dlatego chciałem wynagrodzić wszystko Elodie.
Nie mogło być jednak tak łatwo. Gdy wyszedłem za róg, spotkałem Dymitra. Tym razem nie było przy nim jednak jego niewolnicy Patricii.
- Aleksiei! Słyszałem, co się stało! Zabiliście Alberto Russo i jego córeczkę, prawda?
Odwróciłem się od Dymitra, ale wiedziałem, że nie mogłem go obejść. Musiałem z nim przynajmniej chwilę porozmawiać, aby zrobić dobre wrażenie.
- Posłuchaj, jestem zmęczony. Chciałbym iść do mojej niewolnicy.
- Ależ ci nie bronię, Aleksiei! Idź do swojej dziewczynki. Posłuchaj, wiem, że mnie nie lubisz przez to, jaki jestem. Widzę, jak mnie omijasz, ale musisz zrozumieć, że bardzo cię lubię. Nie chcę, żebyś widział we mnie swojego wroga. Aleksiei, ja...
- Nie mam siły o tym rozmawiać, Dymitr.
- Posłuchaj mnie...
- Dymitr, pozwól proszę, że coś ci powiem.
Spojrzałem w oczy mężczyzny, którego nie lubiłem od dziecka. Miałem wiele wątpliwości co do niego, ale wierzyłem w wiarę Maksima. Skoro tata jeszcze nie wyrzucił Dymitra z Bratwy, musiało to oznaczać, że mu ufał.
Może zbyt pochopnie oceniłem Dymitra, ale tak już miałem. Mężczyzna nigdy nie wzbudzał we mnie sympatii. Nie był jedyną osobą z Bratwy, która porywała dla siebie niewolnice. Michaił i Aleksandr robili to samo. Poza tym, ja również miałem niewolnicę, ale mój związek z Elodie opierał się na nieco innych wartościach.
Dymitr nie miał w oczach zła. Obserwował mnie tak, jakby chciał, abym mu przebaczył. Może był to dzień dobroci dla zwierząt, ale postanowiłem mu wybaczyć.
- Nie chcę żyć z tobą w ciągłej kłótni - zacząłem, wpatrując się w zabawki, które trzymałem kurczowo w rękach. - Jesteś jedyną osobą z Bratwy, przy której nie czuję się swobodnie. Chciałbym to zmienić, ale będę otwarty i powiem ci, o co mi chodzi. Nie podoba mi się to, że porywasz sobie niewolnice, które potem sprzedajesz. To biedne, niewinne i bezbronne dziewczyny, które chcą tylko być bezpieczne. Nie jesteś jedyną osobą z Bratwy, która się tym zajmuje, ale pozostali zawsze wybierają takie dziewczyny, które są w stanie się w nich zakochać. Dlatego nie mam do ciebie zaufania i cię unikam.
Mężczyzna spojrzał na mnie z grobową powagą. Zacisnął szczękę, ale pokiwał twierdząco głową, przyjmując moje słowa.
- Nigdy nie będę traktował cię jak mojego przyjaciela. Mam do ciebie dystans i tak zostanie. Po prostu nie wchodźmy sobie w drogę, Dymitr. Ty żyj swoim życiem, a ja będę żyć swoim. Razem działajmy dla dobra Bratwy, ale między nami nie narodzi się żadna przyjaźń.
Byłem w cholerę odważny, mówiąc te słowa do jednego z najwyżej postawionych członków Bratwy. Dymitr uchodził za niebezpiecznego skurwiela. Maksim starał się odsuwać go od torturowania naszych ofiar, gdyż te często kończyły się, zanim więźniowie udzielali nam istotnych informacji. Dymitr nie znał umiaru. Robił to, co mu się podobało. Zyskał sobie tym wielu zwolenników, ale miał również wokół siebie osoby takie jak ja, którym nie podobało się to, jakie praktyki uważał za słuszne.
- Dziękuję ci za szczerość, Aleksiei. Cieszę się, że nie będzie między nami nienawiści.
- Stronię od nienawiści - wyznałem, wzruszając ramionami.
- Maksim wychował cię na dobrego człowieka. Jestem pewien, że twoja niewolnica ma się z tobą dobrze. Pozdrów ją ode mnie. Spokojnej nocy wam życzę.
Skinąłem głową. Wyminąłem Dymitra z zamiarem powrotu do Elodie, jednak zatrzymał mnie jego głos.
- Aleksiei?
Odwróciłem się, marszcząc brwi.
- Tak?
- Zrobię dziś coś dobrego dla Patricii. Natchnąłeś mnie. Może zrobię jej masaż? Jak myślisz, spodoba jej się?
Nie wierzyłem w przemianę Dymitra, ale doceniłem to, że wziął sobie moje słowa do serca. Nie liczyłem na to, że już nigdy nie podniesie ręki na kobietę, ale być może będzie traktował je z szacunkiem, na który zasługują.
- Masaż brzmi świetnie. Tylko bądź dla niej delikatny. Kobiety potrzebują czułości.
- Tak zrobię.
Prychnąłem pod nosem, kręcąc z niedowierzaniem głową. Ten dzień był dziwniejszy, niż mógłbym przypuszczać.
Kiedy wróciłem do pokoju, moim oczom ukazał się przepiękny widok.
Elodie Popov klęczała przede mną na puchatym dywaniku. Była naga. Miała na sobie tylko obrożę, a włosy związała w kucyk tak, aby wyeksponować piękną szyję.
Odłożyłem zabawki na łóżko. Obszedłem dziewczynę dookoła, podziwiając krzywiznę jej pleców, a także krągłość jej pośladków. Spojrzałem na jej jasne włosy, które Elodie chciała przefarbować na jakiś szalony kolor.
Moja niewolnica była najcudowniejsza na świecie. Nie chodziło tylko o jej wygląd, choć ten był po prostu idealny. Elodie podobała mi się od stóp do głów. Miała w sobie wszystko, czego szukałem w kobiecie. Była spokojna, delikatna, kochana i dbała o mnie tak, jak tylko potrafiła. Za bliskich była w stanie wskoczyć w ogień. Przydarzyło jej się wiele złego, ale nie poddała się. Była silna i walczyła z całych sił.
Ta kobieta była moją zgubą. Dla Elodie padłem na kolana. Całowałem jej stopy, lizałem cipkę, a w snach widziałem jej obraz. Byłem gotów zamknąć ją w złotej klatce, aby mieć ją tylko dla siebie, ale gdybym to uczynił, nie byłbym lepszy od Alberto Russo.
Ukucnąłem przed moją niewolnicą. Chwyciłem w dłoń jej podbródek, aby zmusić ją do spojrzenia na mnie.
- Boże, jesteś taka piękna.
Elodie się uśmiechnęła. Widziałem w jej oczach, jak bardzo chciała się na mnie rzucić, aby mnie pocałować, ale doceniałem to, że tego nie zrobiła. Wzięła sobie pozycję mojej niewolnicy do serca. Wiedziała, że gdy będzie posłuszna, czeka ją nagroda.
- Kocham cię, Elodie. Będę mówił ci to do znudzenia. Jesteś moim bóstwem. Moją księżniczką. Moim pieprzonym aniołem.
- Panie, nie zasłużyłam na ciebie...
- Ależ zasłużyłaś - wyszeptałem, obejmując obiema dłońmi jej delikatną twarz. - Zasłużyłaś na całe dobro tego paskudnego świata. Dziś przeszłaś piekło, ale zobacz, jak ładnie sobie z tym poradziłaś. Byłaś silna i za to cię nagrodzę, ale jak wiesz, nie byłbym sobą, gdybym wpierw trochę cię nie podręczył.
Podszedłem do łóżka. Wziąłem z niego zaciski na sutki. Elodie westchnęła, gdy podrażniłem palcami jej sutki, po czym zapiąłem na nich klamerki połączone łańcuszkiem. Wyglądało to na niej ślicznie.
Podałem Elodie do ręki wibrator. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco, jakby nie była pewna, czego od niej oczekiwałem.
- Masturbuj się, niewolnico. Rób to tak długo, dopóki nie rozkażę, abyś skończyła. W tym czasie będę dręczył cię w inny sposób, który na pewno ci się spodoba.
Elodie włączyła wibrator na poziom pierwszy. Przytknęła go do swojej łechtaczki. Rozumiałem doskonale, dlaczego nie chciała wsadzać go do środka. Bała się, że uszkodzi swoją błonę dziewiczą, a ponadto, na pewno obawiała się bólu. Nie wiedziałem jeszcze, kiedy dojdzie do naszego pierwszego razu, ale nigdzie się nie spieszyłem. Uważałem, że to, co w życiu najpiękniejsze, przychodziło później niż wcześniej. Warto było czekać na dobre rzeczy, co jednak nie oznaczało, że człowiek miał przez całe życie siedzieć na tyłku, czekając na jakiś pieprzony znak. To było nasze życie, co oznaczało, że musieliśmy wziąć je w swoje ręce i żyć tak, jakby nikt nie patrzył.
Ludzie wielokrotnie obawiali się żyć według własnych pragnień dlatego, że się wstydzili. Woleli wtopić się w tłum i udawać, że ich nie było. To było cholernie przykre, ale społeczeństwo nie zachowywałoby się w ten sposób, gdybyśmy mieli dobre wzorce. Od dziecka byliśmy uczeni, aby być posłuszni, grzeczni i dobrze wychowani. Wyróżnianie się z tłumu było uznawane za złe. Po części rozumiałem, dlaczego ludzie bali się wychodzić przed szereg, ale było mi cholernie przykro, że niektórzy spędzali całe życie w kokonie, nie ciesząc się tym, co mogliby mieć.
Życie było popieprzone i niesprawiedliwe. Miałem wiele chwil zwątpienia, ale za każdym razem, gdy miałem ochotę się poddać, powtarzałem sobie, że życie było warte tego, aby pięknie je przeżyć.
W moim przypadku, w którym byłem mordercą, niektórym mogłoby się wydawać, że nie zasłużyłem na życie. Nikt jednak nie wiedział, jak wiele cierpiałem, zanim znalazłem się tu, gdzie byłem dziś.
Biorąc do ręki pejcz, naszły mnie wątpliwości, czy postępowałem właściwie. Nie chciałem być dla Elodie tyranem. Nie mogłem również pozwolić na to, aby dziewczyna została zaślepiona moimi potrzebami. Nie miałem prawa wymagać od niej niemożliwego, ale...
Kurwa, ona przecież to kochała. Poddawała mi się z rozkoszą. Wierzyła, że jej nie skrzywdzę.
Elodie mi ufała. Nie mogłem tego zniszczyć.
Przesunąłem skórzanymi końcówkami pejcza po jej plecach. Dziewczyna drgnęła i westchnęła cichutko. Próbowała zacisnąć nogi na wibratorze, ale powstrzymałem ją przed tym, uderzając ją lekko w wewnętrzną stronę uda.
- Panie, tak bardzo cię kocham.
- Mówisz tak dlatego, że chcesz osiągnąć orgazm?
Zaśmiałem się. Elodie również parsknęła śmiechem, ale gdy połaskotałem ją pejczem po podeszwach stóp, za wszelką cenę starała się nie zmieniać pozycji. Byłem z niej dumny.
- Powiedz mi, niewolnico. Jaką część ciała we mnie najbardziej lubisz?
Elodie doszła. Jej ciałem wstrząsnął orgazm. Widziałem, jak dziewczyna próbuje niezauważenie odsunąć zabawkę od łechtaczki. Nie mogłem na to pozwolić, dlatego ukucnąłem przed Elodie i mocnym ruchem przycisnąłem wibrator na jego miejsce. Moja ukochana jęknęła. Spojrzała na mnie błagalnie, a ja pokręciłem przecząco głową.
- Nie, kotku. Trzymaj go tam, bo inaczej zleję ci dupkę tak, że nie usiądziesz na niej przez tydzień.
- Tak, panie. Wytrzymam.
- Grzeczna dziewczynka - wyszeptałem zmysłowo, wstając.
Okrążyłem Elodie, stając za jej plecami. Przechyliłem głowę na bok, obserwując z uwagą jej wijące się na zabawce ciało. Łańcuszek przyczepiony do zacisków na sutki wydawał przyjemne dla ucha dźwięki. Niczego więcej nie potrzebowałem do szczęścia.
- Odpowiedz na moje pytanie, niewolnico. Co we mnie najbardziej lubisz?
- Chodzi o fizyczność, panie? Czy mogę wymienić również cechy charakteru?
- Skup się na ciele - rozkazałem, uderzając ją naprzemiennie pejczem w pośladki. Skóra powoli się różowiła. Ach, cóż to był za ekstatyczny widok.
- Uwielbiam twoją twarz - zaczęła, dochodząc po raz kolejny. Uśmiechnąłem się kącikiem ust, podjarany tym, że myśl o mojej twarzy wystarczyła, aby Elodie doszła. - Kocham twoje gęste włosy i te niebieskie oczy. Najbardziej jednak lubię twoje piegi. Sprawiają, że wyglądasz jak uroczy chłopiec, ale w połączeniu z twoją kanciastą szczęką i zarostem prezentujesz się jak rasowy samiec alfa.
- Pochyl się. Oprzyj się jedną ręką o podłogę, a drugą trzymaj wibrator i nie przestawaj się masturbować.
Elodie jęknęła, jednak posłusznie wykonała moje polecenie. Kiedy się pochyliła, wziąłem do ręki tubkę lubrykantu znajdującą się w szafce nocnej. Wylałem trochę na palce i wtarłem w tylną dziurkę niewolnicy. Dziewczyna lekko się spięła, ale pogładziłem ją uspokajająco po plecach. Chciałem, aby czuła się przy mnie bezpiecznie. W każdej chwili mogła przerwać zabawę, więc władza należała do niej.
Przycisnąłem czubek żółtego korka analnego do dziurki Elodie. Naparłem lekko. Gładziłem plecy mojej księżniczki, aby była spokojna. Bliskość była dla niej ważna, podobnie jak dla mnie.
- Mów dalej, kochanie.
- Kocham twoje szerokie ramiona - kontynuowała, sycząc, gdy korek zaczął się w nią powoli wsuwać. - Kocham twój umięśniony brzuch. Kocham również twojego pięknego penisa, którego chciałabym ssać każdego dnia mojego życia. Może to czyni ze mnie bezwstydnicę, ale nie będę dłużej milczeć o tym, co chciałabym robić w życiu.
Kiedy zatyczka analna weszła do jej tyłeczka, poprawiłem uchwyt Elodie na wibratorze. Dotyk mojego kciuka sprawił, że ciało dziewczyny przeszyła kolejna fala spełnienia. Wielokrotne orgazmy były jedną z moich ulubionych kar.
- Nie mogę nie wspomnieć o twoich stopach, panie - wyszeptała, śmiejąc się, gdy połaskotałem ją po bokach, aby trochę się rozluźniła. - Chyba je lubię najbardziej.
- Boże, Elodie. Jesteś doskonała.
Pocałowałem ją w plecy. Mimo, że chciałem jeszcze trochę ją podręczyć, nagle wpadł mi do głowy inny plan.
Inny, ale wcale nie gorszy od tego, co chciałem początkowo z nią zrobić.
Wierzyłem, że moja niewolnica po tym zrozumie, że nie rzucałem słów na wiatr i wszystko, co jej powiedziałem, płynęło z głębi serca.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top