51
Elodie
- Słoneczko, tak się cieszę, że to koniec. Nie masz pojęcia, jak mi ulżyło, siostrzyczko.
- Ivan, ale...
- Cichutko, skarbie - poprosił, całując mnie w czubek głowy. - Jesteś bezpieczna, rozumiesz? Nic ci nie grozi. Ochronię cię przed wszystkim, co złe, ale najgorsze jest już za nami.
Patrzyłam tępo w ścianę. Palcami przesuwałam po okrytej bluzą piersi brata. Łzy spływały po moich policzkach, ale nie miałam sił, aby je zetrzeć.
Miałam wrażenie, że utknęłam w koszmarze. Ludzie, których przez całe swoje dotychczasowe życie uważałam za najbliższych, okazali się kłamcami. Jakby tego było mało, zarówno Birdie, jak i Alberto już nie żyli.
Nie powinnam się już bać, jako że wszelkie zło zostało wyeliminowane, jednak byłam przerażona. Czułam się tak, jakbym została na świecie zupełnie sama. Nie potrafiłam pojąć, dlaczego tak się czułam, skoro wokół siebie miałam wspaniałych ludzi, którzy mnie kochali i którym bezgranicznie ufałam, ale tak po prostu było.
Moja siostra chciała mnie zabić. W jej oczach widziałam furię i nienawiść, kiedy celowała do mnie z pistoletu. Bałam się, że mnie zamorduje, a ja nie będę mogła dłużej być z Aleksieiem. Jeśli zaszłaby potrzeba, ochroniłabym mojego pana własnym ciałem, jednak cieszyłam się, że nie doszło do takiej ostateczności. Co nie zmieniało faktu, że wciąż nie wierzyłam w to, co się stało.
Zacisnęłam palce na bluzie brata, wtulając zapłakaną twarz w jego szyję. Nie chciałam, aby Ivan widział we mnie słabą i bezbronną dziewczynę, ale w tej chwili potrzebowałam opieki i poczucia bezpieczeństwa. Nigdy bowiem nie czułam się tak, jak teraz. Odnosiłam wrażenie, że pewien etap mojego życia dobiegł końca. Z tyłu głowy miałam świadomość, że od teraz będzie tylko lepiej, jednak obraz Leonarda, który przycisnął pistolet do piersi Birdie i ją zabił, już na zawsze miał zostać wyryty w mojej głowie.
Czułam, że przybycie Alberto i Alessio do Rosji nie wiązało się tylko z chęcią przekazania mi listu. Coś wisiało w powietrzu, jednak nie przypuszczałam, że chodziło o Birdie i Leonarda.
Byłam wdzięczna Aleksieiowi, że zgodził się na propozycję Leonarda. Mąż mojej siostry nie był złym człowiekiem. Lubiłam go i cieszyłam się, że będę miała go blisko przy sobie, choć byłam pewna, że Bratwa będzie miała na niego oko. Mimo wszystko, czułam wdzięczność, że będzie żył.
Nie chciałam sobie wyobrażać, co czuł Leonardo, gdy zabijał Birdie. Mój szwagier cierpiał, co było widać w jego oczach, gdy padł na kolana z trupem Birdie w ramionach. Bolał mnie ten widok, ale byłam zbyt sparaliżowana, aby cokolwiek zrobić. Oddałam się więc w ręce Aleksieia, pozwalając mu zrobić ze mną, co tylko będzie chciał. Mój pan jak zwykle wykazał się odwagą i racjonalnością.
Ivan nie chciał puścić mnie do lochów, gdy prosiłam go, abym mogła zobaczyć, jak Alberto zostanie zabity przez Leonarda. Byłam w szoku, dlatego poprosiłam brata o coś tak żałosnego, więc byłam mu wdzięczna, że zachował zimną krew i nie pozwolił mi tam iść. Te obrazy zostałyby w mojej głowie na wieczność, do czego nie mogłam dopuścić.
Na stoliku przy łóżku stały kwiaty, które dałam Ivanovi po wyjściu z więzienia. Byłam szczęśliwa, że mojemu bratu się podobały. Nie mogłam się doczekać lata, aby móc zasadzić w ogrodzie jakieś piękne roślinki, które cieszyłyby oczy tych bezwzględnych mężczyzn, jakimi byli członkowie Bratwy.
- Dlaczego Birdie chciała mnie zabić? Rozumiesz coś z tego?
Ivan westchnął ciężko. Oparł podbródek na czubku mojej głowy. Kołysał mnie w ramionach jak małą dziewczynkę. Było to tak urocze, że moje biedne serduszko złamało się na pół. Choć przecież już wcześniej zostało poszatkowane na małe kawałeczki.
- Była o ciebie zazdrosna. Nie rozumiem dlaczego, skoro to ona miała wszelkie przywileje, ale może coś w tym jest. Poza tym, spójrz na siebie, kochanie. Nareszcie trafiłaś do swojej prawdziwej rodziny, więc może Birdie była o to również zazdrosna. Ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć w tym temacie, ale wierzę, że jej śmierć się nam przysłuży.
- To okrutne, nie sądzisz? Dziewczyna, która była dla mnie wzorem, chciała mnie zamordować. Boże, Ivan. Dlaczego to wszystko jest takie trudne?
Brat chwycił w palce mój podbródek. Skierował moje spojrzenie na swoją twarz. Zerknęłam w oczy Ivana, marząc o tym, aby pomógł mi rozwikłać tą zagadkę i sprawić, abym poczuła spokój.
- Życie nie jest łatwe, siostrzyczko. Mamy swoje piękne chwile, które powinniśmy szanować i o nie dbać, ale większa część życia jest dla nas wyzwaniem. Nie masz pojęcia, jak się czułem, kiedy nie mogłem ci pomóc. Wiedziałem, że tkwiłaś w Chicago. Chciałem cię stamtąd zabrać, abyś mogła poznać swoją prawdziwą rodzinę, ale zdawałem sobie sprawę, jakie czekają mnie konsekwencje, jeśli coś takiego zrobię. Dlatego milczałem. Z frustracji nie dopilnowałem się, gdy zabijałem człowieka, przez co trafiłem do więzienia. Moja kara została bardzo złagodzona, z czego się cieszę, ale nieustannie brakowało mi jakiegoś puzzla. Rozumiesz, co mam na myśli?
Potaknęłam, domyślając się, co czuł.
- Tym brakującym elementem byłaś ty, Elodie.
Rany. Tego się nie spodziewałam.
Zarzuciłam ręce na szyję Ivana. Wtuliłam się w niego całą sobą. Wdychałam jego ładny zapach, uśmiechając się przez łzy.
Straciłam przybranego ojca i siostrę, ale odzyskałam tatę i brata. Poznałam również Aleksieia, który był moim rycerzem w lśniącej zbroi. Nareszcie wszystko wróciło na dobre tory, choć aby to się zdało, dwie osoby musiały umrzeć.
- Kocham cię, Ivan. Może nie znam cię długo, ale bardzo cię kocham.
- Och, ja też cię kocham, słoneczko. Będę tu zawsze dla ciebie, gdy będziesz mnie potrzebowała. Może nie będę wymarzonym bratem, bo w końcu jestem mordercą, ale cieszę się, że cię mam. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, abyś nie była mną zawiedziona.
- Nie ma takiej możliwości. Jesteś najwspanialszym bratem na świecie. Nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, gdy Nikita powiedział, że mam brata. W jednym dniu zyskałam tatę i rodzeństwo. Mimo cierpienia, jestem szczęśliwa i nikt mi tego nie odbierze.
Przytulałam się do Ivana jeszcze przez jakiś czas. Po godzinie jednak musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Poprosiłam brata, abyśmy przeszli na dół. Nie wiedziałam, czy egzekucja dobiegła już końca, ale nie wyobrażałam sobie siedzieć w sypialni, podczas gdy potrzebowałam porozmawiać z Aleksieiem.
Trzymając Ivana za rękę, zeszłam na dół. W salonie zobaczyłam Nikitę i Aleksieia. Siedzieli na kanapie i popijali alkohol.
Uniosłam zaciekawiona brwi, gdy ujrzałam rumiane policzki Aleksieia. Mój pan już raz się upił i był wówczas skory do zabawy, dlatego domyśliłam się, że dziś czekają mnie podobne wrażenia. Nie byłam pewna, czy po oglądaniu śmierci Birdie byłam w stanie się bawić, jednak rozpaczliwie tego potrzebowałam. Chciałam, aby Aleksiei mnie zdominował. Pragnęłam zatracić się w byciu jego uległą.
- Dzieci! Jak się bawicie? Wszystko dobrze?
Uśmiechnęłam się do Nikity. Mój ojciec wyglądał już na nieźle wstawionego. Zachichotałam, zakrywając ręką usta.
- Niewolnico, chodź tutaj.
Ivan pacnął Aleksieia w tył głowy, gdy mój ukochany tak się do mnie zwrócił. W salonie wybuchły salwy śmiechu.
- W porządku, braciszku. Pójdę do mojego właściciela. Nie musisz się o mnie martwić.
- Chętnie bym sobie na was popatrzył, aby zrozumieć, o co tyle hałasu, ale nie wyobrażam sobie widzieć mojej siostry obciągającej panu Ivanovi.
Tym razem to ja uderzyłam Ivana w pierś. Brat zaśmiał się, po czym podszedł do wolnego fotela i rozparł się na nim wygodnie. Myślałam, że on również się napije, ale nie sięgnął po alkohol. Może nie zrobił tego dlatego, aby być jedynym trzeźwym mężczyzną w tym pomieszczeniu. Jeśli o to chodziło, byłam mu wdzięczna.
Podeszłam do Aleksieia. Mój pan odłożył na stolik szklaneczkę whisky. Odchylił głowę do tyłu i spojrzał na mnie z wyraźnym podnieceniem widocznym w zamglonych alkoholem oczach.
Uklękłam między rozszerzonymi nogami Aleksieia. Nie zrobiłam nic ponadto. Nie wyobrażałam sobie, aby do czegokolwiek doszło, kiedy Nikita i Ivan tutaj byli oraz nam się przyglądali.
Oparłam policzek na udzie ukochanego. Aleksiei wplótł palce w moje włosy. Przeczesywał je jednostajnym ruchem, a ja niemal mruknęłam z rozkoszy.
- Chcę, żebyś wiedziała, że Leonardo zabił Alberto Russo.
Zacisnęłam palce na materiale spodni mojego pana. Czułam, że ta rozmowa była nieunikniona, jednak nie byłam pewna, czy byłam na siłach, aby ją przeprowadzić.
- Rozsypaliśmy prochy Birdie i Alberto za bramą siedziby. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że cię tam nie było, ale jako twój pan uznałem, że nie powinnaś tam się pojawić. Leonardo znajduje się w pokoju na górze. Jest tam z Maksimem. Jesteś już bezpieczna, kociaku.
Zamknęłam oczy. Spod moich powiek wypłynęło kilka łez. Otarłam je jednak szybko.
Alberto i Birdie zasługiwali na to, aby godnie ich pochować, ale nie chciałam dłużej o tym myśleć, gdyż mnie to niszczyło. Wolałam po prostu nie myśleć. Odciąć się od tego, co toksyczne i nie pozwolić temu mnie zatruwać.
Może postępowałam niegodnie, gdyż jakby nie patrzeć, Alberto i Birdie byli ogromną częścią mojego życia. Wychowywałam się z nimi i ich kochałam. Byli moimi najbliższymi, gdyż wierzyłam, że byli moją biologiczną rodziną. Gdyby nie pojawienie się Aleksieia, nie dowiedziałabym się, że moim tatą był Nikita. Żyłabym w kłamstwie. Dlatego byłam szczęśliwa, że stałam się niewolnicą Aleksieia. Nie powinnam cieszyć się tym, że Alberto nie żył, ale dzięki temu kamień spadł mi z serca. Wiedziałam bowiem, że to był koniec koszmarów i teraz powinno być tylko lepiej.
Aleksiei pochylił się. Pocałował mnie w czubek głowy. Czułam jego oddech na skórze. Zapach whisky był mocno wyczuwalny, ale jak już zdążyłam się przekonać, mój pan po alkoholu nie tracił kontroli.
- Pójdziemy się położyć, dobrze?
Skinęłam głową.
- Będziemy spać tutaj?
- To będzie najlepsze rozwiązanie. Jestem padnięty i ty też. Do domu nie mamy daleko, ale zadzwoniłem już do Nathaniela i poprosiłem go, żeby zajął się papugami. Pojedziemy do domu jutro.
Pozwoliłam, aby Aleksiei pomógł mi wstać. Gdy już wstałam i byłam gotowa do pójścia na górę, dotarło do mnie, że była jeszcze jedna rzecz, którą musiałam zrobić.
Zbliżyłam się do taty. Nikita był bardziej pijany niż Aleksiei, ale nie powstrzymało mnie to przed tym, aby usiąść mu na kolanach i się do niego przytulić.
- Elodie, córeczko...
- Dziękuję, że zaakceptowałeś mnie jako swoją córkę mimo, że mnie nie znałeś.
Nikita zesztywniał. Westchnął ciężko. Objął mnie obiema rękami i westchnął ciężko.
- Kocham cię, dziecinko. Nigdy w to nie wątp. Zrobię dla ciebie wszystko. Zabaw się dzisiaj z Aleksieiem, dobrze? Oboje tego potrzebujecie.
Miałam ochotę się śmiać. Nie wyobrażałam sobie bowiem Alberto mówiącego do mnie coś takiego. Podczas gdy Russo chronił mnie przed chłopakami, Nikita mnie do nich wypychał. Cóż, może nie do wszystkich chłopców na planecie, ale do jednego mężczyzny już na pewno.
Aleksiei podał mi dłoń. Uśmiechnął się i poprowadził mnie na górę.
Weszliśmy do czystej, wysprzątanej sypialni. Pokoik był niewielki, ale przytulny. Niczego więcej nie potrzebowałam na ten wieczór.
Do sypialni przylegała łazienka, którą od pomieszczenia oddzielały szklane drzwi. Można było więc bez problemu podglądać, co robiła osoba, która znajdowała się w środku. Zaczęłam się śmiać, gdy zdałam sobie sprawę, że będę mogła podglądać Aleksieia pod prysznicem. Jeszcze bardziej ucieszyłam się natomiast, gdy doszło do mnie, że przecież sama mogłam iść z nim pod ten prysznic.
Mój pan zamknął za nami drzwi. Przycisnął mnie do nich. Chwycił mnie za nadgarstki i uniósł je na wysokość mojej głowy. Spojrzał mi głęboko w oczy, a gdy zobaczyłam jego poważny wyraz twarzy, musiałam zacisnąć uda, aby sobie ulżyć.
- Nie wolno ci - wyszeptał gniewnie, wsuwając jednym ruchem kolano między moje nogi. Siłą rzeczy musiałam je rozszerzyć.
- Panie...
Aleksiei przesunął nosem po mojej wrażliwej szyi. Odchyliłam głowę w tył, prosząc o więcej.
- Pragnę cię, panie. Błagaj, daj mi to, na co uważasz, że zasłużyłam.
- Co, jeśli powiem, że zasłużyłaś na klapsy?
Syknęłam, kiedy mężczyzna przygryzł skórę mojej szyi. To była niewinna pieszczota, ale biorąc pod uwagę, jak podniecona byłam, to była dla mnie iskra.
- Tak, panie. Wierzę, że cokolwiek dla mnie przygotujesz, będzie to wspaniałe. Kocham cię i ci ufam. Jestem w stanie ci się oddać na wszelkie możliwe sposoby. Dlatego proszę, jeśli chcesz dać mi klapsy, zrób to. Błagam, mój panie.
Usłyszałam cichy śmiech, który brzmiał jak dźwięk wydawany przez drapieżnika polującego na ofiarę. Aleksiei warknął mi prosto do ucha. Odrywając jedną rękę od mojego nadgarstka, dał mi klapsa w wewnętrzną stronę uda. Zapiekło, ale ból szybko przemienił się w przyjemność.
- Panie!
- Chcę, żebyś się rozebrała. Gdy będziesz już naga, uklęknij przed drzwiami. Wyjdę na kilka minut, aby przynieść tutaj odpowiednie zabawki, dzięki którym doprowadzę cię na szczyt. Daj mi kilka minut, niewolnico.
Kiedy Aleksiei się ode mnie oderwał i spojrzał mi w oczy, wiedziałam już, że dziś miała mnie czekać ostra noc. Miałam tylko nadzieję, że gdy członkowie Bratwy usłyszą moje krzyki, nie wpadną do sypialni. Nigdy bym bowiem ponownie nie spojrzała na siebie w lustrze, gdyby Nikita lub Ivan zobaczyli mnie przykutą do łóżka, chłostaną przez mojego pana w pośladki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top