45
Elodie
Ostatnie dni były bardzo nerwowe. Okropnie martwiłam się tym, że niebawem będę musiała spotkać się z Alberto. Nikita wpadł w szał, gdy się o tym dowiedział, ale obiecał, że będzie przy mnie, gdy nadejdzie ten moment. Musiałam siłą przekonywać Aleksieia i swojego ojca, aby nie zabijali Alberto, gdy ten pojawi się w zasięgu wzroku.
Kiedy Maksim próbował dodzwonić się do Alberto, ten nie odbierał. Bałam się, że to jakiś zły znak, ale postanowiłam cieszyć się czymś dobrym, co miało mnie spotkać już dziś.
O szóstej rano razem z Aleksieiem i Nikitą pojechałam do więzienia po to, aby odebrać stamtąd mojego brata.
- Nie uważasz, że Ivan mnie wyśmieje?
Zadałam Aleksieiowi to pytanie, wskazując na bukiet kwiatów, który trzymałam kurczowo w dłoniach. Były to różowe róże. Chciałam podarować coś bratu. Nie miałam pojęcia, co lubił, dlatego zdecydowałam się na kwiaty. Mój pan zawiózł mnie z samego rana do kwiaciarni, abym wybrała jakiś bukiet dla Ivana. Widziałam zdziwienie wymalowane na twarzy mojego ukochanego. Nie chciałam, aby Ivan nabijał się z mojego prezentu, ale uznałam, że nie mogłam iść do więzienia z pustymi rękami.
- Skądże. Nie stresuj się tak, kotku. Wszystko będzie dobrze.
Skinęłam głową. Wdychałam zapach róż, czekając na moment, w którym będę w końcu mogła przytulić swojego brata.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, bez problemu zostaliśmy wpuszczeni na teren więzienia. Myślałam, że będziemy musieli wejść do środka, aby odebrać Ivana. Moje zdziwienie było więc ogromne, gdy ujrzałam brata stojącego przed wejściem do budynku. Trzymał w ręku sportową torbę. Kiedy zobaczył nasz samochód, jego twarz rozświetlił piękny uśmiech.
Nie czekając dłużej, gdy tylko samochód się zatrzymał, wypadłam z niego i podbiegłam do brata. Przez całą noc nie spałam z podekscytowania. Aleksiei nie pozwalał mi się nudzić. Wylizał mi cipkę kilkukrotnie, a potem ja ssałam z zapałem jego penisa. Wciąż nie wszedł we mnie swoim cudownym kutasem, ale wiedziałam, że gdy nadejdzie odpowiedni moment, to się stanie.
- Ivan!
Mój brat rzucił na ziemię torbę. Rozłożył ramiona i pozwolił, abym w nie wpadła.
Byłam tak szczęśliwa, że zarzuciłam na niego nogi i objęłam go nimi w pasie. Rękami oplotłam szyję blondyna, śmiejąc się radośnie.
- Moja siostrzyczka, kurwa! Tak się cieszę!
Kiedy Ivan mnie postawił, wystawiłam przed siebie bukiet kwiatów. Ivan zmarszczył brwi, a ja już pomyślałam, że niepotrzebnie kupiłam róże. Kiedy jednak chłopak przyciągnął bukiet do nosa i wciągnął zapach kwiatów, a na jego twarzy pojawił się kolejny uśmieszek, moje serce oblało przyjemne ciepło.
- Kupiłaś mi kwiaty? Kurwa, nikt nigdy nie kupił mi kwiatów.
Nie spodziewałam się zobaczyć w niebieskich oczach Ivana łez. Nie chciałam, aby tak zareagował. Pragnęłam widzieć go szczęśliwego i uśmiechniętego, a nie cierpiącego.
- Braciszku, nie chciałam...
- Kocham cię.
Ivan objął mnie mocno, niemal dusząc mnie w swoim silnym uścisku. Dostawałam dreszczy na myśl, że tymi rękami zabijał ludzi, ale przecież każdy członek Bratwy się tym zajmował. Mój Aleksiei również był mordercą, a i tak pozwalałam mu wpychać mi palce do cipki. Myślenie o tym, kiedy przytulał mnie brat, było dziwaczne, ale taka już byłam. Wiecznie nienasycona i pragnąca Aleksieia.
- Podobają ci się? - spytałam, kiedy Ivan odsunął się nieznacznie ode mnie.
- Są zajebiście piękne. Prawie tak piękne, jak ty.
Nikita podszedł do nas. Przywitał się z synem, obejmując go. Odsunęłam się na bok, nie chcąc im przeszkadzać. Ojciec i syn potrzebowali chwili sam na sam. Byłam częścią tej rodziny, ale jeszcze w pełni tego nie zaakceptowałam. Nie potrafiłam z dnia na dzień przestawić się na to, że Alberto Russo nie był moim biologicznym ojcem, a Birdie nie była moją siostrą.
Powoli docierało do mnie to, jak zmieniło się moje życie. Gdyby nie fakt, że w najbliższym czasie czekało mnie spotkanie z Alberto, byłabym spokojniejsza, ale niestety życie nie było tak kolorowe.
Aleksiei również przywitał się z moim bratem. Uścisnął jego dłoń i powiedział do niego coś po rosyjsku. Zmarszczyłam brwi, gdy Ivan się zaśmiał. Nie podobało mi się, że rozmawiali w języku, którego nie znałam, gdyż obawiałam się, że mówili o czymś, co nie było przeznaczone dla moich uszu.
Spojrzałam na profil Aleksieia, po raz kolejny zastanawiając się, czym takim zasłużyłam sobie na tego mężczyznę.
Od czterech dni mój pan nosił na szyi nieprzerwanie obrożę. Odpięliśmy od niej dzwoneczek, aby Aleksiei mógł chodzić w tej ozdobie również na spotkania Bratwy. Byłam szczerze zdziwiona tym, że chciał oficjalnie obnosić się z tym, w jakiej relacji pozostawaliśmy. Martwiłam się, że współpracownicy Aleksieia będą patrzeć na niego krzywo przez to, że nosił czerwoną obrożę, ale do tej pory nikt nie zwrócił mu na to uwagi. W siedzibie Bratwy bowiem fetysze były na porządku dziennym.
Widok Aleksieia w garniturze i obroży na szyi był fenomenalny. Mój pan, który równocześnie był moim pieskiem, wyglądał oszałamiająco. Teraz, gdy nosił na sobie znak przynależności do mnie, byłam pewna naszego związku. Nie martwiłam się tym, że Aleksiei się mną znudzi i odeśle mnie do Stanów. Nawet, jeśli uczucie tworzące się między nami wypaliłoby się, zaopiekowaliby się mną Nikita oraz Ivan. Tego mogłam być pewna, ale nie chciałam zadręczać się czymś, co mogło nigdy się nie wydarzyć.
- Na co masz ochotę, synu? Skoro wyszedłeś, na pewno masz jakieś życzenia.
Spojrzałam na Nikitę. Miałam nadzieję, że zrobimy dziś wspólnie coś przyjemnego. Zupełnie jak rodzina.
- Poszedłbym na dziwki, ale skoro mam przy sobie siostrzyczkę, chciałbym spędzić z nią trochę czasu. Cholera, Aleksiei. Masz obrożę?
Ivan spojrzał na mnie z niedowierzaniem, jakby nie był w stanie sobie wyobrazić swojej siostry jako osoby dominującej. Cóż, wciąż odnajdywałam się w tej roli raczej powoli i wiedziałam, że uległość była jednak tym, co wolałam, ale dominowanie nad Aleksieiem było oczyszczające.
- Jak widzisz, jest czerwona jak policzki Elodie.
Szturchnęłam w brzuch mojego pana. Ivan objął mnie w pasie i podprowadził do samochodu.
- Zboczeńcy. Choć nie dziwię się. Nasza rodzinka ma do siebie to, że wszyscy jesteśmy porąbani, prawda?
Razem z Ivanem usiadłam z tyłu, podczas gdy Aleksiei i Nikita zajęli miejsca z przodu. Nikt nie powiedział, gdzie jedziemy, ale z zapartym tchem czekałam na dojazd do celu. Nie chciałam o nic pytać, aby nie zepsuć sobie niespodzianki. Wierzyłam, że cokolwiek dzisiaj zrobimy, spodoba mi się to. Skoro miałam przy sobie wszystkich, których kochałam, ten dzień nie mógł być piękniejszy.
- Idziemy na lody? W zimę?
Spojrzałam pytająco na Ivana, który tylko wzruszył ramionami.
- Kotku, jeśli jest ci zbyt zimno, my możemy zostać w samochodzie, a Nikita i Ivan pójdą sami na lody. My zrobimy sobie własne.
Pacnęłam Aleksieia w tył głowy, nie dowierzając w to, że nie krępował się rzucać takimi żartami, gdy mój tata był obok.
- Idziemy tam razem - zarządził Nikita, parkując na miejscu. - Żadnych lodów poza lodziarnią, zrozumieliśmy się?
- Kurwa, dlaczego życie musi być tak niesprawiedliwe? - stęknął Aleksiei, wychodząc z pojazdu.
Jak się okazało, gdy weszliśmy do środka, w lodziarni nie było żywej duszy oprócz ekspedientki. Śliczna dziewczyna stała przy kasie i uśmiechnęła się na nasz widok, niemal kłaniając się w pół. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale gdy spojrzałam w oczy Nikity, dotarło do mnie, że celowo wybrał to miejsce, gdyż wiedział, że nikogo tutaj nie będzie. Mój tata przesadnie dbał o moje bezpieczeństwo, co doceniałam. Nie wiedziałam jak czuć się z tym, że lodziarnia została wynajęta tylko dla naszej czwórki na jakiś czas, ale Bratwa najwyraźniej miała swoje dojścia, a ja raczej wolałam trzymać się od nich z daleka.
Ivan powiedział coś po rosyjsku do pracownicy. Dziewczyna zarumieniła się i zaśmiała. Uniosłam pytająco brew na brata.
- No co? Muszę się dowiedzieć, który smak jest najlepszy. Dawno nie jadłem lodów, bo jakby ci to przypomnieć, siostrzyczko, siedziałem za kratami.
- Naprawdę pytałeś jej, jaki jest najlepszy smak?
Mój brat parsknął śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową. Nachyliwszy się nade mną, nawinął sobie kosmyk moich włosów na palec.
- Słonko, przecież nie zapytam tej ślicznotki wprost, czy chciałaby iść ze mną na zaplecze, żeby possać mi kutasa. Uśmiechaj się i bądź uprzejmy. Dziewczyny to lubią.
Nie zwracając uwagi na łaknącego kobiecej uwagi brata, wybrałam dla siebie smak czarnego bzu. Aleksiei wybrał gumę balonową, na co parsknęłam śmiechem. Nikita wziął czekoladowe, a Ivan poprosił kręconego loda. Kiedy dziewczyna mu go podawała, Ivan nachylił się i polizał czubek loda, kiedy rożek tkwił jeszcze w dłoniach ekspedientki. Zażenowana poszłam do stolika, przy którym siedział już mój ojciec. Usiadłam między nim a Aleksieiem, a już po chwili dołączył do nas Ivan.
Jedliśmy lody w zamkniętej specjalnie dla nas lodziarni, jakby nigdy nic. Moje życie tak drastycznie się odmieniło w tak krótkim odstępie czasu, ale podobało mi się to. Nic nie sprawiało mi większej radości niż przebywanie czasu z rodziną.
Aleksiei nachylił się i polizał mojego loda. Chwyciłam w dłoń jego przyrodzenie. Mój pan stęknął, ale szybko zabrałam dłoń z jego krocza, aby przypadkiem mój braciszek nie zajrzał pod stół i nie zobaczył, jakie rzeczy wyprawiałam z moim właścicielem.
Nie krępowałam się już nazywać Aleksieia moim panem i właścicielem. Czasami nazywałam go nawet swoim królem. Aleksieiowi to odpowiadało. Był cholernie szczęśliwy, kiedy padałam przed nim na kolana i całowałam jego stopy jak najprawdziwsza niewolnica. Sam nie pozostawał mi dłużny, również od czasu do czasu oddając się w moje ręce.
Wczoraj dałam Aleksieiowi tyle klapsów, że bałam się, iż dzisiaj nie usiądzie na tyłku. On jednak dzielnie to znosił, a ja nie mogłam się doczekać chwili, w której wrócimy do domu, a ja każę mu przede mną uklęknąć i przykuję smycz do jego obroży.
- Kurwa, są takie dobre. Lubię lody.
Ivan zaśmiał się na swoje własne słowa. Z kolei Nikita odchrząknął znacząco i posłał mi przepraszające spojrzenie za swojego syna.
Patrzyłam na cieszącego się jak dziecko Ivana. Byłam tak szczęśliwa, że w końcu był na wolności i mogliśmy się poznawać. Nie zamierzałam tracić czasu.
- Jaki jest twój ulubiony kolor?
Ivan o mało nie udławił się lodem. Spojrzał na mnie, jakby nie zrozumiał pytania.
- Pytałaś o moją ulubioną pozycję seksualną? To ci odpowiem. Sześćdziesiąt dziewięć.
- Pytałam poważnie. Chciałabym cię lepiej poznać.
- Och, wiem, siostrzyczko - rzekł Ivan, wyciągając rękę ponad stołem. Podałam mu swoją dłoń i uśmiechnęłam się, gdy ostentacyjnie polizał swojego kręconego loda. - Wybacz, ale po prostu taki jestem. Nie ruchałem od dawna i potrzebuję się spuścić. Jestem podminowany, dlatego tak się zachowuję, ale jeśli naprawdę chcesz znać odpowiedź na swoje pytanie, najbardziej lubię pomarańczowy. Jest energetyczny i pobudza do działania. Moja pierwsza ofiara miała na sobie pomarańczową koszulkę w dniu, w którym ją zabiłem, więc chyba też dlatego lubię ten kolor.
Aleksiei gładził mnie po udzie, a ja trącałam go stopą. Wpadłam na pomysł, aby po przyjściu do domu uaktywnić nasz fetysz stóp. Na samą myśl o tym, co miałam zrobić, dostawałam rumieńców.
- Może jutro zabiorę cię do parku, Elodie?
Kiedy Ivan zadał mi to pytanie, spojrzałam na Aleksieia, jakby pytając go o zgodę. Chciałam spędzić z bratem tak wiele czasu, jak to możliwe. Nie było mi dane w ogóle go poznać, gdyż przez lata żyłam w niewiedzy, że mam brata, więc pragnęłam cieszyć się chwilami spędzonymi z nim tak często, jak to możliwe. Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, jak niebezpieczne mogło to być zwłaszcza, że nie wiedzieć kiedy do Rosji przylecieć miał Alberto.
- Nie mam nic przeciwko, ale pojadę tam z wami - oznajmił surowo Aleksiei, wchodząc w rolę mojego pana.
- Dziękuję, kochanie - wyszeptałam, całując go w policzek.
- Kurwa, tak przyjemnie mi się na was patrzy - wyznał Ivan, podpierając podbródek dłonią. - Jesteście, kurwa, tacy słodcy. Przez was mój kutas twardnieje, co jest niezdrowe, bo jesteście moją pieprzoną rodzinką.
Oficjalnie Aleksiei nie był członkiem rodziny Popovów, ale chciałam, aby nim się stał. Moim marzeniem było wyjść za Aleksieia. Gdybym mogła być jego żoną, byłabym najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
- Wychowałem zboczeńca - wyszeptał Nikita, wycierając kąciki ust serwetką.
Wstaliśmy od stołu. Aleksiei pomógł mi założyć kurtkę, a Ivan otoczył mnie szalikiem. Czułam się świetnie, gdy tak się mną opiekowali. Ulżyło mi, że Nikita i Ivan zaakceptowali mój związek z Aleksieiem. Obawiałam się, że gdy usłyszą, co robił mi mój pan, będą chcieli wyrwać mnie z jego objęć, ale tak się nie stało.
Gdy mieliśmy już wyjść z lodziarni, dzwoneczek zawieszony przy drzwiach oznajmił, że ktoś wchodzi do środka. Myślałam, że póki stąd nie wyjdziemy, nikt tu nie wejdzie. Podniosłam więc z ciekawością głowę, a gdy zobaczyłam, kto stoi w progu, zgniotłam rożek, który trzymałam w dłoni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top