39
Aleksiei
- Kiedy miałem osiemnaście lat, przeprowadziłem się do Stanów Zjednoczonych.
Po raz kolejny miałem wysłuchać historii mojego brata, która opowiadała o tym, w jaki sposób potoczyły się jego losy po wyjeździe z Rosji. Ten temat zawsze był dla mnie delikatny.
Kochałem Victora. Był moim jedynym rodzeństwem. Mimo, że gdy byliśmy młodsi, nie zawsze się ze sobą dogadywaliśmy, to mogliśmy na siebie liczyć w trudnych chwilach naszego życia. Nieraz ratowałem Victora z opresji, ale przez to, że obraziłem się na niego jak jakiś dzieciak, straciliśmy kilka wspólnych lat życia.
Nie chciałem, aby Elodie postrzegła mnie jako potwora, który miał gdzieś swojego brata, lecz musiała poznać prawdę. Jeśli zamierzała zbudować ze mną trwałą relację, musiała mieć świadomość tego, jak wyglądała moja przeszłość. Nie była kolorowa i wielokrotnie chciałem się poddać, ale walczyłem. Walczyłem dla rodziny i dla miłości, którą miałem nadzieję w przyszłości poznać.
Nie spodziewałem się, że poznam kobietę, z którą zechcę spędzić resztę życia dzięki Alberto Russo, ale jak było widać na załączonym obrazku, czasami warto było choćby na chwilę dogadać się z wrogami, abyśmy mieli z tego jakieś korzyści.
Hayes klęczał u stóp Elodie. Przesuwał palcami po jej okrytej rajstopami łydce. Ja z kolei wplotłem palce we włosy chłopaka i je przeczesywałem. Hayes mruczał cicho. Byłem ciekaw, jak wiele z jego historii Victor postanowi przedstawić mojej niewolnicy. Miałem nadzieję, że gdy zrozumie, co przytrafiło się temu biedakowi, spojrzy na niego w inny, bardziej pobłażliwy sposób.
- Nie znałem tam nikogo - ciągnął Victor, bawiąc się trzymanym w dłoni cygarem. - Byłem sam jak palec, ale szybko się tam odnalazłem. Nie chciałem opuszczać rodzinnej Rosji, ale potrzebowałem nowych bodźców. Skoro Aleksiei został wybrany do objęcia roli szefa Bratwy, nie miałem co robić. Maksim dał mi pozwolenie na wyjazd, z czego skorzystałem.
- Czym się tam zajmowałeś?
Elodie drżała noga, gdy Hayes ją pieścił, a ja obserwowałem to z krzywym uśmieszkiem.
- Trafiłem do SEALS. Teoretycznie myślałem, że nie zostanę tam przyjęty jako, że nie byłem rodowitym Amerykaniniem, ale powitano mnie tam z otwartymi ramionami. Stałem się żołnierzem, który walczył za Stany Zjednoczone. Lubiłem tą robotę. Nigdy mi się nie nudziło. Ciągle dostawaliśmy nowe misje, co było dobre, jednak w końcu nadszedł dzień, w którym odszedłem z SEALS. Pozwólcie, że wam o tym opowiem.
Victor
Przeszłość
Wpadliśmy do zakurzonego budynku, w którym nawet szczur nie chciałby egzystować. Gdybym nie miał na twarzy chustki, udusiłbym się. Byłem przyzwyczajony do trudnych warunków bojowych, ale nie spodziewałem się, że w miejscu, w którym rzekomo handlowano ludźmi, będzie tam brudno.
Dostaliśmy zlecenie, aby polecieć do Iraku. To tutaj miały bowiem miejsce aukcje handlu żywym towarem. Nie była to dla nas nowość. Rozbiliśmy już jedną szajkę handlującą młodymi kobietami, ale to było w Meksyku. Irak był o wiele bardziej niebezpiecznym krajem, choć biorąc pod uwagę, że spędziłem w SEALS niemal dziesięć lat, nie było na tym świecie już nic, co mogłoby mnie przerazić albo odtrącić.
To była moja robota. Uważałem służbę dla Stanów Zjednoczonych Ameryki za honor. Byłem dumny z tego, że broniłem kraju, który, o ironio, nie był mój. Wolałem jednak taką robotę niż gdybym miał być pomocnikiem Aleksieia, popijając z nim whisky i wódkę w przerwach między akcjami zabijania ludzi.
- Idź przodem, Chase.
Wydałem rozkaz mojemu koledze z drużyny. Ten podążył przede mną. Nie musieliśmy wcale iść daleko, aby rozwiązała się akcja.
Chase zaczął strzelać do Irańczyków, którzy znajdowali się w siedzibie. Zabił dwóch, a ja trzech. Nasi przyjaciele z zespołu weszli do pomieszczenia, w którym znajdowała się jeszcze trójka mężczyzn wplątanych w porywanie kobiet i sprzedawanie ich jako niewolnice.
Mężczyźni nawet się nie bronili, jakby wiedzieli, że nie mieli z nami żadnych szans. Oddali życia, a gdy uznaliśmy, że teren jest czysty, ruszyliśmy dalej.
Zeszliśmy do śmierdzącej piwnicy. Słyszałem piski dochodzące zza stalowych drzwi. Razem z Ryanem wywarzyliśmy je. Chase wpadł do środka i gdy oświetlił latarką wnętrze pomieszczenia, dotarło do mnie, że znaleźliśmy to, czego szukaliśmy.
W zimnym pokoju znajdowało się osiem nagich, związanych i zakneblowanych kobiet. Niektóre miały potargane włosy, a inne ślady krwi na udach i twarzy. Chase, Ryan, Oliver i Peter zajęli się rozwiązywaniem kobiet i wynoszeniem ich na zewnątrz. Sam chciałem im pomóc, ale skoro ich było czterech, a ja jeden, nie potrzebowali kolejnej ręki do pomocy. Każdy bowiem zajął się dwiema dziewczynami naraz, więc ja mogłem spokojnie podejść bliżej kąta pokoju, w którym skrywała się jeszcze jedna istota.
Podszedłem powoli do kulącego się w rogi chłopca. Podobnie jak kobiety, on również był nagi. Miał ręce związane za plecami szorstkim sznurem, a nogi skute w kostkach ciężkimi kajdanami. Był chudy i zmizerniały. Wyglądał jak cień samego siebie. W dodatku, jakby było mu mało upokorzenia, brunet miał na szyi grubą obrożę ze skóry, która czyniła go w stu procentach niewolnikiem.
- Nazywam się Victor Ivanov - oznajmiłem, unosząc w górę ręce, aby chłopak wiedział, że nie stanowiłem dla niego zagrożenia. - Jestem członkiem SEALS. Uratuję cię.
- Zabij mnie.
Zmarszczyłem brwi. Położyłem niepewnie dłoń na głowie chłopaka. Mógł być niewiele młodszy ode mnie, ale przez to, że był tak chudy, wyglądał na nastolatka.
Spiął się, gdy przeczesałem palcami jego ciemne, brudne włosy. Rozchylił jednak usta i pozwolił mi się głaskać.
- Dlaczego chciałbyś, abym cię zabił?
- Nie mam po co żyć. Nikogo nie mam. Kto chciałby taką męską dziwkę, jaką jestem?
- Jak masz na imię?
Chłopak się spiął. Jęknął, gdy zacisnąłem palce na jego włosach. Domyślałem się, że to, jak go dotykałem, mu się podobało. Nie byłem pewien, dlaczego tak reagował. Być może wolał mężczyzn niż kobiety. Nie miałem nic do homoseksualistów, ale sam nim nie byłem. Kochałem kobiety bardziej niż Aleksiei kochał perwersyjny seks.
- Hayes. Zanim mnie zapytasz, co tutaj robię, opowiem ci wszystko. Tylko, proszę, nie odsyłaj mnie do Stanów.
- Obiecuję.
Nie byłem pewien, dlaczego złożyłem mu taką obietnicę. Nie powinienem był tego robić, jednak w oczach Hayesa, które w ciemności wyglądały jak whisky, coś siedziało. Coś, co chciałem odkryć i sprawdzić, dlaczego ten biedny chłopak tak się zachowywał.
- Miałem jechać z moim chłopakiem na wakacje do Tajlandii. Poznałem go kilka miesięcy temu, ale całkowicie dla niego przepadłem. Był moją pierwszą miłością, jednak gdy zamiast w Tajlandii, wylądowaliśmy w Iraku, dotarło do mnie, że on również mnie okłamywał. Każdy, którego do tej pory spotykałem w życiu, mnie oszukiwał. Nie mam rodziców. Nie mam domu. Nie mam nic. Jestem zwykłym śmieciem, dlatego gdy ktoś się we mnie zakochał, rzuciłem wszystko na jedną kartę. Tym sposobem trafiłem do niewoli, aby zostać sprzedany jako seksualna zabawka.
Uklęknąłem przy Hayesie. Chciałem go rozwiązać, ale on zdawał się trwać w swojej rzeczywistości. Musiałem dowiedzieć się jak najwięcej o szajce z Iraku, dlatego słuchałem go uważnie, aby pojąć, jak wyglądały tutejsze interesy.
- Siedzę tutaj chyba od kilku tygodni. Wyrobiłem sobie system. Zauważyłem, że nasi kaci przychodzili do nas codziennie rano. Rzucali nam suchy chleb i dawali brudną wodę do picia. Znęcali się nad nami. Byłem jedynym chłopakiem w tym miejscu, dlatego mnie porywacze otoczyli szczególną uwagą.
Objąłem policzek Hayesa dłonią. Chłopak spojrzał mi w oczy. W jego spojrzeniu było tak wiele cierpienia, że aż sam odczuwałem jego ból, choć nigdy nie zostałem wykorzystany seksualnie.
- Gwałcono mnie przynajmniej raz dziennie. Czasami w usta, czasami w tyłek. Kobiety, które zostały ze mną uwięzione, musiały czasami nam asystować. Ściskały mojego penisa, całowały mnie i musiałem lizać ich cipki. Byłem tresowany na posłusznego psa. Za tydzień miała się odbyć aukcja, na której każde z nas zostałoby sprzedane. Z jednej strony cieszyłem się na to, bo chciałem wyrwać się z tej brudnej dziury, ale bałem się, że mój pan będzie dla mnie gorszym potworem od moich katów.
Nie mogłem dłużej patrzeć na nagiego i skrępowanego Hayesa. Dlatego rozwiązałem mu ręce, a potem podobnie postąpiłem z nogami. Próbowałem zdjąć obroże oplatającą ściśle jego szyję, ale nie chciała dać się zerwać.
- Zostaw to, Victor. Tylko mój tymczasowy pan ma do niej klucz.
- Tymczasowy pan?
Hayes zaśmiał się krótko, kręcąc przecząca głową.
- Jeden z tych skurwieli, który mnie gwałcił. Miał na imię Marco. Domyślam się, że go zabiliście?
Pokiwałem twierdząco głową, myśląc o ośmiu facetach, którym odebraliśmy życie.
- Super. Jak więc będzie, Victor? Zabierzesz mnie stąd? Mogę zostać twoim pieskiem. Będę w tym całkiem dobry.
Chłopak zaśmiał się, kręcąc głową. Ja również parsknąłem śmiechem, odchylając głowę w tył.
- Śmiało. Wezmę cię na smycz i wyprowadzę na siusiu.
- Kurwa, nie odstąpię cię na krok, mój właścicielu!
Tej nocy odmieniło się moje życie. Zerwałem z pomocą Ryana i Chase'a obrożę z szyi Hayesa. Odwieźliśmy dziewczyny na lotnisko. Oliver, Peter i Ryan wsiedli do samolotu z uprowadzonymi, przerażonymi kobietami, podczas gdy Chase, Hayes i ja wsiedliśmy do maszyny lecącej do Rosji.
Dałem Hayesowi moją bluzę i dresowe spodnie. Ubrania wisiały na nim, ale wiedziałem, że zajmę się tym chłopakiem i nakarmię go tak, że niebawem odzyska utraconą wagę. Będę się nim opiekował i...
Kurwa. Co ja odpierdalałem?
Hayes zapiął pas bezpieczeństwa. Chwycił mnie za szczękę i zbliżywszy się do mnie, złożył delikatny pocałunek na moich wargach.
Gdy się ode mnie odsunął, spodziewałem się zobaczyć na jego twarzy szok, ale on uśmiechał się radośnie. Puścił mi oczko. Żałowałem, że jeszcze nawet nie wzbiliśmy się w powietrze. Gdybyśmy znajdowali się na wysokości przelotowej, poszedłbym do łazienki i zwalił sobie konia, ale...
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Czy chciałem masturbować się na myśl o mężczyźnie? Co się ze mną, do cholery, działo?
- Hayes, ja...
- Podobasz mi się, Victor. Wybacz, że jestem taki bezpośredni, ale jesteś boski. Jezus Maria, mam twardo w spodniach. Chcesz poczuć?
Nie czekał na moją odpowiedź. Chwycił mnie za dłoń, nakierowując ją na przód swoich, a raczej moich spodni, które po prostu mu pożyczyłem. Dotknąłem jego twardej erekcji i uniosłem brwi.
Odwróciłem się w tył, ale wyglądało na to, że Chase poszedł do znajdującej się na tyłach sypialni. Tylko to sprawiło, że pozwoliłem, aby Hayes robił to, co robił. Gdyby bowiem Chase mnie zobaczył w takiej sytuacji, nigdy nie darowałby mi i rzucałby żartami na prawo i lewo, nie krępując się tym, jak mnie to wszystko zawstydzało.
Samolot zaczął kołować, a już po chwili wzbił się w powietrze. Hayes jęknął, wsuwając sobie wolną rękę w bokserki. Masturbował się, odchylając głowę w tył i patrząc mi w oczy.
- Hayes...
- Victor, nie mów mi, że to ci się nie podoba. Widzę, jak na mnie patrzysz.
- Nie jestem gejem.
Mimo zaprzeczenia poczułem, że może nie była to prawda.
- Możesz być gejem tylko dla mnie - wychrypiał.
Nie wiedziałem, co się ze mną działo. Nigdy nie pociągali mnie mężczyźni. Lubiłem piersi i cipki, a także krągłe tyłeczki. Nigdy nie myślałem o kutasach, chyba że o swoim. Kiedy jednak patrzyłem na Hayesa, mój penis twardniał, co mnie wkurwiało, gdyż po raz pierwszy w życiu czułem się bezbronny.
Kiedy sygnalizacja zapiąć pasy została wyłączona, Hayes przerzucił nogę przez moje uda i usiadł na mnie okrakiem. Zarzuciwszy mi ręce na szyję, wpił się w moje usta. Całował mnie gwałtownie, a ja ściskałem jego pośladki. Chłopak ocierał się o mnie jak kot. Dyszał mi do ucha.
- Na kolana.
Czy ja naprawdę to powiedziałem?
Hayes zsunął się na podłogę. Rozpiął mi pasek spodni, po czym ściągnął je w dół razem z bokserkami. Gdy mój fiut wyskoczył na wolność, brunet wziął go do ust. Zaczął ssać mnie z zapamiętaniem. To było do bólu seksowne i gdy patrzył na mnie z dołu oczami pełnymi chęci pokochania kogoś, byłem stracony.
- Nie chcę cię wykorzystywać - wychrypiałem, wbijając się w jego gardło. - Proszę, przestań, jeśli robisz to tylko z wdzięczności. Nie chcę cię skrzywdzić, Hayes. Błagam...
Kiedy ścisnął moje jądra, krzyknąłem głośno. Bałem się, że obudzę Chase'a, ale było mi tak kurewsko dobrze, że nic innego nie miało dla mnie znaczenia.
- Pragnę cię, Victor - wychrypiał Hayes, śliniąc mojego penisa. - Kiedy mnie bito, myślałem o kimś, kto mnie uratuje. Kiedy byłem batożony, chciałem zdechnąć. Kiedy mnie nieustannie gwałcono, byłem pewien, że to koniec. Nie chcę zmarnować szansy na swoje szczęście. Jeśli postanowisz dać mi szansę, dam ci wszystko, co mam, choć posiadam niewiele. Jestem biedny i nie mogę zaoferować ci nic oprócz siebie.
Hayes przygryzł delikatnie czubeczek mojego fiuta. Odleciałem daleko i wiedziałem już, że potrzebuję tego chłopca.
- Kurwa, Hayes!
- Nie jestem kurwą - zażartował. Klepnąłem go w tył głowy i zaśmiałem się.
- Zastanowię cię, czy zechcę, abyś został moim pieskiem. Spisz się, chłopaku.
- Rozkaz, panie! - krzyknął, śmiejąc się radośnie.
Tego dnia stałem się gejem. Ale gejem tylko dla mojego Hayesa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top