38
Aleksiei
Uśmiechnąłem się, obserwując szok malujący się na twarzy mojej Elodie.
Biedna nie spodziewała się, że facet mojego brata ją pocałuje. Na pewno nie przewidywała też, że w moim rodzinnym domu pozna mojego uroczego klona, jakim był Victor Ivanov.
- Też jesteś niewolnicą? Super!
Słowa Hayesa sprawiły, że parsknąłem śmiechem. Chłopak podszedł do mnie i przywitał się ze mną, całując mnie w usta. Nie byłem gejem i nie odczuwałem pociągu do mężczyzn, ale Hayes witał się tak z każdym. Kiedy pewnego dnia poprosiłem go, aby zmienił sposób witania się ze mną, ścisnął mnie za przód spodni, a potem dał mi klapsa, warcząc mi do ucha, że mogę iść się jebać i to z nim, jeśli bym tego chciał.
Słowa Hayesa może były wulgarne, ale to był cały on. Ten gość był do bólu zakochany w moim bracie. Kochał go i służył mu jak najprawdziwszy niewolnik. Miał niewyparzone usta i ubóstwiał prosić się o karę. Victor lubił bić Hayesa po tyłku. To było u nas rodzinne. Mieliśmy nieodpartą chęć do dominacji. Potrzebowaliśmy tego i sprawiało nam to niewyobrażalną satysfakcję.
- Chodź. Usiądziesz obok mnie. Porozmawiamy sobie, a nasi władcy zamienią kilka słów ze sobą.
Skinąłem głową do Elodie, dając jej pozwolenie, aby poszła na drugą stronę stołu z Hayesem. Była przestraszona, ale gdy Hayes chwycił ją za pośladek i pogonił ją do krzesła, moja dziewczynka popędziła na miejsce i usiadła. Obok mnie z kolei usiadł mój brat.
- Piękna jest, bracie - oznajmił Victor, popijając szampana. Przy stole panował taki gwar, że byłem pewien, iż Elodie nie usłyszałaby, o czym rozmawialiśmy.
- Wiem. Cholernie się cieszę, że ją mam.
- Jak wam się wiedzie? Nie wierzę, że widzę cię w obroży.
Zaśmiałem się. Elodie posłała mi pełne niezrozumienia spojrzenie. Hayes nawijał sobie kosmyk włosów mojej ukochanej na palec. Przybliżył usta do jej policzka. Miałem ochotę się śmiać z dyskomfortu Elodie, ale patrzyło mi się na nich zbyt dobrze, abym kazał to przerwać.
- Też to w nie wierzę. Zakochałem się w niej. Już teraz rozumiem, dlaczego tak mocno kochasz Hayesa.
Victor pokręcił głową. Uśmiechnął się, patrząc na swojego chłopca. Hayes miał w sobie coś, co przyciągało do niego ludzi. Może wyglądał przerażająco z tymi roztrzepanymi włosami i tatuażami, a także podartymi ciuchami, ale miał wiele do zaoferowania. Poznałem go i wiedziałem, że był odpowiednią partią dla mojego brata.
Kiedy Victor przyprowadził do domu zagłodzonego i pobitego Hayesa oraz oznajmił, że się nim zaopiekuje, nikt nie przypuszczał, że mój brat się w nim zakocha. Victor lubił kobiety od najmłodszych lat. Miał wiele plakatów z nagimi paniami rozwieszonych po pokoju. Nieraz przyłapałem go na masturbacji. Nie powiedziałbym, że zakocha się w mężczyźnie, ale rozumiałem, co między nimi zaszło i szanowałem to.
Hayes był ofiarą handlu niewolników. Pojechał na wakacje do Tajlandii ze swoim facetem, który okłamał Hayesa i w rzeczywistości zabrał go do Iraku, gdzie chłopak został pojmany. Victor był tam akurat z Bratwą, aby rozwalić szajkę handlarzy. Wszystkie dziewczyny, które zostały uprowadzone zostały odesłane do domów, natomiast Hayes został z Victorem. Od tego dnia minęły dwa lata. Hayes został obywatelem Rosji. Nie miał domu, gdyż wychowywał się w sierocińcu. Jego rodzice zginęli w wypadku samolotowym, gdy był małym chłopcem. Hayes wycierpiał swoje i mimo, że miał barwą osobowość, która nie każdemu pasowała, był najlepszym wyborem dla Victora.
- Nie wyobrażam sobie życia bez tego skurczybyka. Spójrz tylko na niego, Aleksiei. Jak tu go nie kochać?
Hayes był członkiem rodziny, więc traktowałem go jak brata, a co za tym szło, kochałem go. Widziałem, jak flirtował z Elodie, ale wiedziałem, że nigdy by jej nie zranił. Taki był jego sposób bycia. Hayes nigdy nie miał miłości, więc gdy dorósł, starał się okazywać ją każdemu napotkanemu człowiekowi.
Jego były facet był podłym skurwysynem, który zbawiał niewinnych chłopców do seksualnej niewoli. Razem z Victorem zamordowaliśmy tego chuja z wielką przyjemnością.
Jedliśmy w spokoju późny obiad, który raczej można było nazwać kolacją. Ze względu na obecność Elodie i Hayesa, którzy nie posługiwali się rosyjskim, z szacunku dla nich posługiwaliśmy się angielskim.
Nagle dostałem telefon. Spojrzałem przepraszająco na rodziców.
- Wybaczcie, ale to bardzo ważne.
Maksim spojrzał na mnie, jakby wiedział, kto dzwonił.
- Fiodor?
Skinąłem twierdząco głową. Przeprosiłem wszystkich wzrokiem i przeszedłem do oranżerii, aby tam odebrać połączenie od kolegi.
- Słucham?
- Dobrze, że odebrałeś, Aleksiei. Posłuchaj, chodzi o Biancę. Chciałbym ją odesłać do domu. Nie mam prawa trzymać jej przy sobie. Mogę zabukować jej bilet na jutro, ale musimy bezpiecznie odwieźć ją na lotnisko, aby się tam nie pokazać. Zastanawiałem się, z kim mogłaby jechać. Nie może to być członek Bratwy, ale...
- Zaczekaj. Na pewno chcesz ją odesłać?
Fiodor westchnął ciężko. Oczami wyobraźni widziałem, jak pada bezradnie na fotel i zamyka oczy.
- Nie chcę, ale muszę to zrobić. To wolna dziewczyna. Wizja posiadania własnej niewolnicy jest kusząca, ale nie mogę jej tak skrzywdzić.
- Zwróciłeś w ogóle uwagę na to, czego ona chce?
- Myślisz, że jakakolwiek kobieta chciałaby ze mną być? - spytał, parskając śmiechem. - Aleksiei, spójrz na mnie. Nie mam kobiecie nic do zaoferowania. Zoja była ze mną dlatego, że potrzebowała dojścia do współpracy z Włochami. Pierdolona kłamliwa suka. Żadna kobieta mnie nie kochała i na pewno ktoś tak młody i niewinny jak Bianca nie będzie tą osobą.
- Widziałem, jak ona na ciebie patrzyła, Fiodor - warknąłem wiedząc, że czasami potrzebował, aby ktoś docisnął go do muru i pokazał mu, że nie był bezwartościowy. - Bianca zarzuciła ci ręce na szyję i trzymała się ciebie tak, jakbyś był jej kołem ratunkowym. Możliwe, że zachowała się tak dlatego, że została uratowana z niewoli i po prostu potrzebowała ciepła i poczucia bezpieczeństwa. Może jednak naprawdę jej się spodobałeś? Nie wybaczysz sobie, gdy wsadzisz ją w samolot i nigdy więcej jej nie zobaczysz. Znam cię i wiem, czego można się po tobie spodziewać. Proszę, daj jej szansę.
Fiodor zamilkł.
- Mam do ciebie przyjechać?
- Nie, Aleksiei. Nie kłopocz się. Po prostu potrzebuję czasu. Może spędzę jeszcze chwilę z Biancą i i porozmawiam z nią na poważnie. Nie chcę, aby biedna czuła się do czegokolwiek przymuszona. Jeśli będę coś wiedział, zadzwonię do ciebie. Dziękuję, że zawsze tu dla mnie jesteś.
Uśmiechnąłem się. Nie spodziewałem się usłyszeć z ust Fiodora takich słów, ale zdałem sobie sprawę, że przestaliśmy zwracać uwagę na naszą dominującą pozycję wiążącą się z funkcjonowaniem w Bratwie. Coraz bardziej otwarcie mówiliśmy o uczuciach.
- Nie ma za co, Fiodor. Po tym, co zrobiła Zoja, potrzebujesz wsparcia.
- Kurwa, sam ją zajebałem!
Obaj się zaśmialiśmy.
- Masz rację. Baw się dobrze z Biancą.
Rozłączyłem się i kręcąc głową ze śmiechem, wróciłem do jadalni, jednak nie zastałem tam ani Elodie, ani Hayesa, ani mojego brata.
Elodie
- Jezu, gdybym nie był gejem, zjadłbym twoją cipkę, piękna.
Wyplułam szampana, gdy Hayes wyszeptał mi do ucha te słowa. Posłałam przepraszające spojrzenie Maksimowi, który tylko się zaśmiał. Z kolei Victor trącił nogą swojego kochanka pod stołem. Hayes posłał mu pełne gniewu spojrzenie.
- Dziękuję wam za kolację, kochani - powiedziała melodyjnym głosem mama Aleksieia i Victora. - Możecie teraz bliżej się poznać, a ja i Maksim posprzątamy.
- Pomogę wam - wyznał Matve, podchodząc do zlewu, aby przygotować się do zmywania naczyń.
- Ja również mogę pomóc - zaproponowałam, ale Maksim pokręcił tylko przecząco głową.
- Idźcie. Naprawdę, poradzimy sobie. Za godzinę podamy deser, więc wtedy was zawołamy.
Hayes podniósł się z krzesła. Chwycił mnie za rękę i zaciągnął mnie do przeszklonego pomieszczenia. Aż trzy ściany były szklane, więc wchodząc do środka, miałam wrażenie, że znajdowałam się w przykrytym śniegiem ogrodzie. Wyglądało to jak zimowa kraina. Ogromnie mi się tutaj podobało.
Kiedy drzwi się za nami zamknęły, wystraszyłam się. Victor podszedł do mnie i stanąwszy obok, pstryknął palcami.
Patrzyłam, jak Hayes pada na kolana przed Victorem. Nie powinno mnie dziwić, że oni również żyli w takiej relacji jak ja z Aleksieiem. Ucieszyłam się, że Victor trochę opanował Hayesa, gdyż mimo, iż wytatuowany chłopak był przemiły i grzeczny, to trochę za bardzo mi się narzucał. Nie mogłam mieć mu tego za złe, gdyż nie znałam jego historii i nie wiedziałam, dlaczego zachowywał się tak, a nie inaczej, jednak poczułam się zbyt przytłoczona tak wieloma nieznanymi dotąd bodźcami.
- Grzeczny piesek.
Hayes zaśmiał się, trącając czubkiem nosa erekcję swojego pana.
- Podejdź do Elodie. Chciałbyś wycałować jej stopy?
Boże. Moje policzki musiały być już tak różowe, jak moja sukienka i makijaż.
- To chyba nie będzie potrzebne - wyszeptałam, patrząc ze zdziwieniem na Hayesa, który bez zawahania był gotów wykonać polecenie swojego właściciela.
- Spokojnie, tylko żartowałem. Choć jeśli zechcesz użyć Hayesa jako podnóżka, na pewno z chęcią odda się pod twoją rękę. Bardzo lubi również lizać stopy, ale nie przepada za cipkami. Wiesz, nie dzielę się moim chłopcem w tak intymnych kwestiach.
Podeszłam do kanapy. Hayes podążył za mną na czworakach, czego nie rozumiałam. Przecież nie byłam jego panią, aby wykonywał moje rozkazy. Może jednak Victor pozwalał mu na taką samowolkę. Nie miałam prawa ich krytykować za takie praktyki, gdyż razem z Aleksieiem wyprawialiśmy podobne rzeczy.
Victor stanął przy oknie. Wsunął wytatuowane dłonie do kieszeni garniturowych spodni. Słońce wyglądające zza chmur oświetlało twarz mężczyzny. Gdyby nie tatuaż pod okiem, nie rozróżniłabym Aleksieia od Victora. Obaj byli zabójczo przystojni i obaj mieli te urocze piegi, przez które uginały mi się nogi w kolanach. Była to piękna ozdoba ich urody. Choć nie dziwiłam się, że byli tak piękni, skoro mieli tak ładnych rodziców.
Hayes objął dłonią moją łydkę. Miałam rajstopy, gdyż gdybym wyszła z gołymi nogami na zewnątrz, momentalnie bym zachorowała. Hayesowi jednak nie zdawało się to przeszkadzać.
- Nie chcę być niegrzeczna, ale czy nie masz nic przeciwko temu, że twój niewolnik mnie dotyka, Victorze?
Gdybym wypowiedziała na głos takie słowa jeszcze tydzień temu, wyśmiałabym się. Nie miałam wówczas bowiem pojęcia, że pojawię się w świecie rosyjskiej mafii, dla której posiadanie niewolników było czymś tak naturalnym, jak oddychanie. Rozumiałam jednak potrzebę takiej relacji. Niektórzy ludzie lubili dominować, podczas gdy inni woleli ulegać. Póki obie strony się na to zgadzały, było to w porządku.
Hayes pocałował mnie w kolano. Victor odwrócił się do nas i uśmiechnął się.
- Nie, kochanie. Nie mam nic przeciwko temu, co robi Hayes. Kocham go. Ufam mu.
- Och...
Hayes posłał mi uśmiech.
- Elodie, nie masz pojęcia, jak się cieszę, że dołączyłaś do naszej rodziny - oznajmił Victor, podchodząc bliżej naszej dwójki. Usiadł na kanapie znajdującej się przede mną. Hayes jednak nie zwrócił uwagi na swojego pana. Był wpatrzony we mnie jak w obrazek, czego nie rozumiałam, skoro był homoseksualny i zakochany w swoim panu. - Wiedziałem o tobie od dawna. Aleksiei i Nikita chcieli odbić cię z Chicago wcześniej, ale nie mieli takiej możliwości. Było mi przykro patrzeć na mojego brata tak przygnębionego, ale jestem zwolennikiem stwierdzenia, że ludzie, którzy są cierpliwi, dostają piękne dary od losu. Ty jesteś takim darem dla Aleksieia.
- Victorze, czy... Boże!
Hayes rozszerzył mi nogi i zanim zdążyłam kazać mu zaprzestać tego, co robił, wsunął głowę pod moją sukienkę i złożył pocałunek na materiale moich majtek. Przestraszona wstałam i podeszłam do drzwi, a gdy już chciałam nacisnąć klamkę w dół, aby stamtąd wyjść, zobaczyłam przed sobą mojego pana.
- Aleksiei!
- Widzę, że mój braciszek i jego chłopiec się tobą zajęli.
Kiedy szatyn objął dłonią mój policzek i pocałował mnie w usta, znów zaróżowiłam się na twarzy. Rany, jeśli tak dalej pójdzie i wciąż będę spotykać niebywale seksownych mężczyzn, oszaleję w tej Rosji.
Aleksiei podprowadził mnie do kanapy. Gdy na niej usiedliśmy, Hayes zaczął ocierać się o nogi Aleksieia jak kot. Uniosłam brwi w zdziwieniu, gdy mój pan wplótł palce we włosy Hayesa i zaczął je przeczesywać. Najwyraźniej niepotrzebnie wcześniej spanikowałam, ale nie na co dzień obcy, do bólu seksowny, wytatuowany bad boy padał ci do stóp z zamiarem ich polizania.
- Teraz opowiemy ci trochę o naszej relacji, Elodie - wyjaśnił mój pan, całując mnie w policzek. - To będzie jazda bez trzymanki, więc nie pogniewam się, jeśli podczas wysłuchiwania historii Hayes się tobą zajmie.
- Co? Panie, ale...
- On cię nie skrzywdzi - wyszeptał mi do ucha Aleksiei. - Hayes jest dobrym chłopakiem. Podaruj mu bliskość. Jestem przy tobie. Możesz mi więc ufać.
Może nie miało być łatwo, ale skinęłam głową, oddając się w ręce dwóch panów i jednego niewolnika, który chyba napalił się na to, aby również trochę mnie zdominować.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top