27

Elodie

 Zajechaliśmy do przydrożnego baru. Nad budynkiem znajdował się neonowy napis z nazwą Bar u Slavy. Miejsce wyglądało na zadbane, a przed lokalem stało mnóstwo samochodów. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że kiedy podjechaliśmy pod bar, z niego wyszły dwie skąpo ubrane pracownice, które uwiesiły się na ramionach Zaviera i Maksima. 

Ojciec Aleksieia powiedział do dziewczyn coś po rosyjsku. Pokiwały twierdząco głowami i odsunęły się od mężczyzn. Na mnie nawet nie spojrzały.

Maksim chwycił mnie za rękę. Szedł po mojej prawej stronie, podczas gdy Zavier kroczył po lewej. Przy nich czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że nic złego nie mogło mi się stać. 

Gdy weszliśmy do środka, moje uszy zostały zaatakowane przez głośną muzykę. W klubie znajdowało się wielu mężczyzn, a kobiety były tu tylko dlatego, że tu pracowały. Wszystkie dziewczyny były młode, szczupłe i chodziły w bikini. Obsługiwały klientów, flirtując z nimi i śmiejąc się, za co dostawały napiwki, które mężczyźni wsuwali im za gumkę stringów. 

Skręciliśmy w prawo. Dwie dziewczyny zaprowadziły nas na tyły lokalu. Blondynka otworzyła dla nas drzwi, a gdy wkroczyliśmy do środka, ujrzałam mojego pana, który siedział rozparty w fotelu, a na podłokietniku mebla siedziała śliczna brunetka, która gładziła Aleksieia po ramieniu.

Kiedy wzrok szatyna skupił się na mnie, Aleksiei spróbował wstać. Wyszło mu to pokracznie. Musiał się porządnie upić. 

- Nie obraź się, jeśli mój syn cię urazi, skarbie. 

Maksim wyszeptał mi te słowa do ucha, po czym podszedł do swojego dziecka. Aleksiei fuknął coś po rosyjsku. Chwycił się ramienia ojca. Wypowiedział moje imię, a gdy z pomocą Maksima się do mnie zbliżył, zrobił coś, o co nie posądziłabym go w najśmielszych snach.

Aleksiei padł przede mną na kolana. Ułożył ręce na dywanie i pochylił głowę. Widziałam, że pocałował mnie w czubek buta. Zagotowało się we mnie. 

- Panie?

- Przepraszam, kochanie. Elodie, moja dziewczynko...

Spojrzałam pytająco na Maksima. Ten potarł dłonią swój kark. Poprosił po rosyjsku, aby dziewczyny wyszły z pokoju. Kelnerki posłusznie skinęły głowami i zostawiły nas, zamykając za sobą drzwi.

- Nie chciałem się upić, ale... Kurwa, chciałbym wylizać twoją cipkę. Usiądź mi na twarzy, kotku.

- Aleksiei....

Pogładziłam go po głowie. Mężczyzna uniósł zamglony wzrok i uśmiechnął się do mnie, wyraźnie zmęczony życiem. 

- Do niczego nie doszło między mną a tymi dziewczynami, księżniczko. Nie zdradziłbym cię. Nie wiem, dlaczego tu przyjechałem, ale.... Chyba bałem się tego, że gdy spotkasz swojego ojca, nie będziesz chciała dłużej ze mną być. Nie mam prawa cię przy sobie zatrzymywać, kochanie, ale proszę, nie zostawiaj mnie. Nie rób mi tego, co zrobiła mi Seraphina, dziecinko. Nie zniósłbym tego.

Aleksiei mówił zaskakująco wyraźnie jak na swój stan upojenia alkoholowego. Co chwila czkał i jego głos się załamywał, ale rozumiałam go bez problemu. 

Ukucnęłam przy nim. Chwyciłam w dłonie jego przystojną twarz. Przesunęłam palcami po piegach Aleksieia i uśmiechnęłam się do niego.

- Jestem twoją niewolnicą, panie. Nie odejdę od ciebie. 

Nie wiedziałam, dlaczego wypowiedziałam do niego takie słowa. Ku własnemu zdziwieniu jednak, nie odczuwałam wstydu. Nie krępowałam się tym, że byli przy nas Maksim i Zavier i się wszystkiemu przysłuchiwali.

Trzymając w dłoniach twarz pijanego Aleksieia, dotarło do mnie, że naprawdę pragnęłam tego mężczyzny. Pożądałam jego ciała i jego umysłu. Nie wybaczyłam mu, że pozwolił Matve, Nathanielowi i Zavierowi się ze mną zabawić, ale nie mogłam rozpamiętywać tego w nieskończoność. Negatywne emocje wkrótce zrobiłby mi dużo szkody. Wystarczyło, że moje uczucia do Alberto i Birdie były przepełnione nienawiścią i niezrozumieniem. Nie mogłam winić Aleksieia  za to, co mnie spotkało. On tylko "zajął się" mną do czasu, dopóki mój biologiczny ojciec po mnie nie przyjdzie.

Aleksieiowi błyszczały oczy. Nie byłam pewna, czy były to łzy, czy emocje gromadzące się w jego wnętrzu. 

Pogładziłam kciukiem dolną wargę mojego pana. Mężczyzna rozchylił usta jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki.

Uniosłam brwi z zaskoczenia, gdy Aleksiei wziął do ust mój palec i zaczął go ssać. Nie urywał ze mną kontaktu wzrokowego. 

Zrobiło mi się gorąco. Aleksiei również był cały rozpalony. Nie miałam na myśli tylko jego rumieniących się policzków, ale również namiot powstający w jego spodniach.

- Może powinniśmy was zostawić? 

Maksim zaśmiał się cicho i odchrząknął. Spojrzałam na niego przepraszająco, jednak on wydawał się w żaden sposób nie czuć urażony tym, co się działo na jego oczach. Zavier również tajemniczo się uśmiechał, a Aleksiei wciąż ssał mój palec tak, jakby był on najsmaczniejszym cukierkiem, jakiego kiedykolwiek miał w ustach. 

- Chyba powinniśmy wrócić do domu - wyszeptałam, patrząc z poczuciem winy w oczy Maksima. 

Byłam pewna, że mężczyzna w swoim domu widział o wiele bardziej erotyczne sceny, jednak nie przywykłam do takiej uwagi. Zwykle byłam cicha i wtapiałam się w ściany swojego domu, gdyż chciałam, aby Alberto Russo był ze mnie dumny. Byłam córeczką tatusia i nie wstydziłam się tego. Jego kłamstwo zabolało mnie więc do szpiku kości, jednak musiałam iść dalej. 

Skoro nareszcie mogłam cieszyć się życiem po uwolnieniu się ze złotej klatki, zamierzałam to robić. Chciałam poświęcić się w pełni swojej relacji z Aleksieiem, aby gdy przyjdzie co do czego, niczego nie żałować. 

- Kochanie... Pocałuj mnie.

- Aleksiei, powinniśmy wracać do domu.

- Nie! - krzyknął, kładąc dłonie na moich ramionach. - Pocałuj mnie! 

Zachowywał się jak nieposłuszny dzieciak, ale podobało mi się to.

Uniosłam kącik ust. Położyłam dłoń na karku mojego pana i przyciągnęłam go do żarliwego pocałunku. Był to pełen pasji i namiętności gest. Aleksiei nie pozostawał mi jednak dłużny. Wsuwał język między moje wargi, przygryzał mój język i sapał ciężko, jakby przebiegł maraton. 

- Kurwa, Elodie. Nikomu cię nie oddam. 

Aleksiei wstał, a raczej spróbował wstać. Zaśmiał się jednak, gdy się zatoczył, a Maksim w ostatniej chwili go złapał. Ojciec pokręcił głową ze śmiechem i posłał swojemu synowi spojrzenie mówiące o tym, że sam wpakował się w tarapaty i samodzielnie powinien z nich wyjść. 

- Może powinnam wziąć cię na smycz, skoro nie potrafisz ustać na nogach?

Zdawałam sobie sprawę, że prowokowałam Aleksieia tym tekstem, ale on wcale się na mnie nie zezłościł. Zaczął się śmiać, odchylając głowę w tył, a ja obserwowałam jego jabłko Adama. Aleksiei był taki doskonały, że aż zdawało się, iż był nieprawdziwy. Ciągnęło mnie do niego coś niewyobrażalnie silnego. Byłam w stanie wybaczyć mu wszystkie te brudne rzeczy, których się na mnie dopuścił, aby tylko ze mną był. Może niepotrzebnie snułam romantyczne scenariusze w swojej głowie, ale wiedziałam jedno.

Byłam niewolnicą Aleksieia, a on był moim panem. Za żadne skarby świata nikomu nie oddam mojego pięknego właściciela, a on nigdy nie położy rąk na żadnej innej kobiecie. 

- Tato, pozwól mi paść na kolana. Jestem pewien, że gdzieś tu mamy smycz...

- Chodź, synu. W domu się pobawicie w pieska i panią.

- Obiecujesz? - spytał poważnym tonem swojego ojca.

- Tak, dzieciaku. Elodie może cię nawet zabrać na spacerek po ogrodzie, ale nie sikaj na drzewka. 

Parsknęłam śmiechem. Zakryłam usta ręką, na co Aleksiei posłał mi pełne fantazji spojrzenie. 

- Sikał nie będę, ale spacerek na smyczy będzie wspaniały.

Zavier i Maksim pomogli Aleksieiowi dotrzeć do samochodu. Wsadzili go na tylne siedzenie astona martina. 

- Pojadę porsche - zaproponował Zavier, szukając w kieszeni spodni Aleksieia kluczy do samochodu. 

- Szukasz tam mojego fiuta? - spytał Aleksiei, parskając śmiechem. 

Musiałam częściej go upijać. Pijany Aleksiei był fenomenalny. Zamierzałam wykorzystać go w domu do swoich celów, choć rozum podpowiadał mi, abym otuliła go kocykiem i położyła się z nim w łóżku. Moglibyśmy przytulać się godzinami, jednak wizja Aleksieia jako mojego pieska była zbyt cudowna, abym mogła ją odrzucić. 

- Jedź ostrożnie - rzucił Maksim do Zaviera, zapinając swojego syna pasami bezpieczeństwa. Sam wszedł na miejsce kierowcy. 

Usiadłam obok Aleksieia. Mój pan uśmiechnął się do mnie promiennie. Pochylił się, aby mnie pocałować, ale zachwiał się i w ostatniej chwili przytrzymałam go za ramiona, aby na mnie nie poleciał. Z ust szatyna wydostał się cichy śmiech. 

- Naprawdę mogę być twoim pieskiem, kochanie? Założysz mi obrożę? 

- Twój tata cię słucha - wyszeptałam błagalnie, oblewając się soczystym rumieńcem. 

- Nie mam nic przeciwko waszym sprośnym słówkom, kochani. Nieraz przyłapywałem Aleksieia na oglądaniu filmów pornograficznych i masturbacji.

- Tato!

Chwyciłam Aleksieia za rękę. Spojrzałam mu w oczy, ale nasza chwila intymności nie trwała długo. Aleksiei bowiem oparł głowę na moim ramieniu, jednak z powodu braku stabilności, jego głowa osunęła się niżej i wylądowała na moich piersiach. Gdybym nie miała na sobie kurtki, z pewnością spłonęłabym z podniecenia. Po chwili dotarło do mnie jednak, że nawet liczne warstwy ubrań nie stanowiły dla mnie problemu. Aleksiei bowiem wtulił twarz w moje piersi i objął mnie obiema rękami jak mały chłopiec przytulający się do swojej mamy.

Skrzyżowałam spojrzenia z Maksimem. Mężczyzna spojrzał na nas w lusterku wstecznym i posłał mi uśmiech. Skinęłam do niego głową, mając nadzieję, że nie pomyśli sobie, że byłam jakąś zboczoną kobietą. Z pewnością otaczał się takimi na co dzień, ale od lat dbałam o pozory. Nigdy nie pokazałam nikomu, jaka byłam naprawdę i trudno mi było z dnia na dzień zmienić swój tok myślenia.

Nie podlegało jednak wątpliwości, że przy Aleksieiu czułam się bardziej wolna niż kiedykolwiek czułam się przy ojcu. Mój pan z potwora stał się dla mnie kimś, kogo chciałam bliżej poznać. Aleksiei nie był jeszcze moją miłością, ale zakochiwałam się w nim. Nie sposób było przejść obok tego mężczyzny obojętnie.

Aleksiei poprawił swój uścisk. Mruknął w moją klatkę piersiową. Był zmęczony i najlepiej byłoby, gdyby poszedł spać. 

Cała droga do domu minęła nam w ciszy. Mój pan co jakiś czas pomrukiwał i wtulał się we mnie mocniej. W pewnej chwili pogładził mnie nawet po sutku. Pacnęłam go w rękę, mając nadzieję, że Maksim niczego nie widział. Jednak skoro ten mężczyzna był szefem Bratwy, rosyjskiego odpowiednika mafii, musiał być wyczulony na szczegóły. 

Gdy w końcu dojechaliśmy na miejsce, Maksim i Zavier wyciągnęli wpółprzytomnego Aleksieia z astona martina. Sama otworzyłam dla nich drzwi. Nathaniel spojrzał na swojego pana ze smutkiem. Byłam ciekawa, jak często upijał się Aleksiei, skoro akcja pojechania po niego do baru wydawała się czymś, co mężczyźni robili często. Wszystko przebiegło spokojnie i sprawnie. 

Aleksiei rzucił się na łóżko. Zaśmiał się, odchylając głowę w tył. Spojrzałam pytająco na Maksima, jakby chcąc się od niego dowiedzieć, co mogłam zrobić, aby jego syn lepiej zniósł stan upojenia alkoholowego zwany po prostu upiciem się. 

- Dojdzie do siebie nad ranem - wyjaśnił Maksim, wyczytując z mojej twarzy moje obawy. - Nie musisz się go obawiać. Po alkoholu jest potulny jak baranek. Będzie się do ciebie kleił i na pewno nieraz poprosi cię, żebyś pozwoliła zabawić się w pieska i panią. Rób z tym, co chcesz, Elodie. Nie mam nic przeciwko, żebyś potrzymała mojego syna na smyczy. Czasami sam chciałbym to zrobić. Aleksieiowi przyda się dominacja kobiety. 

Usiadłam na brzegu łóżka. Mój pan mruknął rozkosznie i objął mnie w pasie. Przesuwał nosem po moich plecach, a ja zadrżałam.

- Kiedy znowu cię zobaczę? 

Maksim uniósł brwi w zaskoczeniu. Pewnie nie spodziewał się, że będę za nim tęsknić.

- Pojutrze odbędzie się akcja odbicia narkotyków Meksykanom przejeżdżającym po naszym terenie - wyjaśnił, kucając przede mną. - W tej akcji będzie brał udział również Nikita, a ja będę wszystko nadzorował. Spotkamy się więc za dwa dni, dobrze?

Uśmiechnęłam się. Skinęłam głową.

- Dziękuję za wszystko. Nie spodziewałam się, że przyjmiesz mnie tak ciepło.

- Nie ma o czym mówić - rzekł, machając ręką. - Staliśmy się rodziną, skarbie. Nie zastąpię ci ojca, który był dla ciebie skurwielem, ale jestem pewien, że zrobi to Nikita. Niemniej wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. 

Maksim wstał. Pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł. 

Zostałam sam na sam z Aleksieiem. Westchnęłam ciężko i idąc po rozum do głowy, podjęłam najlepszą możliwą decyzję. 

Wstałam z łóżka. Aleksiei posłał mi zamroczony alkoholem uśmiech. Wyciągnął do mnie rękę. 

- Muszę cię rozebrać. 

Uniósł brwi.

- Śmiało, kochanie. Rozbieraj swojego pieska.

Przewróciłam oczami. Aleksiei znów się zaśmiał, a ja z radością rozkoszowałam się tym pięknym dźwiękiem. 

Mimo ciężkich kończyn, Aleksiei bardzo mi pomógł. Zdjęłam z niego wszystko oprócz bokserek. Mój pan miał jednak inne zdanie na ten temat i wsunął sobie dłoń w majtki. Dotykał się, uśmiechając się do mnie prowokacyjnie.

Usiadłam na brzegu łóżka. Położyłam dłoń na brzuchu szatyna. Nie chciałam, aby bawił się ze sobą, gdy był nietrzeźwy, ale jego mina była tak rozanielona, że nie miałam serca mu przerywać. 

- Jesteś taka piękna. Tylko moja, Elodie. Moja niewolnica.

Pstryknęłam go w nos. Mój pan skrzywił się uroczo. 

- Obiecujesz, że gdy wytrzeźwieję, weźmiesz mnie na spacerek na smyczy?

- Jeśli tylko wciąż będziesz tego chciał, kiedy będziesz trzeźwy, zrobię to. Teraz śpij.

- Rozkaz, moja pani!

Było jeszcze trochę za wcześnie na sen, ale nie miałam nic innego do roboty. Dlatego rozebrałam się i założyłam czystą koszulkę należącą do mojego pana. Aleksiei dał mi klapsa, gdy zbliżyłam się do niego. Posłałam mu piorunujące spojrzenie, na co on uniósł poddańczo ręce. 

Nie miałam siły na prysznic, dlatego położyłam się w łóżku. Odwróciłam się do Rosjanina. Chciałam wtulić twarz w jego pierś, ale Aleksiei miał inne plany. Sam osunął się nieco niżej i objąwszy mnie rękami w pasie, wtulił twarz w moją pierś. 

Gładziłam go po włosach dopóki nie odpłynęłam. 

Śnił mi się Aleksiei idący obok mojej nogi na smyczy, ale nie spodziewałam się, że ten sen spełni się następnego dnia. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top