24
Aleksiei
Całowałem Elodie desperacko, chcąc wymazać swoje grzechy.
Moja niewinna dziewczynka widziała, jak został zabity człowiek. Z przerażeniem wykrzyknęła moje imię, gdy zobaczyła ciało Zoji padające na podłogę. Wczepiła się we mnie jak małpka, prosząc mnie o pomoc.
Kimże byłem, aby jej tego odmówić?
Usta Elodie były miękkie i odpowiadały na moje gesty. Wsuwałem język między jej wargi, gryzłem ją w język i jednym słowem zachowywałem się jak dziki zwierzak, który dopadł samicę i chciał ułożyć sobie z nią życie.
Położyłem dziewczynę na podłodze. Ułożyłem ją na plecach, sam wsuwając jedną nogę między jej uda. Zawisłem nad nią, podpierając się po bokach rękami tak, aby nie przygnieść niewolnicy ciężarem swojego ciała.
Musiałem jej się odwdzięczyć za to, jak dobra dla mnie była. Potrzebowałem pokazać jej, jak mi na niej zależało. Chciałem móc jej powiedzieć, że się w niej zakochiwałem, ale musiałem dbać o swoje uczucia. Należało chronić je przed innymi ludźmi, aby nie zobaczyli mojej słabości. To przynajmniej sobie wmawiałem przez całe moje bezsensowne życie.
- Powiedz słowo, a przestanę - wyszeptałem w jej usta, dysząc ciężko.
- Panie, pragnę cię.
- Boże, Elodie. Jesteś cudowna.
Potrzebowałem się spuścić. Byłem tak twardy, że to aż bolało. Moje jaja się napięły, więc musiałem coś na to zaradzić.
Obserwując z uwagą spojrzenie Elodie, zacząłem się rozbierać. Zdjąłem garnitur, nie zważając na to, z jaką hardością traktowałem drogi materiał. W tej chwili ubrania tylko mi zawadzały.
- Muszę dojść, ale nie zrobię nic, czego byś nie chciała. Nie dzisiaj. Zachowałaś się cudownie, kiedy przyszli moi goście. Nie spodziewałem się, że będziesz świadkiem morderstwa, ale Bóg mi świadkiem, skarbie, że potrzebuję cię jak nigdy w życiu. Czy mogę wsunąć penisa między twoje piersi? Proszę, Elodie.
Prosiłem niewolnicę o to, aby pozwoliła mi zabawić się swoimi piersiami.
Jeśli to nie był dowód na to, że miękłem, to nie wiedziałem, co jeszcze musiałem zrobić, aby pokazać światu swoją zmianę.
Dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Objęła dłońmi swoje piersi i ścisnęła je.
- Jesteś niesamowita, kochanie.
Usiadłem okrakiem na brzuchu Elodie. Wsunąłem fiuta między jej jędrne piersi i jęknąłem z zachwytu. Moja dziecinka była miękka i delikatna. Stanowiła przeciwieństwo mnie, ale dzięki temu pragnąłem jej bardziej.
Uszczypnąłem sutki dziewczyny. Elodie jęknęła, odchylając głowę w tył. To, że miałem dojść na jej dekolcie miało być tylko początkiem czegoś, co planowałem od chwili, w której ujrzałem moją niewolnicę. Nigdy nie zostawiłbym jej bez orgazmu. Wizje tego, co miało wydarzyć się po moim spełnieniu nieuchronnie krążyły po mojej głowie, lecz wpierw musiałem dojść między jej piersiami. Później chciałem dać Elodie możliwość zdominowania mnie, czego wprost nie mogłem się doczekać.
Poruszałem biodrami w przód i w tył, ciesząc się jedwabistością ciała Elodie. Pieprzyłem jej cudowne cycki, myśląc o tym, jak Alberto Russo mógł kiedykolwiek nazwać swoją córkę szmatą. Nienawidziłem ludzi, którzy udawali dobrych rodziców, ale tak naprawdę niszczyli swoje dzieci. Sam chciałem być tatą, jednak jeszcze nie teraz.
Nie podobało mi się to, że pieprząc cycki Elodie powróciłem myślami do Ruslana. Chłopca, dla którego miałem być ojcem, ale koniec końców okazało się, że Seraphina wszystko uknuła. Wplątała mnie w ciążę, zarzekając się, że dziecko, które nosiła w brzuchu należało do mnie, podczas gdy od początku jej intryga była pieprzonym kłamstwem.
Nienawidziłem Seraphiny, a teraz nienawidziłem też Zoji. Obie kobiety działały mi na nerwy i choć żadnej z nich nie życzyłem śmierci, nie czułem wyrzutów sumienia z tego powodu, że obie nie żyły.
Może byłem bestią, ale czy kiedykolwiek pomyślałem o sobie jako o kimś dobrym?
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku, kotku?
Elodie skinęła głową.
- Tak, panie. Bardzo cię potrzebuję.
Jej oczy się zaszkliły. Rozumiałem doskonale, że Elodie cierpiała po scenie, jaka miała miejsce nie tak dawno temu, ale miałem zamiar zatrzeć złe wspomnienia tymi dobrymi.
Nie potrzebowałem dużo czasu, aby dojść. Byłem tak podniecony, że mój orgazm był kwestią kilku minut.
Ozdobiłem dekolt i szyję Elodie swoją spermą. Przez cały czas nie spuszczałem oka z twarzy mojej dziewczynki. Chciałem zobaczyć, jakie emocje się na niej malowały, aby móc przerwać, gdy uznam, że Elodie jednak tego nie chciała.
Ona jednak zrobiła coś, o co wcześniej bym ją nie posądził.
Kiedy skończyłem dochodzić, Elodie przyciągnęła mnie do siebie, kładąc dłoń na moim karku. Zdominowała mnie, co ogromnie mi się spodobało. Jej wargi rozbiły się o moje w pożądliwym pocałunku. Moja księżniczka całowała mnie długo i namiętnie, a sperma, która powoli zastygała na jej ciele, ocierała się o moją pierś. Byłem więc wysmarowany własną spermą, ale nie przeszkadzało mi to.
Chwytając Elodie w biodrach, odwróciłem ją tak, aby teraz to ona była na górze. Posadziłem ją okrakiem na swojej piersi. Uśmiechnąłem się drapieżnie do Elodie, jednak ona jeszcze nie wiedziała, co planowałem.
- Usiądź mi na twarzy, maleńka.
- Co? Panie, ale...
- To rozkaz.
Moje rozbawienie nie współgrało z tym, co mówiłem. Elodie jednak potraktowała sprawę poważnie, a może po prostu była tak samo zdesperowana jak ja, aby osiągnąć orgazm.
- Poddaj mi się, kotku - wychrypiałem, błądząc dłońmi po jej zaokrąglonych biodrach. Elodie miała wspaniałe ciało. Nie wyglądała jak modelki z okładek magazynów dla zdesperowanych facetów, ale nie miała też nadwagi. Miała piękne ciało i chciałem czcić je do końca moich dni. Miałem nadzieję, że będzie mi to dane.
- Boże, Aleksiei...
- Odwróć się do mnie tyłem. Wtedy będziesz miała stabilniejsze podparcie, kochanie.
Dziewczyna powoli i niepewnie się uniosła. Odwróciła się i oparła dłonie o moją pierś. Nakierowała swoją cipkę na moje usta i powolutku się opuściła.
Chwyciłem ją za biodra, zatrzymując ją w miejscu. Elodie jęknęła głośno, gdy polizałem ją po całej długości cipki.
- Ujeżdżaj moją twarz. Daj mi karę, kochanie. Pokaż mi, że to ty tutaj rządzisz. Pieprz moje usta, Elodie!
Nie czekała ani chwili dłużej.
Miałem przed oczami najpiękniejszy widok na świecie. Byłem w cholerę podniecony, choć dopiero chwilę temu przecież doszedłem.
Elodie ujeżdżała moją twarz jak rasowa kowbojka. Nie miałem pojęcia, jakim cudem Alberto Russo wychował taką zbereźnicę. Wystarczyło kilka klapsów, a moja niewolnica przyspieszyła ruchy. Wilgoć wylewała się z jej cipki prosto na mój język. Lizałem ją i ssałem tak, jakby to Elodie była moją panią, a ja jej niewolnikiem.
Taka koncepcja w moim świecie nigdy by nie przeszła. Gdyby ludzie, z którymi współpracowałem dowiedzieli się, że pozwalałem swojej niewolnicy się zdominować, zostałbym stracony. Dymitr nigdy by mi tego nie wybaczył, ale jego akurat miałem w dupie. Nienawidziłem sukinsyna. Miałem zamiar porozmawiać o nim z ojcem przy najbliższej możliwej okazji. Chciałem, aby Dymitr otrzymał zakaz porywania nowych niewolnic. Powinien zatroszczyć się o te, które już miał, a nie oddawać je bogatym skurwielom, którzy robili im jeszcze gorsze rzeczy niż te, których dopuszczał się na dziewczynach Dymitr.
Dałem Elodie kolejnego klapsa. Dziewczyna jęknęła i doszła mocno.
Mój język został zmiażdżony przez cipkę mojej niewolnicy. Elodie nie miała dla mnie litości, a ja czerpałem z tego powodu radość. Wypieprzyła moją twarz tak, jak należało to zrobić.
- Kochanie... Kurwa!
Nie spodziewałem się, że Elodie pochyli się i weźmie mojego powracającego do stanu erekcji fiuta. Dłońmi objęła moje jądra i delikatnie je masowała, jednak to, co wyprawiały jej usta z moim kutasem nie miało nic wspólnego z łagodnością.
Elodie brała go do gardła, nie mając litości. Nie pozostałem jej dłużny. Wziąłem się ponownie za lizanie jej słodkiej cipeczki, chcąc doprowadzić ją na szczyt po raz drugi.
Na końcu języka miałem słowa, które mogłyby zmienić naszą relację, dlatego w ostatniej chwili ugryzłem się w język. Wessałem do ust wargi sromowe Elodie, pieszcząc ją tak, jak na to zasłużyła.
Oboje doszliśmy w tym samym czasie. Wytrysnąłem spermę w usta dziewczyny, a ona znów doszła na moim języku, zaciskając się na nim jak imadło. Był to najpiękniejszy rodzaj tortur. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby Elodie zechciała związać mnie jak swoją własność i poddać kolejnym torturom, ale nie mogłem tak szybko odkrywać przed nią wszystkich kart.
Miałem ciągoty do ulegania, ale nigdy nie uległem żadnej kobiecie. To były tylko fantazje, jednak nigdy nie mogłem ich spełnić z tego względu, że zawsze otaczały mnie kobiety, które chciały ode mnie wszystkiego poza moim sercem.
Chwyciłem Elodie i zsunąłem z siebie jej zmęczone ciało. Przytuliłem ją do swojej piersi. Nasze nogi były ze sobą złączone jak jakaś pajęcza sieć.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem dziewczynę w czoło. Nasze oddechy stopniowo się uspokajały. Nie przeszkadzało mi nawet to, że nasze piersi pokryte były moją zaschniętą spermą. Tworzyliśmy nieład, ale to był nasz nieład, którym mogliśmy rozporządzać tak, jak tylko tego chcieliśmy.
- Słoneczko, jeśli chciałabyś porozmawiać o Zoji, jestem do dyspozycji.
Blondynka odsunęła się ode mnie tylko na tyle, aby móc spojrzeć mi w oczy. Zmartwiłem się, że posunąłem się za daleko, ale ona nie wydawała się być zła. Wręcz przeciwnie. Na jej twarzy dostrzegłem spokój.
- Chyba nie chcę o niej mówić. Wolałabym o tym zapomnieć, panie.
- Mówiłem ci już, że nie musisz zwracać się do mnie formalnie, kiedy jesteśmy sami.
- Wiem, ale chyba to polubiłam.
Rumieniec na jej policzkach podpowiadał mi, że Elodie nie kłamała. Jeśli mówiła prawdę, byłem największym farciarzem na świecie.
Uścisnąłem Elodie. Pozwoliłem, aby wsunęła głowę pod mój podbródek. Głaskała mnie po plecach, aż nagle zjechała na mój tyłek. Zaciekawiony tym, co zrobi, zaczekałem na jej reakcję.
- Cholera, kotku!
Elodie zachichotała, kiedy uszczypnęła mnie w tyłek, a ja podskoczyłem w miejscu.
- Wybacz, panie. Mam słabość do męskich pośladków. Twoje podobają mi się bardzo, dlatego mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebym trochę cię tam podotykała.
Zaśmiałem się. Kurwa, chyba nigdy tak szczerze się nie śmiałem.
Pocałowałem Elodie w czoło. Oblizałem górną wargę i uniosłem prowokująco brwi.
- Chcesz zabawić się z moim tyłkiem, niewolnico? Tylko nie wsadź mi tam sztucznego penisa. Nie jestem wielbicielem takich przygód.
- Mogłabym kiedyś dać ci klapsa?
Oboje potrzebowaliśmy chwili zabawy, dlatego brnąłem w to dalej. W tej chwili nie obchodziło mnie to, że byłem panem Elodie, a ona moją niewolnicą. Etykietki się dla mnie nie liczyły. Chciałem, aby moja ukochana odżyła po tym, jak zobaczyła morderstwo. Aby to zrobić, mogłem nawet pozwolić jej się wychłostać. Nie miałbym nic przeciwko temu, ale Elodie nie wiedziała, jak używać pejcza tak, aby sprawić osobie chłostanej karę, a jak przyjemność. Musiałem ją tego wszystkiego nauczyć, jednak na to mieliśmy dużo czasu.
- Na pewno, kochanie. Teraz jednak wolałbym poleżeć sobie z tobą i nacieszyć się tobą. Powiedz mi, kociaku. Podobało ci się, jak ujeżdżałaś moją twarz?
Elodie się zaśmiała.
Boże, ileż bym dał, aby móc codziennie słyszeć ten dźwięk.
- Bałam się, że cię zmiażdżę, ale tak. Podobało mi się.
- W takim razie ucieszę cię mówiąc, że to był pierwszy, ale nie ostatni raz, kiedy pozwoliłem ci na coś takiego.
Trwaliśmy w ciszy. Głaskaliśmy się, pieściliśmy i po prostu czuliśmy, że tu dla siebie jesteśmy.
Byłem szczęśliwy. Takiego uczucia nie czułem od dawna. Odkąd w wieku nastoletnim trafiłem do Bratwy i zostałem zmuszony do zabijania, moje spokojne dni się skończyły. Od tamtego czasu żyłem w nieustannym strachu, który z wiekiem zszedł na drugi plan. Stałem się pewny siebie w swojej pracy, co poskutkowało tym, że ojciec przydzielił mi rolę egzekutora. Byłem z tego dumny i cieszyłem się, że tata tak mi ufał, jednak na wszystko sobie ciężko zapracowałem.
W życiu brakowało mi kobiety. Ukochanej, która czekałaby na mnie w domu po trudnym dniu w pracy. Dziewczynie, która zrobiłaby dla mnie wszystko, a ja nie pozostałbym jej dłużny.
Seraphina była przeciwieństwem Elodie. Była zwykłą zakłamaną suką, która chciała mojej kasy i niczego poza tym. Była chciwa ze względu na moją pozycję w Bratwie. Udawała, że mnie kocha, a okłamała mnie w najpodlejszy możliwy sposób.
Nie chciałem o niej myśleć, gdyż Seraphina nie zasługiwała na miejsce w mojej głowie, ale to było silniejsze ode mnie. Ta kobieta wyrządziła mi krzywdę. Przez lata nie potrafiłem wejść w żaden związek właśnie przez nią.
Dlatego teraz, gdy miałem przy sobie Elodie, nie mogłem pozwolić sobie na popełnienie żadnego błędu. Chciałem, aby moja niewolnica czuła się tu kochana i bezpieczna. Zamierzałem dać jej wszystko, czego zapragnie, lecz miałem nadzieję, że Nikita mi jej nie odbierze.
Znałem dobrze ojca Elodie i domyślałem się, że Nikita pozwoli mi zatrzymać dziewczynę dla siebie, ale niczego nie mogłem być pewien. Dlatego cieszyłem się tymi chwilami spędzonymi z moją piękną niewolnicą, aby później nie żałować, że nie zrobiłem wszystkiego, aby ją w sobie rozkochać.
- Aleksiei?
Wyrwałem się z myśli. Spojrzałem pytająco na moją dziewczynkę.
- Tak, kochanie?
Gdy zadała kolejne pytanie, trafił mnie szlak.
- Kiedy mogłabym spotkać się ze swoim ojcem?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top