21

Elodie

Aleksiei zostawił mnie z Nathanielem, a sam wraz z Matve i Zavierem poszedł na górę.

Poczułam się jak nic nie wartościowa zabaweczka. Aleksiei ukarał mnie za to, że uciekłam do ogrodu, ale jego kara była bardziej bolesna, niż mogłabym się tego spodziewać. 

Nathaniel otulił mnie kocem i usiadł ze mną przed kominkiem znajdującym się w głównym salonie. Mężczyzna usiadł na podłodze, opierając się plecami o kanapę. Wsunął mnie na swoje kolana tak, że usiadłam na jego nogach bokiem. 

Starałam się nie ruszać. Zachowywałam się tak, jakbym mentalnie stąd zniknęła. Tylko moje ciało było tu obecne. 

Chciałam zerwać z głowy tą przeklętą opaskę z kocimi uszami. Byłam wściekła na Aleksieia, że pozwolił Nathanielowi mnie ukarać. To Aleksiei powinien był to zrobić. Dopuściłam się złamania zasad i oczekiwałam na karę zgodnie z panującymi tutaj regułami, ale gdybym wiedziała, że to Nathaniel mnie ukarze, nie uciekałabym do ogrodu, aby walczyć z bramą, która za żadne skarby świata nie chciała nawet drgnąć.

Nie spodziewałam się, że Aleksiei odda mnie w ręce Nathaniela, a sam pójdzie na górę, aby porozmawiać z kimś, na kim zależało mu bardziej niż na mnie.

Czułam się jak niechciana laleczka, która była przekazywana z rąk do rąk, gdy się znudziła. Najpierw Alberto oddał mnie w ręce Aleksieia, a teraz mój pan oddał mnie w ręce Nathaniela. Jeśli to nie świadczyło o tym, jak niepożądana byłam, to nie wiedziałam, co jeszcze musiało się wydarzyć.

Nathaniel przycisnął usta do czubka mojej głowy. Kołysał mnie w objęciach, abym się uspokoiła. Spodziewałam się, że ukarze mnie w bardziej brutalny sposób, ale kara, którą mi wyznaczył, i tak nie należała do najłagodniejszych. Moja psychika została zniszczona po tym, jak musiałam masturbować się na oczach czterech obcych mężczyzn, a to był dopiero początek mojej niewoli.

- Wiedziałem, że prędzej czy później spróbujesz uciec, kotku. 

Zacisnęłam usta. Nie chciałam się do niego odzywać, aby sobie nie pomyślał, że byłam na tyle zdesperowana, aby rozmawiać z takim potworem. Rozpaczliwie potrzebowałam jednak się komuś wygadać. Wolałabym, aby była to moja siostra, ale niestety nie mogłam się z nią skontaktować.

- Czy naprawdę nie możecie pozwolić mi wrócić na wolność? 

Mężczyzna zaśmiał się cicho. Objął mnie delikatnie za kark i pociągnął mnie lekko za włosy, zmuszając mnie do tego, abym odchyliła głowę w tył i spojrzała mu w oczy.

- To decyzja pana Aleksieia, kociaku. Wątpię, żeby chciał cię oddać. Jesteś jego pierwszą niewolnicą i bardzo cię lubi.

- Lubi? Naprawdę uważasz, że mnie lubi?

Uznałam, że dopóki w salonie nie było mojego pana, nie musiałam odzywać się do Nathaniela, tytułując go jako "mój władca" albo "mój król". To było zbyt upokarzające. Nie mogło mi to nawet przejść przez gardło. Ci mężczyźni nie zrobili przecież nic, aby zasłużyć sobie na takie tytuły. Była to zwykła banda popaprańców, która miała ego większe niż serce.

- Oczywiście, że cię lubi. Wystarczy spojrzeć na kary, jakie ci daje. 

- Uważasz więc, że to, co zrobiliście mi we trójkę było łagodne? 

Rosjanin uśmiechnął się do mnie kącikiem ust. Spojrzał mi głęboko w oczy, a ja poczułam natychmiastowy chłód. Nathaniel zauważył, jak moje ciało się go bało, dlatego okrył mnie szczelniej kocem i przytulił mnie tak, że opierałam policzek na jego twardej piersi.

- Pozwól więc, że opowiem ci o tym, co zazwyczaj pan Aleksiei robi swoim ofiarom. Uwielbia je wiązać i kaleczyć, a także torturować długimi godzinami. Dostaje dreszczy podniecenia, gdy ofiary krzyczą i błagają o litość. Pan Aleksiei jednak nigdy nie ma litości. Uderza swoje ofiary prętami, pejczami i oszpeca ich ciała kastetami. Bije tak długo, dopóki starczy mu sił, co zazwyczaj oznacza naprawdę długie tortury. Pan mówił, że gdy do nas trafisz, nie będziemy mogli traktować cię ulgowo. Przewidywał dla ciebie kary takie jak gwałt czy chłosta, ale wystarczy spojrzeć na twoje ciało, aby zrozumieć, że nasz pan ma do ciebie sentyment. Spójrz tylko na swoje ciało, kotku. Jesteś nienaruszona, choć każdy inny właściciel niewolnic zrobiłby z tobą porządek, gdybyś trafiła w jego ręce. 

Nathaniel miał rację, ale oczywiście nie chciałam mu tego przyznać. 

Nasz względny spokój został naruszony w chwili, w której do salonu wszedł Aleksiei.

Mój pan musiał się wykąpać, gdyż przyszedł do nas z mokrymi włosami, z których spływały kropelki wody. Pierś miał nagą, a na nogach miał czarne dresowe spodnie. Stopy miał bose. Momentalnie pomyślałam o uczuciu, które towarzyszyło mi, gdy całowałam te stopy, ale uczucie szybko minęło, gdy szatyn zbliżył się do nas i wyciągnął w moją stronę telefon. Ten sam, z którego zadzwoniliśmy do mojego ojca i Alessio.

Zmarszczyłam brwi. Wzięłam do ręki telefon, ale nie rozumiałam, dlaczego Aleksiei mi go ofiarował. 

Kiedy Aleksiei usiadł obok Nathaniela, podciągnął nogi do piersi. Przeczesał ręką swoje mokre włosy i wpatrzył się w ogień. 

- Pozwalam ci zadzwonić do siostry, kochanie.

Uniosłam brwi.

Boże, czyli mogłam zadzwonić do Birdie?

- Nie prowokuję żadnej reakcji z twojej strony - wyjaśnił Aleksiei, patrząc mi w oczy. - Nie chcę, żebyś się zasmuciła, ale może akurat słowa siostry dodadzą ci otuchy. Jestem ci to winny. Wiem, że jako surowy pan nie powinienem pozwalać ci na kontakt z rodziną, ale potrzebujesz tego. Mam nadzieję, że wyjaśnisz sobie z siostrą kilka spraw, ale chcę przysłuchiwać się tej rozmowie. Nathaniel również tutaj zostanie. 

Sądziłam, że to była podpucha. Nie wierzyłam bowiem w dobre intencje Aleksieia, ale jego ostatnie czyny jasno uświadamiały mnie w tym, że być może nie był taki zły, za jakiego początkowo go miałam. 

Aleksiei mnie karał, ale dawał mi również nagrody. Przytulał mnie, pocieszał, ale nie wahał się powiedzieć, że był na mnie zły, gdy coś przeskrobałam. 

Nie mogłam nie skorzystać z takiej okazji. Musiałam porozmawiać z Birdie, nawet jeśli miał to być ostatni raz, kiedy mogłam się z nią skontaktować. 

- Boję się - wyszeptałam, ściskając w dłoniach telefon.

Nathaniel pocałował mnie w czoło. Ukołysał mnie w ramionach. 

- Daję ci szansę. Nigdy więcej ci na to nie pozwolę.

Widziałam, że numer Birdie był już wpisany w okienko. Wystarczyłoby, że nacisnęłabym zieloną słuchawkę i udałoby mi się z nią połączyć. 

Miałam mnóstwo obaw, jednak najbardziej bałam się tego, że siostra okaże się tak zimna, jak Alberto i Alessio. Byłam ciekawa, czy Birdie wiedziała o tym, że w rzeczywistości nie byłam jej siostrą. Miałam nadzieję, że tak nie było, gdyż sama wolałabym jej wszystko wyjaśnić, ale nadzieja bywała złudna. 

Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przełączyłam na tryb głośnomówiący.

Zamknęłam oczy, modląc się w duchu o to, aby Birdie odebrała. Pozwoliłam, aby to Nathaniel trzymał telefon, gdyż moje ręce tak mocno drżały, że bałam się, iż urządzenie wysunie mi się z rąk i się zniszczy.

- Słucham? 

- Boże, Birdie! To ja, Elodie!

Po drugiej stronie zapanowała cisza. Otworzyłam oczy i spojrzałam błagalnie na Aleksieia, jakby mógł coś poradzić na to, że moja starsza siostra milczała.

- Dlaczego do mnie dzwonisz? Przecież jesteś w niewoli, prawda?

Jej głos był taki oschły. Taki zimny. Tak do niej niepodobny.

- Mój pan pozwolił mi do ciebie zadzwonić, siostrzyczko. Wiedziałaś o tym, że Alberto nie był moim prawdziwym ojcem? 

Birdie znów przez kilka chwil nic nie mówiła. Starałam się nie myśleć negatywnie, ale domyślałam się, że ona również była w to zamieszana i podobnie jak Alessio, tylko odgrywała rolę mojej starszej siostry, podczas gdy tak naprawdę byłam dla niej nikim. 

- Posłuchaj, Elodie. Doceniam to, że do mnie zadzwoniłaś. Naprawdę, jest mi bardzo miło, ale nie możemy nigdy więcej się kontaktować. Tata powiedział mi, że mam zerwać z tobą wszelkie kontakty i tak zrobiłam. Wiem, że trafiłaś do niewoli. Zdaję sobie sprawę, że jesteś w Rosji i mam nadzieję, że nie jest tam tak źle, jak sobie to wyobrażam, ale musimy zakończyć naszą relację. 

- Zakończyć? Przecież jestem twoją siostrą!

- Nigdy nią nie byłaś, Elodie! - krzyknęła Birdie tak głośno, że aż Nathaniel dostał dreszczy. - Nienawidziłam cię! Naprawdę tego nie widziałaś?! Nie dostrzegałaś tego, jaka bywałam zazdrosna w twoim towarzystwie?! Byłam na ciebie wkurwiona, bo mieszkałaś w domu, który nigdy nie należał do ciebie, ale tata kazał mi być dla ciebie miłą! Cieszę się, że wyprowadziłam się z domu z Leonardo! Mam cudownego męża, którego kocham nad życie i który w końcu uwolnił mnie z tej klatki, w której żyłam z tobą od lat! Nienawidzę cię, kurwa! Wypierdalaj z mojego życia! Nigdy więcej się ze mną nie kontaktuj! Nie dzwoń do taty ani do mnie, rozumiesz?! Zniknij z mojego życia, przeklęta wiedźmo! Gdyby nie ty, miałabym tatę tylko dla ciebie, ale zawsze musiałaś we wszystko się wpierdalać, gówniaro!

Birdie zakończyła połączenie, łamiąc mi tym sposobem serce. 

Skupiłam wzrok w jednym miejscu i pozwoliłam poczuciu beznadziejności się pochłonąć. 

To był koniec. Miałam nadzieję, że może siostra okaże mi współczucie i pozwoli sobie na kilka ciepłych słów w moim kierunku, ale byłam w błędzie.

Nie miałam już nikogo. Nie miałam nawet siostry, którą kochałam nad życie. Mimo, że czasami widziałam w zachowaniu Birdie, że wolałaby mieć tatę tylko dla siebie, to nigdy nie byłam na nią o to zła. Nie sądziłam jednak, że siostra okaże taką wrogość w moją stronę. 

- Kotku...

- Możesz iść na górę, Nathaniel? Chciałbym zostać z Elodie sam.

- Jasna sprawa, panie - rzekł pełnym emocji głosem Nathaniel, po czym wstał i skierował się do wyjścia z salonu. Zanim jednak nas opuścił, powiedział do mnie coś jeszcze. - Trzymaj się, kotku. Pamiętaj, że rodzina to nie zawsze osoby, z którymi łączą cię więzy krwi. Rodzina to ludzie, którzy się o ciebie troszczą. Którym na tobie zależy. Ta suka zwana twoją siostrą może iść się jebać. Nie zasłużyła na ciebie.

Aleksiei uklęknął przede mną. Tym sposobem oboje klęczeliśmy i patrzyliśmy się sobie w oczy.

- Kochanie? Nic nie powiesz?

- Co mam powiedzieć, mój panie? - spytałam, kręcąc głową z niezrozumieniem. - Nawet Birdie mnie nie kocha. Nikt mnie nie kocha. Wiesz, jak to boli?

Szatyn pokręcił przecząco głową. Westchnął ciężko i objął dłońmi moją twarz, po której już nawet nie spływały łzy. Stałam się marionetką bez uczuć. Kimś, kim gardziłam. Kimś, kto nie zasługiwał na nic, co dobre. 

- Nie będę kłamać, skarbie. Nie wiem, jak to jest, gdy nikt cię nie kocha. Nie zgadzam się jednak z tobą w tym, że nikomu na tobie nie zależy. Już ci mówiłem, że masz nas. 

- Powiesz mi, panie. Czy zanim pozwoliłeś mi zadzwonić do Birdie, wiedziałeś już, jak się zachowa? 

Aleksiei znów pokręcił głową. Przytulił mnie tak, że wtuliłam twarz w zagłębienie między jego szyją i ramieniem. Objęłam go w pasie i przycisnęłam się do niego najmocniej, jak umiałam. Nie obchodziło mnie to, że jestem naga, a on półnagi. Potrzebowałam go i choć nie chciałam pozwolić sobie na przyznanie tego na głos, Aleksiei miał rację. 

Oprócz niego nie miałam nikogo.

- Nie miałem o tym pojęcia. Przysięgam. Nie dobiłbym cię tak, kochanie. Dostałaś już karę za swoje zachowanie, więc chciałem na pocieszenie dać ci nagrodę, ale...

- To nic - wyszeptałam załamanym głosem, przebiegając palcami po umięśnionych plecach Aleksieia. - Dzięki tym telefonom wiem, że nie mam już rodziny, ale mam was. Może nie jest to najlepsza opcja i zdecydowanie bardziej wolałabym mieć normalną rodzinę, ale chyba nie było mi to pisane. Mam nadzieję, że gdy poznam Nikitę, nie zawiodę się na nim. Chciałabym choć raz poczuć się jak ukochana córeczka tatusia. Wiem, że brzmię dziecinnie, ale nie masz pojęcia, jak bardzo pragnę być kochana i szanowana. Może wymagam zbyt wiele, ale pragnę tego z całego serca, Aleksiei.

Nie musiała minąć sekunda, a zdałam sobie sprawę z tego, jaki błąd popełniłam. 

Nazwałam mojego pana po imieniu. Nie powinnam była tego robić. 

- Przepraszam! Panie, nie chciałam, ja...

- Spokojnie - warknął Aleksiei, wsuwając dwa palce pod moją obrożę. Mimo, że zrobiło mi się ciasno wokół szyi, tym samym odzyskiwałam spokój. - Możemy trochę złagodzić zasady, skarbie. Możesz mówić do mnie po imieniu wtedy, gdy nie ma wokół nas nikogo innego. Nazywaj mnie panem w chwilach, w których towarzyszą nam inne osoby, a także wtedy, gdy daję ci karę. W innych przypadkach możesz mówić do mnie po imieniu, zgoda?

Skinęłam głową. Ucieszyłam się, że Aleksiei poszedł na choć jedno ustępstwo. Uznałam to za sukces. Starałam się cieszyć tak mało znaczącą rzeczą, co może było naiwne i głupie. Skoro jednak nie miałam innych powodów do radości, to musiało mi w zupełności wystarczyć. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top