20

Aleksiei

- Nathaniel. Nie dokończyłeś zabawy z Elodie, więc pozwolę ci ją teraz kontynuować. 

Bolało mnie serce, kiedy patrzyłem na cierpienie dziewczyny, którego byłem winowajcą, ale musiała ponieść karę. Byłem na siebie zły, że nie trzymałem się zasad, które ustaliłem początkowo, ale nie byłbym w stanie zgwałcić Elodie za nieudaną próbę ucieczki.

Byłem świadom tego, że moja niewolnica nie zareaguje radością na widok Matve. Celowo postawiłem go przed drzwiami biblioteki, aby zaczekał na Elodie. Chciałem sprowokować jej reakcję i udało mi się to aż za dobrze.

Aby sprawić, żeby mi zaufała, musiałem odrzeć ją z człowieczeństwa, aby później ubrać ją w nie na nowo według własnych zasad. Czułem się wściekły na samego siebie, że pozwalałem Nathanielowi zabawić się z Elodie, ale musiałem to zrobić. Chciałem patrzeć, jak blondynka błaga mnie wzrokiem o łaskę, a jednocześnie poddaje się temu, co się z nią działo.

- Oczywiście, panie. To będzie dla mnie zaszczyt.

Nathaniel zbliżył się do siedzącej na skraju kanapy Elodie. Mężczyzna zsunął koc z drżącego z zimna i strachu ciała niewolnicy. Przesunął wzrokiem po całym jej jestestwie i już wiedział, czego od niej chciał. 

- Zsuń się z kanapy i uklęknij przede mną, niewolnico. Skoro twój pan dał mi wolną rękę w kwestii zabawienia się z tobą, zamierzam skorzystać z mojego przywileju. 

Elodie wykonała polecenie Nathaniela, nawet na mnie nie patrząc. 

Była na mnie zła. Miałem tego świadomość, ale nie mogłem ulegać jej prośbom. W późniejszym czasie jej niewoli miałem zamiar zdjąć z niej ciężar obowiązków niewolnicy, ale póki byliśmy w tym na świeżo, musiałem wykorzystać ją w każdym tego słowa znaczeniu.

Oparłem się plecami o ścianę. Skrzyżowałem ręce na piersi i z zaciekawieniem przyglądałem się rozgrywającej się przede mną scenie. 

- Lubisz całować stopy swojego właściciela, prawda? W takim razie na pewno się ucieszysz, gdy będziesz mogła pocałować moje.

Kurwa. Widok Elodie wielbiącej stopy Nathaniela?

Byłem jak najbardziej za.

Ufałem moim podwładnym i byłem pewien, że nigdy nie spróbowaliby niczego, co mogłoby doprowadzić mnie do furii. Cała trójka zdawała sobie sprawę z tego, jakie w moim domu panowały zasady. Od lat ich przestrzegali, a ja w zamian za dobre sprawowanie pozwalałem im od czasu do czasu zabawić się z pięknymi kobietami.

Zavier, Nathaniel i Matve mieli prawo bawić się z Elodie pod moim okiem, ale tylko za moją zgodą. Uznałem, że propozycja tego, że to Nathaniel zabawi się z moją niewolnicą w ramach kary będzie dla niej najtrudniejsza do zniesienia. Elodie bała się Nathaniela i jego fetyszy, ale uzgodniłem z nim wcześniej, że po sytuacji w salonie letnim nie będzie już mógł bawić się z Elodie w kotka i pana. Rozumiałem, że kocie uszy i korek analny w dupce kobiety działały na niego jak afrodyzjak, ale nie zamierzałem uczynić z mojej zabaweczki kotka. Elodie była człowiekiem. Kobietą, którą zamierzałem czcić, ale również dyscyplinować, aby nigdy nie zapomniała, gdzie było jej miejsce.

A było ono u moich stóp.

Nathaniel zwykle chodził po domu boso, mając na sobie jedynie dresowe spodnie, dlatego Elodie miała ułatwione zadanie.

Dziewczyna pochyliła się nad stopami Nathaniela. Wypięła mimowolnie tyłeczek i złożyła pocałunki na obu stopach mojego podwładnego, który po godzinach był moim przyjacielem.

Może upierałem się przy tym, że starałem się nie operować pojęciem przyjaciela, ale przyjaciele byli cholernie ważni i cała trójka była moją pieprzoną rodziną. Rzadko wyznawałem im, jak ich ceniłem, ale powinienem wziąć przykład ze swojego ojca i pokazywać moim bliskim, jak wiele dla mnie znaczyli. Dopóki nie będzie za późno, gdyż kiedy wszyscy umrzemy, jako duch w piekle będę pluł sobie w brodę, że nie mówiłem głośno o uczuciach.

- Pięknie. Pozwolisz, że trochę cię przyozdobię, kotku? 

Parsknąłem śmiechem, kiedy Nathaniel wyjął z tylnej kieszeni spodni różowe uszy kota na opasce. Założył Elodie opaskę na głowę. 

Dziewczyna spuściła zawstydzona wzrok. Owszem, na kocie uszka mogłem pozwolić, ale nie na to, aby Nathaniel wsadził mojej niewolnicy zatyczkę analną z puchatym ogonem do tyłeczka.

- Spójrz na mnie, mój kotku.

Elodie uniosła niepewnie wzrok. Nie patrzyła na mnie. Była na mnie obrażona, ale dla mnie tak było lepiej, gdyż dzięki temu mogła w pełni skupić się na swoim tymczasowym panu. Jak było widać na załączonym obrazku, Nathanielowi wyjątkowo spodobała się ta rola.

Mój przyjaciel objął dłonią pokryty łzami policzek Elodie. Dziewczyna wtuliła dłoń w jego rękę. Przymknęła zmęczone oczy i pozwoliła, aby ręka Nathaniela dała jej choć trochę ciepła.

- Nie ma po co płakać, kociaku. Jesteś piękna. Masz dom nad głową i ludzi, którzy są gotowi się tobą zaopiekować. 

Nie umknęło mojej uwadze, że Elodie zacisnęła usta, jakby próbując powstrzymać kolejną falę płaczu. Byłem z niej dumny, że tak próbowała grać twardą, ale wolałem, aby okazywała prawdziwe emocje. Na własnym przykładzie wiedziałem, jak okropnym doświadczeniem było walczenie z tym, co siedziało w naszych sercach. 

- Proszę, pomóżcie mi...

- Czy ty nie widzisz, że ci pomagamy, słoneczko? - spytał Nathaniel, obserwując z troską Elodie. - Och, dziecinko. Jesteśmy rodziną. Twoimi przyjaciółmi.

- Przyjaciółmi?

Elodie powstrzymała się, aby nie parsknąć na słowa Nathaniela. Rozumiałem doskonale jej buńczuczną postawę, ale doceniałem to, że tak dzielnie walczyła z tym, aby nie wybuchnąć krzykiem. 

- Musisz jeszcze wiele zrozumieć, kotku, ale póki nasz pan dał mi ciebie pod opiekę, zamierzam wykorzystać ten szczodry gest. Połóż się na plecach, maleńka. Zegnij nogi w kolanach i pokaż nam swoją piękną cipkę. 

- Boże, proszę...

- Jeszcze słowo, a strzelę ci w pysk.

Bańka prysła. Grzeczny Nathaniel zniknął. 

Elodie położyła się posłusznie na plecach. Zgięła nogi i rozchyliła je, aby pokazać nam swoją zaróżowioną cipkę. Była idealnie wygolona. Matve się postarał. Niezmiernie mi się to podobało, ale to był spektakl Nathaniela, nie mój. 

Mężczyzna krążył wokół ciała Elodie niczym wokół złożonej mu na ołtarzu ofiary. Obserwował jej reakcje i uśmiechał się pod nosem. 

- Połóż lewą dłoń na swojej piersi, a prawą się masturbuj. Jeśli będziesz nieposłuszna, odbiorę ci wzrok, a uwierz mi, że wolałabyś mieć możliwość patrzenia na to, co się z tobą stanie, dziecinko.

Moja niewolnica zamknęła oczy, jakby miało jej to pomóc w walce z upokorzeniem. Wypełniła rozkaz Nathaniela i objęła lewą dłonią swoją pierś. Masowała ją lekko, a potem z wielkim trudem wsunęła dłoń między uda i zaczęła zataczać kółeczka na swojej łechtaczce.

- Jak ci się to podoba, kotku? Czterech mężczyzn obserwuje, jak pieprzysz się palcami. Podoba ci się to?

Pokręciła przecząco głową. 

- Nie, panie. To zawstydzające. 

- Czujesz się jak przedmiot?

- Tak - wychrypiała, zanosząc się płaczem.

Elodie płakała za dużo, ale musieliśmy nad tym popracować.

- Pozwól, że coś dorzucę. Im szybciej doprowadzisz się do orgazmu, tym szybciej to zdejmę.

Dziewczyna krzyknęła z zaskoczenia, kiedy na jej sterczących z zimna sutkach zacisnęły się klamerki. Były one połączone łańcuszkiem, który w dodatku miał odgałęzienie umożliwiające przykucie konstrukcji do obroży. Nathaniel oczywiście skorzystał z tego udogodnienia i już po chwili moja niewolnica musiała mieć pochyloną do przodu głowę, aby nie naciągać łańcuszków. 

- Proszę, mam tego dość!

Nathaniel ukucnął między nogami dziewczyny. Przechylił głowę na bok i z krzywym uśmieszkiem obserwował pizdę mojej niewolnicy.

- Czyją niewolnicą jesteś, kotku?

Elodie dyszała ciężko, starając się jak najszybciej doprowadzić się do orgazmu. To był tak podniecający widok, że musiałem poprawić spodnie w kroku, gdyż zaczęły mnie uwierać. 

- Mojego pana. Jestem niewolnicą mojego pana. 

- Jak nazywa się twój pan? 

- Aleksiei Ivanov.

- Kto jest twoim prawdziwym ojcem? 

To przypominało swoisty wywiad, ale rozumiałem cel postępowania Nathaniela.

- Nie mam ojca. Nie mam nikogo.

- Błąd. 

Nathaniel dał kilka klapsów w wewnętrzną stronę ud Elodie. Przez ciało dziewczyny przeszedł orgazm, ale ona wciąż nie przestawała się pieścić. Zachowywała się tak, jakby wpadła w jakiś trans. 

- Kto jest twoim ojcem, koteczku?

- Nikita! To on jest moim ojcem, ale nie zmienia to faktu, że nie mam żadnej rodziny! Nie mam nikogo, komu by na mnie zależało! Jestem sama i zawsze tak było, ale łudziłam się, że jest inaczej!

Elodie płakała rzewnymi łzami. Nigdy wcześniej nie słyszałem tak rozpaczliwych dźwięków wydobywających się z jej ust. 

- Nie jesteś sama, do cholery! - krzyknął Nathaniel, sprzedając Elodie kolejnego klapsa. Dziewczyna nie przestawała się masturbować. Czułem, że lada chwila będę zmuszony wkroczyć do akcji, aby przerwać to, co miało miejsce, ale czekałem na ten odpowiedni moment. Na chwilę, do której Nathaniel uparcie dążył, a której moja niewolnica była bardzo blisko.

- Nigdy nie chciałam mieć swojego pana! Nie chciałam stawać się czyjąś posłuszną niewolnicą, ale nie macie pojęcia, jak czuje się osoba, która była okłamywana przez całe życie przez najbliższego jej człowieka! Boże, tego jest dla mnie zbyt wiele...

Nathaniel ściągnął zaciski z sutków Elodie. Położył się obok niej na podłodze i wziął ją w ramiona. Moja zdesperowana niewolnica objęła duże ciało Nathaniela i wczepiła się paznokciami w jego nagie plecy. Nogę wsunęła między jego uda, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, jak bardzo potrzebowała bliskości. Była gotowa przytulić się do człowieka, którego się bała, aby poczuć się bezpieczna i potrzebna. 

To ja powinienem leżeć obok niej na tej przeklętej podłodze, ale Elodie potrzebowała ode mnie przerwy. Czasami towarzystwo kogoś obcego, komu można się wyżalić jest cenniejsze, niż mogłoby się nam wydawać. 

- Tu jesteś bezpieczna. W tym domu nikt cię nie ocenia, koteczku. Możesz czuć się spokojna, bo dopóki jesteś pod naszą opieką, możesz być pewna, że nikt cię nie zrani. Wystarczy zaufać swojemu panu, skarbie. Spróbuj to zrobić, a gwarantuję, że wyjdziesz na tym lepiej niż sądzisz.

Proces uspokajania się trwał długo. Elodie miała w głowie natłok myśli, który nie pozwalał jej normalnie funkcjonować. Jej stan jasno wskazywał na to, że potrzebowała kogoś, kto mógłby przeprowadzić ją przez mrok.

Tą osobą byłem ja. Dopóki Nikita nie upomni się o swoją córkę, mogłem robić z nią, co mi się tylko podobało. Doceniałem to, że Nikita mi zaufał i pozwolił zaopiekować się Elodie, ale wiedziałem, że niebawem miało czekać mnie coś, co mnie złamie.

Gdy Elodie trafi w ręce ojca, nie będę miał do niej już żadnych praw. 

Stanę się dla niej nikim. Zapomni o mnie, ale ja nigdy nie zapomnę o niej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top