16

Aleksiei

- Miło pana znowu widzieć, proszę pana.

Ruslana, ulubiona dziwka mojego znajomego, podeszła do mnie i zawiesiła mi się na szyi. Próbowała pocałować mnie w policzek, ale odsunąłem się od niej, zanim jej usta dotknęły mojej skóry.

- Nie dziś, mała. Mam sprawy do załatwienia.

- Z panem Michaiłem? Już pana do niego zaprowadzę, panie Ivanov.

Blondynka wyprzedziła mnie, prowadząc mnie do swojego pana. Kręciła przy tym pośladkami, za co Michaił miał ją później zapewne ukarać. Ruslana lubiła prowokować swojego właściciela, a Michał kochał karać swoją niewolnicę. Ruslana nie była jak pozostałe znane mi niewolnice. Była pewna siebie i kochała Michaiła, z czym obnosiła się przy wszystkich. Jej pan był największą miłością jej życia i miałem nadzieję, że podobnie stanie się ze mną i Elodie.

Wszedłem do pokoju, w którym unosił się dym zioła. Ludzie, z którymi robiłem interesy, lubowali się w narkotykach. Mimo, że czasami lubiłem napić się alkoholu, nigdy nie brałem żadnego świństwa pokroju dragów. Starałem się mieć czysty umysł, a żeby było to możliwe, musiałem dbać należycie o swoje zdrowie.

Podszedłem do Michaiła i Aleksandra, którzy siedzieli w głębi zakurzonego salonu. Gdy Aleksandr mnie zobaczył, szturchnął Michaiła i kazał mu zgasić skręta. Ładnie ich sobie wychowałem. Cieszyłem się, że mężczyźni, dla których byłem egzekutorem, byli mi tak posłuszni. Na pewno duży wpływ miał na to wszystko mój ojciec, który starannie wybierał osoby, z którymi chciał współpracować.

- Aleksiei. Dobrze cię widzieć. Wyprzystojniałeś.

Posłałem Michaiłowi spojrzenie rzucające pioruny. Dziewiętnastolatek zaśmiał się krótko.

Michał Potryvicz był najmłodszym członkiem naszej urokliwej działalności nazywanej przez wielu mafią. W Rosji nie istniało pojęcie mafii, a raczej Bratwy. Taką nazwą przynajmniej posługiwaliśmy się my, a jeśli ktoś miał jakieś inne pomysły, to mogłem już teraz odstrzelić mu głowę.

Usiadłem w fotelu. Podeszła do mnie Brianna. Śliczna Brytyjka, która została naszym nabytkiem jakieś trzy miesiące temu. Brianna została porwana przez Aleksandra. Spodobała mu się podczas jego ostatniej wizyty w Londynie. Brianna szybko przyzwyczaiła się do życia niewolnicy, jednak nie było potrzeby się jej dziwić, skoro Aleksandr zasypywał ją samymi najlepszymi prezentami, o których jedynie mogła marzyć, gdy była kelnerką w małym pubie.

Brianna chciała usiąść mi na kolanach, ale nie pozwoliłem jej na to. Brunetka posłała mi pełne smutku spojrzenie. Jej gorycz nie trwała jednak długo, gdyż Aleksandr przywołał do siebie swoją niewolnicę, pstrykając na nią palcami.

Dziewczyna uklękła u stóp swojego właściciela. Zaczęła dobierać mu się do rozporka, a ja starałem się nie zwracać Aleksandrowi uwagi, że było to niestosowne zachowanie. Aleksandr był ode mnie jednak starszy i zajmował wyższą w hierarchii pozycję w naszej organizacji, dlatego postanowiłem przeboleć to, czego byłem świadkiem i przeszedłem do konkretów.

- W przyszłym tygodniu ma mieć miejsce odbicie narkotyków od meksykańskiego kartelu, który będzie przejeżdżał w pobliżu domu mojego ojca.

Michaił skinął głową. Ruslana stała za nim i masowała mu ramiona. Miałem dość towarzystwa naszych dziwek, ale musiałem je znieść. Kobiety wiedziały, że nie miały możliwości powrotu na wolność, dlatego to, co słyszały ich uszy, pozostawało tutaj.

- Dołączy do nas Nikita - kontynuowałem, mając na myśli faceta, który był świetnym snajperem. - Zabijemy Meksykanów i zdobędziemy kokainę, którą następnie sprzedamy politykom. Za narkotyki będą siedzieć cicho, a my będziemy mogli ciągnąć naszą działalność.

- Ilu będzie tych Meksykanów?

Kiedy Aleksandr chwycił za włosy Briannę, miałem ochotę na niego krzyknąć, aby skupił się na pracy, a nie na cipce.

- Pięciu. Ja zabiję szefa i jego pomocnika, a wy zajmiecie się tymi, którzy będą siedzieć w tyłu ciężarówki i pilnować narkotyków.

- Jeśli chodzi o mnie, nie mam pytań - odrzekł Michaił, odchylając głowę w tył, aby Ruslana mogła pocałować go w usta.

- Mam niewolnicę.

Wiedziałem, że te wyznanie sprawi, iż moi koledzy z pracy zwrócą na mnie uwagę.

- Co ty pieprzysz, Aleksiei? Powaga?

- Jak najbardziej - odpowiedziałem, uśmiechając się półgębkiem na myśl o mojej Elodie, która miałem nadzieję, że nie pozabijała się z moim ojcem. - Nawet jest tutaj. Zostawiłem ją z tatą.

- Kurwa, stary byku! Musisz nam ją przedstawić.

- Nie zrobię tego w najbliższym czasie. Jest ze mną od wczoraj i bardzo się boi, dlatego powoli wprowadzę ją do tego świata.

- Wiesz, moglibyśmy urządzić sobie miłe przedstawienie - zauważył Michaił, mrugając do mnie konspiracyjnie. - Ruslana, Brianna i twoja niewolnica? Trójkącik? Dwie dziewczyny, które się liżą to już coś, ale trzy?

- Nie ma mowy - warknąłem, wstając z fotela.

- Już idziesz? Daj spokój! Pokaż nam swoją laleczkę. Przecież nie możesz się jej wstydzić. Wielki Aleksiei Ivanov nie wybrałby sobie byle jakiego towaru.

Przewróciłem oczami, co było zachowaniem godnym dwunastolatka, ale czasami Michaił i Aleksandr tak się właśnie zachowywali. Jak pierdolone dzieciaki, które czasami strzelały sobie z pistoletów do ludzi, aby potem wrócić do domu i pieprzyć cipki ślicznych niewolnic, które były do reszty zakochane w swoich właścicielach.

- Panowie, wybaczcie mi, ale skoro omówiliśmy już, co wydarzy się w przyszłym tygodniu, nie widzę potrzeby, aby dłużej tutaj siedzieć. Bawcie się ze swoimi laleczkami, a ja wracam do mojej.

Michaił prychnął niezadowolony. Ten dzieciak mnie wnerwiał, ale skoro mój ojciec wyjątkowo go lubił, nie mogłem sobie pozwolić na sprzeciwienie się tacie. Mój ojciec był dla mnie wszystkim. Kochałem go mimo tego, że nie był wzorem do naśladowania, ale był moją rodziną. W Bratwie nie każdy miał rodzinę. Większość pracujących dla nas mężczyzn nie miała już bliskich, dlatego zdecydowali się dla nas pracować. Doceniałem to, że zostawili wszystko, co mieli, aby dołączyć do nas. Nie chciałem sobie nawet wyobrażać, co czuł człowiek, który tracił wszystko.

Przeszedłem na górę. Na schodach ujrzałem Dymitra, który prowadził na smyczy nagą niewolnicę. Dymitr miał czterdzieści osiem lat i pracował dla mojego ojca, odkąd sięgam pamięcią. Był dobry w swoim fachu, ale nie podobało mi się, że na niewolnice wybierał tak młode dziewczyny.

- Widzę, że masz nowy nabytek - zauważyłem, wskazując na kroczącą przy jego nodze na czworakach dziewczynę.

- To Patricia. Jest z Holandii. Pokaż swoją uroczą twarzyczkę panu Aleksieiowi, motylku.

Dziewczyna uniosła wzrok. Jej policzki pokryte były łzami.

- Od jak dawna ją masz?

- Niecały miesiąc - rzekł swobodnie Dymitr, gładząc Patricię po głowie.

- Ile ma lat?

- Szesnaście. Wiesz, że gustuję w młodych panienkach, Aleksiei.

Wiedziałem o tym aż za dobrze.

Nie popierałem tego, co robił Dymitr, choć sam nie byłem od niego lepszy. Ja również miałem przecież niewolnicę, jednak sytuacja Elodie była nieco inna. Gdybym nie wziął jej w niewolę, Alberto Russo uczyniłby z życia swojej córeczki piekło tylko po to, aby później ją zabić.

Sytuacja Brianny i Ruslany drastycznie różniła się od sytuacji Patricii. Podczas, gdy niewolnice Michaiła i Aleksandra pokochały swoich panów, Patricia wyraźnie bała się starszego od niej o ponad trzydzieści lat mężczyzny. Nie chciałem sobie nawet wyobrażać, co Dymitr z nią robił, gdy nikt nie patrzył. Patricia na pewno straciła z nim dziewictwo, co było dla mnie obleśne. Rozumiałem, że niektórzy lubili różnicę wieku między partnerami, ale to, co miało miejsce pod dachem tego domu nie było normalne.

- Mam nadzieję, że będziesz ją dobrze traktował.

- O to nie musisz się martwić, synu - odparł mężczyzna, ciągnąc Patricię za smycz. - Byłem przed chwilą u twojego ojca. Widziałem twoją niewolnicę. Wiedziałem, że prędzej czy później i ty dostrzeżesz uroki posiadania zabaweczki, Aleksieiu.

Byłem wściekły na Dymitra za to, że wszedł do gabinetu mojego ojca, kiedy była tam Elodie. Nie mogłem jednak nic z tym zrobić, więc po prostu wszedłem na górę i podążyłem do mojego taty.

Gdy wszedłem do jego gabinetu, zastałem zaskakujący widok.

Elodie nie miała już na sobie kurtki, szalika ani czapki. Siedziała bokiem na kolanach mojego ojca, mając na sobie koszulkę z krótkim rękawem i legginsy. Jej twarz była czerwona od płaczu. Zmartwiłem się, że tata powiedział Elodie coś, co ją zasmuciło. Utwierdziłem się, że naprawdę tak było, kiedy spojrzałem w oczy ojca, a ten posłał mi pełne współczucia spojrzenie.

- Czy mogę się dowiedzieć, co odjebałeś, tato?

Maksim nigdy się na mnie nie denerwował. Kiedy byłem dzieckiem, często mnie karał, ale gdy dorosłem, mogłem nawet przeklinać w jego obecności, a on nic sobie z tego nie robił. Dopóki sprawowałem się dobrze w funkcji egzekutora, mogłem rzucać kurwami na prawo i lewo i nikt mi tego nie zabronił.

- Przez przypadek powiedziałem Elodie, dlaczego ją wziąłeś.

Opadłem na fotel stojący przed biurkiem taty. Schowałem twarz w dłoniach, ale po chwili spojrzałem na moją niewolnicę. Elodie wyciągnęła do mnie rękę nad biurkiem. Nie rozumiałem, co chciała osiągnąć, ale rozpaczliwie potrzebowałem ją przytulić. Dlatego wstałem, zabrałem Elodie z kolan ojca i usiadłszy na powrót w fotelu, usadziłem ją na sobie okrakiem. W tej pozycji miałem zapewnioną maksymalną bliskość Elodie.

Dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyję. Wtuliła twarz w moje ramię. Spojrzałem ponad jej ramieniem na tatę.

- Kochanie, już dobrze. Przepraszam, że nie powiedziałem ci całej prawdy, ale chciałem chwilę odczekać.

- Panie, nie masz za co mnie przepraszać. Niczym nie zawiniłeś. To mój ojciec jest potworem.

Pocałowałem ją w szyję. Elodie westchnęła i rozluźniła się w moich ramionach.

- Nie mówmy już o nim, kociaku. Nie wiem, jak wiele powiedział ci mój tata, ale Alberto Russo naprawdę był gotów cię zabić. Obiecuję ci, Elodie, że pewnego dnia przyniosę ci zwłoki twojego ojca pod stopy. Jeśli zechcesz, pozwolę ci go torturować przed śmiercią. Przez cały czas z tobą będę, kochanie, więc...

Moja dziewczynka odsunęła się ode mnie nieznacznie. Posłała mi słaby uśmiech i zsunęła dłonie na moją pierś.

- Nie ma potrzeby, panie. Najważniejsze jest dla mnie to, że mam ciebie. Może to nierozsądne z mojej strony, że ufam komuś, kogo nie znam, ale jestem w stanie zaryzykować.

- Naprawdę?

Skinęła powoli głową. Posłałem jej pełen wdzięczności uśmiech i złożyłem pocałunek na jej wargach.

- Przysięgam, że nigdy cię nie zawiodę. Pozwolisz, że teraz przejdę na rosyjski, żebym mógł omówić z tatą kolejną akcję?

Elodie skinęła głową. Wtuliła twarz w moją szyję, a ja spojrzałem na ojca, starając się wyczytać z jego twarzy, co sądził o mojej niewolnicy.

- Jest piękna - rzekł po rosyjsku, uśmiechając się z rozmarzeniem.

- Będę o nią dbał, tato. Chcę, żeby czuła się ze mną dobrze. Ten jej pierdolony ojciec...

- On już nie będzie naszym problemem. Jeśli spróbuje wkroczyć na nasze terytorium, spotka go surowa kara, więc nie musisz się o nic martwić. Russo wie, co mu grozi, jeżeli położy łapy na naszym interesie. Dlatego możesz przestać niepokoić się o swoją niewolnicę, choć jest jedna rzecz, o którą chciałbym cię poprosić.

Ojciec rzadko mnie o coś prosił. Z jego ust zazwyczaj padały rozkazy. Dlatego zmrużyłem oczy i gładząc Elodie po tyle głowy, wsłuchałem się w słowa taty.

- Wiesz, jak wyglądała moja relacja z twoją mamą, gdy byliśmy młodzi, głupi i zakochani. Starałem się o Annę z całego serca. Zakochałem się w niej, gdy miałem siedemnaście lat, więc byłem żałosnym nastolatkiem starającym się o serce pięknej córki mafii, ale zdobyłem to, na czym mi tak zależało.

Moje serce zawsze się radowało, gdy wsłuchiwałem się w historie dotyczące początków relacji mamy i taty. Byli w sobie obłędnie zakochani. Dlatego nigdy nie przerywałem tacie, gdy wspominał o mamie, gdy była młoda i nie bała się ryzykować dla miłości swojego życia.

- Mimo, że czasami zabawiam się z innymi dziewczynami, nigdy nie uprawiam z nimi seksu. Twoja mama zdaje sobie sprawę, co robię w pracy, gdy ona jest daleko ode mnie, ale jakimś cudem zawsze mi wybacza mimo, że czuję się winny i nie zasługuję na przebaczenie. Nakryłeś mnie dzisiaj z dziwką, więc wiesz o czym mówię. Zdajesz sobie sprawę, że moje podejście do Seraphiny nie było najlepsze, ale jak się koniec końców okazało, miałem co do niej rację. Dlatego, proszę, Aleksiei. Zaopiekuj się Elodie i nie pozwól jej poczuć się jak ktoś, kto nie jest kochany. To jest teraz dla niej bardzo ważne. Pokochaj ją, synu. Niebawem Elodie stanie się dla ciebie kimś więcej niż niewolnicą.

- Wiem o tym - warknąłem, przez co Elodie się zjeżyła. Dobrze, że nie miała pojęcia, o czym rozmawiamy. - Daj mi czas, tato. Po prostu...

- Kocham cię, synu.

- Tato?

Ojciec pokręcił głową z uśmiechem. Wstał i zbliżywszy się do okna, wsunął dłonie w garniturowe spodnie i spojrzał na ogród, który był jego dumą.

- Nigdy nie przestanę ci mówić, że cię kocham. Miłość jest cholernie ważna, Aleksiei. Wiesz dobrze, jak traktował mnie mój ojciec, dlatego nie pozwolę, aby którekolwiek z moich dzieci kiedyś poczuło się nic nie warte. Nie popełnię tego błędu, który popełniał mój tata. Kocham cię i błagam cię, synu, abyś pokazał swojej dziewczynce, że jest cudowna. Musi tylko to usłyszeć, aby w to uwierzyć.

Rzadko się wzruszałem, ale czasami nawet takiemu bezduszny egzekutorowi, jakim byłem, potrafiła się zakręcić łza w oku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top