15
Elodie
Podróż nie zajęła nam dużo czasu. Nie miałam więc możliwości psychicznego przygotowania się na to, co miało nadejść.
Dojechaliśmy na miejsce. Aleksiej zaparkował swój piękny samochód przed budynkiem, który wyglądał jak pałac. Było o wiele większe niż dom mojego pana, który tak się składa, również prezentował się niczym pałac wyjęty z rosyjskich filmów.
Jeśli takie pałace w ogóle były pokazywane w rosyjskich filmach, bo do tej pory takich nie oglądałam i nie spodziewałam się, że w najbliższym czasie miało się to zmienić.
- Zapraszam, kotku.
Aleksiei okrążył samochód i pomógł mi z niego wyjść. Czułam się nie na miejscu, mając na sobie tak krzykliwe ubrania w neonowych kolorach. Musiałam jednak zaufać Aleksieiowi i wierzyć w to, że wiedział, co robi. Czułam, że wzrok osób, które skrywały się w murach tego pięknego budynku będzie na mnie często spoczywał, ale pewnie nie na co dzień trafiała tutaj nowa niewolnica.
Starałam się nie pokazać po sobie tego, jak zabolało mnie to, że Aleksiei przyczepił mi do obroży smycz. Poczułam się jak pies. Chciałam z nim o tym dyskutować i poprosić go, aby pozwolił mi to zdjąć, ale niestety nie było na to mocy. Wolałam bowiem pozostawać w dobrych stosunkach z moim właścicielem, gdyż przeczuwałam, że byliśmy na coraz lepszej drodze do tego, aby jakoś się porozumieć i funkcjonować w tym dziwnym świecie, do którego zostałam wciągnięta siłą.
Mój pan trzymał mnie za smycz, którą dwukrotnie owinął sobie wokół dłoni. Podążyłam za nim kamienną ścieżką, wokół której rosły pokryte śniegiem rośliny. Było tu pięknie i zapewne, gdy w letnie dni nad pałacem świeciło słońce, miejsce to musiało wyglądać bajecznie. Nie byłam jednak pewna co do tego, czy to, co działo się w środku, było choć bliskie temu, aby określić je bajecznym.
Szatyn westchnął ciężko, wprowadzając mnie do środka. Kiedy tylko znalazłam się w obszernym holu, który wyglądał jak wyjęty z filmu o Białym Domu, westchnęłam z niedowierzaniem.
Owszem, dom mojego ojca również był piękny, ale wnętrze tego pałacyku było po prostu oszałamiające.
Z wysokiego sufitu zwisał piękny żyrandol, a pod naszymi stopami znajdował się czerwony dywan, niczym dla jakichś hollywoodzkich gwiazd. Ze swoją urodą Aleksiei bez wątpienia mógłby zrobić karierę filmową, a już na pewno mógłby zostać modelem.
W oddali usłyszałam dziwne dźwięki. Spojrzałam pytająco na mojego pana, ale nie potrzebowałam dużo czasu, aby domyślić się, co się tutaj wyprawiało.
- Wejdziemy na górę, niewolnico. Tam znajduje się mój ojciec.
Wkroczyliśmy po dębowych schodach na pierwsze piętro. To, co tam zobaczyłam, zszokowało mnie potężnie.
Na korytarzu widziałam pięciu mężczyzn koło trzydziestki i czterdziestki oraz osiem półnagich kobiet, mających na sobie jedynie bieliznę. Taki widok bym przebolała, ale to nie było wszystko.
Dwie śliczne dziewczyny, które mogły być nawet młodsze ode mnie, klęczały przed najstarszym mężczyzną w tym towarzystwie. Przymilały się do jego nóg, a jedna z nich dotykała erekcji faceta przez spodnie. Dalej zobaczyłam starszą ode mnie brunetkę ze sztucznymi piersiami i ustami, która całowała po szyi młodego, przystojnego mężczyznę.
Nie podobało mi się tutaj. Chciałam uciec, ale gdy Aleksiei pociągnął za smycz, nie miałam innego wyjścia, jak podążyć za nim.
Towarzystwo zwróciło na nas uwagę. Mężczyźni powiedzieli do mojego pana coś po rosyjsku, po czym zagwizdali, gdy mnie ujrzeli. Spuściłam wzrok, czując na sobie przeszywające spojrzenia zarówno mężczyzn, jak i półnagich kobiet. Z pewnością zastanawiały się, co dziewczyna w żółtej kurtce, różowym szaliku i czapce na głowie robiła z kimś tak pięknym i potężnym jak Aleksiei, ale miałam to gdzieś.
Aleksiei to był mój pan. Żadna z tych dziewczyn nie miała prawa położyć na nim dłoni.
Widziałam, jak szatyn zaciskał szczękę. Patrzył pewnie przed siebie i napinał smycz, przez co musiałam iść za nim szybciej. Kiedy w końcu trafiliśmy do celu, moje ciało znów ogarnął szok.
Zobaczyłam przystojnego mężczyznę starszego od Aleksieia o jakieś dwadzieścia lat. Miał ciemne włosy, niebieskie oczy i delikatne piegi na policzkach. Ubrany był w garnitur i siedział w fotelu znajdującym się za dębowym biurkiem. Sączył whisky, a na jego kolanach siedziała śliczna, choć naga dziewczyna. Była usadowiona na mężczyźnie okrakiem. Poruszała się lekko na jego udach i mruczała mu coś do ucha.
Kiedy Rosjanin zauważył stojącego w progu pokoju Aleksieia, zrzucił sobie kobietę z kolan. Blondynka wylądowała na czworakach i po wydanej przez mężczyznę komendzie wyszła z pomieszczenia, oczywiście na czworakach.
Gdy kobieta nas opuściła, Aleksiei pociągnął mnie do biurka faceta, który wyglądał jak starsza kopia mojego pana. Kiedy Rosjanin wstał, zdziwiła mnie jego muskulatura. Mężczyzna wyglądał na o wiele bardziej umięśnionego niż Aleksiei, jednak bez wątpienia był to jego ojciec.
- Proszę, czyż mnie oczy nie mylą? Mój synek postanowił mnie odwiedzić?
Aleksiei, nie puszczając mojej smyczy, przytulił się do ojca. Zrobiło mi się ciepło na sercu i jednocześnie poczułam żal. Cieszyłam się, że inni mieli lepsze kontakty z rodzicami, niż ja, jednak było mi przykro, że sama nigdy więcej nie będę w stanie przytulić się w ten sposób do swojego taty. Dla niego byłam nikim i choć było to bolesne, nie mogłam dłużej patrzeć na niego jak na kogoś, komu na mnie zależało.
- Witaj, tato - rzekł Aleksiei, a ja byłam mu wdzięczna, że rozmawiał z tatą po angielsku tak, abym mogła wszystko zrozumieć.
- Czyżby to była twoja niewolnica, synu? Zaczekaj, czy ona nie jest córką...
- Tak, ojcze - warknął Aleksiei, jakby nie chciał słyszeć imienia mojego taty. - To jego córka, ale nie musimy o tym mówić. Pozbył się Elodie w najgorszy możliwy sposób.
Ojciec Aleksieia zmarszczył brwi. Popatrzył na mnie z ciekawością, ale i smutkiem.
- Przykro mi, że spotkał cię taki los, kochanie. Nazywam się Maksim Ivanov, jestem ojcem Aleksieia.
Uścisnęłam dłoń Maksima. Czułam się dziwnie, witając się w ten sposób z mężczyzną, który widział mnie trzymaną na smyczy przez mojego pana. On jednak zdawał się nie być tym wcale poruszony.
- Usiądźcie. Podać wam coś do picia? Zaproponowałbym wódkę, ale twoja niewolnica chyba nie powinna pić alkoholu.
Uniosłam pytająco brwi. Aleksiei odchrząknął.
Nie rozumiałam, dlaczego niby nie powinnam pić alkoholu, skoro byłam dorosłym człowiekiem, ale może tym wielkim "władcom" wydawało się, że mogli powiedzieć słowo, a ich niewolnice musiałyby być bezwzględnie posłuszne. Mimo wszystko postanowiłam nie dać po sobie poznać, że komentarz ojca Aleksieia mnie uraził.
- Tak właściwie chciałbym cię o coś prosić, tato.
Maksim oparł się dłońmi o biuro. Jak na mężczyznę, który miało koło pięćdziesiątki na karku, był bardzo przystojny. Byłam ciekawa, jak wyglądała jego żona. Aleksiei był piękny, więc jego matka również musiała być urodziwa.
- Cóż takiego się stało, synu?
- Muszę porozmawiać z Michaiłem. Przyjedzie tutaj za pięć minut. Czy mógłbyś w tym czasie zaopiekować się Elodie?
Spojrzałam na Aleksieia, jakby do reszty zwariował. Jeśli myślał, że zostanę sam na sam z jego ojcem to...
- Nie ma sprawy. Chętnie poznam bliżej twoją niewolnicę.
Aleksiei chwycił mój podbródek w dłoń. Nakierował moje spojrzenie na siebie. Gdyby nie obecność jego ojca, który swoim wyglądem mnie przyciągał, ale również przerażał, nakrzyczałabym na niego. Nie po to mnie tutaj ze sobą zabrał, aby teraz zostawiać mnie ze swoim tatą.
- Panie...
- To będzie krótka rozmowa, kotku - wyjaśnił, całując mnie w kącik ust. Patrzyłam, jak Aleksiei przekazuje smycz swojemu ojcu. Maksim uśmiechnął się do mnie i pociągnął mnie lekko do siebie. Posłałam Aleksieiowi pełne żalu spojrzenie, ale on się tym nie przejął. Poprawił swoje ubranie i wyszedł z gabinetu.
Nie podniosłam wzroku z podłogi, gdyż było mi najzwyczajniej w świecie wstyd.
- Kochanie? Może chciałabyś się gdzieś przejść? Mam w tym domu bibliotekę, lubisz czytać książki?
- Chyba nie chciałabym się nigdzie stąd ruszać, proszę pana. Zaczekam tu na mojego pana, jeśli nie ma pan nic przeciwko temu.
Syknęłam, kiedy Maksim owinął sobie smycz mocniej wokół dłoni. Musiałam unieść głowę tak, aby spojrzeć w jego chłodne niebieskie oczy. Podczas, gdy oczy Aleksieia były ciepłe i piękne, ślepia Maksima wyglądały przerażająco. Był przystojnym facetem, jednak jego wzrok mnie zabijał.
- Jesteś córeczką Alberto Russo, kochanie. Wiem, dlaczego mój syn cię od niego nabył. Nie musisz zachowywać się przy mnie jak przerażona dziewczynka, bo uwierz mi, że tutaj będzie ci o wiele lepiej niż w piekle, które zgotował ci ojciec.
- Zna pan mojego tatę?
Maksim pogładził palcami obrożę oplatającą moją szyję. Próbowałam odwrócić od niego wzrok, ale już zrozumiałam, po kim Aleksiei odziedziczył ten dominujący charakter.
- Usiądźmy, kochanie. Nalegam.
Myślałam, że pozwoli mi usiąść wygodnie na kanapie znajdującej się przy działającym kominku, przy którym mogłabym się ogrzać. Sądziłam, że zapewni mi więcej przestrzeni osobistej, ale Maksim nie znał takiego pojęcia. Nie podobało mi się, że tak ją naruszał, jednak musiałam wytrzymać z nim do powrotu Aleksieia. Choć nie byłam taka pewna, czy chciałabym, aby do mnie wrócił, gdyż byłam na niego zła. Nie powinien był mnie zostawiać samej ze swoim tatą, mając świadomość tego, jak bardzo bałam się wszystkiego, co mnie otaczało.
Był to dla mnie nowy, nieznany świat. Normalnym było, że się go bałam. Aleksiei jednak zdawał się nie zwracać na to uwagi.
Może zbyt szybko go oceniłam. Może jednak nie chciałam, aby stał się ojcem dla moich dzieci. Tak, to musiało być to.
Byłam cholernie głupia myśląc, że Aleksiei w przyszłości się we mnie zakocha. Dla niego liczyły się tylko interesy, a ja byłam jego tymczasową zabaweczką.
Maksim podszedł ze mną do swojego biurka. Usiadł w fotelu, a mnie pociągnął za smycz tak, że usiadłam bokiem na jego kolanach. Starałam się poprawić, aby znaleźć się jak najdalej od niego, jednak ojciec Aleksieia chciał mieć mnie blisko siebie.
Wplótł palce w moje włosy. Przyciągnął moją głowę blisko swojej twarzy. Inaczej wyobrażałam sobie rodzinę Aleksieia, kiedy mówił o niej w samych superlatywach.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nie chciałam, aby Maksim patrzył na mnie płaczącą, ale to było silniejsze ode mnie. Dlatego kiedy poczułam, że więcej już nie zniosę, pozwoliłam łzom spłynąć po mojej twarzy.
- Elodie? Kurwa, co ci jest? Mogę ci jakoś pomóc?
- Czy może pan mnie uwolnić?
Maksim pokręcił przecząco głową. Zacisnął usta i posłał mi przepraszające spojrzenie.
- Jesteś własnością mojego syna, kochanie. Nie uwolnię cię. Czy naprawdę jest ci tak źle z Aleksieiem? Jak długo u niego jesteś?
- Jeden dzień.
Mężczyzna uniósł brwi.
- Myślałem, że znacie się dłużej. Cóż, Elodie. Powiem ci tylko tyle, że nie mogłaś trafić lepiej. Mój syn ma wiele wad, ale w przeciwieństwie do właścicieli niewolnic, których znam, Aleksiei ma ogromne serce. Opowiadał ci o Seraphinie?
Skinęłam głową. Maksim objął dłonią mój policzek i westchnął ciężko, jakby na wspomnienie o tej kobiecie, która zatruła życie mojego pana.
- Nie znosiłem tej jędzy. Myślała, że Aleksiei rzuci jej świat do stóp. Wymagała od niego niemożliwego, nosząc w brzuchu dziecko innego faceta. Nienawidziłem jej. Nie myśl, proszę, że śmierć tej kobiety mnie cieszy, ale mój syn przynajmniej przejrzał na oczy. Żal mi tego chłopca, który został bez rodziców, ale z tego co wiem, Ruslan ma dobrą opiekę. Aleksiei nie oddałby go byle komu.
Spojrzałam za okno. Dom Maksima, podobnie jak pałacyk Aleksieia, otoczony był murem, na którego szczycie znajdowały się druty pod wysokim napięciem. W odróżnieniu jednak od domu mojego pana, Maksim zaopatrzył się również w strażników, którzy skrupulatnie patrolowali teren.
To był dziwny świat. Nie był nieznany, gdyż od lat wiedziałam, że mój ojciec zajmował się sprawami mafii, ale starał się trzymać mnie od nich z daleka. Zamknął mnie w domu jak księżniczkę w wieży. Załatwił mi towarzystwo Alessio, abym nie narzekała na to, że nie mogę chodzić z chłopcami na randki, ale w zamian za to odebrał mi wolność.
Nigdy nie byłam wolna i nigdy taka nie miałam być. Myślałam, że może gdy wyrwę się z rodzinnego domu uda mi się zakosztować życia, ale byłam w błędzie. Trafiłam z jednej niewoli do drugiej. W żadnej nie było mi dobrze, bo jakim cudem w niewoli ktoś miałby czuć się swobodnie?
- Kochanie, popatrz na mnie. Wiem, że jestem straszny, ale czy możesz się na mnie spojrzeć?
Uniosłam wzrok. Maksim uśmiechnął się do mnie. W tej chwili boleśnie przypominał Aleksieia.
- Daj mojemu synowi szansę - poprosił, gładząc nieustannie knykciami mój policzek. - Aleksiei to dobry chłopak. Nie znam cię, ale widzę, że jesteś dla niego lepszym wyborem niż Seraphina.
- Jestem jego niewolnicą. Zabawką.
- Nie - wyszeptał Maksim, cmokając z niezadowoleniem. - Może ty tak to postrzegasz, ale znam Aleksieia lepiej niż ty. Mój syn nie chciał mieć niewolnicy. Wolał trzymać się od tego aspektu naszego świata z daleka, ale kiedy twój ojciec wyznał nam, że zabije cię, jeśli cię nie weźmiemy, Aleksiei zrozumiał, że musi się przełamać.
- Co takiego?
Zbladłam. Moje ręce zaczęły drżeć, a po policzkach spłynęły kolejne łzy.
- Co masz na myśli, kochanie? Powiedziałem coś nie tak?
- Mój tata powiedział wam, że mnie zabije, jeśli mnie nie zabierzecie do niewoli?
Ojciec mojego pana pobladł. Najwyraźniej myślał, że jego syn powiedział mi, jaki był prawdziwy powód mojej niewoli, ale nie przypuszczałam, że tata zrobi mi takie świństwo.
On chciał mnie zabić, a Aleksiei uratował mnie przed śmiercią.
Boże, czy to były wszystkie rewelacje, jakie na mnie czekały?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top