14

Elodie

Słyszałam rozmowę Aleksieia z jego ojcem. Słyszałam, ale nic z niej nie rozumiałam, gdyż odbywała się po rosyjsku.

Nie unosiłam głowy, aby spojrzeć na mojego pana. Chciałam to uczynić, aby zobaczyć, jak wyglądała jego seksowna twarz, gdy mówił w swoim ojczystym języku, ale obecność Nathaniela sprawiła, że stałam się jeszcze bardziej zawstydzona niż wcześniej.

Kiedy ujeżdżałam udo Aleksieia i wykrzykiwałam jego imię, czułam się wolna. Widziałam pożądliwy wzrok mężczyzny sunący po moim nagim ciele. Jego spojrzenie skupiło się na dłużej na obroży widocznej na mojej szyi. 

Zdawałam sobie sprawę, jak wyglądałam. Czułam się rozgrzana i podniecona. Pragnęłam Aleksieia, który wyznał mi, że byłam jedyną kobietą w jego życiu, która się dla niego liczyła. Może mówił to, aby mnie omamić i sprawić, żebym była mu posłuszna, ale w jego niebieskich oczach widziałam coś, co kazało mi twierdzić, że mówił prawdę. 

Kiedy Aleksiei skończył rozmawiać ze swoim ojcem, oddał telefon Nathanielowi. Mój pan powiedział do niego coś po rosyjsku, a wtedy Nathaniel odszedł, znów zostawiając nas samych.

Mój właściciel bez słowa pomógł mi się ubrać. Byłam mu wdzięczna, że nie kazał mi robić tego samej, gdyż wtedy poczułabym się całkowicie jak dziwka. 

Gdy byliśmy już ubrani, Aleksiei chwycił w dłonie moją twarz. Uśmiechnął się do mnie lekko. Wyglądał pięknie, kiedy promienie słoneczne przeszywające drzewa padały na jego przystojną twarz. Najbardziej lubiłam w niej te urocze piegi, które sprawiały, że Rosjanin nie wyglądał na złego. Była to tylko ułuda, gdyż Aleksiei był egzekutorem mafii, którą kierował jego ojciec, więc siłą rzeczy nie mógł być dobrym człowiekiem, ale póki co nie czułam się z nim tak źle, jak mogłabym przypuszczać, że będę się czuła.

- Jestem z ciebie dumny, niewolnico.

Zmarszczyłam brwi. Aleksiei wygładził zmarszczkę powstałą między nimi i urokliwie się zaśmiał.

- Za co, panie? Przecież nic takiego nie zrobiłam. 

- Ujeżdżałaś moją nogę bez słowa sprzeciwu. Miałaś wątpliwości. Bałaś się, że negatywnie cię ocenię, ale nie poddałaś się, kotku. Przełamałaś swoją barierę. 

Miał rację. Mimo, że się bałam, zrobiłam to. 

Może nie powinnam być dumna z czegoś tak erotycznego, ale poczułam, że pokazałam środkowy palec mojemu ojcu. Tata nie mógł już dłużej dyktować mi, jak mam żyć. Stał się dla mnie potworem, którego nienawidziłam. Nie życzyłam mu śmierci. Nie byłam aż tak wyrodną córką, ale wierzyłam w to, że pewnego dnia spotka go kara za to, jak się wobec mnie zachował. Jeszcze pożałuje, że potraktował swoją córkę w ten sposób. 

Nagle Aleksiei mnie przytulił. Po prostu przytulił.

Wtuliłam twarz w jego ramię. Aleksiei był ode mnie wyższy o połowę głowy, dlatego był mężczyzną z moich snów, przynajmniej jeśli chodziło o wzrost. Odkąd pamiętam, chciałam mieć ukochanego, który będzie ode mnie trochę wyższy, ale nie aż tak, że czułabym się przy nim jak mała dziewczynka. 

Przymknęłam oczy i pozwoliłam sobie na chwilę spokoju. Owinęłam swoje ręce wokół ciała Aleksieia, czując na dole, jak mokry był. 

Uśmiechnęłam się na myśl, że doprowadziłam go do orgazmu. Aleksiei doszedł jak nastolatek w spodnie. Może nie było to coś, z czego powinnam być dumna, ale czułam, że mój właściciel był dla mnie ludzki. Nie był takim potworem, za jakiego go miałam. Traktował mnie jak swoją niewolnicę, co było niepodważalnym faktem, jednak przy tym był dla mnie dobry. Skoro zabrał mnie do papugarni, tak ważnego dla siebie miejsca, musiał mnie trochę polubić. 

Obserwowanie uśmiechu Aleksieia, gdy patrzył na mnie bawiącą się z papugami było ekstatycznym przeżyciem. Nie spodziewałam się, że ulubioną częścią tego mężczyzny stanie się dla mnie jego uśmiech. Był uroczy i nie pasował mi do mafijnego egzekutora, ale może to właśnie czyniło Aleksieia tak atrakcyjnym.

Aleksiei był tak różny od Alessio. Po spędzeniu zaledwie jednego dnia z moim porywaczem zdałam sobie sprawę, że facet, do którego wzdychałam przez tyle lat, oprócz atrakcyjnego wyglądu nie miał nic do zaoferowania.

Alessio chronił mnie dlatego, że tego wymagał od niego mój ojciec. Rozmawiał ze mną i spędzał ze mną czas nie dlatego, że mnie lubił, a dlatego, że było mu za to płacone.

Czułam, że rozmowa, którą odbyłam z tatą i Alessio w salonie Aleksieia zostanie ze mną na zawsze. Otworzyła mi ona oczy na pewne sprawy i choć była bolesna, to nie zamierzałam pokazywać ojcu, że byłam słabą dziewczynką, za jaką mnie uważał. 

Wiedziałam, że Aleksiei jeszcze nieraz pokaże mi swoje demony i będzie zmuszał mnie do upokarzających czynności, ale jemu ufałam bardziej niż mojej popapranej rodzince. Może było za wcześnie, aby wydawać takie osądy, ale w głębi serca czułam, że mogłabym stworzyć z moim panem coś więcej niż relację pana i niewolnicy.

- Musimy gdzieś dzisiaj pojechać, kociaku.

Odsunęłam się od Aleksieia. Spojrzałam mu w oczy z paniką. On jednak był ostoją spokoju. Pogładził mnie tylko po policzku i posłał mi ten swój firmowy uśmiech, który zwalił mnie z nóg.

Może nie do końca zwalił z nóg, gdyż jeszcze nie padłam przed moim panem na kolana, ale chyba oboje wiedzieliśmy, że to była tylko kwestia czasu.

- Nie bój się, maleńka.

- Panie, czy chcesz mnie komuś oddać?

Aleksiei dał mi klapsa. Krzyknęłam, po czym zakryłam sobie usta ręką. Wystarczyło, że Nathaniel widział, jak siedzę okrakiem na udzie mojego pana. Nie potrzebowałam większej dawki wstydu na ten dzień, gdyż już wyczerpałam limit. 

- Powinienem surowiej cię ukarać za to, że w ogóle o czymś takim pomyślałaś, ale nie mamy czasu na wymyślanie kar.

- Przepraszam, panie. Po prostu jestem niepewna siebie. Jestem pewna, że ta kobieta, Seraphina, była o wiele ładniejsza ode mnie.

Aleksiei pstryknął palcami. Gestem ręki kazał mi przed sobą uklęknąć. 

Ach, czyli miałam rację. Klęknęłam przed Rosjaninem szybciej, niż się tego spodziewałam.

- Nigdy nie masz prawa myśleć, że jesteś niewystarczająca, Elodie - rzekł spokojnie Aleksiei, obejmując dłonią mój policzek. Gładził kciukiem moją skórę, która wręcz krzyczała o uwagę mojego pana. Działy się ze mną dziwne i niepokojące rzeczy, ale starałam się nie pozwolić tym czarnym myślom wziąć nade mną góry. Uznałam, że skoro miałam "pana", mogłam pozwolić sobie odetchnąć i po raz pierwszy w życiu poczuć, że jestem kimś więcej niż córką szefa chicagowskiej mafii.

- Panie...

- Jesteś piękna - kontynuował, muskając tymi zimnymi palcami moją skórę. - Łagodna. Delikatna. Niezależna. Pewna siebie. Kochająca świat. To, z jaką miłością potraktowałaś dziś moje papugi jasno pokazało mi, jak dobrym człowiekiem jesteś. Kochasz rośliny. Dbasz o nie i każesz mi nosić czapkę, choć cholernie jej nie lubię. Jeśli to nie świadczy o tym, jak niezwykła jesteś, to nie wiem, jakie przykłady muszę jeszcze przytoczyć, żebyś to sobie uświadomiła, kochanie.

Kochanie. Aleksiei nazwał mnie kochaniem. 

Starałam się nie dać po sobie poznać, jak te słowo na mnie zadziałało, ale Aleksiei chyba nie żałował, że nazwał mnie w ten sposób. Gdy bowiem zobaczył kolejną warstwę rumieńca pokrywającą moje policzki, zaśmiał się cicho. 

- Nie możesz myśleć o sobie tak, jak postrzega cię twój ojciec i ten popierdolony Alessio, któremu oddałaś serce, a które on zdeptał. Każdy, nawet największa gnida chodząca po tym świecie, powinien wiedzieć, że kobieta oddająca serce mężczyźnie jest godna ich uwagi. Należy cenić jej miłość należycie, a nawet jeśli nie zechcesz z nią być, masz obowiązek powiedzieć jej o tym łagodnie tak, aby nie zranić jej serca. Świat pełen jest szumowin, kociaku. Jestem jedną z nich, ale mogę ci obiecać, że nigdy nie potraktuję cię niegodnie. Jeszcze nieraz we mnie zwątpisz i poczujesz, że mnie nienawidzisz, ale nigdy nie dam ci powodu, abyś uwierzyła w coś, co jest nieprawdą. Dziś czekają cię kolejne trudy, gdyż spotkanie z moim ojcem na pewno nie będzie dla ciebie przyjemnym doświadczeniem ze względu na miejsce, w które się udajemy, ale czuję potrzebę, aby cię ze sobą zabrać. Nie chcę zostawiać cię z Matve, Nathanielem ani Zavierem. Twoje miejsce jest przy mnie.

Bałam się tego spotkania. Nie zdążyłam nawet przyzwyczaić się do tego miejsca, a już miałam zostać zabrane w kolejne. W dodatku miałam poznać ojca Aleksieia, co było dla mnie przerażającą wizją, ale byłam w stanie zrobić wszystko, aby tylko nie zostać w tym miejscu z Matve i pozostałą dwójką. Miałam do nich żal, bo choć wykonywali rozkazy swojego pana, nie musieli poniżać mnie aż tak. 

- Oczywiście, panie. Pojadę tam z tobą.

Przygotowania do wyjazdu nie trwały długo, ale nie oznaczało to, że nie były emocjonujące. 

Aleksiei pozwolił mi zostać w ubraniu, które miałam na sobie. Chciałam go zapytać, czy na czas spotkania z jego ojcem będę mogła zdjąć obrożę, ale ugryzłam się w język. Byłam bowiem pewna, że taka opcja nie wchodziła w rachubę.

Mój pan tymczasem zmienił bokserki na świeże. Przy mnie ubrał wąskie czarne spodnie podkreślające mięśnie jego nóg i założył czarną koszulę. Kiedy podwinął rękawy do łokci, zacisnęłam nogi. Był boleśnie piękny. Tak piękny, jak to było możliwe.

Żyjąc w domu z ojcem i Alessio miałam tendencję do wyobrażania sobie w głowie niestworzonych scenariuszy. W moich miłosnych historiach byłam księżniczką w opałach, którą ratował przystojny książę. Zwykle był nim Alessio, który całował mnie namiętnie i lizał moją cipkę, ale czasami wyobrażałam sobie mężczyznę o twarzy innej niż twarz Alessio.

Bałam się, że moje biedne serce szybko zakocha się w Aleksieiu. Nie chciałam na to pozwolić, ale z drugiej strony bardzo tego pragnęłam. Chciałam zostać jego ukochaną. Chciałam, aby Aleksiei mnie szanował. Chciałam doświadczyć z nim wspólnego życia, ale prawdopodobnie się zapędzałam. 

To, co zrobił Aleksiei po wyjściu z sypialni mnie zaskoczyło. Nie powinnam być tak zszokowana, gdyż wiedziałam już, że był egzekutorem, ale na widok broni, którą mój pan sprawdzał wraz z Matve byłam zaskoczona. 

Aleksiei uzbrajał się, jakby jechał na misję, a nie na spotkanie ze swoim ojcem. Bałam się, że nie wyjdziemy z tego żywi, ale Aleksiei był w tym świecie przecież od lat.  Musiałam mu ufać. 

Mój pan zaprowadził mnie do garażu, w którym stało pięć czarnych samochodów. Dzięki rozmowom z Alessio znałam się na markach, więc poznałam, że Aleksiei był posiadaczem Porsche, Lamborghini, Astona Martina, Ferrari i Toyoty. Ten ostatni wybór mnie zaskoczył, ale może potrzebował takiego mniej rzucającego się w oczy samochodu, aby móc działać pod przykrywką. 

- Wskakuj na przednie siedzenie, kotku.

- Naprawdę? Mogę?

- Chyba mi nie uciekniesz, prawda?

Aleksiei otworzył dla mnie drzwi Astona Martina. Pomógł mi wsiąść do środka, a gdy tam się znalazłam, zaczęłam rozglądać się wokół siebie jak mała dziewczynka. 

Wóz był piękny. Czarny błyszczący lakier wyglądał genialnie. Skórzane siedzenia w kolorze kremowym pięknie się prezentowały. Bogactwo czuć było nawet w powietrzu.

Kiedy mój pan wszedł do samochodu i zasiadł w siedzeniu kierowcy. Kiedy z kieszeni płaszcza wyjął skórzane rękawiczki i założył je na ręce, znów musiałam zacisnąć nogi.

- Masz jakiś fetysz, kociaku?

Uśmiechnęłam się zawstydzona, że przyłapał mnie na tym, że wpatrywałam się, jak zakłada skórzane rękawiczki. Dałabym wiele, aby dał mi klapsa, mając na sobie te cuda.

- Lubię męskie dłonie. W dodatku kiedy mężczyzna nosi skórzane rękawiczki, coś się ze mną dzieje. Kiedyś Alessio je nosił, ale...

Umilkłam. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej, gdyż temat Alessio mnie bolał. 

- Spójrz na mnie, niewolnico.

Odwróciłam wzrok w stronę Rosjanina. Aleksiei położył dłoń na moim ramieniu. Przesunął rękę na moją szyję, a potem na twarz. Pogładził palcem okrytym skórą moje usta, które posłusznie rozchyliłam, jakby czekając na więcej pieszczot.

- Nigdy więcej o nim nie myśl. Ten skurwiel dla ciebie nie istnieje. Nigdy więcej o nim nie mówmy, rozumiesz? Inaczej dam ci klapsa. Chyba, że to wcale nie byłaby dla ciebie kara, czyż nie, niewolnico?

- Tak, panie. Wracając więc do twoich rękawiczek, cholernie mi się podobają. 

Aleksiei zaśmiał się, kręcąc głową z politowaniem. 

- Powinienem ukarać cię za przeklinanie, ale jestem wobec ciebie zbyt miękki, moja piękna niewolnico. Jedźmy już. Mój ojciec nie jest cierpliwym człowiekiem. Powiedziałem mu, że przyjadę tam z tobą. Tata nie może się ciebie doczekać. Może cię przerazić na pierwszy rzut oka, ale pokocha cię. 

Nikt nigdy mnie nie pokocha. Nie byłam osobą, którą ktokolwiek mógł pokochać. 

Mój ojciec miał rację. Nie byłam warta miłości. Byłam dziwką. Stałam się niewolnicą człowieka, który miał interesy z moim ojcem. Byłam nikim. 

Aleksiei wyjechał ze swojej posesji. Wysoka brama otworzyła się przed nami. Byłam zaskoczona, że mój pan nie zakuł mnie w kajdanki i nie założył mi opaski na oczy. Aleksiei prawdopodobnie wiedział, że nie miałam po co uciekać, skoro nie miałam już nawet domu. Moja rodzina dłużej nie była moją rodziną, a jedynym ratunkiem stał się dla mnie człowiek, który był moim katem. 

- Rozchmurz się, kotku. Oprócz nieprzyjemności, które nas dzisiaj czekają, spotkają nas równie z przyjemności. 

Miałam nadzieję, że tak się stanie. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top