13
Aleksiei
- Możemy tutaj usiąść. Spodoba ci się widok.
Po wizycie u moich papug, z którymi Elodie zaprzyjaźniła się niemal momentalnie, zabrałem ją ponownie do ogrodu. Zaprowadziłem ją do ogrzewanej altanki, w której czasami organizowałem spotkania ze znajomymi. Starałem się nie określać żadnych ludzi jako przyjaciół, gdyż wolałem nie przywiązywać się do ludzi, którzy mogliby mnie skrzywdzić, dlatego preferowałem określenie znajomi.
Zasunąłem zamek płachty ogrodowej, która była szczelnie owinięta wokół altany tak, aby w czasie zimy nie uciekało z niej ciepło. W środku znajdowały się dwa grzejniki. Elodie niemal przykleiła się do jednego z nich. Usiadła na ławeczce wysadzanej mnóstwem poduszek i przytknęła ręce do grzejnika.
Zdjąłem tą cholerną czapkę, w której wyglądałem jak ostatni idiota. Zająłem miejsce obok mojej niewolnicy.
Czułem się przy niej dziwnie. Podobało mi się to, że przy Elodie byłem taki rozluźniony i czułem się swobodnie, ale nie mogłem pozwolić tej fali emocji się porwać. Elodie była przecież moją niewolnicą, a ja byłem jej panem. Dlatego mimo faktu, że miło spędzało mi się z nią czas, nie mogłem pozwolić, aby ta dziewczyna mnie omamiła.
Elodie miała przed sobą wiele ważnych zadań do wykonania. Już jutro miało czekać ją kolejne traumatyczne przeżycie, ale nie mogłem z niego zrezygnować.
Kiedy odwróciła się do mnie, zgromiła mnie spojrzeniem. Elodie spojrzała na czapkę, którą trzymałem w dłoniach i wzięła ją do swoich rąk. Założyła mi ją z powrotem na głowę. Tym razem nie przeprosiła za to, że ingerowała w życie swojego pana. Doceniałem to, że tak się o mnie martwiła i nie chciała, abym się przeziębił. Nie wiedziała jednak, że przez lata życia w Rosji zdążyłem przywyknąć do panujących tutaj warunków pogodowych. Chorowałem rzadko, a do szpitala trafiałem tylko wtedy, gdy ktoś próbował mnie zatruć lub czyjaś kula nie przeszła przez miejsce, w które celował napastnik.
Moja mała niewolnica powinna korzystać z każdej nadarzającej się okazji, aby spróbować się mnie pozbyć, ale zamiast życzyć mi śmierci, Elodie troszczyła się o mnie, jakbym był jej partnerem. Było to miłe i nieznane mi wcześniej uczucie.
Dotychczas jedyną kobietą, która się o mnie troszczyła, była moja matka. Byłem pewien, że gdy mama pozna Elodie, będzie nią zachwycona. Nie wiedziałem jeszcze, jak przedstawię mojej mamie Elodie jako moją niewolnicę, ale wierzyłem, że do tego czasu postaramy się ustalić spójną wersję. Nie chciałem, aby moja matka doznała szoku, widząc swojego ukochanego syna wprowadzającego do rodzinnego domu kobietę na smyczy, ale przecież ta kobieta znała mnie nie od dziś i zdawała sobie sprawę, jak karygodnych rzeczy się dopuszczałem.
- Nie możesz zachorować, panie. Pozwól mi przynajmniej o ciebie dbać. Może wtedy nie będę czuła się tak bezwartościowo.
Zmrużyłem oczy. Chwyciłem w dłoń twarz mojej niewolnicy.
- Bezwartościowo?
- Po prostu nigdy nie miałam okazji o nikogo dbać - wyznała, podczas gdy jej policzki urokliwie się rumieniły. - Ojciec nigdy nie pozwalał mi mieć zwierzęcia. Mogłam troszczyć się tylko o moje kwiaty. Nie myśl, proszę, że jestem za to niewdzięczna, ale odkąd pamiętam chciałam opiekować się człowiekiem. Wybacz mi, jeśli posuwam się za daleko.
- Ależ skąd. To bardzo miłe z twojej strony, choć myślę, że na to nie zasłużyłem.
Puściłem twarz dziewczyny. Uśmiechnąłem się do niej lekko i pogłaskałem ją po policzku.
- Jeśli chodzi o rozmowę z moim ojcem i Alessio...
- Nie musimy o tym rozmawiać - wyznałem, kładąc dłoń na udzie Elodie. Spięła się lekko, ale szybko się rozluźniła. - Było, minęło.
- Panie, ale ja chyba chcę o tym porozmawiać.
Nie spodziewałem się, że Elodie zechce poruszyć tak bolesny dla niej temat. Sam miałem ochotę wydłubać oczy Alberto Russo za to, jak potraktował swoją córkę. Wcale nie musiał nazywać jej dziwką ani szmatą. Elodie była przecież dziewicą, więc żaden z tych epitetów do niej nie pasował, ale rozumiałem socjotechnikę, jaką zastosował Russo. Chciał, aby jego córeczka poczuła się jak najgorszy śmieć stąpający po tym świecie. Jak odpadek, który nie miał nic do zaoferowania i nadawał się tylko do rozkładania nóg przed wpływowymi mężczyznami.
Gdyby nie interesy, które miałem do załatwienia w najbliższym czasie, uprowadziłbym Alberto Russo wraz z tym pieprzonym ochroniarzem o imieniu Alessio, który również ubliżył mojej niewolnicy. Znęcałbym się nad nimi długo i dotkliwie, a Elodie wszystkiemu mogłaby się przypatrywać. Niestety, interesy były dla mnie ważne i nie mogłem pozwolić, aby moje dobre imię zostało zbezczeszczone przez chęć zemsty na człowieku, którego na dobrą sprawę widziałem dwa razy w życiu.
- W porządku. Możemy o tym porozmawiać.
- Wiesz dlaczego tata traktuje mnie w ten sposób?
Zacisnąłem dłoń na udzie dziewczyny. Elodie spuściła wzrok na moją rękę. Nie zabrałem jej stamtąd. Elodie należała do mnie i im szybciej się tego nauczy, tym lepiej dla niej.
- Ojcowie czasami są brutalni.
- Czy twój tata też jest taki niedobry, panie?
Powinienem pocieszać Elodie, ale niestety nie mogłem kłamać.
- Nie, skarbie. Mój ojciec mnie bardzo kocha i okazuje mi to na każdym kroku. Kiedy byłem małym, nieposłusznym chłopcem, to czasami dawał mi klapsy, ale zasługiwałem na zdyscyplinowanie. Tata jest bossem mafii, dla której pracuję. Jestem egzekutorem.
- Czyli zabijasz, panie?
Za każdym razem, kiedy Elodie nazywała mnie panem, coś we mnie pękało. Podobało mi się to cholernie mocno, ale czułem, że byłem dla niej złym człowiekiem.
Rzadko czułem się w ten sposób. Praca dla mafii nie była dla mnie nigdy alternatywą. Musiałem dla niej pracować, gdyż ojciec był jej głową. Już od najmłodszych lat, gdy byłem małym chłopcem, zdawałem sobie sprawę, że będę walczył dla dobra mojej rodziny.
Jako dwunastolatek po raz pierwszy zabiłem. Moją pierwszą ofiarą był czterdziestoletni mężczyzna, który zabijał młode dziewczynki po tym, jak już dokonał na nich gwałtu.
Nie było tajemnicą, że ojciec był dla mnie ogromnym wsparciem podczas tej chwili. Nie naśmiewał się ze mnie, gdy pistolet drżał w moich dłoniach ani wtedy, gdy po moich policzkach spłynęły łzy. Mamy nie było tam obecnej, więc czułem ulgę, że najukochańsza kobieta mojego życia była daleko, gdy jej synek po raz pierwszy zabijał. Wolałem, aby mama nie patrzyła na ten okrutny moment, więc byłem wdzięczny ojcu, że tamtego dnia wysłał mamę do centrum handlowego, aby zrobiła zakupy ze swoimi przyjaciółkami z mafijnych rodzin.
Po tym, jak oddałem kulkę w łeb tamtego kryminalisty, tata przytulił mnie mocno. To tylko pokazało, jak bardzo mnie kochał. Nigdy bowiem nie widziałem ojca pracującego dla mafii, który okazałby jakiekolwiek ciepłe uczucia wobec swojego dziecka.
- Tak, kotku. Zabijam. To moja praca jako egzekutora.
- Kto jest twoim szefem, panie?
- Mój ojciec - wyznałem, uśmiechając się nieznacznie.
Elodie spojrzała na mnie dużymi oczami. Po chwili odwróciła ode mnie wzrok.
- Gniewasz się na mnie? Boisz się?
- Już sama nie wiem, co czuję, mój panie - wyszeptała łamiącym się głosem. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem bliżej do siebie. Potem wpadłem jednak na lepszy pomysł.
Chwyciwszy moją niewolnicę za biodra, przekręciłem ją i usadziłem sobie na udach tak, żeby Elodie siedziała na mnie okrakiem. Jej policzki zrobiły się czerwone, więc ściągnąłem jej czapkę i szalik, aby się nie przegrzała.
Żółta kurtka Elodie wyglądała na niej fenomenalnie. Jej ojciec był pieprzonym skurwielem, skoro nie pozwalał swojej córce chodzić w ubraniach takich, jakie jej się podobały. Zwykle nie byłem wielbicielem neonowych kolorów, gdyż teoretycznie przeczyły elegancji, ale dzięki tam wyrazistym ubraniom Elodie prezentowała się jak urocza młoda kobieta. Nie potrzebowała wysokich szpilek i krótkich sukienek, aby mogła wyglądać jak kobieta. Mnie podobała się taka, jaka była.
Chwyciłem ją za nadgarstki i zmusiłem, aby położyła dłonie na mojej piersi. Uśmiechnąłem się do niej z przymrużonymi oczami.
- Podobam ci się?
Elodie uniosła brwi. Zaczęła szybciej oddychać.
Zsunąłem jedną z jej dłoni na wypukłość w moich spodniach. Elodie ścisnęła mojego penisa bez mojego polecenia. Zaśmiałem się. Była taka cudowna.
- Czujesz, jaki jestem dla ciebie twardy?
- Masz kobietę, panie?
Zmarszczyłem brwi. Elodie powolutku i nieśmiało przesuwała ręką po moim fiucie. Wkrótce wsunęła niepewnie dłoń w moje bokserki. Objęłam palcami mojego kutasa i lekko ścisnęła. Domyślałem się, że gdyby nie trudna rozmowa z ojcem i ochroniarzem, Elodie nie posunęłaby się tak daleko. Potrzebowała jednak nie myśleć. Musiała czuć, dlatego dałem jej to, czego potrzebowała.
- Nie, dziecinko. Nie mam kobiety i dopóki mam ciebie, nie przewiduję żadnego związku.
- Dopóki? Czy to znaczy, że kiedyś mnie oddasz?
Zaśmiałem się, gdy Elodie rozpaczliwie zacisnęła palce na moim penisie.
- Nigdy cię nie oddam - warknąłem, chwytając zębami płatek jej ucha. Elodie zaczęła ciężko dyszeć, kiedy pieściłem językiem jej ucho. Dla wielu kobiet uszy były strefą erogenną. - Jesteś moja i żadna inna kobieta nigdy nie trafi do mojego życia. Mówiłem ci już o Seraphinie. Ta przeklęta kobieta zepsuła mi spojrzenie na miłość. Myślałem, że ją kochałem, podczas gdy w rzeczywistości byłem przeklęty. Seraphina rzuciła na mnie czar i mu się poddałem, ale wiesz co, Elodie?
Elodie. Znów nazwałem ją po imieniu.
Może był to błąd, który miał się później na mnie zemścić, jednak Elodie była istotą ludzką, a nie pieprzoną laleczką do seksu.
- Tak, panie?
Moja dziewczynka zaczęła ruszać swoją ręką na moim kutasie. Czułem, że dziś dojdę w spodnie. Mimo, że taka koncepcja była trochę zawstydzająca dla silnego i niezależnego mężczyzny jak ja, byłoby to miłe doświadczenie. Podobne do tego, kiedy dochodziłem w majtki jako czternastolatek, gdy dziwki mojego ojca mnie oblegały i dotykały czule swoimi wypielęgnowanymi dłońmi z pomalowanymi na czerwono paznokciami.
- To ciebie wkrótce będę pieprzyć, a nie Seraphinę ani inną dziwkę.
Wsunąłem dłonie pod koszulkę Elodie. Ścisnąłem jej piersi. Dziewczyna zaczęła rozpaczliwie ocierać się o mojego penisa, nie przestając pracować rękami nad moim orgazmem. Pieściła mnie mocno i brutalnie. Po jej policzkach płynęły łzy. Elodie rozpaczliwie potrzebowała dojść, ale wpierw orgazm miałem osiągnąć ja.
Zalałem materiał bokserek i rękę Elodie swoją spermą. Mój orgazm był krótki, ale intensywny. Po tym, jak doszedłem w majtki jak napalony nastolatek, kazałem Elodie wstać. Moja dziewczynka spojrzała na mnie pytająco. Obroża uśmiechała się do mnie spod jej szalika, który był w całkowitym nieładzie. W połączeniu z żółtą kurtką wyglądało to fenomenalnie.
- Zdejmij kurtkę i spodnie.
Elodie zaczęła rozbierać się jak szalona. Pragnienie osiągnięcia orgazmu było dla niej silniejsze niż cokolwiek innego. Zachowywała się jak nie ona, choć może to ta Elodie, którą poznałem na samym początku była fałszywym obrazem? Może słowa jej ojca i fakt, że skreślił swoją córkę sprawił, że dziewczyna w końcu pokazała prawdziwą siebie? Kobietę, która nigdy nie była dotykana, a która bardzo tego chciała, ale wstydziła się, że zostanie przeze mnie uznana za szmatę?
Gestem ręki kazałem jej rozebrać się do końca. Wkrótce miałem przed sobą nagą Elodie, mającą na szyi obrożę, której sama nie byłaby w stanie za nic ściągnąć.
- Usiądź okrakiem na moim udzie, niewolnico.
Elodie otworzyła szeroko oczy. Nagle jej pewność siebie wyparowała.
- Panie...
- O co chodzi? Dlaczego się wahasz?
- To upokarzające - wyznała łamliwym głosem. Była taka nieśmiała. Taka zawstydzona. Tak cholernie nie zasługiwała na to, aby tak się czuć. - Wiem, że jestem twoją niewolnicą i masz prawo robić ze mną, co chcesz, jednak proszę, nie rób mi tego. Nie pozwól, aby mój ojciec wygrał.
- O czym ty mówisz? Usiądź okrakiem na mojej nodze i dopiero potem odpowiedz. Jeśli tego nie zrobisz, skrzywdzę cię.
Elodie posłusznie wykonała mój rozkaz. Niepewnie zajęła miejsce na moim udzie. Widząc jej niepewność podsunąłem ją bliżej siebie tak, aby siedziała niemal na moim kutasie. Jej policzki uroczo się zaróżowiły. Gdy natomiast nacisnąłem na ramiona Elodie, a jej cipka rozpłaszczyła się na moim udzie, dziewczyna zachłysnęła się powietrzem. Uśmiechnąłem się zwycięsko, mając świadomość, że sprawiałem ogromną rozkosz jej łechtaczce.
- Martwię się, że to, co robię, uświadamia cię w tym, że widzisz we mnie szmatę, kurwę i dziwkę. Nie chcę taka być, panie. Chcę być kochana i szanowana. Potrzebuję poczuć, że jestem ważna. Wiem, że mój ojciec i Alessio mają mnie za prostytutkę, ale ja naprawdę pragnę tylko miłości, panie.
- Ujeżdżaj moje udo, niewolnico. Możesz położyć ręce na moich ramionach, ale nie waż się przerywać.
Elodie skinęła głową. Niepewnie zaczęła posuwać moją nogę. Był to brudny i zbereźny obraz, który jednak cholernie mnie podniecał mimo, że dopiero co doszedłem.
Jej usta lekko się rozchyliły. Dziewczyna spięła mięśnie kobiecości, kiedy poczuła falę podniecenia. Domyślałem się, że ten sposób masturbacji jej się spodoba. Dla mnie, jako dla jej pana, ten obrazek był cudowny i fascynujący, ale rozumiałem niepokój i obawy mojej zabaweczki. Elodie uważała się za dziwkę, gdyż takie bajeczki sprzedawał jej ojciec, ale wiedziałem, że zrobię wszystko, aby poczuła się pewnie w swoim ciele i nigdy nie spojrzała na swoje odbicie w lustrze z odrazą.
- Musisz dojść, kociaku. Chcę, żeby moje spodnie pokryte były twoją wilgocią. Pieprz moją nogę tak, jakbym to ja był twoim niewolnikiem służącym do zaspokajania twoich potrzeb.
Przyspieszyła. Jęknęła i wbiła mocniej palce w moje ramiona. Pieprzyła moją nogę jak profesjonalistka.
- Panie!
- Nazwij mnie moim imieniem.
Mój rozkaz był suchy. Czułem, że Elodie chciała go spełnić, ale się bała.
- Powiedz, jak mam na imię!
- Aleksiei! Boże, Aleksiei!
Tak. Kurwa, tak. Właśnie o to mi chodziło.
Elodie doszła mocno. Oparła czoło na moim ramieniu, gdy dochodziła, a jej ciało przechodziły cudowne fale spełnienia. Wyglądała bosko, ale zamiast patrzeć na jej twarz, chciałem po prostu czuć ją przy sobie. Dlatego objąłem ją i przytuliwszy do swojej piersi, odetchnąłem z ulgą.
Nasza chwila poorgazmowego spokoju nie trwała niestety długo. Po kilku minutach bowiem zauważyłem Nathaniela, który zbliżył się do nas, kompletnie nie zwracając uwagi na to, że Elodie siedziała okrakiem na moim udzie i była naga.
Nathaniel wszedł do altany. Elodie przycisnęła się do mnie mocniej, jakby skrępowana.
Mój służący podał mi telefon. Zmarszczyłem pytająco brwi.
- Panie, dzwoni twój ojciec. To bardzo pilne.
Dziękuję, tato. Ty zawsze wiesz, jaki jest najlepszy moment, żeby do mnie zadzwonić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top