7|7

Geno!

***

 Zaraz po obudzeniu chciałem wrócić do domu, by sprawdzić jak się ma szef, ale nie byłoby to fair w stosunku do Dream'a. Mógłby poczuć się zraniony, albo co gorsza wykorzystany. 

Dlatego właśnie w tym momencie dotrzymuję mu towarzystwa w kuchni.

~~ Podasz mi mąkę? ~~ uśmiechnął się uroczo, a ja wykonałem prośbę ~~ Dziękuje! ~~ i rzecz którą mu podałem wylądowała w masie na ciasto ~~ Wolisz truskawkowy, czy czekoladowy? ~~ spytał pokazując mi dwa smaki. 

─ Ym... ─ zawiesiłem się.

Zabiję cię jeśli nie wybierzesz czekolady! ─ lekko się uśmiechnąłem. 

─ Truskawkowy ─ Dream się uśmiechnął i zaczął coś tam robić, a ja spojrzałem na mojego zacnego "przyjaciela" ducha.

Jesteś martwy... ─ wysyczał, przez zaciśnięte zęby. 

Spojrzałem na zegar i omal na zawał nie padłem. 

─ Jest już trzynasta?! ─ tak miło mi się spędzało czas, że kompletnie zapomniałem pilnować zegarka! 

Dream spojrzał najpierw na zegar, a potem na mnie. 

~~ Mówiłem ci to kwadrans temu! ~~ zachichotał cicho ~~ Widać jak mnie słuchasz ~~ zdjął z siebie fartuszek i stanął naprzeciw mnie.

─ Przepraszam Dream ─ lubię spędzać z nim czas, ale są rzeczy ważniejsze. Jak na przykład moja praca. 

~~ Nie musisz przepraszać! ~~ mówiąc to przytulił mnie ~~ Każdy ma czasami ważne rzeczy na głowie... Rozumiem to ~~ odwzajemniłem uścisk ~~ Pracowanie dla mojego brata musi być straszne... Tym bardziej, że chodzi w tym o zabijanie... ~~ podniósł głowę, a jego wzrok spoczął na moim ~~ Wiesz Cross... Może dołączysz do mn- znaczy do Star Sans'es? ~~ nie mogę ukryć, zdziwiłem się i to mocno. 

─ Dream... Wybacz, ale to zły pomysł ─ odsunąłem go od siebie, przez co na jego twarzy powstał smutek. 

~~ Rozumiem, że masz pewne obawy, ale jestem pewny, że będziesz świetny jako dobra osoba! ~~ założyłem na głowę kaptur. 

─ Nie jestem dobrą osobą... ─ chciałem stworzyć portal, ale Dream powstrzymał mnie przytuleniem od tyłu. 

~~ Dasz radę się zmienić! Nie będziesz musiał zabijać! Nie będziesz widział Nightmare'a! Czy to nie będzie piękne?! ~~ nie wiem czemu... ale po wypowiedzeniu tych słów coś mnie zabolało. 

─ Posłuchaj Dream ─ obróciłem się w jego objęciach tak by móc spojrzeć mu w oczy ─ Powtórzę raz jeszcze. I niech ci się to utrwali w łbie ─ syknąłem i odepchnąłem tak, że upadł na podłogę ─ Nie. Jestem. Dobrą. Osobą ─ powiedziawszy to odwróciłem się i stworzyłem portal, przez który szybko przeszedłem. Teleportując się, przez ułamek sekundy słyszałem jego szloch...

***

Hej, hejo, heja!
Wiem, że ten rozdział jest krótszy od reszty,
ale za to zaraz będzie kolejny :D
Miłego dnia/nocy!

Ps. Co tam?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top