46|46

Cross

~~ Cross... Proszę obudź się... ~~ usłyszałem, jakby z daleka.

~~ Dream... Musisz iść do dziecka ~~ dziecka? Dream? 

~~ Nie mogę go znowu zostawić! ~~ teraz głosy są bardziej wyraźne...

~~ On musi odpoczywać, a dziecko musi mieć przy sobie matkę. Killer i Dust są na korytarzu, więc w razie czego cie powiadomią... ~~

~~ N-Niech wam będzie... ~~ po chwili usłyszałem zamykane drzwi. 

Otworzyłem oczy i delikatnie się podniosłem rozglądając się. To mi wygląda jak sala szpitalna. 

─ Chara..? ─ wyszeptałem pytanie, ale nie uzyskałem na nie odpowiedzi. Dopiero teraz mój wzrok spoczął na mojej ręce. Całej w gipsie. Racja... Zostałem trochę pokiereszowany...

Chciałem wstać, ale poczułem ból w klatce piersiowej. Zdrową dłonią podniosłem białą koszulkę i spojrzałem na moje żebra. Nie mogę się im zbyt dobrze przyjrzeć, ale stąd wyglądają bardzo nieciekawie... Opuściłem materiał bluzki i mimo bólu wstałem. Podpierając się łóżka podszedłem do okna i wyjrzałem za nie. 

─ Ani trochę nie kojarzę tego miejsca... Nadal jestem w Dreamtale? ─ spytałem samego siebie. 

Zaraz... Dopiero teraz sobie to uświadomiłem...

─ Nightmare! ─ do moich oczu naszły łzy. Wszystkie wczorajsze wspomnienia nagle we mnie uderzyły... Wszystkie moje rany powstały, przez Nightmare'a. Wszystkie moje kłamstwa wyszły na jaw... 

Cross?! ─ szybko się obróciłem, przez co przed moimi oczami obraz zaczął się ruszać. Jestem pewien, że gdyby nie czyiś refleks leżałbym na podłodze ─ Wszystko w porządku? ─

Jak się czujesz? ─ zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. 

─ Gdzie jest Nightmare..? ─ spytałem otwierając powieki i patrząc na moich towarzyszy. 

Killer i Dust spojrzeli na siebie, a następnie znów na mnie. 

Nightmare wrócił do bazy... ─

Wraz z Horror'em i Fell'em ─ odsunąłem się od nich i wstałem.

─ Muszę do niego iść... ─ wyszeptałem idąc w stronę drzwi. 

Nie możesz! ─ Dust pojawił się przede mną. 

Cross... Dust ma rację. Ty ledwo chodzisz... Poza tym urodziło ci się dziecko, o którym nic nam nie mówiłeś... ─ usiadłem na łóżku czując jak nogi mi drżą.

─ Nie chcę teraz o tym myśleć... Chce do Nightmare'a... Do mojego Night'a... ─ łzy znowu zaczęły spływać mi po policzkach.

Najpierw odpocznij ─ wytarłem łzy zdrową ręką.

─ Jak mam odpoczywać kiedy czuję ból dosłownie w każdej części mojego ciała? ─ spojrzałem w oczy Killer'owi.

Po prostu nie nadwyrężaj ręki i nogi. Ogólnie staraj się zbyt nie ruszać ledwo cie uratowali ─ spojrzałem na gips, który zawadzał mojej ręce. 

─ Postaram się... ─ chłopaki położyli mnie na łóżku i przykryli kołdrą. 

Tak poza tym wiesz, że masz córkę? ─ 

Dust! Ty debilu! ─ oberwał w głowę.

Ała! Za co to?! ─ 

Dream miał mu powiedzieć ty cymbale, że to córka! ─ 

─ Mam córkę..? ─ spojrzałem na ścianę. 

Myślałem, że będę odczuwać radość z takiej informacji. 

Uch... Tak... Dream czekał aż się obudzisz byś ją nazwał... Więc puki co ma ksywkę Fiolet ─

Jest taaaka urocza! ─ 

Dream mówił, że będzie trzeba stworzyć jej ciało, ale rozmawiał już z Science, więc nie powinno być problemów ─

─ Zaraz... Ciało? I jak to już rozmawiał? Ile ja spałem? ─ poczułem ból w klatce piersiowej, więc wziąłem kilka spokojnych oddechów.

Ejej. Spokojnie... ─ 

Fiolet jest takim uroczym płomyczkiem, więc nie posiada własnego ciała ─ spojrzałem na Dust'a ─ A spałeś dokładnie tydzień ─ moje oczy się rozszerzyły.

─ T-Tydzień..? ─ przez cały tydzień leżałem we śnie? ─ Muszę się spotkać z Nightmare'm! ─ chciałem wstać, ale Killer złapał mnie za dłoń i przyszpilił do łóżka.

Masz odpoczywać! ─

~~ Co tu się dzieje? ~~ wszyscy spojrzeliśmy w stronę drzwi, gdzie stali Ink i Dream...

***

Wyrobiłam się!
Ogólnie to mam dwie wersje
tego rozdziału XD
O 18:37 skończyłam pisać
rozdział 45, a potem zaczęłam
46.
Napisałam ponad 450 słów,
ale na końcu stwierdziłam,
że ten rozdział jest
napisany okropnie i zaczęłam
pisać nowy.
I ten wyszedł bardzo ładnie.
Tamten jest do tyłka podcierania.
Przepraszam, ale musiałam to
napisać.
Dobranoc wam!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top