Rozdział 92
-C-c-co?-wydukałam. Ja kiedyś powiedziałam dokładnie tak samo...
-Och, moja mała, naiwna Ashley. Myślisz, że wszystkie decyzje podjęłaś ty sama? Nawet kiedy nie miałam całkowitej kontroli nad tobą, moja wola i tak przeważała nad twoją. Inaczej nigdy byś się nie załamała. Inaczej nie dopuściłabyś do własnej próby zniszczenia bariery. A to była najistotniejsza część planu mojego powrotu.
Milczałam, bo tylko na tyle było mnie stać w obecnej sytuacji.
-Nic nie powiesz? Nah, widać, że jesteś zaskoczona. Ale nie martw się. Kiedy tylo wchłonę całą twoją moc i stanę się najpotężniejszą istotą we wszystkich wymiarach, od razu zniszczę ten. Nie będzie więcej błędów ani wchodzenia w drogę. Nikt mi już nie przeszkodzi!
-Ja ci przeszkodzę- wychrypiałam.
-Ty? Ty nawet nie potrafisz zapanować nad własną mocą, a co dopiero nad czyjąś! Jesteś nikim dla tego świata, Ashley. Kolejna ofiara swoich własnych decyzji. Ale nie martw się na zapas. Kiedy z tobą skończę, nikt nie będzie nawet o tym wiedział!
-ZAMKNIJ SIĘ!!!- ryknęłam na całe gardło. Ta jej gadka doprowadziła mnie do łez, ponieważ ona miała rację. Jestem ofiarą swoich własnych wyborów. Zawsze chciała jak najlepiej dla wszystkich, a tylko pogarszałam sytuację. Czułam, jak słone kropelki spływają mi po policzkach i spadają na ziemię. Kate pochwyciła jedną na palec i pokazała mi ją. To nie była zwykła łza. Wyglądała jak mała galaktyka, była wręcz urzekająco piękna.
- I o tym właśnie mówię. Co dał ci te świat, oprócz bólu i łez? No, powiedz mi, co on dał ci, że tak starasz się go chronić?
Spojrzałam na nią. Wyglądała na ciekawą mojej odpowiedzi. Faktycznie, świat zawsze sprzedawał mi cios w twarz na pobudkę. Zawsze się gdzieś potknęłam, zawsze coś stłukłam. Zawsze coś psułam. Więc dlaczego tak bronię tego świata?
Przypomniały mi się wakacje. Jeszcze trwają co prawda, ale wiecie. Cały czas, który tutaj spędziłam...
-Coś, czego ty nigdy nie będziez mieć, Kate. Miłość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top