Rozdział 83
Bąbel, w którym się znajdowałam pękł i wyrzucił mnie, Dippera i Mabel ze środka.
Przywitałam się twarzą w twarz z ziemią. Dosłownie. Z cichym stęknięciem podniosłam się z podłoża. Byłam w wielkiej, ciemnej sali. Panowała tu niezbyt miła atmosfera i szczerze przydałobysię przemalować to pomieszczenie. Odrobina granatu by nie zaszkodziła...
O czym ja myślę?
Może o kebabie?- zaczął mózg.
Spadaj- syknęłam do niego. Nie miałam sił nawet na kłótnię z własnym mózgiem.
Byłam słaba i zmęczona. Nie miałam już siły na nic. Dipper podszedł do mnie i zawiesił mi mój trójkątny medalion. Podziękowałam mu bezgłośnie. Zarumienił się. Był przy tym taki słodki... Nie pozwolę go skrzywdzić. Jest mój.
Podniosłam wzrok. Kate patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Ja sama w siebie nie wierzyłam, ale cóż...jednak scena która rozgrywała się za nią, spowodowała, że prawie wybychnęłam płaczem ze wzruszenia. Na serio.
Mój brat i inne demony walczyły ramię w ramię z ludźmi.
Coś się we mnie wezbrało. Nie mogłam pozwolić Kate, na zniszczenie tego wszystkiego. Nie teraz. Nie tutaj. Nigdy.
Zdeterminowana, twardo spojrzałam Kate w oczy.
-Jak ty...?
-Nijak. Nie powinno cię to obchodzić.
-No cóż...w takim razie... PO PROSTU ICH ZABIJĘ!- ryknęła i wystrzeliła ciemnym promieniem prosto w walczących. Nie trafiła jednak. Zielona tarcza osłoniła ludzi i demony. Kate próbowała jeszcze raz i jeszcze raz. Nke dawała za wygraną, tylko jeszcze bardziej nasiliła ataki.
Bariera wytrzymała kolejne i kolejne uderzenia. Rozzłościło ją to jeszcze bardziej.
Wstrzymała się i głośno odetchnęła. Zwróciła się twarzą do mnie.
-Może być znowu jak kiedyś, Ashley. Możemy znowu być przyjaciółkami. Wystarczy, że ten jeden raz mi pomożesz...
-Co masz na myśli?- spytałam podejrzliwie.
-Daj mi swoją moc. Obiecuję, że zostawię ich przy życiu, ba, nawet krzywdy im nie zrobię. To jak, deal?
Wyciągnęła dłoń w moim kierunku. Miała ją otoczoną fioletowo czarnymi płomieniami. A ja wybrałam.
Następny rozdział jutro. Ja też was kocham XDDD.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top