Rozdział 66

Gdy tylko Dipper wszedł do kuchni, medalion zaczął świecić i podrygiwać.
-Co jest?- zaniepokoił się.
Wisiorek uniósł się. Zalśnił i nagle, tuż przrd nosem Dippera pojawiła się Ashley.
-Ty żyjesz!- wykrzyknął i próbował ją uścisnąć, ale... Przeniknął przez nią.
-Co jest...?
-Dip, posłuchaj. Mam naprawdę mało czasu...
-Hę? Ale o co...
-To skomplikowane... Jestem wspomnieniem, uaktywnionym przez drobną iskierkę mocy prawdziwej mnie, rozumiesz?
-Nie.
-Trudno. W każdym razie... Medalion jest kluczem, sztylet jest w salonie, a imiona na ścianie tajemnego przejścia.
-Co?
-O nie. Nienienie!- krzyknęła blondynka i rozpadła się na kawałeczki. Usłyszał jeszcze jej szept.
-Spytaj Forda i Stana.
Medalion upadł na podłogę i już nie świecił. A Dipper już całkiem nie wiedział, co ma z tym zrobić.

***Zamek Ciemności***
Kate nareszcie czuła się spełniona. Udało jej się podbić ten marny kawałek świata. Potem przyjdzie pora na resztę. Lecz teraz podziwiała miasto pogrążone w chaosie. Tak, to był wielce owocny dzień.
Spojrzała w stronę bąbla, w którym była uwięziona jej przyjaciółka. Tym razem, nie zostawi jej samej. Tym razem, będzie inaczej. Jak dawniej.
Ścisnęła mały naszyjnik w kształcie spadającej gwiazdy, który zawsze miała na szyi. To był prezent. Właśnie od Ash. Ona dała jej przyjaźń.
-Dość. Nie mam uczuć. Jestem mocą. Jestem potęgą. I nie mam przyjaciół. Mam moc. Nikt mi się nie postawi. Moim przeznaczeniem jest pić krew mych wrogów i pożerać ich dusze. Jestem największym koszmarem ludzkości i tak ma pozostać. Nie obchodzi mnie jakaś przyjaźń. Więzy to słabość. Samotność i wiedza są siłą. I tak ma być.- powiedziała sama do siebie. Jednak nie wyrzuciła medalionu. Jej dawna, dziecięca, LUDZKA część nie chciała na to pozwolić.
Dopóki nie zabierze całej mocy z tych demonów, doputy będzie musiała tutaj zostać. Innej opcji nie ma. Problemem jest natomiast- ile to będzie trwać. Najmłodszy demon miał najwięcej mocy i to ją trochę niepokoiło.
Skąd ona tyle jej ma?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top