Rozdział 64

Dziewczynka cofnęła się ze strachem w oczach.
-No co, zdziwiona jesteś? Nie wiesz, że symbole przechodzą na następne osoby poprzez rodzinę? A po co ja ci to mówię. I tak twój mały móżdżek tego nie ogarnie. Powiem wam tyle- wynoście się, póki możecie. Innym razem nie będę taka litościwa. - strzeliła palcami. Ciemne macki złapały Tajemniczą Chatę i rozdarły ją na strzępy. - A teraz...- Kate obróciła się. Klasnęła w dłonie. Nagle ziemia zatrzęsła się. Trzask przeciął powietrze. Z podłorza wyrósł potężny, ponury zamek. Miał wiele wież, ostro zakończonych, wyglądających niczym włócznie. Cienista postać, wraz z kulami i nowymi sługusami ruszyła w jego stronę. Po chwili zniknęła w ciemnościach wrót, które zatrzasnęły się z głośnym hukiem.
Z najwyższej iglicy wystrzelił czarny promień. Trafił w barierę i rozszedł się po jej powierzchni, pogrążając miasto w ciemności.
-To co teraz?- spytała Mabel z łzami w oczach. Dipper zapalił latarkę i smutno spojrzał na siostrę.
-Nie wiem, sis.
Ich użalanie przerwał skorowyt jakichś stworzeń. Jedno z nich wpadło w snop światła. Było czymś w rodzaju wilka, tyle, że wilk ten znajdował się w stanie zaawansowanego rozkładu. Jedyne, co było nienaruszone, to świdrujące, świecące czerwienią oczy stworzenia. Dało się czuć odór bijący od jego ciała.
-Uciekamy!
Dipper chwycił medalion Ashley w dłoń i zaczął biec w nieznanym mu kierunku. Reszta pobiegła za nim.
Pojawiało się coraz więcej fosforyzujących oczu w ciemnościach. Stworzenia były coraz bliżej. Nagle ujrzeli jakieś światło w oddali. Nie wiele myśląc, popędzili w tamtą stronę.
Jedna z bestii skoczyła na Pacyfikę. Ta tylko wrzasnęła, przerażona zaistniałą sytuacją. Soos i Wendy rzucili się jej na pomoc, narażając się na zgubne działanie czarów Kate. Udało im się odepchnąć dziwne stworzenie i wrócić pod ochronną bańkę. Wendy musiała nieść blondynkę, ponieważ ta została pogryziona i nie miała siły iść.
Dobiegli do źródła światła. Była to lampka na werandzie domu Ashley. Wpadli na posesję. Wilki próbowały zrobić to samo, ale zostały gwałtownie odepchnięte w tył.
-Co tu się dzieje...- szepnął Dipper.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top