Rozdział 46

Siódmy rozdział dzisiaj. Uff, niezły wycisk mi dajecie xD

Byłam już w domu, a ja dalej nie byłam w stanie sobie wyjaśnić, co w zasadzie się stało. Kiedy Dipper mnie pocałował, zaraz spalił buraka i uciekł do domu. Nic mi nie powiedział. A ja czułam się ja najszczęśliwsza istota w tym wymiarze. A może nawet we wszystkich... Nie wiem. Resztę dnia nic nie robiłam. I tak nie było takiej potrzeby. Siedziałam przed telewizorem i oglądałam jakiś głupi program. Czego to ludzie nie wymyślą. Obżerałam się popcornem i komentowałam na głos twór, który autorzy dumnie nazywali " serialem paradokumentalnym. Nie wiem, jaki geniusz wpadł na taką nazwę, ale za to powinien siedzieć w pudle do końca życia. Bez żelków i czekolady. Tak, to byłaby odpowiednia kara.
Nawet nie zauważyłam, kiedy oczy mi się zamknęły. Zasnęłam.
Obudziłam się twarzą w misce z popcornem. Dosłownie. Wstałam, przeciągając się. Nic nie zapowiadało, że dzisiaj stanie się coś ciekawego. A będzie się działo...

Przemyłam sobie twarz w łazience. Popcorn miałam nawet we włosach. Musiałam wyciągać go delikatnie, bo miałam na głowie niezłe gniazdo. Rozczesałam włosy i przemyłam facjatę. I... nie wiedziałam, co robić. Postanowiłam sprzątnąć mój syf w salonie. Dobry plan!
Zauważyłam, że jedno zdjęcie spadło ze ściany. Podniosłam je. Tak naprawdę nie było to zdjęcie, acz chwila. Star takie robił. Coś jak ruchome zdjęcie, tyle, że można było poczuć zapach i tak dalej. Przedstawiało ono mnie i Kate. To były moje czterysetne urodziny. Dostałam wtedy od niej mój dziennik. Mam go do dzisiaj. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Piknik. Zwykły, rodzinny piknik. Zaprosiłam wtedy Kate. Przyszła ubrana w swoją zieloną sukienkę. Pamiętam jej uśmiechniętą twarz, jej brązowe oczy. Tęskniłam za nią. Była moją najlepszą przyjaciółką. Była dla mnie jak siostra. Zawsze chętna do pomocy. Wiedziałam, że zazdrości mi moich mocy, ale wmawiałam jej i sobie, że bycie człowiekiem jest lepsze niż żywot demona. Ale ona nie słuchała.
Z moich rozmyślań wytrącił mnie dzwonek telefonu. Odebrałam połączenie.
-Z tej strony Ashley Cipher, kto dzwoni?
-To ja, Mebel! Przyjdź szybko do chaty, okej?
-Czemu nie?
-No to narka!
No, nareszcie koniec nudy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top