Rozdział 29

Obudziłam się. Leżałam na czymś miękkim. Otworzyłam oczy. Głowa wciąż mnie bolała, ale nie tak bardzo jak wcześniej. Przypominałam sobie wszystko, co się wydarzyło. No tak. Dowiedzieli się.
Rozejrzałam się. Byłam na kanapie, przykryta jakimś kocem, w salonie Pinesów. Zaraz, wróć, co?! Zeskozyłam z mojego prowizorycznego miejsca spoczynku. Zauwarzyłam, że głowę i lewą rękę mam owiniętą bandażem. Intrygujące. Zamierzałam wyjść z tego pomieszczenia, ale na dobry dzionek zderzyłam się z niewidzialną ścianą. No pięknie. Dotknęłam tej przeszkody. Okazało się, że ludzie nie są aż tak głupi. Rozstawili barierę. Rozwarzne posunięcie, ale niedopracowane. Bariera była słaba i krucha. Z łatwością ją zniszczę. Muszę tylko znaleść najsłabsze miejsce.
Zaczęłam przesuwać palcami po powierzchni niewidzialnej ściany. Bariera była pełna błędów, ale żeby mieć pewność, że ją zniszczę, muszę uderzyć w najsłabszy punkt. W końcu znalazłam. Moja ręka zapłonęła zielonym ogniem. Zamachnęłam się i z całej dostępnej mi siły udrzyłam w błąd. Bariera roztrzaskała się na drobne kawałeczki, robiąc przy tym niezły raban. Jakby ktoś wrzucił granat odłamkowy do hurtowni szkła. Coś, a raczej ktoś wpadł do pomieszczenia. Był to Stanford Pines. Gapił siy zaskoczony to na mnie, to na pozostałości z bariery.
-Cześć- powiedziałam cicho. W umyśle wykonałam facepalma nad swoją głupotą. "Słuchaj, rozwaliłam ci dom i prawie zabiłam, a teraz mówię cześć, bo tak!". Nie ma to jak dyplomatyka poziom hard. Nagle do pomieszczenia wpadła Mabel i od razu podbiegła do mnie.
-Mabel, nie!- kszyknął Sixter. Shooting Star zignorowała go i przytuliła mnie.
-Już się obudziłaś! Strasznie się niepokoiłam, no wiesz, ty jesteś moją przyjaciółką, a oni chcieli zamknąć cię w piwnicy, och jak się cieszę, tak się martwiłam- trajkotała jak najęta, jednocześnie dusząc mnie na śmierć. Może ten pomysł z nagrobkiem wcale nie był taki zły...
Stanford gwałtownie przerwał powitanie, odciągając brunetkę ode mnie. Ta popatrzyła na niego z wyrzutem.
-Wujku, puść mnie!
-Ona jest niebezpieczna!
-Po pierwsze " ona" stoi tuż obok i nie życzy zwracania się do niej jak do przedmiotu. Po drugie wcale nie jestem niebezpieczna. Gdybym taka była, już dawno zrobiłabym coś złego. Po trzecie i najważniejsze: jestem w stanie wszystko wytłumaczyć, jak się tu znalazłam, skąd wiedziałam o portalu i kim jestem. Jeszcze jakieś pytania?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top