Rozdział 22

Wróciłam. Gravity Falls nie zmieniło się tak bardzo. Po przyjeździe od razu pobiegłam w stronę Chaty Tajemnic. Musiałam dać jakąś oznakę życia po tak długiej nieobecności. Zbliżał się wieczór. Wątłe promienie słońca ledwo przebijały się przez chmury. Stanęłam przed drzwiami. Odetchnęłam i zapukałam. Otworzyła mi Mabel.
-Nareszcie jesteś! Gdzieś ty się podziewała, co? Tak za tobą tęskniłam!-powiedziała, jednocześnie mnie dusząc.
-Uh... Mabel, spokojnie. Miałam sprawy rodzinne. Wyskoczyło to tak nagle, że nie miałam czasu nikomu o tym powiedzieć.
- Chodź do środka, jest u mnie Candy i Grenda.
-No spoko.-stęknęłam. Mabel chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w głąb domu. Zaprowadziła moją ciut zdezorientowaną osobę do kuchni. Przywitałam się z dziewczynami.
-I jak, poznałaś kogoś ciekawego?
-Nieee... To był wyjazd do rodziny, a nie tour de randka.
-Oj tam. A wiesz, dzisiaj jest bal u Północnych...
-Bal...?
-Jejcia, ty nic nie wiesz? Trzeba cię doedukować, i to natychmiast!
-Mabel, już leci!
Mabel pociągnęła mnie za rękę, tak że balam się, czy wyrwie mi ją ze stawu. W telewizji leciał jakiś spot o tej imprezie. Wyglądała na dość... Snobistyczną. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Dipper poszedł otworzyć. W drzwiach stała Pacyfika.
-Jesteś okropna-powiedział chłopak i zatrzasnął jej drzwi przed nosem. Oburzona Mabel odciągnęła go na bok i coś wyszeptała. Chyba się kłócili, ale brunet ustąpił. Zgodził się jej pomóc, ale pod warunkiem, że da mu cztery bilety na tą imprezę, którą organizuje jej rodzina. Zgodziła się niechętnie.
-Idziemy na imprezę!- zazęła piszczeć starza bliźniaczka.
-Dobra, tylko ja idę do domu się przebrać, co?
-Tak tylko przyjdź potem!- krzyknęły dziewczyny. Szybko stamtąd wybiegłam. Był tylko jeden problem. Nie miałam żadnych odpowiednich ciuchów. Wpadłam niczym huragan do domu. Galopem dopadłam do szafy i gorączkowo wyrzucałam jej zawartość szukając czegoś odpowiedniego. Do okoju wszedł Will.
-Cześć, co tu robisz?- spytałam nie odrywając się od zaczętej czynności.
-Przyszedłem. A ty co, gorączkę masz?
-Nje, tylko idę na bal u Północnych i nie mam się w co ubrać.
Zaśmiał się w odpowiedzi.
-To dobrze, że mnie spotkałaś!
-Hmm...?
-Mam dla ciebie prezent.- mówiąc to wyciągnął zza pleców średnich rozmiarów paczkę. Rozerwałam papier i pisnęłam z zachwytu.
-Dzięki, dzięki, dzięki! Ratujesz mi życie!
W paczce była złota sukienka w pomarańczowe i błękitne trójkąty, żółte baleriny z motywem błękitnych płomieni, złote kolczyki przypominające mój naszyjnik, kryształowa spinka i klamra do włosów. Błyskawicznie się w to ubrałam. Wyglądałam powalająco.
-Idź na tą imprezę, Ash. Baw się dobrze!-powiedział i zniknął w niebieskiej mgiełce. A ja pobiegłam w stronę drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top