Rozdział 21

Wpadłam na Willa
-Hola, hola, to ty Ash?
-A co, kosmita? Tak to ja.-mruknęłam cicho. Popatrzył na mnie z ukosa.
-A ty co, nie w sosie?
-Tak... Gdzie jest Bill?
-Kazał mi po ciebie przyjść. Czeka w swoim gabinecie. Chociaż ja nadal uważam, że bardziej pasuje określenie syf.- mówiąc to, chwycił mnie za rękę.
-Swoją drogą, gdzieś ty się tyle podziewał, co braciszku?
-Ehh.... To nie jest temat na krótką rozmowę. Wiesz, mam teraz sporo pracy.
Parsknęłam śmiechem.
-Ty i praca? Uważaj, bo zaraz si uwierzę.
-Wiem, ciężko sobie wyobrazić. Widzisz, pomagam Starowi. No wiesz, takie różne pierdułki w wymiarze dwudziestym. To jakaś umowa, tu inny deal... Wiesz o co chodzi.
-Cieszę się, że choć na chwilę mnie odwiedziłeś. Długo nie dawałeś znaku życia.
-Wiem, wiem.
-A tak w zasadzie... To ile czasu minęło, wymiarze w którym ostatnio byłam?
-Hmm...-zastanowił się- jakieś... Trzy, może cztery tygodnie?
-Co?!- krzyknęłam. Aż tyle czasu ślęczałam tutaj?! Pewnie nawet o mnie zapomnieli. Dobra, Ash, nie panikuj, bo jeszcze coś wysadzisz... Muszę jak najszybciej tam wrócić. Uporządkowałam w moim pustym łbie, listę rzeczy do zrobienia. Punkt pierwszy: pogadać z Billem i dowiedzieć się prawdy. Punkt drugi: wrócić na Ziemię. Punkt trzeci: wymyślić jakieś wiarygodne kłamstewko o mojej długiej nieobecności. Punkt czwarty: przekazać to wiarygodnie bliźniakom. Punkt piąty: odnowić przyjaźń. Punkt szósty: nie przejmować się ani Kate, ani przemianą i żyć jak normalny dzieciak przez całe wakacje. Proste. Tylko szkoda, że nie do końca. Dotarliśmy pod drzwi gabinetu Billa. Zapukałam cicho. Usłyszałam stłumione "proszę". Will uśmiechnął się do mnie zachęcająco. Otworzyłam te DRZWI i wmaszerowałam do środka. Gabinet był ładnie urządzony. Średniej wielkości pomieszczenie sprawiało wrażenie przytulnego. Po mojej ptawej stał kominek, z lewej bogato zdobiona komoda zawalona jakimiś papierami, tuż obok biblioteczka z motywami złotych trójkątów (tak, Bill ma na ich punkcie obsesję). Przede mną zaś stało masywne, dębowe biurko. Bill siedział na fotelu, tym razem w swojej nachosowej postaci. A za nim, na ścianie wisiał obraz przedstawiający mnie, Willa, Billa i Stara. Mój niebieski brat przeczochrał mi włosy i wyszedł z pomieszczenia, starannie zamykając DRZWI za sobą.
-A więc chcesz poznać prawdę sis? Siadaj- wyczarował czerwony fotel. Posłusznie usiadłam. Spojrzał na mnie smutno.
-Rozsiądź się wygodnie, bo trochę to będzie trwało. A zaczęło się zaraz po twoim wygnaniu...

Hoi! Wiem, trochę polsat, ale wy znacie tą historię. Nie zmieniam jej (no może ciut), tylko dodaję motywy Nachosa. Z okazji dochodzenia do 500 wyświetleń, postanowiłam się was zapytać, czy chcielibyście bym zrobiła małe Q&A do mnie i postaci? Piszcie w kom!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top