Rozdział 21

Dlaczego zanurzyłam nóż w swojej krwi? Ponieważ mój organizm pochłania magię tego świata, czyż nie? Więc dostanie ostrzem chcącym wypruć z ciebie całą magię w ryj, będzie TROCHĘ bolesne.
Chwyciłam mój nóż do walki. Zanurzyłam go w mojej krwi i rzuciłam się na trójkąta.
Cięłam go w... Rękę? Nie wiem co on tam ma. W każdym razie, kończyna odpadła. Wiedziałam, że zaraz będzie z powrotem, ale osłabiłam go. I tyle na razie wystarczy. Kolejny skok, kolejne cięcie. Każdy mój ruch był wypełniony niczym nie zmąconą złością. Ten debil nie potrafił nawet mnie trafić. Już po chwili zrobił się czerwony. Nie dziwię mu się. Ale nie teraz czas na empatię. Czas na wpierdol.
Cios za ciosem, ruch za ruchem, cięcie za cięciem, z każdą chwilą słabł coraz bardziej. Ja z resztą też. No okej, jestem wytrzymała, ale mam swoje granice. Stałam się nie uważna i dorito mnie dosięgnęło. Zachaczył szponem o mój brzuch. Poczułam ciepłą posokę na skórze, ale bólu nie. Interesujące.
No ale kurwa nie. Ból przyszedł. Dpóźnił się, ale przyszedł. Wmówiłam sobie: to tylko draśnięcie, to tylko draśnięcie. Miałam już wiele ran i uznałam, że wytrzymam. Muszę. Żaden trzyboczny obiekt nie będzie mnie ranił. Słowo honoru.
Z jeszcze większą zaciętością zaatakowałam. Cios, unik, pchnięcie, skok, unik. Bill się chyba coraz bardziej wkurzał i chybiał. Raz nawet walnął nie w tą stronę. Chociaż dla mnie i tak był idiotą. Panował przezież nad materią. Nie mógł mnie po prostu przenieść przed siebie? Ale chuj tam z logiką. Na cholerę ona komu. W końcu jesteśmy amebami, prawda? Nje? No to do teraz jestem. Tak. Ja. Amebą. Logika.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top