Rozdział 17
Czas na mały maraton! Piszcie, ile chcecie rozdziałów. Postaram się spełnić oczekiwania moich czytelników.
EmiLaa2001
-----Dipper-----
Wylądowaliśmy w pałacu Billa. Sister cały czas się cieszyła. Ja niekoniecznie. Przeniosłem wzrok przed siebie. To, co tam zobaczyłem, było straszne.
Wielki tron, zbudowany ze skamieniałych mieszkańców Gravity Falls.
Wzdrygnąłem się. Z bliska wyglądał jeszcze gorzej, niż w telewizji. To był straszny widok.
Ciekawi mnie, gdzie podziała się Chloe. Nie widziałem jej od początku apokalipsy i szczerze miałem cykora. Ale ona pewnie się schowała. Wiedziała co się święci. Zazdrościłem jej trochę wiedzy o naszym świecie. Miałem jej za złe, że nie powiedziała nam o tym wszystkim, ale no cóż. To by pewnie namieszało jeszcze bardziej. Mabel, za pomocą kotwiczki wspięła się na piedestał tronu.
-Znalazłam wujka! Jest złoty, ale nie w tym pozytywnym znaczeniu!
-To bierz go i zabieramy się stąd!- krzyknął wujek Stanek.
-No tak, ale jak go odmienimy?
-Ja wiem!- usłyszałem znajomy głos. To był Gideon. Tańczył w jakiejś klatce. Powiedział jak zniszczyć tron i uwolnić ludzi. Zrobiliśmy, to co powiedział. Już po chwili wujek Ford znów ożył. Spytaliśmy go jak pokonać Billa. Ten wziął do ręki jakiś sprej i zaczął coś malować na podłodze. Myślałem, że mu odbiło, ale potem wyszło, że to krąg, który pokona to wstrętne dorito. Stanąłem na swoim symbolu i podałen ręce osobom obok mnie. Krąg był prawie kompletny. Brakowało jeszcze wujka Stanka. Nagle coś przeleciało obok mojej głowy, prawie mnie przy tym trafiając. To był nóż.
-Że co?
Wszyscy spojrzeli w stronę z której nadleciał śmiercionośny pocisk. Zobaczyłem kogoś, kogo spodziewałem się najmniej.
-Witajcie, rodzinko- mruknął przybysz. Była to Chloe. Twarz miała przysłoniętą włosami. Chwila moment. Jaka "rodzinko"?!?!
-Że co?!
-Widzę, że on jeszcze wam nie powiedział- powiedziała z jakby smutkiem w głosie- Wiesz... Jesteśmy kuzynami, ogólnie rzecz biorąc.
-Co?!- krzyknąłem. A jednocześnie ze mną Mabel i wujek Stan.
-Ale...ale jak to...?
-Srak. Normalnie. Szóstak nie mówi wam wszystkiego.
Spojrzeliśmy na wujka Forda. Nic nie powiedział.
-Wujku, o co jej chodzi?-spytałem.
-Zrozumiecie później. A teraz się zabawimy. Wiecie co? Zwykłe zakończenie mnie znudziło. Pora stworzyć własne.
Podeszła bliżej i odgarnęła ruchem głowy włosy z twarzy. Kiedy zobazyłem, co się pod nimi kryje, ledwo powstrzymałem się od krzyku.
Chloe nie miała oczu. Były tam czarne dziury, z których wyciekała czarna, gęsta ciecz.
-Czas rozpocząć, co miało nadejść- zaśmiała się złośliwie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top