$Threat$

3/5

Na Taehyunga kolanach siedzi malec, gdy Jungkook siedzi naprzeciw dwójki. Czuje się lżej, gdy młodszy zna już prawdę. Jednak w tym wszystkim najmniej spodziewał się tego, że agent zechce wychować dziecko, które mimo wszystko jest dzieckiem Bumgyo. Dla Taehyunga stara się przełknąć ten fakt i usunąć z myśli własne osądy. — Widzę, że naprawdę polubiłeś tego malca — uśmiecha się, widząc, z jakim uczuciem agent podchodzi do dziecka, które przy nim jest naprawdę spokojne.

— Kocham dzieci, więc szybko się przywiązuje. Teraz kiedy wiem, że ten malec z nami zostanie, tym bardziej chcę, żeby się przywiązał — tłumaczy, a obserwująca ich opiekunka na te słowa nie jest w stanie ukryć uśmiechu.

— Mały już was akceptuje. Na pewno państwo będzie dobrymi rodzicami — mówi Josefina.

— Mimo wszystko twoja pomoc będzie bezcenna — mówi kryminalista, a kobieta przytakuje w zrozumieniu głową.

Taehyung z trudem żegna się z dzieckiem, by wraz z Jungkookiem opuścić dom. Ruszają drogą do posiadłości, gdzie młodszy wzdycha głęboko. — Właściwie, to gdzie będziemy go wychowywać? Nie może przecież cały czas przebywać w tamtym domu z Josefiną — mówi, brzmiąc na zmartwionego. Na ustach Jungkooka pojawia się uśmiech, nie ukrywa rozbawienia, gdy zerka na agenta.

— Gdziekolwiek chcesz. Możemy zostać w Meksyku i tu go wychować, a jak nie tutaj to w Korei — mówi z opanowaniem.

— Łatwiej by było gdybyś to ty zdecydował.

— Tym razem chce polegać na tobie — oznajmia, zaskakując agenta.

— Naprawdę?

— Tak.

— Ciężko mi w tej kwestii zdecydować. Wiem, że w Korei byłby w swoim kraju, a tutaj w Meksyku ty masz swoich przyjaciół — wzdycha, nie potrafiąc w tej sytuacji zdecydować.

— Podróżowanie to dla mnie nie problem. Zdecyduj na spokojnie i wybierz, to co uznasz za najlepsze — uspokaja go. Taehyung widzi, że dla kryminalisty jest wszystko jedno, gdzie się osiedlą, jednak nie chce odbierać mężczyźnie tego, co kocha. Z drugiej strony w Korei nawet on czuł się najlepiej, w końcu to jest dom, jednak w tej sytuacji nie chce być egoistą.

Przez resztę drogi postanawia już nie wspominać o tej sprawie. Mimo wszystko wciąż nie mogą wrócić do Korei, nawet jeśli by chcieli. Jungkook jest Criminal Moonem, on jest zdrajcą poszukiwanym przez cały kraj, gdyby zdecydowali się, osiedlić w Korei ten malec musiałby znosić stresujące życie.

Po powrocie obydwaj udają się do posiadłości. Zapach potraw unosi się w powietrzu, przez co dwójka chętnie udaje się do jadalni. Taehyung jest miło zaskoczony, widząc przy stole praktycznie wszystkim. Jimina, Yoongiego, Hoseoka, Namjoona i Seokjina. Na widok szefa od razu robi niepewny krok ku niemu, jednak z zawahaniem zatrzymuje się. — Boisz się przywitać z szefem? — unosi brew Joon, którego uwadzenie nie uchodzi zachowanie agenta.

— Trochę minęło — mówi cicho, jednak na tyle, by Namjoon mógł usłyszeć. Szef agencji uśmiecha się przyjaźnie. Mimo że obecnie nie jest szefem agencji, to respekt do niego zawsze pozostanie w sercu Taehyunga.

— Najważniejsze, że jesteś cały. Niedawno przyjechaliśmy z Seokjinem, aby pomóc — tłumaczy, a dwójka dosiada się do stołu. — Sytuacja w Korei jest tak samo zła, jak tu. Trzeba w końcu posprzątać ten syf — dodaje, a Taehyung przytakuje, w pełni się z nim zgadzając.

— Jimin mówił, że jesteście po ślubie — odzywa się Seokjin, który patrzy z chytrością na dwójkę. — Zaskoczyliście nas, ale cieszę się, że w końcu do tego doszło. Uwierz Jungkook, on bez ciebie wyglądał niewyraźnie przez ostatnie dwa lata — mówi z rozbawieniem w głosie.

— Ach tak? — Jeon zerka na agenta, którego policzki płoną z zażenowania.

— I to jak. Cały czas był tylko „Jungkook, Jungkook, Jungkook„ — nawołuje imię kryminalisty, odgrywając tym samym Taehyunga, który w zdenerwowaniu zaciska dłonie.

— Możesz przestać?! — podnosi w zażenowaniu głos.

— Mówię, jak było.

— Dość...

— Daj mu spokój. Chłopak się wstydzi — mówi Namjoon, który skupiony wzrok ma na swoim talerzu. Za to Jungkook przybliża usta do ucha zawstydzonego Taehyunga, posiadając w oczach samego diabła.

— Dobrze, że nie wie, jak nawołujesz moje imię, gdy dla mnie dochodzisz. To by była dopiero mistrzowska gra — szepcze, a tym samym uszy agenta płoną.

— Jeszcze ciebie w tym brakuje — mruczy.

— Jungkook nie lepszy był — nagle odzywa się Yoongi, a oczy Jungkooka otwierają się szerzej. — Taehyung to jeszcze nawoływał imię, ale Jungkook upokarzał innych jednorazowych kochanków, nawołując ich imieniem Taehyunga. Cóż za akt desperacji. Udawaliśmy, że nic nie słyszymy, ale ściany mają uszy. Jednak najśmieszniejsze było jego zaprzeczanie, że zapomniał o nim — mówi, tym samym drażniąc kryminalistę, którego nóż uderza w stół.

— Za dużo mówisz!

Taehyung śmieje się cicho, gdy w końcu to Jungkooka spotyka zażenowanie. — Zaprzeczałeś sam sobie — Jimin wzrusza ramionami. — Jednak najważniejsze jest to, że jesteście razem — uśmiecha się pogodnie.

— To prawda — zgadza się z nim Yoongi.

— Dla niektórych to małżeństwo jest stratą kasy — mruczy Hoseok.

— To po co się zakładałeś? — pyta rozbawiony Jimin. — Z nimi wszystko jest możliwe, więc z pewnością wiedziałeś, na co się piszesz — dodaje.

Kolacja przebiega w przyjemnej atmosferze. Taehyunga cieszy fakt, że mimo złych czasów wszyscy potrafią jeszcze się śmiać. Po kolacji Jungkook poprosił Hoseoka, aby przyjrzał się Taehyungowi. Mimo wszystko chce mieć pewność, czy Chanhyuna przypadkiem czegoś nie zrobiła, podając mu coś, po czym agentowi praktycznie nic nie było. Sama pozytywna reakcja jest podejrzana, przez co muszą wiedzieć, na czym polega sztuczka kobiety.

Cała trójka zeszła do piwnicy, w której haker posiada cały swój dobytek. Wargi Taehyunga rozchylają się na widok nowoczesnego sprzętu. W tej piwnicy znajduje się monitoring, a także komputery z najwyższej półki i coś w rodzaju kapsuły. — Agencie Kim wejdziesz do kapsuły, abym mógł zeskanować twoje ciało — mówi haker, na którego chłopak spogląda nieufnie. — Nie bój się, to nic ci nie zrobi — uspokaja go.

— To tylko jest do zeskanowanie. Hoseok wie, co robi — mówi z opanowaniem kryminalista. Taehyung nabiera niespokojnie oddechu, gdzie za namową dwójki decyduje się wejść do kapsuły. Gdy drzwi kapsuły się zamykają, siedząca przy monitorach dwójka z uwagą przygląda się wynikom, które pojawią się po zeskanowaniu chłopaka. — Oby to nie było coś szkodliwego — mruczy poddenerwowany.

— Spokojnie, gdyby to było coś szkodliwego już by coś się z nim działo — uspokaja go Hoseok, a gdy na ekranie ukazuje się sylwetka agenta, monitor zaczyna świecieć na czerwono, pikając głośno, drażniąc przy tym uszy.

— Co to?!

Hoseok z uwagą przegląda wyniki, dostrzegając, że skaner wskazuje na czerwoną kropkę, znajdującą się w ramieniu agenta.
— Wygląda na to, że skaner znalazł w ciele Taehyunga ciało obce — informuje ze spokojem.

— Co to za gówno?!

— To jest bardzo małe, ale da się wyciągnąć — odpowiada. — Jak to wyciągnę, to dowiem się czym jest — dodaje, pozwalając, aby drzwi kapsuły się otworzyły. Taehyung wychodzi, gdzie widzi zmartwienie na twarzy Jungkooka.

— Coś się stało? — pyta niepewnie.

— Będę musiał coś z ciebie wyciągnąć. Dam ci znieczulenie i nic nie poczujesz — odpowiada haker, a wzrok Jungkooka pioronuje Hoseoka. — Nie patrz tak na mnie. Trzeba to zrobić!

— Nie dotkniesz go.

Taehyung przygląda się dwójce, która zaczyna się sprzeczać. Hoseok uważa, że trzeba natychmiast coś z niego wyciągnąć, a za to Jungkook nie chce pozwolić, aby ktokolwiek naruszał jego ciało. Zrezygnowany opuszcza głowę, wiedząc, że to jest jego wina. W końcu, gdyby był uważny Chanhyuna nigdy by nic w niego nie wstrzyknęła.

— Zrobię to. Niech Hoseok robi, co do niego należy — przerywa dwójce, która przenosi na niego oczy.

— Nie musisz się do niczego zmuszać.

— Nie chce, aby coś we mnie było. Niech Hoseok to usunie — mówi zdecydowany.

— I to jest postawa. Jungkook miękniesz z tej miłości — mruczy Hoseok, a Jeon wywraca oczami, gdzie zaraz podchodzi do agenta, ujmując dłonią jego policzek.

— Będę przy tobie — mówi z troską, a Kim pokręca słabo głową.

— Ty wyjdziesz stąd — oznajmia, zaskakując kryminalistę. — Będziesz dekoncentrował Hoseoka. On musi się skupić, a ty jesteś no... zbyt poruszony — mówi, jak czuje.

— Wcale nie!

— Ależ tak — Hoseok zgadza się z Taehyungiem. — On ma rację. Wypad stąd — wskazuje na drzwi, a gdyby wzrok mógłby zabijać, Hoseok z pewnością leżałby teraz martwy.

— Idź, naprawdę.

— No dobrze. Będę czekał na górze — wzdycha, woląc posłuchać dwójki.

Gdy Taehyung pozostaje sam z Hoseok przyjmuje znieczulenie, które podaje mu haker, kiedy zaczyna działać, haker zabiera się za wyciągnięcie ciała obcego z ramienia agenta. Taehyung pozostaje spokojny, starając się nie pokazać po sobie, że mimo wszystko odczuwa ból. Mimo wszystko nie chce narzekać, wiedząc, że sam jest temu winny. — Dlaczego wciąż masz coś przeciwko mnie i Jungkookowi? — pyta, chcąc w ten sposób zapomnieć o bólu.

— To nie tak — odpowiada. — Zawsze chcę, jak najlepiej dla Jungkooka. Być może się myliłem, co do ciebie. Nie mam nic przeciwko wam. Skoro tylko ty potrafisz go uszczęśliwić, to powinienem być wdzięczny. Odkąd pamiętam, Jungkook zawsze był sam. Jedynym źródłem wyżycia były przygody seksualne, które dawały mu w pewien sposób ukojenie. Mimo że nigdy na głos nie powiedział, że czuje się samotny, to gdzieś wewnątrz cierpiał i płakał. On jest twardy, zawsze nosi maskę, ale przede mną nic się nie ukryje. Samotność jest czymś, czego sam nie wybrał, ale to życie go do tego zmusiło. Zawsze mówił, że lubi samotność, bo przywiązanie tylko rani, ale naprawdę cierpiał, cały czas przez wszystkie lata. Odebrano mu normalne dzieciństwo, młodszego brata, którego kochał bardziej, niż cenił swoje życie, a jego ujrzały więcej szkarłatu, niż bieli w całym swoim życiu. Poznanie ciebie było dla niego czymś niezrozumiałym i, mimo że chciał się odsunąć, to nie potrafił się odsunąć. Tą bielą, której nigdy nie był w stanie nigdy doświadczyć, jesteś właśnie ty. Jesteś dla niego w pewnym sensie cudem od życia, dlatego zawsze będziesz dla niego skarbem. To nie jest tylko zwykłe określenie, naprawdę ma cię za skarb. Nie mogę się więc wykłócać i mówić, że jesteś również dla niego słabością, bo on naprawdę kocha to, że jesteś dla niego słabością, bo w końcu coś stało się sensem jego życia. Uwierz, że ten brutal dla ciebie będzie księciem, ale daj mu czas na oswojenie się z tym. Ktoś, kto stracił, upadł, łatwo się nie wzniesie, ale ty jesteś jego motywacją, więc przy tobie z pewnością się wzniesie — mówi, jak czuje. Taehyung uśmiecha się w smutku, wiedząc, że to, co mówi Hoseok jest prawdą.

— Nigdy go nie opuszczę. Nie pozwolę mu upaść — szepcze cicho, a mimowolny uśmiech pojawia się na ustach Hoseoka, któremu w końcu udaje się wyciągnąć ciało obce z ramienia Taehyunga. Trzyma tę rzecz na pincecie, a agent wytęża wzrok, próbując dostrzec coś tak malutkiego. — Co to jest? — pyta, zaskoczony.

— Mini podsłuch — odpowiada, a oczy agenta otwierają się szerzej.

— Podsłuch?!

— Dokładnie. Najwidoczniej przez ten cały czas Bumgyo słuchał wszystkiego, co mówiliście, czy robiliście — tłumaczy, a na język Taehyunga przychodzą przekleństwa.

— Już? — pyta Jungkook.

— Tak — odpowiada Hoseok, który niszczy podsłuch. — To był podsłuch.

— Naprawdę poczynił się do czegoś takiego?!

— Zbok — mruczy agent.

— Ten śmieć właśnie wysłał wiadomość — oznajmia Jungkook, a do nich dołącza Carlos, który trzyma tablet w swoich rękach. Oczy wszystkich przenoszą się na urządzenie, na którym odtwarza się nagranie. Wszyscy widzą Bumgyo, który decyduje się zostawić im wiadomość.

"Kieruje się z tą wiadomością do Criminal Moona i agenta Kim. Ci, którzy są po ich stronie, zawsze mogą przejść na moją stronę. Jest dla was szansa. Nie musicie umierać za te ścierwa. Przechodząc do rzeczy. Taehyung wciąż możesz zmienić zdanie. Po śmierci twojego małżonka zawsze możesz znaleźć u mnie miejsce. A ty Criminal Moonie... Czekam na ciebie i twojego małżonka w miejscu, gdzie twoje życie się odmieniło. Do północy chcę ujrzeć waszą dwójkę. Jeśli się nie wstawicie, wszystkie kobiety i dzieci w Acapulco zginą, a ulice zaleją się ich ciałami. Tik-tak... Poddasz się, czy zaryzykujesz ich życiem? Moi ludzie czekają na rozkaz. Podejmij właściwą decyzję. Ty albo wszystkie kobiety i dzieci. Co obrońca dzieci Criminal Moon uczyni?" 

~

Zostawcie po sobie:

głosy i komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top