$Separation$

~Witam ^^

Wyznanie agenta Kim jest ciężkie do przyjęcia dla kryminalisty, który w milczeniu patrzy na zawiedzionego chłopaka. Dla Taehyung cisza nie zwiastuje niczego dobrego, przez co z sekundy na sekundę czuje, jak serce w piersi przyspiesza. Paraliżujący jest moment, w który słyszy śmiech mężczyzny, który brzmi drwiąco, a jednocześnie boleśnie dla blondyna.
— To ci się zebrało na wyznania, agencie Kim — mówi prześmiewczo. — Myślisz, że uwierzę w to? Chcesz usłyszeć, że żałuje tej zdrady?! Zrobisz wszystko, aby to kurwa usłyszeć?! — podnosi w rozgniewaniu głos, a nieco wystraszony zachowaniem przestępcy, robi dwa kroki w tył.

— N-Nie wiem, o czym ty mówisz — mówi na swoją obronę. — Nie chce przecież niczego na tobie wymusić, tym bardziej że wyznałem ci moje uczucia, które jak widzę, masz w dupie — dodaje, a Jeon zaciska wargi, posiadając przed sobą małego kłamcę.

— Mam je w dupie, bo wiem, że nie są prawdziwe. Nic co wychodzi z twoich ust w moją stronę, nie jest prawdziwe, a ja nie oczekuję od ciebie prawdy, a tylko przyjemności, więc skończ pieprzyć o miłości. Jesteś taki sam jak ja i jej nie potrzebujesz. W naszej relacji nie ma miejsca na nic niewarte miłostki. Zresztą ty kurwa innego kochasz, więc mnie nie denerwuj z takimi tekstami, bo uwierz, że ledwo powstrzymuje się przed uderzeniem — warczy ostro, a Kim nie może zaprzeczyć, że każde słowo mężczyzny jest raniące.

— Czyli ty mnie nie kochasz? — pyta cicho, opuszczając wzrok.

— Agencie Kim, powiem ci to tylko ten jeden raz... — mówi niespokojnie, patrząc z gniewem na chłopaka, który zebrał się na tak poważne wyznanie. — Jestem pieprzonym kryminalistą, który zabija w pełni księżyca, mordercą, który zabił ci siostrę, chciał cię wykorzystać, a potem oszukał, żeby móc mieć cię na wyłączność do wspólnej umowy. Jesteśmy tylko powiązani cieleśnie, ale nie emocjonalnie. Ode mnie nigdy nie otrzymasz pieprzonej miłości, bo jej kurwa w sobie nie mam — mówi wprost. — Nie wiem, czego ty się spodziewałeś, ale od samego początku wiedziałeś, na co się piszesz. W dodatku w tym wszystkim chcesz grać manipulacyjne, kiedy ja wiem, że naprawdę mnie nie kochasz a kochasz innego. Nienawidzę takich chujowych zagrywek, tym bardziej od uległego, który ma śmieszne oczekiwania — dodaje, mierząc chłopaka wzrokiem. Taehyung czuje się coraz mniejszy przed kryminalistą, który potraktował jego uczucia, jak coś nieznaczącego i fałszywego w jego mniemaniu.

— Ale ja nikogo nie kocham innego — tłumaczy, jednak zaskakuje się, gdy mężczyzna w impulsie chwyta agresywnie za jego policzki, przez co w oczach agenta pojawia się strach.

— Jeszcze raz skłamiesz, a cię zniszczę — warczy, patrząc ze wściekłością w oczy chłopaka, który nie rozumie, co głupiego przyszło do głowy kryminalisty.

— To mnie zniszcz. Nie mam niczego sobie do zarzucenia, bo powiedziałem to, co czuje! — wykrzykuje na swoją obronę, próbując się wyszarpać z silnego uścisku mężczyzny, który w zdenerwowaniu popycha go na łóżko. Kim ląduje bezwładnie na materacu, gdzie przenosi oczy na rozwścieczonego mężczyznę, który czuje się urażony jego uczuciami, na które sam nie ma wpływu.

— Świetnie, agencie Kim... Spieprzyłeś wszystko, nawet moją chęć do ciebie. Starałem się ignorować fakt, że w twoim sercu jest inny, kiedy nasza umowa obowiązywała brakiem miłości. Byłem skłonny ten fakt przełknąć, robiąc to, co zwykłem robić, ale całkiem się pogubiłem  w tym, czego ty w prawdzie chcesz. Kochasz innego, a teraz wyznajesz, że kochasz mnie, kiedy mną gardzisz — mówi, zatrzymując się przed łóżkiem, gdzie patrzy z gniewem na chłopaka. — Masz rację, że nie jesteś moją własnością, dlatego dam ci wybór. Zostajesz przy mnie i zapominamy o twoim żałosnym wyznaniu albo robisz, co chcesz, ale nie będziesz miał w tym mnie — oznajmia, przedstawiając chłopakowi możliwości.

— Jak wybiorę pierwszą opcję, to nic się nie zmieni, a jak drugą, to co będzie z nami? — pyta, spoglądając niepewnie w oczy mężczyzny.

— Nic nie będzie z nami. Po prostu każdy z nas żyje własną przestrzenią, agencie Kim — odpowiada, jednak wciąż nie jest to jasne dla chłopaka. — Żadnej umowy, żadnych nas... Nie pozwolę ci wrócić do Korei, żebyś poszedł siedzieć za niewinność. Mimo wszystko Criminal Moon pomaga takim zagubionym owieczką w tym trudnym świecie — mówi, starając się brzmieć spokojnie. — Po prostu będziesz tu bezpieczny, ale bez żadnych bliższych styczności między nami, bo ja ci nie zastąpię ukochanego — dodaje, a Kim opuszcza wzrok, czując się zgubionym w kwestii wyboru. Jeśli wybierze pierwszą opcję, to wyrzeknie się własnych uczuć, które są szczere, nawet jeśli Jungkook ma je za fałsz. Z drugiej strony zrezygnowanie z bliskości mężczyzny jest trudne, tym bardziej że go kocha, jednak pewna myśl nie daje mu spokoju, a jest nią szacunek do samego siebie.

— Zanim dokonam wyboru, chce, żebyś coś wiedział... — mówi, spoglądając na swoje palce, którymi bawi się w stresie. — Moje uczucia nie są fałszywe, ale ważne jest także to, żebyś wiedział, czego w prawdzie od zawsze Kim Taehyung pragnął — unosi wzrok na zmieszanego kryminalistę. — Nie żaden agent Kim, którego poznałeś w Acapulco... Chodzi o tego Taehyunga, którego spotkałeś w dniu, kiedy zabiłeś moją siostrę... Taehyunga, którego przez cały czas się wypierałem, chcąc wynagrodzić własne tchórzostwo rodzicom, ten Taehyung zawsze jest we mnie i musisz wiedzieć, że od zawsze pragnął być kochany i ważny dla drugiej osoby... T-Tego właśnie zawsze pragnąłem i wciąż pragnę, ale wiem, że ty nie jesteś w stanie tego mi dać — wyznaje z drżeniem w głosie, gdy kryminalista po raz pierwszy słyszy o prawdziwym pragnieniu agenta. — Po prostu chce, żeby mnie ktoś kochał i być widzialny... Dlatego nie wybiorę cię, udając, że moje uczucia są nic nieznaczące. Nie dam się tobie obrazić w ten sposób, dlatego wybieram drugą opcję. Wolę zrezygnować z twojej bliskości niż wyrzec się własnych uczuć — mówi zdecydowany, a Jeon zaciska dłonie, czując się, jak nigdy rozwścieczony.

— Twój wybór, agencie Kim — mruczy z chłodem, po czym odchodzi w stronę wyjścia z pokoju, jednak głos Taehyunga go zatrzymuje przed drzwiami.

— Jeśli naprawdę nic do mnie nie czujesz, to dlaczego mnie ratujesz i troszczysz się o mnie? — pyta nagle, a ciemnowłosy nabiera niespokojnie oddechu. Kim patrzy na niego oczekująco, jednak mężczyzna milczy dłuższą chwilę.

— Rozmowa zakończona, nasza relacja również. Jeśli mamy rozmawiać, to nie na temat takich pierdół. Rozmawiajmy o pracy, bo tylko ona jest teraz największym priorytetem — mówi bezemocjonalnie. — Jeśli potrzebujesz pieprzonej miłości, to nie szukaj jej u mnie — dodaje, po czym opuszcza pokój. Taehyung zagryza się w bezradności na dolnej wardze, czując się żałośnie we własnej skórze, a towarzyszące uczucie przypomina mu czasy, kiedy mieszkał z rodzicami. Czy Jungkook również będzie traktował go jak niewidzialnego? W pewnym sensie żałował, bardzo żałował przyznania się do kochania mężczyzny. Jednak nie sądził, że uzna go za kłamcę i zmiesza z błotem jego miłość. Nie słuszne było zakochiwanie się w kimś takim, jak Criminal Moon, jednak miłość nie wybiera, ona sama kiełkuje.

Trudno jest mu zasnąć po tej trudnej rozmowie, nie potrafiąc przestać myśleć o słowach mężczyzny, jego reakcji, wyrazie twarzy... Wszystko miażdży go od środka, a on nie jest w stanie się przed tym bronić. Zrezygnowanie z mężczyzny, który go pożądał, dla szacunku własnych uczuć było najtrudniejszym wyborem, wiedząc, że będzie tego żałować. W końcu nie ma obok w łóżku mężczyzny, a pozostaje pusta i chłód, nikt nie komplementuje go i nie mówi, jak bardzo jest piękny i wyjątkowy. Tak bardzo jest głodny drugiego osoby, że przeraża go wizja braku tej codzienności. Gdy był młodszy, pragnął tej uwagi, którą otrzymywał od Jungkooka, a teraz ponownie ją traci na własne życzenie. Strach przed samotnością wywołuje w nim lęk, z którym walczył przez lata, stając się agentem państwowym. Czuje się, jakby cofnął się w czasie, a wszystkie starania i udawanie silnego agenta poszły w niepamięć, wracając ponownie do drzemiącego w nim chłopca, który potrzebuje być kochanym. Jungkook przebudził to i pozostawił z tym samego.

~

Słabo wyspany chłopak po porannej kąpieli i przebraniu się w czyste brania, udaje się do kuchni, w której spotyka rozmawiające Jeona. Stara się nie zatrzymywać na nim wzroku, decydując się przygotować dla siebie śniadanie, które oczywiście nie jest trudne w zrobieniu, dlatego decyduje się na płatki z mlekiem. Zasiada na krześle, gdzie wsypuje zawartość płatek do miseczki, a następnie zalewa je mlekiem. Wkłada pierwszą łyżkę do ust, przenosząc wzrok na ciemnowłosego mężczyznę, który wygląda i brzmi na bardzo zdenerwowanego.

— No me importa, Carlos. Operamos con calma. ¡No pretendo sacrificar a nadie más por una acción arriesgada! — podnosi głos. — Tenemos nuestro propio plan de acción. Si lo abordamos sabiamente, definitivamente podemos matar al jefe de la banda Blood Crew — dodaje, gdzie zaraz przenosi oczy na agenta, który przeżuwa w ciszy płatki. — Tengo que ir. Ocúpate de todos los asuntos de tu zona y mantenme informado — rozłącza się, po czym chowa do kieszeni spodni telefon. — Kruszynka się wyspała? — pyta, jak gdyby nic.

— Nie bardzo — odpowiada, patrząc niepewnie w oczy mężczyzny, którego zachowanie jest podejrzane. — Dzwonił Carlos? — unosi brew.

— Tak.

— Coś się stało? — pyta zaciekawiony.

— Ma nam trochę za złe spowolnienie w misji, jednak wytłumaczyłem mu, że mamy własny plan działania. Poza tym byłeś ranny i musieliśmy zwolnić. Nie chce robić żadnych ryzykownych akcji, dopóki nie będziemy mieć pewności kim jest szaf gangu — tłumaczy. Taehyung odkłada łyżkę, myśląc nad ich relacją. Teraz nie będą ze sobą blisko i przez fakt, że mężczyzna zachowuje się normalnie i nietraktuje go jak niewidzialnego, czuje się spokojniejszy. Właściwie przez te obawy nie przespał połowy nocy.

— Dowiemy się tego, na pewno — mówi spokojnie.

— Mówiłeś wczoraj, że z kimś się spotkałeś i zostałeś zaproszony na mecz rugby, prawda? — pyta, a chłopak przytakuje w potwierdzeniu głową. Jeon opiera dłonie na blace, spoglądając z uwagą w oczy agenta.

— Opowiedz jak to wszystko przebiegło i jak mógłbyś opisać tego człowieka — patrzy oczekująco na blondyna, który mruży oczy, próbując w skrócie opisać to spotkanie.

— Ochrona zabrała mnie do niego, ponieważ chciał pobyć ze mną sam na sam. Jeśli miałbym go opisać, to wydawał się silny, władczy i przebiegły... — mówi, próbując na spokojnie opisać mężczyznę i wrażenie, które na nim zrobił podczas spotkania. — Nazywa się Octavio Rodrigez i chyba jest wśród gangu ważnym gościem. Jeśli chodzi o opis jego wyglądu, to był wysoki, umięsniony, ciemne włosy, oczy, twarzy nie widziałem... ale z pewnością był przystojny i szarmancki, można też rzecz, że idealny, a w rozmowie masz wrażenie, jakby potrafił przejść przez duszę człowieka — dodaje, a Jeon unosi w zdumieniu brew.

— Chyba byłeś naprawdę blisko niego, że zrobił na tobie takie wrażenia — zauważa, wyprostowując się.

— Bo byliśmy. Spodobałem się mu i mnie zaprosił, a dla nadziei na kolejne spotkanie, no wiesz... — mówi, przykładając opuszek palca do ust, przez co mężczyzna zmarszczył brwi.

— Pocałowałeś go — mówi, po czym zwilża językiem nerwowo wargi. — Bardzo dobrze zrobiłeś, agencie Kim. Dowiedziałeś się wielu rzeczy, a najważniejsze, jak się nazywa... Jednak mógł kłamać z imieniem, dlatego nie możemy jeszcze niczego potwierdzić. Poproszę Hoseoka, aby go sprawdził — oznajmia, a chłopak przytakuje w zrozumieniu głową. — A ty... przyjmiesz zaproszenie i zbliżysz się do naszego wroga — dodaje z chytrym uśmiechem.

— Nie chce — pokręca głową.

— Niby dlaczego? Bardzo dobrze ci poszło. Dowiedziałeś się czegoś i zdobyłeś zainteresowania jednego z honorowych gości, nie możesz tego spieprzyć — mówi poddenerwowany.

— No dobrze, zrobię to — wzdycha ciężko. — Ale wiedz, że nie jest to dla mnie łatwe. Czuje się przy nim mały — dodaje, wydając dolną wargę w niezadowoleniu.

— Przebolejesz to. Nie patrz na to, że jest od ciebie większy, bądź kuszący i zdobywaj informacje dla naszego sukcesu — uspokaja go. Taehyung unosi wzrok na Jeona, czując wewnętrzny smutek na myśl o udawaniu, że między nimi wczoraj niczego nie było. W końcu nie każdemu wyznajesz miłość. Nic bardziej nie boli od odtrącenia i udawania.

— A ty i ten chłopak? — pyta, starając się nie zabrzmieć, jak zazdrośnik. — Wyciągnąłeś coś z niego twoim sposobem? — dopytuje.

— Tak — odpowiada, odchodząc od chłopaka, gdzie sięga po szklankę, do której nalewa soku. — Wyśpiewał mi wiele pożytecznych informacji. Podobno szef gangu nigdy nie okazał im swojej tożsamości, a tylko honorowi goście znają jego tożsamość. Nawet skurwiel nie pojawił się na tym przyjęciu. Nigdy się nie pokazuje publicznie, przez co tak trudno jest go złapać — tłumaczy agentowi.

— Rozumiem, że szef gangu jest największą tajemnicą. Dowiemy się, kim jest — mówi ze spokojem, po czym niepewnie zagryza się na dolnej wardze, spoglądając na mężczyznę. — Co do wczor... — przerywa, gdy słyszy dźwięk dzwonka. — Ktoś miał przyjść? — pyta zaskoczony.

— Powiedzmy — odpowiada, po czym odchodzi w stronę wyjścia. Zmieszany Taehyung  wstaje z krzesła, gdzie również kieruje się ku wyjściu. Zatrzymuje się napięcie, widząc młodego chłopaka, który prawdopodobnie jest w jego wieku. Zmieszany spogląda na kryminalistę, który wpuszcza chłopaka do środka. — Cieszę się, że przyszedłeś — mówi mężczyzna, patrząc na chłopaka, który uśmiecha się, zatrzymując wzrok na Taehyungu. — To jest współlokator, nie musisz się nim przejmować — tłumaczy od razu, widząc zmieszanie wymalowane na twarzy młodzieńca.

— Co to ma znaczyć? — pyta z niezrozumieniem Taehyung.

— To mój gość. Wczoraj poznaliśmy się na przyjęciu — odpowiada Kimowi, jakby nie pamiętał, że akurat chłopak ich razem wczoraj widział. — Jest moim nowym uległym — oznajmia, zaskakując agenta.

— N-Nowym uległym? — pyta, czując się gorzej, będąc zastąpionym innym. Zaciska wargi, starając się z nerwów nie rozpłakać.

— Mam nadzieję, że nie będziesz nam przeszkadzał i zajmiesz się swoimi obowiązkami — mówi, chwytając gościa za dłoń. — Będziemy na dole, gdyby nagle zaczęła się palić — dodaje, puszczając oczko wbitemu w ziemię chłopakowi, który śledzi wzrokiem odchodzącą dwójkę, która wchodzi do piwnicy. Po policzkach Taehyunga suną się łzy, gdy kryminalista brutalnie depcze po jego uczuciach, łamiąc bardziej jego serce.

— Nie mogłeś bardziej mnie dobić tym zmiennikiem...

~

Jungkook nie ma litości dla Taehyunga, któremu ciężko jest po odrzuceniu..
Widzimy się w środę ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i komentrze 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top