$See you$

~Witam w ostatnim rozdziale drugiej części ^^

Taehyung wraz z Jungkookiem opuszczają pokój hotelowy, gdzie obydwoje zatrzymują się przed windą. Jasnowłosy uśmiecha się ciepło w stronę bruneta, który jest równie w dobrym nastroju co on. — Daj mi znać, co postanowi Suhyun — zaczyna kryminalista, który z trudem rozstaje się z agentem.

— Będę cię informował na bieżąco — oznajmia ze spokojem w głosie.

— Mam taką nadzieję. Jeśli postanowi wyjechać z tobą do Korei, od razu daj mi znać. Nie puszczę cię samego do tego kraju. Z jakiegoś powodu musi mu zależeć na ściągnięciu cię z powrotem do Korei... — mówi z namysłem, a Taehyung w niepewności na niego spogląda.

— Czy ty coś wiesz? Albo coś przypuszczasz, Jungkook? — pyta, a ciemnowłosy przenosi na niego oczy.

— Powiedzmy, że coś przechodzi przez moje myśli, jednak... — zaciska w zdenerwowaniu dłonie. — Mam nadzieję, że to nie jest to, co myślę... bo jeśli tak, to będziesz musiał zobaczyć mnie z najgorszej strony — mówi, a agent może wyczuć w kryminaliście prawdziwy jad. Nienawiść bijąca z jego węglowych oczu mówi sama za siebie. Jednak Taehyung czuje się niepewny, aby zapytać, co takiego teraz siedzi w głowie kryminalisty, że reaguje w ten sposób i co to ma do jego sytuacji. — Trzymaj — podaje mu słuchawkę, którą jasnowłosy przyjmuje do dłoni. — Dzięki temu będziemy mogli się komunikować. Będę słyszał to, co mówisz, więc staraj się mówić wyraźnie — oznajmia.

— Dobrze — przytakuje w zrozumieniu głową, a Jeon wychodzi do windy, zwracając się ku młodszemu.

— Wracam do domu, ale jedno twoje słowo i jestem tu z powrotem — mówi z opanowaniem.

— Okej. Kocham cię — mówi na pożegnanie, gdy drzwi windy się zamykają, lecz nie słyszy już odpowiedzi kryminalisty. Wzdycha głęboko, czując już tęsknotę za mężczyzną, nawet jeśli dopiero, co go widział. Wkłada do ucha słuchawkę, po czym udaje się w stronę pokoju, który zajmuje Suhyun. Wchodzi na wyższe piętro, gdzie rozgląda się w poszukiwaniu odpowiedniego numeru pokoju. Podchodzi do odpowiednich drzwi, gdzie zatrzymuje dłoń na klamce. Wstrzymuje oddech, gdy czuje chłód przy skroni, przez co niepewnie przenosi wzrok na zamaskowanego mężczyznę, który mierzy w niego bronią.

— Dawaj słuchawkę! — podnosi głos, a agent wyciąga słuchawkę z ucha, podając ją nieznajomemu. Widok upadającej słuchawki na podłogę powoduje, że przenosi na nią oczy, lecz wzdryga się, gdy napastnik niszczy ją butem.

— Ty...

— Właź do środka i nie waż się wzywać twojego kochasia — ostrzega go, gdzie sam otwiera drzwi i wpycha agenta do środka. Taehyung z uwagą lustruje wnętrze pokoju, gdzie otwiera szerzej oczy, gdy widzi dwa stojące krzesła w środku pomieszczenia oraz siedzące na nich osoby z czarnymi workami na głowach.

— Co to ma znaczyć? — pyta zaskoczony, mogąc jedynie usłyszeć stłumione głosy. Przenosi oczy w stronę drzwi łazienkowych, z których wychodzi Suhyun w szlafroku. Taehyung może po jego mokrych włosach zrozumieć, że właśnie zakończył kąpiel. — Suhyun, co to ma do cholery znaczyć?! Kim są ci ludzie?! — pyta niespokojny.

— Spokojnie, Taehyungie — mówi melodycznie, podchodząc do krzeseł, za którymi się zatrzymuje, patrząc na agenta, niczym drapieżnik, który właśnie złapał swą ofiarę. — Rozumiem jedną zdradę, ale świadomie dokonać drugiej po tym, jak zdecydowałeś się wybrać mnie? Myślisz, że nie wiem, co robiłeś z Jungkookiem? Ja wiem wszystko, a wasza dwójka nie ma wstydu, aby robić to w tym samym hotelu, w którym umówiłeś się ze mną — mówi rozżalony. — Jednak... nie będzie więcej litości. Wiem, że mnie nie kochasz i wiem, czego ode mnie chcesz — oznajmia z wrogością w oczach.

— Widzę, że przewidziałeś wszystko...

— Oczywiście. Od kiedy opuściłem dom Jungkooka przygotowałem się na finał — mówi dumnie. — Wiedziałem, że mnie przejrzałeś i zacząłeś podejrzewać.

— Skoro wiedziałeś... to dlaczego poprosiłeś Jungkooka, aby mi pomógł z Chanhyuną, a teraz jesteś przeciwko mnie? — pyta.

— To proste. W pewnym momencie wymiękłem przy tobie — odpowiada, lecz Taehyung nie jest w stanie go zrozumieć. — Od zawsze pragnąłem załatwić Jungkooka, ale kiedy się w tobie zakochałem potrafiłem jak słabeusz go poprosić o pomoc, jednak to był duży błąd, bo mi cię odebrał — dodaje.

— A teraz czego chcesz ode mnie? — pyta wprost.

— To jest jeszcze prostsze. Oddam cię twojemu właścicielowi — odpowiada, a Taehyung w strachu cofa się o krok w tył, pokręcając głową na boki. — Nie rób takiej miny, Taehyung. Dobrze wiedziałeś, że w końcu nadejdzie czas, w którym będziesz musiał wrócić do swojego pana. Rzecz jasna był moment, w którym chciałem dla siebie ciebie zgarnąć, jednak bardzo mi się za to oberwało — śmieje się pod nosem.

— Kim ty do cholery jesteś?! — podnosi w bezradności głos, patrząc z lękiem na szyderczy uśmiech mężczyzny.

— Jestem prawą ręką twojego pana. Inaczej mówiąc, jestem szefem gangu narkobiznesu — oznajmia, zaskakując agenta, który w strachu, chce opuścić pomieszczenie, jednak szarpiąc za klamkę, orientuje się, że drzwi są zamknięte. Przenosi zlęknione oczy na Suhyuna, który stoi przy zakładnikach, ciesząc się widokiem jego strachu, Nogi agenta miękną w przerażeniu, jakie czuje, pragnąc, aby Jungkook wrócił i mu pomógł. — Jest wiele rzeczy, o których jeszcze nie wiesz, ale po co cię od razu załamywać? — unosi brew. — Zajmijmy się pierw sprowadzeniem cię do Korei. Właśnie po to wysłał mnie tu szef, aby jego małego Taehyunga sprowadzić z powrotem do więzienia — mówi z zadowoleniem.

— Nie mów, że to on stał za tym wszystkim?!

— Powinieneś się tego spodziewać, skoro sam obiecałeś być jego. Ajś Taehyungie, słowa mają wielką cenę, a ty postawiłeś mu samego siebie — mówi, pokręcając głową na boki.

— Byłem wystraszony! Powiedziałem tak, żeby mnie nie zabijał! — krzyczy w bezradności. — Nie jestem nic nikomu winien. Jestem wolny i do nikogo nie należę! Nikt nie może kupić sobie człowieka dla własnej zachcianki, tym bardziej, kiedy wykorzystał nic nieświadomego dzieciaka! — dodaje.

— Myślisz, że kogoś takiego jak mojego szefa interesuje, jak to na tobie wymusił? — unosi brew. — Dostał to, czego chciał i w końcu chce się tym nacieszyć. Nie jesteś pierwszym chłopcem, którego w ten sposób kupił, ale jakoś niewytrzymali psychicznie, dlatego też poczekał na to, abyś dorósł do bycia jego niewolnikiem — oznajmia, zaskakując Taehyunga, który czuje, jak serce w strachu zwalnia w piersi, słysząc te okropne słowa. Świadomość, jak wiele osób musiał ten człowiek skrzywdzić i doprowadzić do załamania powoduje, że sam traci zdrowy rozsądek.

— Wypuść mnie, chce wrócić do Jungkooka! — podnosi głos, wywołując swymi słowami śmiech u Suhyuna.

— Nie wrócisz do niego już nigdy, Taehyung. Dobrowolnie wyjedziesz ze mną do Korei — mówi z pewnością w głosie.

— Niby dlaczego miałbym godzić się na coś takiego?! — pyta niespokojnie, a zadowolony Suhyun zdejmuje worki z głów zakładników, powodując tym szok u agenta, który widzi Jimina i Yoongiego. Na ich widok upada na kolana w bezradności, nie mogąc uwierzyć, że Suhyun poczynił się do takich rzeczy. Widok siniaków u Jimina wywołuje łzy u agenta, który pokręca słabo głową.

— Jimin... — szepcze we łzach, które opuszczają jego oczy. Jimin próbuje coś powiedzieć, jednak Taehyung nie jest w stanie tego zrozumieć. — Dlaczego im to robisz?! — podnosi głos, przenosząc zapłakane oczy na Suhyuna.

— Żebyś dobrowolnie pojechał ze mną do Korei — odpowiada, wyciągając broń, którą mierzy do Jimina i Yoongiego. — Zostawię ich żywych, jeśli zgodzisz się dobrowolnie ze mną wrócić do twojego pana — oznajmia, a jasnowłosy zaciska w bezradności wargi, spoglądając na Jimina, który pokręca głową, chcąc przekazać mu, aby się nie godził na to. Jednak Taehyung wie, że jeśli się nie zgodzi Suhyun zabije Jimina i Yoongiego.

— S-Skąd mogę mieć pewność, że ich zostawisz? — pyta niepewnie.

— Gdy obydwoje stąd wyjdziemy, oni zostaną uwolnieni — odpowiada wprost. Taehyung nabiera niespokojnie oddechu, zaciskając palce na kolanach, gdy z trudem przychodzi mu poddanie osobie, którą niegdyś kochał, a także osobie, która ma się za jego pana i wykorzystała jego strach, gdy był jeszcze dzieciakiem. — To jak? Poświęcasz ich, czy jednak się decydujesz poddać? — unosi brew.

— Pojadę z tobą, tylko ich oszczędź — odpowiada z trudem, decydując się na to. Jednak agent wie, że tylko Jimin i Yoongi będą w stanie mu pomóc, gdy zostanie wysłany do Korei. Suhyun uśmiecha się w zadowoleniu, słysząc zgodę chłopaka, przez co odsuwa broń od Jimina.

— Bardzo mądra decyzja, Taehyung — mówi, gdzie odchodzi od dwójki, chcąc się przygotować do wyjścia. Yoongi z Jiminem próbują coś powiedzieć Taehyungowi, który siedzi z opuszczoną głowę, lecz przez fakt, że mają zaklejone usta, nie są w stanie poinformować chłopaka, o tym, co wiedzą.
Gotowy do wyjścia Suhyun, mija dwójkę, pochodząc do klęczącego agenta, do którego wyciąga dłoń. Marszczy brwi, gdy Kim nie współpracuje. — Lepiej się zbieraj albo zmienię zdanie co do twoich przyjaciół — mówi ostro, a jasnowłosy niechętnie wstaje, przenosząc na niego wzrok, który przepełniony jest żalem. — Nie patrz tak na mnie. To twoja wina, że zakochałeś się w kimś takim, jak Jeon Jungkook. Gdybyś go nie kochał, może nie bolałoby cię tak bycie z moim szefem — dodaje, raniąc tymi słowami agenta, który był ofiarą człowieka, którego tak ceni.

— Bycie z taką osobą zawsze będzie boleć. Żadna ofiara nie byłaby w stanie zapomnieć i żyć z kimś takim pod jednym dachem — mówi rozgoryczony, a Suhyun wywraca oczami, chwytając za ramię chłopaka, którego ciągnie w stronę wyjścia. Taehyung zerka za siebie, aby spojrzeć na Jimina i Yoongiego, którzy walczą z zaklejonymi ustami. Gdy opuszcza pomieszczenie, dwójka znika z zasięgu jego wzroku. — Po dwóch godzinach możesz ich wypuścić, ale nie waż się robić tego ani minuty wcześniej — mówi w stronę zamaskowanego.

— Tak jest, szefie.

— My z Taehyungiem opuszczamy Acapulco, ale zanim to zrobimy... — przerywa, przenosząc oczy na bezradnego agenta. — Wstąpimy w pewne miejsce.

~

Jungkook wraca do domu, gdzie udaje się prosto do kuchni. Wyciąga telefon, zatrzymując się przed lodówką, gdy dziwi go fakt, że jak dotąd Hoseok ani Yoongi się do niego nie odzywali. Martwi się o funkcjonariusza i detektywa, którzy według Hoseoka przylecieli do Meksyku. — Gdzie ich wywiało? — pyta szeptem.

W tym samym czasie Hoseok siedzi w zamkniętej sali, w której naprzeciw niego siedzi szef agencji, a przy nim jego partner Kim Seokjin. Jung gwiżdże wyraźnie, obserwując sufit sali przesłuchań. — Możesz być poważny i zacząć mówić?! — podnosi głos, uderzając otwartą dłonią w stół. Haker przenosi oczy na szefa agencji, uśmiechając się chytrze, gdy zdenerwowanie na twarzy mężczyzny jest zabawny.

— Nie denerwuj się tak księżniczko — mówi, krzyżując ręce pod piersią, a jego słowa powodują, że Namjoon marszczy brwi. — No dawaj, denerwuj się dalej. Staje mi na widok wkurwionej władzy — oblizuje usta, wywołując u Joona zniesmaczenie.

— Świr — pokręca nerwowo głową. — Lepiej będzie dla ciebie, jeśli zaczniesz współpracować, panie Jung — mówi, patrząc na hakera, który nie szczędzi sobie niesmacznych zabaw własnym językiem.

— Jak dasz mi lizaka, to może zacznę gadać — sugeruje, wywołując u Joona jeszcze większe zniesmaczenie.

— Seokjin, może ty spróbuj — mówi z ciężkością w głosie.

— Spróbuję — mówi spokojnie. — Panie Jung. Znalazł się pan na liście podejrzanych, po zgłoszeniu pana powiązań z przestępcą zwanym Criminal Moonem — oznajmia, a Jung mruży w niezrozumieniu oczy, gdyż ścigający go ludzie i ich szef musieli go wsypać przed agencją państwową.

— O niczym nie wiem. Nie znam typa — mówi spokojnie.

— Ach tak?! — unosi brew Joon, który kładzie na stole telefon hakera. — To jest twój telefon, jeśli go rozpoznajesz. Odblokuj go i pokaż nam dowody na twoją niewinność w postaci sprawdzenia, każdego twojego połączenia — mówi, a Jung parska śmiechem.

— Nie ma mowy. To naruszenie mojej prywatności, kurwy — warczy z chłodem.

— Zważaj na słowa — ostrzega go. — No dobrze... w takim razie sami to sprawdzimy — dodaje.

— Nie dacie rady. Jestem świetny w swoim fachu i nikt nie odblokuje mojego telefonu. Trzeba być mną, żeby to zrobić — śmieje się wyraźnie rozbawiony, a Namjoon marszczy w zdenerwowaniu brwi.

— No tak, to prawda... Próbowaliśmy odblokować twój telefon, więc jeśli zależy ci na łagodnym wyroku, to zacznij współpracować — mówi z powagą w głosie.

— Bez żadnych dowodów, nie macie prawa trzymać mnie tu dłużej niż pieprzone czterdzieści osiem godzin. Znam swoje prawa, sir — uśmiecha się pewnie, jednak mina mu rzednie, gdy jego telefon dzwoni, a na wyświetlaczu widnieje napis „Numer zastrzeżony". Joon uśmiecha się pewnie, widząc wyraz zatrzymanego, gdzie pewnie odbiera połączenie.

— Hoseok, dlaczego się nie odzywasz? — pyta Jeon, przez co haker stara się nie pokazać po sobie, jak bardzo się stresuje. — Potrzebuję wiedzieć wszystko o Jiminie i Yoongim — mówi, gdzie podchodzi do szafki ze szklankami, chcąc nalać sobie soku. Jednak marszczy brwi, gdy słyszy głuchą ciszę. — Jesteś tam? — pyta, gdzie powoli otwiera szafkę.

— ZPP — odzywa się Jung, którego wzrokiem piorunuje Namjoon. Jeon po otworzeniu szafki, otwiera szerzej oczy, gdy napotyka bombę, której czas odlicza dziewięć sekund do wybuchnięcia.

— O kurwa...

Taehyung marszczy brwi, gdy Seuhyun zatrzymuje samochód na wzniesieniu, w którym jest dobry widok na posiadłość Jungkooka. Zmieszany chce przenieść oczy na mężczyznę, jednak słysząc wybuch, otwiera szerzej oczy, przenosząc oczy na unoszące się w powietrzu fragmenty domu oraz wnoszący się ogień. — B-Boże... — przykłada do ust dłoń, gdy łzy napływają mu do oczu, a zadowolony Suhyun otwiera butelkę szampana. — Co ty zrobiłeś?! — krzyczy, patrząc na świętującego mężczyznę.

— Świętujemy pozbycie się problemu, jakim był Criminal Moon — odpowiada z zadowoleniem, gdzie upija łyk szampana. Zdenerwowany Taehyung strąca z jego ręki butelkę i uderza go w twarz we wściekłości, po czym opuszcza pojazd, by ruszyć biegiem na pomoc Jungkookowi, który znajdywał się w domu.

— Boże, to nie może być prawda! — krzyczy w biegu, gdy strach o życie Jungkooka doprowadza go załamania. Chce wierzyć, że kryminalisty nie było w domu, gdy doszło do wybuchu, jednak nie ma co do tego pewności. Serce bije niespokojnie w jego piersi, gdy z każdym krokiem coraz trudniej łapie oddech. Zostaje zatrzymany, gdy Suhyun, chwyta za jego dłoń. — Puszczaj mnie! — krzyczy, szarpiąc się z mężczyzną, który nie może uspokoić rozjuszonego agenta.

— Pogódź się z tym, że pieprzonego Jeon Jungkooka nie ma już z nami. Zaczniesz nowe życie — mówi, a Taehyung krzyczy w emocjach, upadając w bezsilności na kolana, gdy nie chce pogodzić się z tym, co właśnie się stało. Oddycha niespokojnie, gdy jego głośny płacz łączy się z rzewnymi łzami i bólem.

Chcę ci coś obiecać, Taehyung, zanim do niego pójdziesz... — mówi, patrząc głęboko w oczy agenta.

Co takiego?

Pamiętasz, jak mówiłeś mi o swoich marzeniach? — unosi brew.

No chyba tak...

Z tego, co wtedy powiedziałeś, nie mogę obiecać ci miłości twoich rodziców, której pragnąłeś, ale obiecuję ci, jako twój mężczyzna, że będę cię zawsze kochał i tylko ciebie, kruszynko... Razem wybierzemy dom twoich marzeń i urządzimy go pod nasze widzimisię, w ogrodzie będziemy mieć pieski, jakie sobie zażyczysz, niekoniecznie muszą być to moje pupile z Korei — śmieje się cicho, gdy Taehyunga serce raduje się przez słowa mężczyzny. — Potem weźmiemy ślub z twoich marzeń, a jak pieski nam nie wystarczą do radości, wychowamy naszego juniora. Obiecuję ci to, jako twój chłopak, chociaż uważam, że pan lepiej brzmiałoby bardziej jak ja — mówi rozbawiony. — Criminal Moon, Pedro Mandera, Jeon Jungkook nie łamią danego słowa. Zapamiętaj bardzo dobrze moją obietnicę, kruszynko.

— Muszę do niego iść, o-on by mnie nie zostawił! — mówi z bólem, gdy z trudem wstaje, chcąc wyszarpać się Suhyunowi. Jego oczy patrzą w stronę płonącego domu, nie mogąc pogodzić się z tym okrutnym końcem, który zgotowała im jego przeszłość. Nie może pogodzić się z tym, że Jungkooka może już nie być. — Jungkook! — krzyczy, nie zaprzestając się szarpać. Jednak czując silne uderzenie, traci równowagę wraz z utratą przytomności. Suhyun chwyta Taehyunga, który po jego uderzeniu stracił przytomność. Przygląda się zapłakanej twarzy agenta, po czym unosi wzrok na płonący dom byłego przyjaciela.

— Do zobaczenia w piekle, Criminal Moonie.

End part II

~

Mam nadzieję, że ostatni rozdział się podobał ^^
Jeszcze dziś albo jutro dodam zapowiedź III części ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top