$Scream my name$

Witam ^^

Księżyc wyraźnie świeci dzisiejszej nocy, a jego blade promienie wpadają do ciemnego pomieszczenia, w którym rozebrany jest dach, a ciemne niebo wraz ze srebrnym księżycem są widoczne dla przywiązanego ministra, którego ręce przywiązane są do wbitego w tynk sufitu haka, utrzymując cały jego ciężar poprzez gruby sznur.
Mężczyzna oddycha niespokojnie, gdy przestępca przywożący go na miejsce, zniknął po przywiązaniu go do sznura.
— Ktokolwiek! Nich ktoś mi pomoże! — krzyczy w desperacji, gdy spomiędzy jego warg uchodzi dym, spowodowany jego gorącym oddechem.

Stojący na otwartym poddaszu zamaskowany przestępca patrzy z góry na ministra, gdzie jego broń snajperska przygotowana jest na każdą ewentualność.
— Dzisiaj zginiesz i nikt ci nie pomoże — oznajmia zamaskowany mężczyzna, a minister unosi swoje oczy na wysokość otwartego dachu, gdzie dostrzega postać w króliczej masce, przez co jego serce przyspiesza w klatce piersiowej.

— Oszczędź mnie! — krzyczy przerażony, a na ustach Criminal Moon'a pojawia się kpiący uśmiech.

— Nikt ci nie pomoże — pokręca głową na boki. — Ani nikt cię nie oszczędzi, a tym bardziej ja — dodaje z pewnością w głosie, a mężczyzna po jego słowach zaczyna krzyczeć i błagać o litość, co zawsze jest oznaką strachu przed samą śmiercią. — Ty dobrze wiesz, co uczyniłeś. Przypomnij sobie, czego byłeś świadkiem jedenaście lat temu! — podnosi roztargniony głos, a oczy mężczyzny otwierają się w zaskoczeniu.

— Nie mów, że... — przerywa, gdy do opustoszałego budynku wchodzą uzbrojeni agenci.

— Macie znaleźć tego śmiecia! — rozkazuje Namjoon, który patrzy w stronę zawieszonego na linie ministra. — Już pana zdejmiemy — mówi , a mężczyzna pokręcał w przerażeniu głową.

— On tutaj jest! — krzyczy w jego stronę, a zamaskowanego oczy nie okazują żadnej litości, gdy kładzie się na ziemi, by przybliżyć się do ASG i bezlitośnie strzela kilkukrotnie w wiszącego mężczyznę, do którego wcześniej próbuje dostać się Namjoon, jednak słysząc strzały, upada na ziemię. Minister otrzymuje kilka strzałów, gdzie już pierwszy strzał go wykończa, gdy mściwy kryminalista strzela prosto w jego serce. Gdy strzały ucichają, agenci wraz z Namjoonem patrzą z przerażeniem na martwego ministra, gdzie Kim unosi swoje oczy w stronę otwartego dachu, gdzie może ujrzeć patrzącego na niego z góry Criminal Moona.

— Złapcie tego gnoja! — krzyczy Joon w stronę agenta Hana, który przytakuje w zrozumieniu głową.

— Raczej przemyślałbym ten zamiar, Kim Namjoonie — mówi kryminalista, który patrzy na nich wszystkich, gdzie wyciąga z kieszeni swojej czarnej marynarki niewielki pilot. — Zrobicie jakiś głupi ruch w moją stronę, a jednym przyciskiem wysadzę waszą agencję — uśmiecha się histerycznie, gdy widok strachu w oczach agentów i ich szefa jest równie zadowalający, co zabijanie ministra, który swoją drogą otrzymał według niego, zbyt łagodną karę od tej zamierzonej dużo wcześniej. Jednak zmuszony był działać w pośpiechu.

 Agenci wycofują się wraz z ich szefem, który nie może pozwolić na poświęcenie całej ich agencji wraz z niewinnymi pracownikami, dlatego z bólem musi powiedzieć niepożądane słowa.
— Możesz odejść — mówi poddany, gdy ryzykowanie w grze Criminal Moona, może skończyć się źle dla nich wszystkich.

— Mądra decyzja — uśmiecha się zadowolony, gdzie bez żadnego zawahania znika w ciemności, a Namjoon zaciska swoje dłonie.

— Szefie.. — szepcze agent Han.

— S-Skąd on zna moje imię?! — podnosi w rozgniewaniu głos, gdy spogląda na agenta.

— Najwidoczniej Criminal Moon jest blisko naszej agencji — zauważa.

— Sugerujesz, że wśród naszych agentów jest jakiś szpieg? — unosi rozdrażniony brew.

— Być może, ale tego nie jestem pewien — odpowiada mu, a Namjoon myśli nad jego słowami.

— Jedynej osobie, której przez ostatni czas nie ufam, to agent Kim Taehyung. Nie może on wrócić do agencji, dopóki nie złapiemy Criminal Moona i nie dowiemy się, czy to nie agent Kim jest zdrajcą — oznajmia agentom, którzy patrzą na niego z zaskoczeniem w oczach.

— Ale Taehyung jest wiernym agentem i wielokrotnie dowiódł swojej lojalności. Jak możesz w niego wątpić, szefie?! — podnosi głos agent Han, który nie może uwierzyć w wątpliwości Namjoona, co do Taehyunga.

— Wiem, że lubisz agenta Kima i masz do niego słabość, agencie Han. Jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Taehyung zajmie się inną pracą i nie będzie uczestniczył w akcjach związanych z Criminal Moonem i żaden z was nie ma prawa podawać mu żadnych informacji o przebiegu naszych misji — mówi stanowczym tonem, a agenci jedynie przytakują w zrozumieniu głową. — Zrozumiano? — unosi brew.

— Zrozumiano!

~

Załamany agent wraca do domu na obrzeżach miasta, gdzie wchodzi do domu, w którym czeka na jego powrót detektyw Park, który z zaciekawieniem ogląda serial w telewizji. Widząc Taehyunga, odrywa swe oczy z ekranu, a Kim siada obok niego, gdzie zawiedziony swoją dzisiejszą porażką kładzie głowę na ramieniu przyjaciela.
— C-Coś poszło źle? — pyta zmieszany Park, który widokiem załamanego przyjaciela, czuje, że coś musiało się stać.

— Zawiodłem, Jimin — szepcze załamany, gdy kolejna porażka doprowadza go do wypalenia zawodowego. — Może ja naprawdę nie nadaję się do bycia agentem.. — zamyka swoje oczy, a Jimin patrzy na niego z zaskoczeniem.

— Co ty teraz pierdolisz? — pyta w niedowierzaniu. — Jesteś świetnym agentem, ale nie zawsze wszystko wyjdzie po twojej myśli. Najważniejsze jest to, żeby się nie załamywać i dalej próbować — mówi pocieszająco, a Taehyung pokręca słabo swoją głową.

— Łatwo ci mówić, to nie ciebie Namjoon obraził, to nie ciebie Criminal Moon załatwił i zostawił przywiązanego do łóżka. Takie błędy nie powinny zdarzać się dobremu agentowi... J-Ja czuję, że się do tego nie nadaję, od kiedy zawalam wszystkie misje, które związane są z tym sukinsynem — mówi, gdzie chwyta się za głowę, a swoje palce wbija w cebulki swoich włosów. 

— Może po prostu powinieneś odpocząć od pracy? Kiedy wypoczniesz i nabierzesz wiary w swoje umiejętności, to będziesz silniejszy psychicznie, by wrócić w wielkim stylu, co? — unosi brew, gdy chce, jak najlepiej dla przyjaciela.

— Myślisz, że przerwa w czymś tutaj pomoże? — pyta, spoglądając na niego.

— Oczywiście. Przez ostatnie lata pracowałeś jak wół i latałeś za Criminal Moonem, przez co straciłeś swój cały zapał. Przerwa od tego wszystkiego na pewno dobrze ci zrobi, a poza tym możesz ją wykorzystać na twojego właściciela — puszcza mu oczko, a na ustach Kima pojawia się delikatny uśmiech, gdy opuszcza swoje oczy na podłogę.

— Być może masz rację, ale przy nim nie czuję kontroli.. — wyznaje, gdzie zagryza się nerwowo na dolnej wardze, czując wiele mieszanych uczuć względem Mandery i tego, jak się przy nim czuje. Zaintrygowany Jimin przygląda się przyjacielowi, nie za bardzo rozumiejąc, co na myśli ma Taehyung. — To on ją ma — dodaje.

— Brzmi to podniecająco — śmieje się cicho detektyw, a Taehyung karci go swoim spojrzeniem. — Właściwie to pisał do ciebie i starałem się, jak potrafię, aby odpowiadać podobnie jak ty — mówi, gdzie wręcza do dłoni przyjaciela jego telefon. Taehyung przegląda wiadomości i posyła wdzięczny uśmiech Jiminowi.

— Dziękuje, wykonałeś świetną robotę — mówi z wdzięcznością.

— Nie ma sprawy, to było zabawne — oznajmia. — Powiedz mi, co takiego powiedział ci Namjoon, że straciłeś wiarę w samego siebie? — pyta, patrząc z uwagą na Taehyunga, który słysząc pytanie przyjaciela, przysuwa do swojej klatki piersiowej nogi, obejmując je rękoma.

— Dał mi do zrozumienia, że jestem beznadziejnym agentem, który jedynym czym może się pochwalić w życiu, to kurwa wyglądem — wyznaje, chowając swoją twarz między nogami.

— A to świnia — warczy w złości Jimin. — Nie przejmuj się nim, Tae. Nie musisz na siłę siedzieć w tej agencji, skoro szef cię nie docenia i sprawia ci tylko ból psychiczny. Jesteś tak uzdolniony, że znajdziesz o wiele lepszą robotę — mówi pocieszająco.

— A-Ale ja lubię moją pracę — mówi, gdy zanosi się powoli na płacz, a jego głos łamie się we wszystkich uczuciach.

— Rozumiem, ale po co siedzieć tam, gdzie czujesz się źle? — unosi brew. — Jesteś masochistą, Tae? — dopytuje, a chłopak pokręca w zaprzeczeniu głową. — No to po co na siłę siedzieć tam, gdzie nikt cię nie docenia? — kładzie swą dłoń na ramieniu przyjaciela. — Mnie przyda się osoba do moich spraw detektywistycznych — sugeruje, a Taehyung przenosi na niego swoje oczy, w którym Jimin ujrzeć może łzy.

— Dzięki Jimin, ale postaram się naprawić całą sprawę i spróbuję dogadać się z Namjoonem — podciąga nosem, czując, że musi wyjaśnić sobie całą sytuację z szefem.

— No jak wolisz, ale wiedz, że według mnie Namjoon nie zasługuje na takiego pracownika jak ty — wyznaje, chcąc postawić sprawę jasno.

— Jesteś kochany, Jimin. Na razie dam mu ochłonąć i zajmę się...

— Właścicielem tego domu? — przerywa mu, uśmiechając się znacząco.

— Tak, tylko nim... 

~

Zdenerwowany Jungkook wchodzi do swojego apartamentu w hotelu, gdzie oczekuje go Hoseok i Yoongi, którzy na jego widok stoją oczekująco w środku pokoju.
— Co to do chuja miało być?! — podnosi głos, podchodząc do Yoongiego, który przełyka z trudem ślinę, widząc rozgniewanego Jeona.

— Nie wiedziałem, że to nie jest Taehyung — tłumaczy. — Odpisywał podobnie, jak w waszych poprzednich wiadomościach — dodaje, a Jungkook przeczesuje nerwowo swoje ciemne włosy, po czym wyciąga za marynarki maskę, którą rzuca z siłą na łóżko.

— Prawie go tam zabiłem, gdybym mu nie zdjął tej maski, to pewnie bym to zrobił! — wykrzykuje w rozdrażnieniu, a Hoseok z Yoongim wymieniają się krótkimi spojrzeniami.

— No, ale tego nie zrobiłeś — zauważa Min, a wściekłe oczy Jeona piorunują go.

— Zresztą nic by się nie stało, gdybyś to zrobił.. Ten agent może wiele namieszać, Jungkook. Rozumiem, że masz do niego słabość i wydaje się tobie idealny na twoje potrzeby, ale cię spowalnia podczas akcji — mówi Hoseok, który nie wróży niczego dobrego tej relacji.

— Zauważyłem — wysila się na uśmiech. — Jednak miałeś się zająć tym, żeby więcej go nie mieszano do żadnych akcji, więc co ty kurwa robiłeś przez ten cały czas, Hoseok?! — pyta, unosząc ton, gdy czuje się, zbyt sfrustrowany.

— To nie jest takie łatwe dostać się do nich — szepcze, a zdenerwowany Jeon podchodzi do barku, gdzie nalewa sobie mocnego trunku, musząc wlać do swego gardła alkoholu.

— To zacznij coś robić w tej sprawie — mówi stanowczo, a Jung przytakuje w zrozumieniu głową. — On podpisał umowę i przez dwanaście miesięcy jest mój, dlatego nie zrezygnuje z niego, bo kurwa jeszcze nikt mi się tak nie podobał — wyznaje szczerze, nie zamierzając bawić się w jakiegoś romantyka, który dla dobra i spokoju drugiej osoby zniknie i pozwoli żyć, jak gdyby nic. On nie jest z tych osób, dla niego nie liczy się żadne niebezpieczeństwo. Jeśli czegoś pragnie, to zawsze to otrzymuje.

— Rozumiemy. Dopilnuję, żeby Hoseok coś z tym zrobił — mówi ze spokojem Yoongi.

— Liczę na ciebie, Yoongi. Jutro wracam do domu i zamierzam naprostować mojego małego agenta...

~

Pogrążony w śnie agent wyczuwa na swojej skórze chłód obcej dłoń, która sunie się po jego policzku aż do szyi. Ospały otwiera swoje oczy, gdzie dostrzega nad sobą Pedro Mandere, którego ciemne oczy paraliżują jego ciało. Serce w jego piersi przyspiesza, gdy przystojny mężczyzna powoli rozpina guziki od jego piżamy, a jego intensywny zapach perfum dociera do jego nozdrzy.
— W-Wróciłeś — szepcze słabo, gdy jego rozpalona skóra na klatce piersiowej dostaje szoku przy zimnym dotyku dłoni Mandery.

— Wróciłem, stęskniłeś się, kruszynko? — pyta swoim ochrypłym głosem, który sprawia, że przez ciało młodszego przechodzą dreszcze. Nogi Kima zginają się w bezwładzie, gdy mężczyzna przygląda się mu z uwagą. Obserwuje długi wachlarz rzęs świeżo obudzonego agenta, którego wargi rozchylają się delikatnie w wyraźnym oddechu.

— T-Tak — odpowiada grzecznie, a sam Jeon nie jest nieprzekonany, co do jego odpowiedzi.

— Nie jestem przekonany — mruczy, okazując młodszemu swoje niezadowolenie. — Chciałem cię obudzić i nieco rozgrzać, bo pragnę zabrać cię do pokoju i nauczyć się lojalności — oznajmia, zaskakując chłopaka, który nie potrafi zrozumieć mężczyzny.

— Lojalności? Niby dlaczego? Jestem ci lojalny, panie — mówi, a ciemnowłosy patrzy w jego oczy nieufnie, jednak Taehyung jest w stanie zrozumieć spojrzenie mężczyzny, które w ogóle nie różniło się od wczorajszego spojrzenia jego szefa. Podnosi się do siadu, gdzie nie odrywa swoich oczu z mężczyzny. — Nie ufasz mi — zauważa, a Jeon stara się ukryć swój uśmiech.

— Ufam ci, kruszynko. Pragnę nauczyć cię tylko lojalności — mówi z opanowaniem, a Taehyung pokręca swoją głową, gdzie usadawia się na swoich kolanach i wyciąga przed mężczyzną swoje dłonie.

— Nie ufasz, znam to spojrzenie — mówi, a Mandera przygląda się mu z uwagą. — Ukarz mnie — dodaje, zaskakując swoją prośbą mężczyznę.

— Dlaczego miałbym cię karać, skarbie? — pyta, chwytając za jego dłonie, które opuszcza. — Nie mam powodu, aby cię karać, kiedy byłeś grzeczny — dodaje.

— Nie byłem — wyznaje, a zaintrygowany Jeon patrzy w jego pewne oczy. — Wczoraj nie pisałem z tobą, a ktoś mnie za to wyręczył. Nie było mnie w domu i oszukałem cię z tą rozmową, panie — przyznaje się, gdy ciemnowłosy jest mile zaskoczony szczerością agenta.

— Czyli to nie byłeś ty? — pyta, udając zaskoczonego, a młodszy przytakuje głową.

— Dlatego powinieneś mnie ukarać — odpowiada, gdzie zaskakuje się, gdy dłoń mężczyzny umieszcza się na jego rozgrzanym policzku.

— Nie chcę cię karać. Powiedziałeś prawdę i nie chciałeś tego przede mną ukrywać, więc nie mam powodu, by cię karać — mówi z opanowaniem, jednak Taehyung nie wygląda na zadowolonego z tego powodu. — Czy może ty chciałeś, abym cię ukarał? — unosi brew zaintrygowany.

— Może — szepcze, odwracając wzrok.

— Coś się stało, że tego chcesz? — pyta, dostrzegając, że chłopak nie jest w humorze i wygląda na zasmuconego.

— Powiedzmy... Chcę, żebyś wiedział, że więcej ci tego nie zrobię — odpowiada, a mężczyzna ujmuje jego podbródek.

— Wierzę — wyszeptuje, po czym jego zimne usta wpasowują się w jego wargi, a jego serce przyspiesza przez ten czuły gest Mandery, którego usta delikatnie zaczynają się poruszać. Zamyka swoje powieki, oddając jego pieszczotę, która jest niczym najlepsze pocieszenie po wczorajszych zmaganiach, a tego właśnie agent potrzebuje. Układa swoje dłonie na karku mężczyzny, który silnymi rękoma obejmuje go w pasie i przyciąga do siebie, gdzie swym wilgotnym językiem sunie po jego różowych wargach, a on w podnieceniu rozchyla je, wpuszczając język mężczyzny do swojej jamy, by ich języki zaczęły we wspólnym dotyku się dopieszczać.

— Mhm — mruczy Kim w przyjemnym doznaniu, gdzie wplątuje swoje palce w ciemne włosy mężczyzny, gdy w sferze intymnej staje się mokry, z każdym ruchem Mandery, którego usta stają się nowym uzależnieniem Kima. Mlaśnięcia ich ust dostają się do ich uszu, gdy obydwoje stają się podnieceni i potrzebują siebie. — Z-Zabierz mnie do pokoju — wysapuje w usta mężczyzny, potrzebując jego bliskości, by poczuć się spełnionym i zapomnieć o wczorajszym niepowodzeniu. Jeon bezwahania podnosi się z łóżka wraz z Kimem, którego zgrabne ciało podtrzymuje.

— Nie musisz dwa razy prosić, kruszynko — uśmiecha się pewnie, gdy chłopiec trzyma się go jak koala, a on swoje dłonie podtrzymuje przy jędrnych pośladkach agenta, z którym opuszcza sypialnie i udaje się z nim do pokoju pierwszego, gdzie przekraczając próg pokoju, usadawia młodszego na wygodnej tantrze. Taehyung patrzy niepewnie na sofę, po czym na mężczyznę, który przykuca przed nim, gdzie pomaga mu pozbyć się wcześniej rozpiętej przez niego koszuli od piżamy. — Za twoją szczerość, pan cię nagrodzi — mówi tajemniczo mężczyzna, a Taehyung przełyka ciężko ślinę, gdy słowa Mandery powodują u niego uderzania gorąca.

— Pragnę tego, panie — mówi zarumieniony, gdy dłoń mężczyzny umieszcza się na jego kroczu, które jest mokre wraz z materiałem jego spodni, przez unoszące się w nim podniecenie. Ciemnowłosy uśmiecha się w zadowoleniu, gdy jego uległy przez sam pocałunek tak eksplodował i w końcu stara się być posłuszny, a jego taktyka, co do wymuszenia w nim lojalności poskutkowała. Jeon zsuwa z chłopca jego spodnie do połowy ud, gdzie ujmuje między swoje palce jego twardego penisa, a na ten czyn młodszy wyraźnie nabiera powietrza, gdy jego policzki wrzą gorącem na oczach Mandery, który nie spuszcza z niego swoich oczu. 

— Będziesz od teraz posłuszny i pozostaniesz przy mnie? — pyta, gdy zaczyna sunąć palcami po jego długości, a młodszy zagryza się na wardze, gdy w podnieceniu jego ciało drży.

— T-Tak, będę mój panie — wydusza z siebie, gdy gorący oddech opuszcza jego usta, a na ustach mężczyzny pojawia się pewny uśmiech.

— Nie będziesz już więcej się kimś wyręczał, żeby robić coś za moimi plecami? — dopytuje, gdy zwiększa nacisk na penisie agenta, którego usta opuszcza głęboki jęk.

— O-Obiecuję, że nie będę — mówi nerwowo, czując się ogłupionym całym uderzającym gorącem i chęcią uległości.

— Grzeczny — mówi zadowolony, gdzie puszcza jego przyrodzenie, a swoje silne dłonie umieszcza na zgrabnych udach agenta, który zmuszony jest spojrzeć w jego oczy. — Chcę, żebyś dziś krzyczał moje imię — oznajmia młodszemu.

— Pedro — szepcze, a ten pokręca głową.

— Moje koreańskie imię — mówi, a zmieszany chłopak marszczy swoje brwi.

— Jeongsik? — pyta.

— Nie, to akurat zamienne imię, kruszynko — puszcza mu oczko, po czym zbliża swoją twarz do zmieszanego chłopaka, którego serce bije niebezpiecznie szybko. — Pragnę, żebyś krzyczał dziś moje prawdziwe imię.. — wyszeptuje.

— Prawdziwe imię, czyli jakie? — pyta zaciekawiony.

— Jungkook.

~

No to Tae poznał prawdziwe imię Mandery ^^
Widzimy się w tygodniu, choć mogę obiecać, że będzie gorąco 👉👈
Do zobaczenia!

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top