$Remember$

~Witajcie ^^ 

Ciemność panująca na zewnątrz powoduje, że zaniepokojone serce zaczyna bić szybciej. Słyszy dźwięk szybko pędzącego samochodu, który w chaotycznym przemieszczaniu się po jezdni, wjeżdża bezpośrednio na przeciwny pas ruchu. Zderzenie obydwóch pojazdów powoduje, że zimno ogarnia czoło kryminalisty, który w panice wybudza się ze snu, prostując się na łóżku, gdy obok siedzi zaskoczony detektyw z zimnym okładem. Ciemnowłosy podpiera ręce na materacu, oddychając niespokojnie, gdy bezemocjonalnie wpatruje się przed siebie. Naga klatka piersiowa jest spocona, a mięśnie mężczyzny spięte, gdy próbuje zrozumieć własny sen.
— Wszystko w porządku? — słyszy pytanie detektywa, na którego po chwili przenosi wzrok.

— Nie wiem. Miałem zły sen — odpowiada szczerze. — Nienawidzę mieć pokręconych i złych snów, bo potem miewam paskudny nastrój — dodaje.

— No tak... zły sen, to złe samopoczucie. Ogólnie czuwałem nad tobą, bo dostałeś gorączki. Jednak widać, że jest już lepiej — mówi, patrząc z uwagą na przestępcę, który pociera nerwowo dłońmi twarz.

— Muszę zobaczyć się z moimi ludźmi. Zawołaj Yoongiego — mówi dość oschle, a Jimin przytakuje w zrozumieniu głową, gdzie odkłada na szafkę okład, by udać się do wyjścia z pokoju. — Trzeba, jak najszybciej wrócić do przeklętej Korei...

Yoongi z zadowoleniem patrzy na przygotowany przez siebie posiłek, pragnąc już go zasmakować. Żadną filozofią jest zrobienie płatek z mlekiem, jednak wykonanie tego dzieła jest już mistrzostwem w mniemaniu funkcjonariusza Min. Nakłada na łyżkę płatek z mlekiem, przysuwając je do spragnionych ust. — Yoongi! — krzyk detektywa powoduje, że cała zawartość nałożona na łyżce ląduje na podbródku, zamiast w ustach. Zdenerwowany zamyka powieki, po czym sięga po kawałek papierowego ręcznika. — O! Tu jesteś — mówi chłopak, zatrzymując się w przejściu, gdy wzrokiem skanuje mężczyznę, który ociera własny podbródek oraz pobrudzoną mlekiem błękitną koszulę. — Ajsh... ale z ciebie niezdara, Yoongiś — śmieje się, a Min piorunuje go wzrokiem.

— Żadna niezdara — mruczy, odkładając ręcznik papierowy. — To ty straszysz mnie tymi krzykami, Jiminie — dodaje.

— Masz coś do moich krzyków? — unosi brew.

— Tak i nie mówię tu o tych, które przeważnie są w naszej sypialni, ale o to z życia wzięte — odpowiada, a policzki chłopaka pompują się powietrzem. — I się nie obrażaj, tylko zacznij normalnie mówić, bez krzyku, kiedy nie ma na to potrzeby. Nic się przecież nie dzieje, co nie?

— No nie... — odwraca wzrok. — Ale Jungkook chce z tobą rozmawiać — oznajmia, a Min jak na zawołanie wstaje, przewracając za sobą krzesło. — To nie moje krzyki robią z ciebie niezdarę, jak widać — sili się na uśmiech, po czym odchodzi z przytupem. Yoongi patrzy za urażonym detektywem, gdzie drapie się nieporadnie po karku.

— Ciekawe ile będzie stroił fochy — wzdycha ciężko, po czym podnosi krzesło i udaje się do pokoju Jungkooka. Wchodzi do środka, gdzie może ujrzeć stojącego na balkonie mężczyznę z papierosem między palcami. Jeon ubrany w czarny t-shirt z krótkimi rękawkami i ciemnymi spodniami dresowymi, opiera się tyłem o metalowe barierki, zaciągając się dymem papierosowym dla rozluźnienia. Min może zauważyć, że kryminalista wygląda znacznie lepiej, choć z pewnością pragnie udać uzdrowionego. Pokręca lekko głową, gdzie przedostaje się na balkon, zatrzymując się obok kryminalisty. Funkcjonariusz opiera dłonie na barierce, patrząc w stronę widoku na morze. W powietrzu można oczywiście wyczuć morską bryzę, lecz nie jest to coś, na co szczególną uwagę zwraca mężczyzna. — Widzę, że czujesz się lepiej... Chciałeś ze mną rozmawiać — zerka na opanowanego Jeona, który obdarza go krótkim spojrzeniem.

— Załatw nam lot do Seulu — mówi wprost.

— Co?!

— To, co słyszysz. Trzeba pomóc Taehyungowi, mam złe przeczucia — odpowiada beznamiętnie.

— Chyba ochujałeś! Nie jesteś jeszcze w pełni zdrów, aby mierzyć się z ludźmi tego psychola! — podnosi w zdenerwowaniu głos, patrząc na Jeona, którego mięśnie spinają się z każdym słowem funkcjonariusza. — Wiem, że chcesz pomóc Taehyungowi, my też tego chcemy, ale jeśli masz tam tylko jechać, żeby cię dobili, to się sprzeciwiam, nawet jeśli ty tu rządzisz! — dodaje stanowczo.

— Ty nie masz nic do gadania, Yoongi — rzuca niedopałek na podłoże, które depcze spodem buta. — Może i ryzykuję, ale coś trzeba zrobić.

— Nie mamy pomocy Hoseoka, bo został wsypany. Gdy tylko przylecimy do Seulu ja i Jimin zostaniemy zatrzymani, a ty zostaniesz całkiem sam. Jeśli ten facet dowie się, że i ty wróciłeś, to i ciebie wsypie policji, a jak nie policji, to będzie kazał cię zabić — mówi niespokojnie. — Rozumiem, że zależy ci na pomocy Taehyungowi, ale musimy być przygotowani na każdą ewentualność, jeśli pojedziemy tam bez planu, to nie ma co liczyć na wygranie z tym człowiekiem. Sam wiesz, że jest potężny... Chcesz dla tego chłopaka zaprzepaścić wszystkie lata zemsty?! — pyta zdenerwowany, a szczęka kryminalista zaciska się w rozdrażnieniu. Nie potrafiąc kontrolować szalejących wewnątrz emocji, uderza funkcjonariusza pięścią w policzek, przez co mężczyzna upada, a usta kryminalisty wykrzywiają się w bólu przez zadany cios, który pozwala ranie dać o sobie znać.

— Kurwa! — warczy rozwścieczony, patrząc na funkcjonariusza, który chwyta się za obolały policzek, posiadając rozciętą wargę, po której sunie się krew. — Przestań w kółko pieprzyć, jak cholerny tchórz! — mówi ostro, gdy Yoongi podnosi się z ziemi. — Wszystko jest warte poświęcenia, jeśli chodzi o niego, wszystko! — zdenerwowany zwraca się przodem do barierki, na której układa dłonie. — Pieprzyć taką zemstę, jeśli nie potrafię pomóc osobie, która doświadcza tego, co sprowadziło mnie na drogę, którą od lat podążam. Będę chronił tego, co do mnie należy, choćbym miał przepłacić to najgorszą śmiercią. Jeśli on będzie wolny, to ja wtedy też się uwolnię — oznajmia zdecydowany, a Yoongi pokręca nerwowo głową.

— Nie wiem, co masz na myśli przez swoje słowa, ale... mówię poważnie, Jungkook. Wiem, że na swój sposób Taehyung jest ci bliski, ale nawet on nie chciałby, żebyś kurwa poszedł mierzyć z takim chujem w twoim stanie i bez planu! — mówi zdenerwowany.

— Taehyung nie jest na jakiś sposób bliski, jest mi bardzo bliski. Nie pozwolę go skrzywdzić temu skurwysynowi, a tym bardziej nie pozwolę go odebrać, kiedy dopiero odważyłem się pokochać drugą osobę. Kocham moją kruszynkę i nie wybaczę, jeśli ktoś dotknie go, choćby palcem — mówi rozgoryczony, gdzie wypycha językiem wnętrze policzka, gdy Yoongi patrzy z zaskoczeniem na kryminalistę, po którym nie spodziewał się tak otwartego wyznania. — A pierw zacznę od Suhyuna...

— Chcesz się zemścić za to, co ci zrobił?

— Tak i nie tylko za to. Ten śmieć ma więcej za uszami, niż sam przypuszczałem. Kurwa, że dałem się nabrać na jego prośby, ale chociaż dzięki temu poznałem Taehyunga — wzdycha, opuszczając głowę. — Prosiłem Hoseoka, aby zdobył dla mnie wszystkie informacje i złożył moją teorię na temat przeszłości Taehyung w całość, jednak został złapany... Cholera, musimy działać i coś zrobić z tą sytuacją, inaczej zwariuję ze zmartwienia — mówi rozjuszony.

— Widzę, że naprawdę ten chłopak zdziałał cuda — kładzie dłoń na ramieniu spiętego Jungkooka. — Uratujemy go, ale zróbmy, jak mówię Jungkook. Taehyung jest silnym i twardym agentem, nie da się nikomu — mówi z opanowaniem.

— Ty nie rozumiesz — pokręca głową. — Jeśli mamy do czynienia z tym samym człowiekiem, przez którego stałem się Criminal Moonem, to nawet siła agenta Kim mu nie pomoże, tym bardziej, jeśli był jego ofiarą w przeszłości — mówi, gdzie z trudem przełyka ślinę, a oczy Yoongiego otwierają się szerzej.

— Gdy byliśmy przetrzymywani, a Taehyung przyszedł do tego pokoju, ten śmieć coś wspominał o jego właścicielu, któremu się ofiarował, czy coś takiego... To prawda? — pyta niepewny.

— A miał wybór, będąc tylko dzieciakiem? — pyta oschle, gdzie opuszcza balkon, a Yoongi udaje się za nim. Jeon zatrzymuje się na środku pomieszczenia, myśląc intensywnie. — Zróbmy, jak mówisz — mówi, zerkając na funkcjonariusza. — Wrócimy do Seulu, jak najszybciej się da, ale przyprowadź do mnie członków gangu. Dam ci namiary na ich obecne położenia. Potrzebuję ich wszystkich, aby móc wrócić do Seulu...

— Jak chcesz. Zrobię, co trzeba — mówi z opanowaniem.

— Wszyscy będą kąpać się we własnej kałuży krwi...

~

Agent przebudza się, gdzie obraz przed oczami mu się rozmazuje. Marszczy słabo brwi, gdy dostrzega przed łóżkiem w białym pomieszczeniu, męską sylwetkę. Im bardziej wytęża wzrok, tym obraz staje się wyrazisty. Widzi złowrogi uśmiech nieznajomego mężczyzny, którego w ogóle nie rozpoznaje. Z ledwością porusza dłonią, a także ustami, gdy udaje się mu dostrzec drugą osobę, która przywiera do nozdrzy ścierkę z odurzającym środkiem. Świeżo po przebudzeniu, jego ciała nie jest nawet skłonne do obrony, przez co odurzenie chłopaka przechodzi bezproblemowo.

Gdy chłopak przebudza się po raz kolejny, nie jest w stanie niczego ujrzeć, prócz ciemności, którą sprawia nałożona opaska. Nabiera niespokojnie oddechu, gdy dłońmi może wyczuć miękki materac, na którym znajduje się jego ciało. Nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji, wstrzymuje oddech, gdy czuje na nagim ramieniu zimną dłoń. — Pamiętasz mnie Taehyung? — słyszy głęboki głos mężczyzny, przez którego pytanie pokręca w zaprzeczeniu głową. — Nie pamiętasz? — dopytuje. — Przez ostatnie jedenaście lat się trochę zestarzałem, ale głos mi się nie zmienił... jednak ty przez te lata bardzo się zmieniłeś. Rozkwitłeś na najpiękniejszy kwiat, żeby wrócić do twojego pana — mówi, a chłopak marszczy brwi.

— I tak nie wiem, o czym pan mówi — szepcze, przez co brwi mężczyzny marszczą się, zerkając na obecnego w pokoju Suhyuna.

— W szpitalu, co mówiła jego karta pacjenta? Jakich doznał obrażeń? — pyta chłopaka, który odrywa oczy z Taehyunga, by przenieść je na poddenerwowanego szefa.

— Nie wiem, nie znam się na medycynie, panie — odpowiada, gdzie oblewa go pot na widok zaciskających się dłoni potężnego człowieka. — Pielęgniarka powiedziała, że jego stan jest stabilny i dowiedzą się wszystkiego dokładnie po jego przebudzeniu, ale... sam szef kazał go natychmiast przywieźć do siebie — tłumaczy, gdzie obrywa szklaną popielniczką w głowę. Suhyun upada na kolana, czując silny ból. Z rozciętego czoła sunie się krew, gdy on posłusznie kłania się przed mężczyzną. — Proszę, wybacz... wybacz, wybacz — powtarza, a mężczyzna odrywa z niego oczy, by skupić je na spokojnym profilu agenta Kim, który nie okazuje żadnego strachu przed jego osobą. Dotyka wierzchem dłoni zimnego policzka, widząc, że chłopak faktycznie może nie wiedzieć, z kim ma do czynienia.

— Zamknij się i odejdź — mówi ostro, a Suhyun odchodzi posłusznie, nie chcąc bardziej denerwować pana. — Taehyung, pamiętasz cokolwiek sprzed wypadku? — pyta, i choć serce Taehyunga wariuje przy burzliwych wspomnieniach, to otwarcie wyznaje;

— Nie pamiętam wiele, ale jedno proszę pana, pamiętam... — mówi spokojnie, nie lękając się ani trochę obecności mężczyzny. — Pamiętam, że jestem państwowym agentem, pragnącym zemsty na Criminal Moonie, który zabił moją starszą siostrę.

~

Wiem, że są osoby, którym nie podobało się to, jeśli Taehyung straci pamięć, ale... nie będę zmieniać własnej wizji i włożonej pracy w trzecią część, przez różne poglądu. Sorry, ale nigdy nie piszę ff bezsensu całej spójności. To wszystko z mojej strony kochane ^^ Mam nadzieję, że rozdział się podobał i przelał w was emocji :D Miłej nocy! 

Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top