$Mission time$

A/n Witajcie^^ Wybaczcie, że rozdział dopiero dzisiaj wleciał, ale mam problemy z bólem pleców :/ Na szczęście dziś jest już znacznie lepiej i nie pilnuję picia wody i zażywam magnezu, aby uniknąć skurczy mięśni na ramionach.
Chciałam również podziękować PJiminChimmy za wykonanie nowej okładki ^^ Jak wam się podoba?
Życzę miłego czytania i widzimy się w kolejnym rozdziale już w tygodniu ^^

Plan Namjoona okazuje się bardzo ryzykowany, jednak Taehyung jest świadomy, jak jego praca niesie za sobą wiele poświęceń. Nawet jeśli teraz jest zawieszony, on dzielnie oddany jest swojemu stanowisku, gdyż posiada własne i egoistyczne wręcz pragnienie schwytania przestępcy.
Jego zdeterminowane oczy patrzą wciąż w oczy szefa, który po długim kontakcie wzrokowym, uśmiecha się dumny i zakłada swą dłoń na ramieniu drobniejszego agenta.
— Twoja determinacja i oddanie jest godne podziwu. Jeśli uda nam się schwytać tego drania, nie będzie żadnych zastrzeżeń wśród rady, aby przywrócić cię na twoje stanowisko — oznajmia, a kąciki ust młodego agenta unoszą się ku górze. Jimin zaś niepewny tej strategii spogląda na przyjaciela.

— A jaka jest szansa niepowodzenia? — pyta nagle Park, który nie widzi w tym niczego dobrego. Namjoon słyszący jego pytanie, przenosi swoje oczy na detektywa wraz ze zdezorientowanym Taehyungiem. — Jakby nie patrząc, ten kryminalista od ośmiu lat chodzi sobie na wolności, więc złapanie go w takiej strategii niesie za sobą jakieś ryzyko, czyż nie? — unosi brew, a Kim Namjoon wywraca zirytowany oczami, chcąc uniknąć w agencie niepotrzebnych wahań, które w tej chwili próbował w nim przebudzić detektyw Park.

— Nasza praca sama w sobie niesie wiele ryzyka i naszym zadaniem jest zachować w tajemnicy naszą tożsamość — mówi Joon, który zdejmuje z ramienia Taehyunga swą dłoń. — Jesteśmy od wykonania pracy, na którą zdobyć nie może się policja. Od nas zależy los wielu niewinnych ludzi, którzy są każdego dnia narażeni na Criminal Moona, więc nasze życia nie są tutaj ważne — dodaje z pewnością w oczach, a Taehyung przytakuje głową, dobrze znając swą powinność. 

— Nie boisz się tego, Tae? — pyta niepewnie Jimin.

— Zawsze jest ryzyko, a ja wiem, czego się podjąłem, Jimin. Wstępując do agencji państwowej, przysiągłem chronić życia wszystkich niewinnych ludzi w naszym kraju. Nie boję się, mimo że sam Criminal Moon wywołuje we mnie prawdziwy lęk — mówi z pewnością w głosie, a Jimin zagryza się na wnętrzu swego policzka.

— Wiem, że wychodzę teraz na jakiegoś tchórza, ale nie chcę stracić przez tego kryminalistę przyjaciela — wzdycha i opuszcza swoją głowę, a na ustach Tae pojawia się delikatny uśmiech, gdzie podchodzi do zmartwionego detektywa. Kładzie swą dłoń na jego ramieniu, chcąc w ten sposób okazać mu to, aby się o niego niepotrzebnie nie martwił.

— Nie martw się. Nie dam się tak łatwo pokonać. Nie bez powodu jeszcze jakiś czas temu byłem jedynym z najlepszych agentów — mówi pocieszająco, a detektyw jedynie wzrusza ramionami i wydaje dolną wargę, wyglądając jak obrażone dziecko.

— Nie dziwię się, że jest tylko detektywem — pokręca głową Namjoon, a blondynek w kręconych włosach, podnosi na niego swe rozgniewane spojrzenie.

— Życie to też nie tylko praca. Taehyung mimo wszystko jest moim przyjacielem i mam prawo się o niego martwić — mówi urażony, patrząc w stronę szefa agencji. — Ciekawe, jak ty będziesz musiał się poświęcać — mruczy.

— Jimin...

— Taka prawda, Tae. On jest szefem i pewnie będzie tylko siedział w busie z podsłuchem, żeby dać sygnał ludziom, a to ty będziesz musiał stanąć twarzą w twarz z Criminal'em! — podnosi głos, dobrze wiedząc, jak to wszystko przebiegnie.

— To prawda, ale on jest szefem, a ja agentem — mówi z powagą w oczach Tae, który chwyta za ramiona detektywa. — Cokolwiek się stanie, najważniejsze jest schwytanie tego sukinsyna — dodaje, choć na ostatnie wypowiedziane słowo aż syczy, czując wiele nienawiści do przestępcy. Jimin jedynie wzdycha, wiedząc, że jego przyjaciel nie odpuści sobie takiej okazji na schwytanie Criminal Moon'a.

— No dobrze.. Niech ci będzie, ale masz uważać na siebie — wzdycha ciężko, wywołują swoimi słowami szczery uśmiech na twarzy agenta. — Tylko masz mi opowiedzieć i przedstawić twojego tymczasowego partnera, a będę siedział już cicho — puszcza oczko przyjacielowi, który zawstydzony odwraca wzrok.

— Znalazłeś sobie kogoś? — pyta zdumiony Joon, a Tae przekierowuje swą głowę w stronę mężczyzny i przytakuje w potwierdzeniu.

— Jak wiesz.. Prosiłem cię ostatniego czasu o pomoc, ale mi jej nie użyczyłeś, więc znalazłem nowe lokum z przystojnym właścicielem — oznajmia Joonowi, wciąż mając do niego żal, za to, że nie uwierzył mu, gdy był w potrzebie. Mężczyzna jedynie uchyla delikatnie swe pulchne wargi i przytakuje w zrozumieniu głową. — Poza tym sam mi radziłeś, abym sobie kogoś znalazł — dodaje.

— Jestem po prostu zdziwiony, bo przeważnie i tak nie słuchasz tego, co do ciebie mówię — wyznaje, drapiąc się po podbródku, po czym zerka na ministra. — Może być pan spokojny. Taehyung jest świetnym agentem i złapie tego śmiecia, a pan będzie w bezpiecznym miejscu — mówi w stronę mężczyzny.

— Nie obchodzi mnie to, co będziecie robić. Macie zabić tego psychopatę — mówi wyniośle. — Nikt nie będzie czyhać na moje życie, a tym bardziej ktoś taki — pokręca głową, a cała trójka patrzy na ministra, który wydaje się oburzony działaniem kryminalisty.

— O to pan nie musi się martwić. Jednak ciekawi mnie, dlaczego akurat pan stanął na jego celowniku — mówi zaintrygowany agent, a mężczyzna marszczy w oburzeniu swoje brwi, słysząc słowa Taehyunga.

— Sam chciałbym wiedzieć. Nic nie zrobiłem, a zresztą ten psychopata zabija, jak popadnie i niekoniecznie ma ku temu jakiś powód — tłumaczy, a Tae odwraca nerwowo wzrok, wiedząc, że minister ma rację. Criminal Moon jest złym człowiekiem, który zabija, jak popadnie i sam osobiście się o tym przekonał. 

— To prawda — szepcze cicho.

— Teraz najważniejsze jest to, żebyś się przygotował do jutrzejszej akcji. Musisz zmylić Criminala tak, aby uwierzył, że to ty jesteś ministrem — mówi z powagą w oczach Namjoon.

— W takich akcjach jestem najlepszy, Joon. Nie martw się. Criminal Moon nabierze się na to — uśmiecha się pewnie, będąc bardzo dobrym w dziedzinie kamuflażu, o czym dobrze wie jego szef. Namjoon nie bez powodu pragnął do tego zadania Taehyunga. 

— Wiem, dlatego ty jesteś najlepszy do tej podmiany. Może w końcu uda nam się złapać tego skurwiela — mówi i zaciska w zdenerwowaniu swoje dłonie.

— O niczym innym nie marze..

~

W samochodzie, w którym siedzi dwójka przyjaciół panuje niezręczna cisza. Taehyung skupiony jest swoimi oczami na drodze, a Jimin bawi się swoimi palcami, nie wiedząc za bardzo, co ma powiedzieć agentowi. Właściwie w jego głowie cały czas przechodzą myśli o ostatniej wizycie funkcjonariusza Mina. Nie wie za bardzo, czy powinien mówić Kimowi o tym, co robi policjnat, gdyż mężczyźnie zależało na dyskrecji w tej sprawie, dlatego zagryza się nerwowo na dolnej wardzo, starając się nie myśleć o tym temacie.
— Czemu jesteś taki milczący? — pyta Kim, gdy podjeżdża do dzielnicy, w której zamieszkuje detektyw.

— Ja? — wskazuje na siebie i śmieje się nerwowo, gdy Kim przytakuje głową. — Sobie tak myślę.. — szepcze, spoglądając w boczne okno.

— O czym? — dopytuje Taehyung.

— O funkcjonariuszu Minie — wyznaje szczerze, a Taehyung marszczy w zmieszaniu swoje brwi.

— Dlaczego akurat o nim? — pyta zdziwiony. — Znów cię obrażał? — dopytuje, a Park pokręca przecząco głową.

— Myślę o tym, że nie jest wcale takim złym facetem. Na swój sposób jest bardzo urzekający i przystojny — przyznaje nieśmiało, a zaskoczone oczy Taehyunga przechodzą na detektywa.

— Ty tak serio? — unosi brwi.

— Serio — odpowiada, a Taehyung zatrzymuje samochód na parkingu przed domem chłopaka. 

— Ty go przecież od początku nie lubiłeś i podejrzewałeś go o...

— Wiem — przerywa mu. — Myliłem się, co do niego. Funkcjonariusz Min jest świetnym facetem — wyznaje.

— Jestem w szoku — szepcze Tae, któremu ciężko uwierzyć w to, co słyszy od Jimina. Uwierzyłby we wszystko, ale nie w to, że jego przyjaciel polubi znienawidzonego funkcjonariusza Mina, który swoją drogą jest według agenta starszym chujem. — Nie mów mi tylko, że się jeszcze w ni...

— Podkochuje się w nim, bo mnie urzeka i podnieca w swojej osobowości, szlachetności, oddaniu i kurwa nikt lepiej od niego nie prezentuje się w tym służbowym odzieniu — mówi z rozmarzeniem, a załamany Taehyung przykłada do swoich uszu dłonie.

— Nie chce tego słyszeć! — podnosi w proteście głos, a zaskoczony Jimin przenosi na niego swoje oczy. — Zakazuje ci patrzeć na tego kutasa! — dodaje.

— Ale Tae-ssi...

— Nie! — wystawia w jego stronę otwartą dłoń. — Opętało cię jego złe oblicze. Zapomniałeś, że ten facet za każdym razem porównuje cię do jebanego trenera pokemonów albo porównuje nas do nich, za każdym razem, gdy jesteś gdzieś w jego pobliżu?! — pyta go z niedowierzaniem w głosie, nie rozumiejąc, co stało się jego przyjacielowi, którego najwidoczniej opętał Min Yoongi.

— No wiem.. Jednak nie znamy jego prawdziwego oblicza, a ja chciałbym je poznać — mówi z uśmiechem, gdzie jego policzki pokryte są delikatnymi rumieńcami.

— Muszę się otrząsnąć po tym, co słyszę — pokręca głową agent, a Jimin kładzie na jego ramieniu swą dłoń.

— Nie dramatyzuj. Prześpij się z nowymi informacjami i skup się na jutrzejszej misji oraz na swoim właścicielu — puszcza mu oczko, po czym opuszcza pojazd, gdzie spogląda na oszołomionego agenta. — Odezwij się po misji i uważaj na siebie — mówi, po czym zamyka drzwi od pojazdu. Dłonie Taehyunga zaciskają się na kierownicy, nie potrafiąc pojąć zachowania Jimina, jednak nie chce sobie tym zaprzątać głowy. Wie, że to jest sprawą detektywa, jednak nie chce, aby się zawiódł przez takiego dupka, jak Min Yoongi. 

Funkcjonariusz Min Yoongi słynie z ostrego języka i osobiście nie należy do przyjemnych osób. Sama współpraca z nim jest irytująca, a tak przynajmniej słyszał od innych agentów, którzy mieli z nim styczność. Sam wiele razy był świadkiem tego, jak potrafi być wrednym dla Jimina, który swoją drogą sam za nim kroczył i pisał się na jego ciągłe docinki. Jednak jak Jimin mógł podkochiwać się w kimś, kogo sam jeszcze do niedawna przeklinał i się przez niego załamywał? Coś mu tu śmierdziało.

~

Taehyung wracając do domu, udaje się prosto do salonu, gdzie wykończony opada na sofę. Przykłada do swojego czoła dłoń, pragnąc poukładać w głowie wiele myśli, które zaprzątają mu głowę. Słyszy wyraźny dźwięk telefonu w kieszeni spodni, przez co wyciąga urządzenie i przykłada je do ucha.
— Tak, panie Mandera? — pyta znużony dobrze, wiedząc, kto dzwoni.

— Jesteś już w domu? — pyta mężczyzna.

— Tak, a co? — unosi brew, mierzwiąc palcami swoją przydługawą grzywkę.

— Jest jeszcze sporo przed dwudziestą pierwszą, więc ładnie się wyrobiłeś — mówi z zadowoleniem mężczyzna. — Zanim przejdziemy do spraw ważniejszych. Chciałbym, żebyś nakarmił moje pieski, niestety moja pracownica rozchorowała się, więc sam będziesz musiał się tym zająć, dopóki nie wrócę — informuje chłopaka, który w zaskoczeniu podnosi się do siadu.

— Chyba sobie żartujesz — prycha w niedowierzaniu. — Nie będę podchodził do tych potworów. Przerażają mnie — mówi wprost, a po drugiej stronie słyszy śmiech Mandery. — To nie jest śmieszne!

— Brzmisz jak histeryczka, słońce. Jeśli się boisz, to weź, przez bramkę im wrzuć, byleby głodne nie chodziły. Chyba nie chcesz, aby ciebie zjadły? — pyta z rozbawieniem, a jasnowłosy wywraca oczami.

— Dobrze — rozłącza się i odkłada telefon, gdzie jak histeryczka pociera dłońmi swą twarz, bojąc się tych potworów. — Nie chce tego robić — mówi do siebie płaczliwie, po czym niechętnie wstaje z kanapy i udaje się do kuchni. Poszukuje w szafkach karmy dla psów, którą po dłuższym szukaniu odnajduje. Chwyta cały worek dwunastokilogramowy z łopatką i udaje się do ogrodu, gdzie za furtką znajdują się trzy groźne psy, które mają dla siebie wybudowany domek. Trzy rottweilery warczą na jego widok, a on przełyka z trudem ślinę, gdy stara się im podać karmy. Wystawia pierwszą garstkę przez bramkę, a zaraz drugą i trzecią, starając się robić to, jak najszybciej. Po czwartej łopatce jeden z psów rzuca się na kraty, a przestraszony Taehyung krzyczy, rzucając się na ziemię.

— Nie dobry piesek.. — mówi, trzymając się za serce, które bije niebezpiecznie szybko w jego piersi. — Niby ja mam tak ich karmić do jego przyjazdu? — pyta oburzony, wstając z ziemi, gdzie otrzepuje swoje spodnie.
Taehyung powraca z ciężkim workiem do domu, gdzie odstawia karmę psów i zmęczony, udaje się na najwyższe piętro domu. Nie mając siły do niczego, wchodzi prosto do sypialni Mandery, gdzie sięga pierwszą rzecz mężczyzny i udaje się do łazienki. 
Bierze szybką kąpiel i przebiera się w koszulę Mandery. Spogląda na siebie w lustrze, gdzie zauważyć może, iż ubranie mężczyzny jest na niego za duże. Przykłada kawałek materiału do swoich nozdrzy, gdzie może wyczuć przyjemny zapach Mandery.

— Bez niego strasznie zrobiło się tutaj cicho — szepcze, po czym poprawia stan swojej mokrej grzywki. Otwiera w zaskoczeniu swoje oczy, gdy przypominają się mu słowa Mandery o obecności w pierwszym pokoju równo o dwudziestej pierwszej. — Cholera — szybko opuszcza łazienkę oraz sypialnię mężczyzny, by zejść na parter domu, gdzie pozostawił telefon od Mandery. Widząc kilka połączeń nieodebranych, szybko wybrał do niego numer.

— Dlaczego nie odbierasz? — słyszy od razu jego pretensjonalny głos. — Myślałem już, że moje pieski cię tam zjadły — dodaje.

— Są nakarmione i ja o dziwo żyje — wywraca oczami, gdzie opiera swoją dłoń na biodrze.

W tym czasie Jeon przygląda się chłopakowi, na którego ma dobry widok z kamer. Zagryza się na dolnej wardze, gdy widok chłopaka w jego koszulce powoduje w nim przypływ podniecenia. Zgrane i nagie nogi idealnie komponują się z przydługawą ciemną koszulką, która podkreśla jego oliwkową skórę. Taehyung prezentuje się cholernie seksownie w oczach Jungkooka, którego oddech wyraźnie przyspiesza, co jest w stanie usłyszeć po drugiej stronie młody agent. — To dlaczego nie odbierałeś? — pyta, gdy jego ciemne oczy przeszywają obraz chłopaka od stóp do głów.

— Byłem zmęczony i przepocony. Musiałem się wykąpać — odpowiada mu.

— No dobrze. Odpocznij sobie i dobrze się wyśpij, skarbie — mówi spokojnie, a brwi Taehyunga marszczą się w niezrozumieniu.

— A przypadkiem nie chciałeś, abym...

— Jutro. Teraz odpocznij — kończy rozmowę, a zmieszany chłopak spogląda na wyświetlacz telefonu i delikatnie się uśmiecha, widząc, że Mandera nie chce na niego naciskać. Pranie skupić się na jutrzejszej misji, aby jak najlepiej ją wykonać. Złapanie Criminal Moona jest teraz jego najważniejszym zadaniem.

~

Nadchodzący wieczór przynosi Taehyungowi prawdziwy niepokój na duszy, gdy zbliża się chwila spotkania kryminalisty. Siedzi na krześle obrotowym ministra, tyłem do jego potężnego biurka, gdy światło żarówek bardzo dobrze pokazuje mu obraz przed oczami.
— Bądź czujny, Taehyung — słyszy w słuchawce głos Namjoona, jednak mu nie odpowiada, nie chcąc, aby kryminalista ich rozszyfrował.

Zagryza się na dolnej wardze, mając nadzieję, że Jimin pilnuje podczas jego nieobecności w domu telefonu, na który powinien cały czas odpowiadać, gdyby Mandera nagle zadzwonił. Raczej liczy na to, że mężczyźnie nie przyjdzie nic do głowy i nie zapragnie się bawić, bo Jimin raczej nie przystanie na takie wulgarne propozycje.

W tym samym czasie siedzący na kanapie Jimin ogląda telewizje w domu jego przyjaciela, gdzie jeszcze niedawno karmił pieski właściciela, z którymi trochę porozmawiał o swoich uczuciach do funkcjonariusza Mina i pomogły mu zdecydować, co robić w tej sprawie. I to nie było tak, że w jednym wyborze trzymał w swojej dłoni zwykłe klucze, a w drugiej surową kość, która decydowała o zabraniu się za funkcjonariusza.. Po prostu te pieski myślały głodem tak jak on. 

Słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości, odblokowuje urządzenie.
"Co robisz, kruszynko?"
— Kruszynko? — pyta zdziwiony Jimin, który śmieje się pod nosem. — Urocze.. — uśmiecha się i odpisuje szybko.
" Oglądam film i grzecznie wyczekuję twojego powrotu, panie."— odpisał, uśmiechając się głupkowato.

"Mam nadzieję, że to te niegrzeczne filmy ;) Chcę, żebyś je oglądał i był cholernie mokry, wyobrażając sobie mnie przy tobie" — Jimin odczytując wiadomość, rumieni się automatycznie. 
— Jah, ten typ się nie pierdoli — mówi i poklepuje dłonią swój policzek.
" Nagraj pornola z tobą w głównej roli, to obejdzie się bez wyobraźni...
Jimin usuwa jeszcze niewysłaną wiadomość, uważając, że to nie za bardzo podobne do Tae. "To nie będzie trudne, mój panie." — Od razu lepiej — szepcze.

Zamaskowany kryminalista stoi na dachu domu ministra, gdzie na niebie widnieje pełnia księżyca.  Wyczuwając wibrację w telefonie, odbiera połączenie, które nie jest od Hoseoka, który ma do wykonania swoje zadania. — I jak jest grzeczny? — pyta od razu.

— Yup. Ogląda film — odpowiada Yoongi, a na ustach kryminalisty pojawia się uśmiech, a widząc, że dobija się Hoseok, szybko przerywa połączenie od Yoongiego i przechodzi do rozmowy z Hoseokiem. 

— Wyłączać? — pyta.

— Wyłączaj.

Siedzący Taehyung wzdryga się, gdy nagle światło gaśnie we wszystkich pomieszczeniach. Wie, że to z pewnością Criminal, który zawsze pojawia się w ciemności, jednak czuje niepokój. Jego oddech staje się płytki, gdy słyszy zbliżające kroki przestępcy.
— Taehyung, musisz uważać. Ktoś odciął prąd — agent słyszy w słuchawce Namjoona. Zaciska swe dłonie na oparciach fotela, gdzie zaraz wyczuwa, że osoba za nim, chwyta za nagłówek siedzenia.

— W końcu się spotykamy Ministrze — mówi ochrypły głos, który jest niski i powoduje przeszywające uczucie, bardzo znajome Kimowi. Criminal Moon odwraca fotel tak, że siedząca postać zwraca się ku niemu.
Zaskoczony kryminalista uchyla lekko swe wargi, gdy widzi osobnika w takiej samej masce, co jego, a w ten na ustach agenta pojawia się pewny uśmiech. — Co to ma znaczyć?! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top