$Mexican Love$
~Witam ^^ Wrzucam link na piosenki, które występują w rozdziale. Mam nadzieję, że poczujecie ten klimat, bo bardzo często piszę rozdziały przy tych piosenkach :D
https://youtu.be/jmTodf4of_8
Słowa, które słyszy kryminalista, podnoszą mu ciśnienie. Nie może zrozumieć, dlaczego agent Kim mówi o końcu, kiedy to, co było między nimi, jest wciąż żywe. Nagranie się wyłącza, a Jeon przybliża pięść do warg, nic nie potrafiąc powiedzieć. Jest w zbyt dużym szoku, by móc racjonalnie myśleć. Niespokojnie oddychając, postanawia włączyć ostatnie nagranie.
— To znowu ja... Wiem, że robię głupio, rozmawiając tylko ze sobą, ale wierzę, że w jakiś sposób mnie słyszysz, jeśli naprawdę cię już nie ma... Dzwonię z butki telefonicznej, bo w moim telefonie są podsłuchy, a w mieszkaniu obserwują każdy mu ruch. Chcę w jakiś sposób przywrócić cię do życia... Chcę, aby obawiali się twojego powrotu, d-dlatego zrobię wszystko, aby przywrócić Criminal Moona — po tych słowach nagranie się kończy, a Jeon siedzi w ciszy, nie potrafiąc przetworzyć w głowie słów agenta.
— Chciał przywrócić Criminal Moona? — pyta, próbując zrozumieć słowa agenta i to, co w tamtym momencie zamierzał. Chwyta w dłonie telefon, gdzie wybiera numer agenta Kim. Patrzy na zapisany kontakt, gdzie waha się przed wybraniem połączenia, przypominając sobie, co mówił Taehyung o podsłuchach. Postanawia zrezygnować z dzwonienia do Taehyunga, nie chcąc go bardziej narażać. — Agencie Kim, co ja mam z tobą zrobić? — sfrustrowany wsuwa palce w ciemne włosy, wiedząc, że musi uzbroić się w cierpliwość, której tak bardzo mu brakuje.
Opuszcza pomieszczenie, gdzie udaje się na piętro niżej, chcąc zobaczyć się z Park Jiminem. Wchodzi do jego sypialni, gdzie chłopak siedzi przed laptopem. — Przeszkadzam? — pyta, zwracając uwagę jasnowłosego detektywa.
— Nie. Akurat składam zamówienia na przyjęcie — odpowiada. — W czymś mogę ci pomóc? — pyta, patrząc z uwagą na kryminalistę, który zbliża się do niego, siadając obok na łóżku.
— Właśnie odsłuchałem nagrania, które pozostawił mi Taehyung — wyznaje, patrząc w przestrzeń pokoju, gdy Jimin otwiera szerzej oczy w zaskoczeniu. — W tych nagraniach opowiadał mi o tym, co zamierzał zrobić... W szczególności zaskoczyło mnie to, co naprawdę przede mną ukrywa — dodaje, a detektyw odwraca nerwowo wzrok, nie wiedząc, czego może się spodziewać.
— A co takiego przed tobą ukrywa? — pyta.
— On wszystko pamięta, rozumiesz? — patrzy w oczy detektywa. — Wcale nie stracił pamięci, a cały czas przede mną udaje. Rozumiem, że ma ku temu powodu, ale mógł dać mi jakiś znak... cokolwiek, bym nie wychodził na głupca — mówi zdenerwowany.
— Z pewnością nie chciał nikogo narażać na niebezpieczeństwo — usprawiedliwia agenta.
— Być może, ale chyba zasłużyłem na usłyszenie prawdy — mówi, gdzie wstaje w zdenerwowaniu. — Od razu bym go zabrał i ochronił przed niebezpieczeństwem — dodaje, patrząc na Jimina, który opuszcza wzrok. — Mam teraz mętlik w głowie po tym, co usłyszałem, ale ja to sobie wszystko ułożę w całość i się z nim spotkam, choćby mnie przepędzał.
— Nie bądź impulsywny i poczekaj, aż Taehyung wykona ruch — mówi, chcąc uspokoić rozjuszonego mężczyznę.
— Mam czekać?
— Tak. Swoim zachowaniem możesz jedynie pogorszyć jego sytuację. Nie wiesz, co się naprawdę u niego dzieje i jak mu szkodzisz — mówi zdenerwowany, a Jeon unosi wysoko brwi, słysząc słowa detektywa.
— Czy ty coś wiesz? — pyta.
— Ja? Nie, skądże — odpowiada, jednak kryminalista nie jest w stanie mu uwierzyć.
— Mam dość. Ta sytuacja zaczyna mnie naprawdę wkurwiać — pokręca nerwowo głową. — Poczekam na jego ruch, tyle ile będzie trzeba. Jestem osobą, która nie komplikuje spraw i woli iść na żywioł, ale jeśli Taehyung życzy sobie, bym był cierpliwy, to spełnię jego prośbę i kurwa palcem nie ruszę do czasu jego ruchu w moją stronę — oznajmia, gdzie zaraz po swoich słowach opuszcza pokój Jimina, który wzdycha głęboko, czując ulgę po wyjściu kryminalisty.
— On naprawdę jest impulsywny — szepcze, pokręcając głową na boki, gdy trzymanie w tajemnicy prawdy jest naprawdę trudne.
~
Mija kilka dni, od nocy w pełni księżyca. Agent Kim siedzi w biurze, przeglądając dokumenty sprawy zaginionych dzieci, próbując w tym wszystkim znaleźć powiązanie z jedną osobą, której imienia i nazwiska poszukuje. Czuje frustrację, gdy nie może w dokumentacji odnaleźć żadnego powiązania z tą samą osobą. Seokjin wchodzi z dwoma kubkami kawy do biura, gdzie stawia przed zapracowanym agentem kubek, zasiadając naprzeciw niego. — Dziękuje — mówi krótko agent, który odkłada przeczytany plik.
— Znalazłeś coś? — pyta zaciekawiony.
— Właśnie niczego nie znalazłem — podnosi wzrok na początkującego agenta Seokjina. — Jedyne, co wiąże się z tymi porwaniami, to sprzedaże przez rodziny bądź typowe porwania po wyjściach ze szkół — mówi, chwytając za kubek z kawą. — W każdym razie tylko napotykam papiery z potworami. Ostatnio badałem sprawę Jungkooka i trochę się o nim dowiedziałem — wyznaje, a Seokjin unosi brew. — Tamten agent, którego postrzeliłem, zajmował się jego sprawą — dodaje.
— Dlatego go postrzeliłeś? — pyta zdumiony.
— Zrobiłem to za niego — odpowiada wprost, nie posiadając współczucia dla byłego agenta. — Zataił całą sprawę i zdradził agencję. Tym samym rozczarował te dzieci... znaczy Jungkooka i jego młodszego brata — opowiada. — Dowiedziałem się, że po latach Criminal Moon zabił Jeon Jisuga, jego ojca... Czyli to on musiał ich skrzywdzić. Teraz bardziej zrozumiałem, dlaczego Jungkook stworzył Criminal Moona, który ratuje dzieci dotknięte niesprawiedliwością, mszcząc się za ich krzywdę — dodaje.
— Czyli on jest jedną z ofiar tego człowieka... A co z jego młodszym bratem? — pyta zaciekawiony.
— Nie mam pojęcia — odpowiada Kim, który sam zastanawia się nad losem młodszego brata Jungkooka. — Jungkook nigdy nie wspinał, że ma brata, a w dokumentacji on i jego młodszy brat, są zaginionymi dziećmi, których nigdy nie udało się znaleźć — mówi, gdzie upija łyk kawy, przez której smak się wykrzywia. — Co to za kawa? — pyta, odkładając kubek na stół.
— Espresso — odpowiada z rozbawieniem w głosie.
— Ohyda — wytyka język w zniesmaczeniu. — Nie mogę pić takiej kawy — wzdryga się, chwytając za butelkę wody, z której upija porządne łyki.
— Rozumiem, że panienka lubi latte i wszystkie inne na bazie mleka — mówi rozbawiony.
— Dokładnie. Jestem wybredny i chwalę bardziej herbatę od kawy — śmieje się, po czym zerka na telefon, gdy otrzymuje wiadomość.
"Mam nadzieję, że aktualne. Motyw imprezy: Meksykański ^^/"
Taehyung uśmiecha się, widząc wiadomość od Jimina i ciekawy pomysł na imprezę przewodnią. — Co za wiadomość dostałeś, że się tak uśmiechasz? — pyta zaciekawiony Jin.
— Od Jimina o imprezie urodzinowej Jungkooka — odpowiada.
— I co? Zamierzasz się tam wybrać? — unosi w zaciekawieniu brew.
— Sam nie wiem, ale ciekawy motyw imprezy. Pasuje do Pedro Mandery — mówi z uśmiechem na ustach.
— No tak ma być po meksykańsku — mówi z namysłem chłopak. — Ja się wybieram. Kupiłem sombrero, ale mam tylko problem z tym makijażem — śmieje się w rozbawieniu.
— Chcesz użyć tego makijażu z całą twarzą na biało i wyglądać jak szkielet? — unosi brew, a Jin przytakuje głową.
— Tak, zaszaleję — uśmiecha się.
— Życzę powodzenia z tym makijażem — pokręca w rozbawieniu głową.
— Chodźmy razem — proponuje, a Taehyung unosi brew.
— Żeby tam pójść, musiałbym pierw poprosić Jinyo o to, aby mnie udawał. Po ostatnim incydencie nie jest skłonny do zamiany — mówi, a Jin wydaje dolną wargę.
— Poproś go i pójdź ze mną. Nie mogę zabrać ze sobą Namjoona, tym bardziej że będzie tam Hoseok. Zaraz by się połapał — mówi, chcąc przekonać agenta do wspólnego wyjścia.
— Spróbuję coś zrobić... i tak chciałem zobaczyć się z Jungkookiem. Trochę go już nie widziałem. Chyba naprawdę uzbroił się w cierpliwość — mówi z namysłem, a Jin odwraca wzrok, woląc nie wspominać o tym, co zrobił. — Teraz pomóż mi z tymi dokumentami...
~
Nadchodzi czas urodzin Jungkooka, którego odbywają się w jego domu. Chcąc świętować, odkłada na bok wszystkie zmartwienia. Szykuje się do przyjęcia, przebierając się w czarne spodnie garniturowe. Na górę ubiera bordową koszulę, którą pozostawia w luźnym układzie, pozostawiając rozpięte trzy pierwsze guziki. Sygnet umieszczony jest jego palcu, a włosy ulizane są w tył, gdzie na brwi umieszczony jest kolczyk. Podwija rękawy w koszuli, czując się odpowiednio ubranym, mimo że to nie odpowiada tematyce przyjęcia, to zachowuje własny styl jako pół meksykanin.
Opuszcza sypialnię, gdzie udaje się na dół, słysząc, że robi się tam coraz głośniej. Jest miło zaskoczony, jak Jimin przygotował dom na przyjęcie, które całkiem jest w klimacie meksykańskim. Bar z Tequilą i ponczem, mała scena, na której grają mariachi w dużych sombrerach. Pomieszczenie jest ozdobione symbolicznie balonami z symbolami kaktusów, a sam klimat imprezy jest naprawdę gorący.
Kryminalista wita się z gośćmi, których dawno nie widział. Podchodzi do baru, przy którym stoją Jimin z Yoongim. — Jimin muszę cię pochwalić. To naprawdę przypomina mi Meksyk — mówi, chwaląc chłopaka. — Normalnie, jak w domu — uśmiecha się, a Jimin czuje się szczęśliwy, słysząc pochwałę.
— Starałem się, aby wszystko wyglądało jak Meksyku — mówi, będąc ubrany w obcisły stój mariachi. — Cieszę się, że udało mi się odzwierciedlić — uśmiecha się wesoło, przytulając do boku Yoongiego, który przypięty pod nosem ma wąs, a na ramionach ubrane ma kolorowe bolerko.
— Wyglądasz, jak stary glina — prycha kryminalista.
— Bardzo zabawne — odwraca głowę w bok.
— Tutaj jest nasz solenizant — mówi radośnie Hoseok, który podchodzi do kryminalisty. — Dla ciebie mamy specjalny stolik przy scenie, więc chodź, zanim zaczniemy konkursy — mówi, ciągnąć Jeona do stołu dla całej czwórki. Wszyscy zasiadają, gdzie kryminalista może zauważyć wolne miejsce.
— Dla kogo to miejsce? — pyta Hoseoka.
— Dla Jina — odpowiada, a ciemnowłosy przytakuje głową, gdzie zaraz rozpoczyna się gra zespołu Mariachi, którzy grają pieśń Cancion del Mariachi. Jeon słucha gry, która kojarzy mu się z ojcem Pedro Jose Manderą. Pamięta dobrze, jak kochał tę piosenkę, którą gra mariachi, przez sam podśpiewuje słowa piosenki.
— Ay ay amor — śpiewa, wlewając zaraz do gardła alkoholu, gdy cała czwórka dobrze bawi się przy muzyce Meksykańskiej. Wszyscy piją, przy kolejnych utworach, które przepełnione są romantycznością i honorem.
— Yoongi, chodź zatańczyć — mówi Jimin, który wyciąga funkcjonariusza do tańca, gdy w głośnikach rozbrzmiewa się muzyka Santany. Jeon śmieje się, widząc, jak funkcjonariusz krępuje się w tańcu z detektywem, który bardzo dobrze czuje te rytmy. Obserwuje dwójkę, do której dołącza się haker, który potrafi przejąć Jimina w tańcu.
— Wszystkiego najlepszego — dołącza do stolika Seokijn.
— Dziękuje, fajnie, że wpadłeś — uśmiecha się, polewając do kieliszka chłopaka alkoholu.
— A gdzie reszta? — pyta.
— Tańczą — wskazuje gestem głowy na całą trójkę.
— Widzę, że Jimin i Hoseok zamierzają wykończyć Yoongiego — śmieje się, widząc, jak dwójka próbuje go rozjuszyć.
— Coś wątpię, że im się to uda — mówi rozbawiony. — Widziałeś Taehyunga? — zagaduje.
— W pracy go widziałem — odpowiada.
— I jak się ma? — dopytuje.
— Dobrze... Pochłonięty jest pracą, więc jest w swoim żywiole — tłumaczy, a Jeon przytakuje w zrozumieniu głową, gdzie do nich dołącza cała trójka, która z pragnieniem pije alkohol.
— Yoongi jest jak głaz — mówi z rozbawieniem Hoseok.
— Przyznajmy, że jest pokemonem, jak Onyx — mówi przez śmiech Jimin.
— Dajcie mi spokój — mruczy, odwracając głowę w bok. Jungkook wstaje, zwracając uwagę gości, którzy dobrze się bawią.
— Dziękuje wszystkim za przyjście — zwraca się do zebranych. — Dobrze, choć raz na jakiś czas zobaczyć znajome mordy — mówi humorystycznie, wywołując śmiechy wśród znajomych. — Idziemy na całość i rozpoczynamy konkurs picia Tequili, amigos! — unosi kieliszek z alkoholem, gdzie wszyscy w zamian unoszą butelki, biorąc się za picie na całego.
Jungkook zasiada, gdzie wraz z całą czwórką współpracowników, bierze się za picie. Nikt nie zwraca uwagi na ilość wypitego alkoholu, chcąc, jak najlepiej świętować urodziny kryminalisty przy dobrej muzyce i seksownych tancerzach, którzy zabawiają gości i samego solenizanta. Pijany kryminalista wzywa palcem wskazującym tancerze, który praktycznie nic na sobie nie ma prócz bielizny. — Co to ty robisz? — pyta Jimin, który jako jedyny wypił najmniej.
— Chcę się zabawić i mam zachciankę — odpowiada z zadowoleniem, usadawiając półnagiego chłopaka na swoich kolanach.
— Oni są do oglądania, a nie do spełniania zachcianek — Jimin wystawia palec wskazujący w stronę kryminalisty, który przez alkohol zaczyna być zbyt władczy.
— W dupę wsadź sobie tego palucha albo ci go odgryzę — mówi, posiadając diabła w oczach, a wystraszony detektyw, wycofuje dłoń w obawie o utratę palca.
— Yoongi, zrób coś — szepcze do pijanego funkcjonariusza.
— Nic nie zrobisz, to Jungkook. Zignoruj to i niech robi, co chce — tłumaczy detektywowi, który nadyma policzki, krzyżując ręce pod piersią, gdy nie podoba mu się to, co robi kryminalista. Unosi wzrok na Seokjina, który kładzie dłoń na jego ramieniu.
— Nie martw się, zaraz mu się za to dostanie — uspokaja detektywa, uśmiechając się chytrze.
— Jak to? — pyta zmieszany, gdzie Jin wskazuje na scenę, na którą chłopak przenosi wzrok, mogąc ujrzeć chłopaka w masce kotka, ubranego w kombinezon z czarnego lateksu. Jimin krztusi się własną śliną na widok agenta ubranego w tak prowokacyjny strój, który nie oddaje w żaden sposób klimatu meksykańskiego, a raczej oddaje klimat fetyszu kryminalisty.
— Proszę, mamy tu zgubionego w Meksyku kotka — mówi lider Mariachi, do którego podchodzi kotek, odbierając mu mikrofon, gdy prawie wszystkie oczy zwracają się na niegrzecznego kotka. Jungkook unosi wzrok na scenę, gdzie zaskakuje się widokiem znajomego kotka, którego widok podnosi temperaturę, tym bardziej w tak szczególnym wyeksponowanym ubraniu.
— Z okazji urodzin solenizanta, który nie potrafi utrzymać rąk przy sobie... — przerywa, mierząc wzrokiem mężczyznę, którego ręce obejmują tancerza. Jungkook automatycznie zdejmuje z chłopaka ręce, przełykając niespokojnie ślinę, gdy stawiane jest mu w tej chwili granica. — Chciałbym zadedykować piosenkę oraz taniec — dokańcza, a w pomieszczeniu roznoszą się gwizdy oraz oklaski. Kotek oddaje mikrofon, gdzie w pomieszczeniu roznosi się muzyka oddająca meksykański klimat.
Compasión no quiero, lástima no quiero, quiero un amor duro que me pueda hacer vibrar tu sabor yo quiero, tu sudor yo quiero, quiero tu locura que me haga delirar pura caña... puro amor.../PL/ Współczucia nie chcę, żalu nie chcę. Chcę poważną miłość, która może sprawić, że drgam. Twój smak chcę, twój pot chcę. Chcę twoje szaleństwo, które mnie uzależni. Czysta trzcina, czysta miłość — Słowa piosenki dochodzą do uszu zebranych, gdzie oczy kryminalisty zwrócone są na tańczącego kotka, który porusza się seksownie, prowokując tylko jego zmysły. Oblizuje niespokojnie wargi, wpatrując się w piękne ciało, które eksponuje czysta klepsydra. Oczy kotka, wpatrują się dziko tylko w niego, a z każdym spojrzeniem odczuwa coraz większe pragnienie, przez co sięga po butelkę alkoholu, musząc ugasić pragnienie.
Suavecito quiero, bien rudo lo quiero, quiero que me llegue hasta el fondo del corazón lento yo lo quiero siempre más yo quiero, quiero que me espante hasta perder la razón pura caña... puro amor... /PL/ Delikatnie chcę, bardzo surowo to chcę. Chcę, żeby mnie dotknęło aż w głębi serca. Powoli to chcę, zawsze więcej chcę. Chcę, żeby mnie przestraszyło aż do stracenia rozumu. Czysta trzcina, czysta miłość — Kotek schodzi ze sceny, gdzie zbliża się pewnymi krokami do kryminalisty, przed którym się zatrzymuje. Odbiera mężczyźnie alkohol, nie chcąc pozwolić mu na ugaszenie pragnienia, w którym chcę go dręczyć. Oddech kryminalisty staje się niespokojny, gdy obserwuje kotka, przez którego widok twardnieje. Czuje zapach jego perfum, które są naprawdę znajome.
Jimin z Jinem obserwują agenta, który naprawdę szaleje bez żadnego umiaru, przez co nie potrafią ukryć podziwu.
Amor a la mexicana, de cumbia, huapango y son caballo, bota y sombrero, tequila, tabaco y ron amor a la mexicana, caliente al ritmo del sol despacio y luego me mata, mi macho de corazón /PL/ Miłość po meksykańsku, od cumbii, huapango i dźwięku. Koń, kozak i kapelusz, tequila, tabaka i rum. Miłość po meksykańsku, gorąco w rytm słońca. Powoli i potem mnie zabija mój mężczyzna od serca — Wraz z refren kotek upija z butelki silnego alkoholu, który po odsunięciu od jego warg, sunie się po jego podbródku. Dominująco wchodzi na mężczyznę, siadając na nim okrakiem, pozwalając mu zlizać to, co pozostało z alkoholu. Język Mandery sunie się po podbródku kotka, gdy jego silne dłonie znajdują się wąskiej talii. Kotek odsuwa się od mężczyzny, nie zezwalając na pocałunek. Wyciąga nóż, który przyprawia mężczyznę o przyjemne dreszcze, gdy groźny kotek, przysuwa go do jego klatki piersiowej, by zaraz nabić na niego pokrojony kawałek cytryny.
Kotek przysuwa do ust cytrynę, z której ssie sok, by Jeonowi wlać do ust alkoholu z butelki, oblewając jego koszulę i skórę. Zatrzymując w jamie sok, przybliża się do warg kryminalisty, gdzie agresywnie napiera na jego usta, łącząc w pocałunki Tequile i cytrynę. Soczysty i pełen żądzy pocałunek sprawia, że kryminalista szaleję wewnątrz, posiadając przed sobą najgorętszego chłopaka.
Amor a la mexicana... ay, quiero tu amor hasta el fondo del corazón amor a la mexicana... y en tu locura quiero perder la razón amor a la mexicana... suavecito, despacito yo lo quiero amor a la mexicana... de cariño, de delirio, yo me muero /PL/ Miłość po meksykańsku... Ah, chcę twoją miłość aż do głębi serca Miłość po meksykańsku... I w twoim szaleństwie chcę stracić rozum Miłość po meksykańsku... Delikatnie, powolutku to chcę Miłość po meksykańsku... Z czułości, z uzależnienia umieram — Po zakończeniu piosenki, języki dwójki szaleją we własnym tańcu pożądania i dominacji. Dźwięki oklasków roznoszą się po pomieszczeniu, a wargi kotka odrywają się z goryczą od ust kryminalisty, który czuje niedosyt.
Kotek schodzi z mężczyzny, gdzie dumnie dziękuje za oklaski, gdy kryminalista wpięty jest w fotel. Wraz z kończącymi się oklaskami, kotek odchodzi, a Jungkook próbuje dojść do siebie, co nie uchodzi uwadze Hoseoka i Yoongiego, który poklepują go po tak gorącym przedstawieniu dla niego.
Kryminalista wstaje niespokojny, poszukują wzrokiem kotka, który nie dał mu czasu na reakcję. Odchodzi od stołu, przepychając się przez tańczących gości. Zatrzymuje się przed schodami, gdzie znajduje na podłodze kawałek cytryny, przez co odnajduje ślad po kotku. Wchodzi po schodach na ostatnie piętro, gdzie już w korytarzu może ujrzeć, że drzwi od pokoju numer trzy są otwarte. Odchrząkuje wyraźnie, kierując się do pomieszczenia, gdzie po wejściu może ujrzeć siedzącego na huśtawce. — Widzę, że nie masz problemu ze znajdywaniem rozrywki — mówi zamaskowany, a Jeon zamyka za sobą drzwi, zbliżając się do chłopaka. — Z łatwością idzie ci, znajdywanie innego — dodaje, patrząc w jego oczy. Kryminalista się zatrzymuje przed nim, gdzie ujmuje podbródek chłopaka.
— Nie łatwo jest zastąpić cię kimkolwiek, kruszynko... Jestem mężczyzną, który potrzebuje zaspokojenia i nie potrafi sobie z tym radzić, ale ty jesteś w stanie mnie wychować i cholernie dobrze ci to idzie, koteczku, a raczej Taehyungie..
— Jesteś śmieszny, jeśli myślisz, że mnie w ten sposób przekonasz... albo jesteś tylko mój, albo wolisz mnie stracić — mówi, patrząc dziko w oczy kryminalisty, któremu agent się wyszarpuje, schodząc z huśtawki, gdzie podchodzi do stołu, na który wchodzi, a oczy kryminalisty błądząc za nim, jak zahipnotyzowane. — Dziś są twoje urodziny, więc oszczędźmy sobie tej rozmowy... Chcę być twoim prezentem, mój panie — mówi, zasiadając w rozkroku na stole, pobudzając tym samym fantazję mężczyzny. — Jestem dziś w pełni zniewolony przez ciebie, więc się nie oszczędzaj...
~
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Widzimy się w poniedziałek z następnym ^^
Będzie mi miło, jeśli zostawicie po sobie:
Głosy i Komenatrze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top