$Kitty warning$
~Witam ^^
Kryminalista wybudza się z silnym bólem głowy, który przez pierwsze minuty nie pozwala mu na racjonalne myślenie. Trzyma się za głowę, wyczuwając pod palcami ciemne kosmyki włosów. Wytęża wzrok, próbując zorientować się, gdzie właśnie przebywa. Specyficzny zapach wilgoci dociera do jego nozdrzy, a ciemne i zimne miejsce od razu przywołuje wspomnienia, o których nigdy nie będzie w stanie zapomnieć. Przenosi wzrok na własne dłonie, które pobrudzone są brudną ziemią, z którą spotkał się podczas niespodziewanego uderzania. Dotyka maski, która spoczywa na jego twarzy, chcąc mieć pewność, że wciąż ją posiada. — Co do chuja się stało? — pyta, nie ukrywając rozgoryczenia przez brak obecności informatora. Wie, że wpadł w pułapkę wroga i będą chcieli się go pozbyć, jednak nie może na to pozwolić, a przynajmniej dopóki sam nie zabije własnego wroga. Przykłada palec do słuchawki w uchu, chcąc mieć pewność, że wciąż tam jest. — Yoongi, słyszysz mnie? — pyta cicho, jednak nie otrzymuje odpowiedzi. Zagryza się w zdenerwowaniu na dolnej wardze, gdzie przenosi wzrok na otwierające się drzwi, przez które przechodzi Suhyun. — Mogłem się spodziewać, że ty tu będziesz — mruczy podirytowany.
— Świetnie widzieć cię w humorze — wyszczerza się. — Tym bardziej że z taką łatwością dałeś się złapać. Czyżby Criminal Moon pracował z miernotami, które łatwo łapią haczyk? — unosi brew, gdzie zasiada na krześle, patrząc na zdenerwowanego kryminalistę.
— Nie będę tego komentował. Większej miernoty od ciebie nie widziałem — mówi, uśmiechając się szyderczo. Suhyun zaciska dłonie we frustracji, widząc, że kryminalista mimo złapania nie okazuje strachu przed nim, jego szefem i ich wspólną przeszłością.
— Widzę, że masz wszystko w dupie. Dziwię się, że przeżyłeś ten wybuch w Acapulco... Powinieneś zginąć, a resztki twoich organów powinny wpieprzać robaki — warczy, gdy sam fakt, że kryminalista żyje, naprawdę go denerwuje. — Przeżyłeś dla agenta Kim? — pyta.
— Nie przeżyłem dla niego — odpowiada, a mężczyzna unosi wysoko brew.
— To dlaczego za nim ganiasz, kiedy on cię nie pamięta? — pyta.
— Bo to tylko mała przeszkoda, która nie zmienia w żaden sposób moich uczuć do niego — mówi wprost.
— Ha! — śmieje się kpiąco. — Ty w ogóle masz jakieś uczucia? — pyta z chytrością.
— Gdybym nie miał, to bym na wasze życie nie polował — uśmiecha się złowieszczo.
— Przeklęty — warczy.
— W dupie mam, co sobie myślisz. Fakt, nie mam uczuć. Jestem bezuczuciowym kryminalistą, który zabija w najokrutniejszy sposób tych, co krzywdzą niewinnych. To jest kurwa gorsze od tego, co wy robicie... pewnie tak sobie myślicie, ale kurwa tak nie jest. Wolę ostrymi gwoździami rozjebać odbyt gwałcicielom, pedofilom niż przyglądać się, jak taka osoba robi krzywdę kolejnym ofiarom. Śmieszne jest to, że ty też byłeś jedną z ofiar, a stałeś się jednym z nich — patrzy z obrzydzeniem na chłopaka, którego mierzy wzrokiem.
— Być może, ale nie żałuję. W przeciwieństwie do ciebie, wolę zadawać ból, którego sam doświadczyłem... Bo dlaczego inne bachory z rodzicami u boku mogą sobie normalnie żyć?! Bez strachu?! Bez dotykania... bez oddawania własnego ciała?! — pyta rozzłoszczony, a Jeon pokręca głową na boki.
— Popierdolony jesteś.
— Wiem! Ale wiesz, co? Podoba mi się takie życie — patrzy szaleńczo w oczy kryminalisty. — Jestem kimś... W Meksyku jestem prawą ręką szefa i mogą żyć jak pan... Cudowne uczucie — uśmiecha się w zadowoleniu. — Tylko ty stoisz mi na drodze i twoi ludzie, ale to tylko kwestia czasu. Szef i tak ma co do was plany — oznajmia, a brwi Jeona marszczą się w zdenerwowaniu. — Skoro nie przeżyłeś dla agenta Kim, to co cię przytrzymało przy życiu?
— Moja zemsta — odpowiada ostro.
— Myślę, że nie tylko zemsta... Z pewnością nie tylko ona — mówi z zadowoleniem, a kryminalista, zaciska w zdenerwowaniu wargi. — Boisz się do tego przyznać, ale największym błędem, jaki popełniłeś i wciąż popełniasz, a jednocześnie jest słabością Criminal Moona, to uczucia do Kim Taehyunga...
— Mylisz się!
— Nie mylę, bo sam popełniłem ten błąd, kiedy zacząłem czuć coś do niego. Odważyłem się zdradzić i poprosić cię o pomoc, aby uratować go przed Chanhyuną, kiedy pojawiłem się w życiu rodziny Kim tylko po to, aby uprowadzić Taehyunga dla szefa — wspomina własne błędy, popełnione w przeszłości. — Wiedziałem, że zostanie przez niego wykorzystany... Sam mu mówiłem, o której wraca ze szkoły, jakim autobusem wraca do domu — opowiada, jakby to nic nie znaczyło. Jungkook zaciska w zdenerwowaniu dłonie. — Wszyscy wiedzieli o tym, co mu się stało... Ja, Chanhyuna i jego rodzice... Wszyscy udawali, że niczego nie widzą, a ja... uległem i poddałem się uczuciom. Ty również to robisz i dlatego z łatwością wpadasz w zasadzki, stajesz się coraz słabszym celem, zamiast tym, który atakuje. To wszystko stało się twoją słabością i przegrasz z szefem, choćbyś dawał z siebie wszystko, to on ma to, co jest twoją słabością. Czyli Taehyunga — dodaje.
— Zamknij tą pieprzoną mordę! — warczy zdenerwowany. — Nie mam słabości, a tym bardziej nie jest nią agent Kim!
— Dobre sobie... Twoja zabawka do wyżyć seksualnych cię nie pamięta. Sam się skazał na utratę pamięci — mówi.
— Kłamiesz!
— Nie kłamię. Sam spowodował wypadek, żeby uciec od szefa — oznajmia, a kryminalista pokręca nerwowo głową. — Chciał popełnić samobójstwa, bo co mu z życia, skoro jego ukochany Criminal Moon zginął? — unosi brew.
— Zajebię cię! — podnosi głos.
— Wiem, że prawda boli, ale niestety sam wiesz, jak okrutne jest życie. Szef nie pozwoliłby mu zginąć. Lepiej dla niego, że nie pamięta. Przynajmniej będzie mniej bolało — wyszczerza się, a Jeon wstaje, chcąc zaatakować Suhyuna, jednak wchodząca obstawa mężczyzny, nie pozwala mu dojść do niego.
— Uspokój się. To i tak już twój koniec — patrzy w oczy zamaskowanego. — Zabieramy go do szefa, który bardzo chcę spotkać się z Criminal Moonem — dodaje z pewnym uśmiechem. Kryminalista zaciska wargi, gdzie zostaje siłą wyprowadzony z lochu. Kieruje się za Suhyunem, który prowadza go do magazynu, w którym znajdują się stojące ładunki przewozowe. Kryminalista rozgląda się po zapełnionym otoczeniu, orientując się, jak przewożą dzieci przez statki. Zbliżają się do stojącego mężczyzny w czarnej masce, przy którym stoją ochroniarze. Jeon przygląda się masce, która jest w pełni czarna i posiada jedynie otwory w oczach. Jednak bardzo dobrze wie, kto się za nią skrywa.
— No proszę — zaczyna mężczyzna, gdy przed jego nogami rzucają ciało kryminalisty, który upada przed wrogiem na kolana. Próbuje się wyszarpać, jednak jego ludzie nie pozwalają mu się wyszarpać. — Criminal Moon we własnej osobie — mówi, choć Jeon może wyczuć, że w tej chwili się uśmiecha.
— Ciesz się, bo to ostatni raz, kiedy stajemy twarzą w twarz sukinsynie — warczy kryminalista, w którym emocje wrzą na widok największego wroga.
— Grozisz mi, kiedy to ja jestem górą? — pyta. — Czyżbyś był tak rozżalony przez twojego braciszka, że chcesz ze mną zadzierać? — dopytuje, tym samym atakując w czuły punkt. Kryminalista wyszarpuje się mężczyzną, gdzie uderza ich pięściami, po czym chwyta za broń, którą trzyma Suhyun, by bez krzty zwątpienia pozastrzelać szarpiących nim mężczyzn.
— Zginiesz! — wykrzykuje w szale, wymierzając bronią w zamaskowanego, który obdarza spojrzeniem Suhyuna.
— Nie śpiesz się, bo będziesz tego żałował — ostrzega. — Pokaż mu Suhyun — zwraca się do chłopaka, który ukazuje na tablecie widok z mieszania Taehyunga. Widzi chłopaka, który leży na łóżku, przez co oddycha niespokojnie, a jego dłoń trzymająca broń, zaczyna niespokojnie drżeć. — Jeśli mnie zabijesz, to tym samym moi ludzie zabiją Taehyunga. To jest nagranie na żywo, więc moi ludzie wiedzą, co mają zrobić, jeśli coś mi się stanie — oznajmia.
— Kurwa! — krzyczy, opuszczając broń, gdy dla bezpieczeństwa agenta musi się wycofać. Spogląda na Suhyuna, który okazuje mu, jak bardzo się nie mylił, mówiąc mu o jego słabości. Unosi wzrok na zamaskowanego, który nakłada na dłoń czarną rękawiczkę.
— Podaj broń — mówi do swojego człowieka, który otwiera pudełko, z którego mężczyzna wyciąga broń. Kryminalista nie może uwierzyć, że to wszystko toczy się nie tak, jak planował przez te lata życia w zemście. — Chciałbym ci z góry podziękować za prezent, który mi wysłałeś. Głowa ministra to całkiem porządny prezent, aby rzucić mi wyzwanie — mówi, gdzie ludzie mężczyzny przytrzymują kryminalistę, który ponownie jest zmuszony do klęknięcia. Spogląda na broń, którą wymierzona jest w centrum czoła. Nie okazuje strachu, patrząc śmierci w oczy. Jak szaleniec w pełni księżyca, zaczyna się śmiać histerycznie, na co ludzie jego wroga reagują niepewnie w przeciwieństwie do zamaskowanego.
— To zabawne... Jak karty szybko się odwracają — wyszczerza się, a oczy mężczyzny okazują mu wiele zmieszania. Kryminalista unosi wzrok na ładunki, dostrzegając ratunek, który następuje wraz z padającym strzałem. Upada plecami na ziemię, gdy na jego ciele znajduje się czarny kotek, który przyjmuje na siebie postrzał. Kotek zaciska w bólu powieki, gdy otrzymuje postrzał w ramię. Jego twarz znajduje się nad twarzą kryminalisty, który patrzy z zaskoczeniem na nierozsądny ruch kotka. — Co ty tutaj robisz? I dlaczego przyjmujesz na siebie strzał dla mnie? — pyta, patrząc w ciemne oczy czarnowłosego kotka. Ich oddechy mieszają się ze sobą, gdy sytuacja wywiera wielką adrenalinę.
— Zamiast się głupio pytać, bądź wdzięczny, za przyjęcie twojego bólu — wyszeptuje, gdzie obydwoje zostają otoczeni.
— Kim lub czym to jest?! — pyta zamaskowany.
— Szefie, wycofaj się lepiej. My się nimi zajmiemy — mówi Suhyun, który wraz z ludźmi wymierzają broń w leżącą dwójkę.
— Uciekniemy stąd albo umrzemy, Criminal Moonie...
— Choć pierwsze jest słabe, to jeszcze nie czas na umieranie...
~
Niespokojny Yoongi po urwaniu kontaktu z Criminal Moonem, próbuje naprawić problem, który mógł powstać poprzez złe podłączenie słuchawki. — Criminal zgłoś się. Powtarzam, zgłoś się — mówi do mikrofonu, a siedzący obok Jung zwraca oczy na funkcjonariusza.
— To nic nie da — mówi bezemocjonalnie.
— Odzywał się i przerwało — zauważa.
— Wszystko jest dobrze podłączone. Nie ma możliwości, aby mój sprzęt nawalił — mówi z opanowaniem. — Spójrz — wskazuje na monitor, gdzie widnieje czerwona kropka na mapie. — Ta czerwona kropka to Criminal Moon, jak widzisz, żyje, ale nie jest przytomny — oznajmia, a funkcjonariusz przygląda się kropce, która wskazuje powyżej parametry życia.
— Umieściłeś w nim coś takiego? — pyta.
— W każdym to umieściłem jakiś czas temu. Technologia się cały czas rozwija, a po ostatnich wydarzeniach lepiej na zimno dmuchać — tłumaczy, a Yoongi jest w stanie zrozumieć troskę hakera. — Jungkooka zabrano do podziemnych bunkrów... Najwidoczniej nasz informator specjalnie chciał tam ściągnąć CM. Czekali na niego — patrzy w oczy zmartwionego funkcjonariusza. — Jest ranny, ale żyje, to najważniejsze.
— To dobrze, że żyje. Ale nie uważasz, że powinniśmy coś zrobić, zanim go zabiją? — pyta.
— O to się nie martw. Już kogoś do niego wysłałem — odpowiada, a Min unosi brew. — Ty jedź na miejsce i czekaj na Criminala. Nie wtrącaj się, jeśli chcesz pożyć. Jak wiesz Criminal Moon nie pozwala się nam wtrącać do misji, jesteśmy od innej roboty — mówi.
— Ale kogo ty do niego wysłałeś, skoro nie nas?! — pyta, będąc tego ciekawym.
— Tego cholernego kotka... Wiem, że CM mnie za to zabije, ale lepiej wysłać tam kogoś, kto jest gotów na poświęcenie. Najważniejsze, aby CM stamtąd wyszedł cały z czy bez tego kotka. Ktoś z tak nieprzemyślanym działaniem jest dobrą tarczą do wyjścia z takiego gówna — mówi spokojnie.
— Więc wolisz wysłać tam kogoś na pewną śmierć? — pyta.
— Takie jest życie. Przynajmniej pozbędziemy się problemu. Jungkook będzie mi za to wdzięczny — mówi dumnie, wiedząc, że jego plan zadziała.
— No ja nie wiem, to jest słabe, że kogoś prosisz o pomoc ze świadomością, że wysyłasz go na pewną śmierć. Z tego, co mówił Jungkook, ten kotek jest niepewny, ale również nienawidzi wroga CM — zauważa.
— To może być podpucha i nawet Jungkook jest tego świadomy. Lepiej pozbyć się problemu, zanim stanie się nie do opanowania — tłumaczy, a Min wzdycha, po czym wstaje.
— Jak uważasz. Ja będę jechał — mówi, patrząc na hakera, który skupiony jest na uderzaniu palcami w klawiaturę. — Gdzie jest Jimin? — pyta. — Może zabiorę go sobą — proponuje.
— Nie ma co zabierać go ze sobą. Nie ma go w domu — odpowiada.
— A gdzie on jest?
— Obserwuje Taehyunga na rozkaz Jungkooka — odpowiada, a Min przytakuje w zrozumieniu głową, gdzie opuszcza pokój hakera, kierując się wyjścia, aby móc jak najszybciej dotrzeć do Jungkooka.
~
Kotek wraz z kryminalistą wstają, gdzie do rąk Moona dostaje się broń, którą przekazuje kotek. Obydwoje stoją do siebie plecami, gdzie strzelają, a trupy padają. Coraz więcej ludzi wroga wchodzi do magazynu, a sam wróg wycofuje się wraz z Suhyunem. — Macie ich zabić! — wykrzykuje w stronę swych ludzi.
— Zaraz skończy się amunicja — mówi kryminalista, który po ostatnim strzale zmuszony jest do ataku cielesnego. To samo również czyni kotek, który wraz z kryminalistą współpracują, próbując cofać się do wyjścia. Oddech kotka jest niespokojny, lecz Criminal Moon idzie na całość, zabijając, jak popadnie. Uderza głowami wrogów o kontenery, brudząc swe ręce ich krwią. Zaskakuje się, gdy kotek chwyta za jego dłoń, ciągnąc w kierunku wyjścia. — Co ty robisz?!
— Wiejmy, zamiast to przeciągać — odpowiada, gdzie w zadyszce próbuje wydostać kryminalistę z zamknięcia. Jungkook jest zaskoczony znajomością chłopaka z bunkrem, jednak postanawia pójść za jego radą i wycofać się, zważając na ranę kotka, który uratował mu dupę. Wybiegają z bunkru, gdzie biegną przez ciemny las. Strzały nie ucichają, gdy ludzie wroga podążają za nimi.
Długą drogę przebiegają, by zgubić wrogów. Kotek przytrzymuje dłoń przy ranie, z której krew nie przestaje cieknąć. Zatrzymują się niedaleko wejścia na plażę, gdzie zmęczony kotek opiera się o pień drzewa, oddychając ciężko. — Dalej musisz iść już sam — mówi do kryminalisty, który patrzy niepewnie na rannego.
— Nie zostawię cię w takim stanie samego, kiedy uratowałeś mi życie — zauważa, a ciemnowłosy pokręca głową.
— Spieprzaj. Nie potrzebuję twojej pomocy — mruczy, a brwi kryminalisty marszczą się w rozdrażnieniu, gdzie tylko światło pełnego księżyca ich oświetla.
— Wiesz, kim jestem... Teraz kiedy jesteś słaby, mógłbym zdjąć twoją maskę i ujrzeć kto się za nią kryje — mówi, zbliżając się niebezpiecznie blisko zamaskowanego kotka, który mruży oczy.
— Nie odważysz się. Miej honor — warczy groźnie.
— Dlatego tego nie zrobię, skoro nie chcesz mojej pomocy, to chociaż twoja tożsamość zostanie wciąż tajemnicą — mówi, wpatrując się w chłopaka, który chce opuścić głowę, jednak kryminalista na to nie pozwala, wpasowując się w usta kotka, który zaskakuje się impulsywnością kryminalisty. Oddaje chaotyczny pocałunek, w którym braknie mu tchu, jednak współpracuje w tym pojednaniu, gdzie ich języki się spotykają, a ślina miesza się ze sobą. Kotek oddycha niespokojnie, umieszczając dłonie na torsie mężczyzny. Wargi Jeona odsuwają się, przy odepchnięciu kotka. Kryminalista językiem oblizuje wilgotne wargi, nasączone ich śliną.
— To miało być podziękowanie? — pyta kotek.
— Powiedzmy, że kaprys, koteczku... Bardzo przyjemny kaprys.. Zaskoczyłeś mnie tym pojawieniem się w odpowiedniej chwili...
— Nie dziękuj mi, a twoim towarzyszą, którzy poprosili mnie o pomoc — mówi wprost.
— Czyli to oni cię wezwali? Mendy, a mówiłem im wiele razy, żeby nikogo nie mieszać...
— Uważaj... jeśli chcesz wygrać, to nie możesz działać sam. Wiedz, że jestem po twojej stronie i chcę, abyś wygrał z tymi ludźmi, Criminal Moonie — mówi, jak czuje, a oczy kryminalisty otwierają się szerzej, słysząc słowa kotka, który mówi do niego z takim uczuciem wiary w niego. — Lepiej posłuchaj mojego ostrzeżenia, bo samemu będzie ci ciężko wygrać — dodaje, gdzie odchodzi, kierując się w głąb lasu. Kryminalista patrzy za chłopakiem, wiedząc, że ma rację. Nie tak miała wyglądać zemsta, w której poddany jest na słabości. Opuszcza głowę, gdzie patrzy na zebraną krew na trawie, która należy do zamaskowanego kotka.
— Zastanowię się nad twoimi słowami...
~
Kotek uratował CM, jednak to nie koniec, część dalsza wydarzeń już jutro...
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Wyjątkowo w tym tygodniu będą trzy rozdziały, choć chcę w tym miesiącu skończyć 3 część, więc mogą się częściej pojawiać rozdziały, bo wiele do końca nie zostało. W sumie 11 rozdziałów do końca CM :O
Dla motywacji pozostawcie po sobie:
Głosy i Komenatrze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top