$Inner pain in a dream$

~Witam ^^

Trzynastoletni gimnazjalista opuszcza budynek szkoły, wracając samotnie do domu. Idzie wśród zatłoczonych ulic, posiadając przed sobą spory dystans. Decyduje się pojechać autobusem, gdyż uważa to za najbezpieczniejszy transport do domu z kosztami, na które go stać. Płaci za bilet, gdzie zajmuje miejsce na końcu autobusu. Siada przy oknie, mogąc ujrzeć za oknem ściemniające się niebo. Lekcje zawsze były do późna, a w okresie zimowym, bardzo szybko zapada ciemność. Zmęczony lekcjami i całym przesiedzianym dniem nad książkami, opiera głowę o szybę, chcąc choć przez chwilę odpocząć, zanim wróci do domu i będzie musiał usiąść do zadań domowych. Autobus zatrzymuje się na jednym z przystanków, gdzie większość pasażerów opuszcza pojazd, a w nim zostaje tylko trzynastolatek, kierowca oraz starsza pani. Do autobusu wchodzi dostojny mężczyzna w średnim wieku, gdzie po zapłacie kierowcy, spogląda w głąb autobusu, dostrzegając na końcu pojazdu siedzącego ucznia, który mimo młodego wieku, olśniewał urodą, a jego spojrzenie przyciąga zmysłowo. Chłopak spogląda na mężczyznę, który zajmuje miejsce. Zbliżający się jego przystanek powoduje, że wstaje z miejsca, zbliżając się do drzwi, przez które wychodzi, gdy pojazd się zatrzymuje. Trzymając dłonie na paskach plecaka, idzie w stronę osiedla, na którym zamieszkuje. Nie spostrzega tego, że nieznajomy mężczyzna wysiadł zaraz po nim, kierując się jego śladami. Trzynastolatek wie, że ma przed sobą jeszcze sporo kroków do przebycia, na ulicach osiedla panuje głucha cisza, a słysząc kroki za sobą, niepewnie zerka za siebie, mogąc ujrzeć mężczyznę z autobusu, widok pełnego grozy spojrzenia powoduje, że oddech mu zwalania, a sam w niepewności o intencje starszego przyspiesza. Ponownie zerka za siebie, a widząc, że mężczyzna również przyspiesza, czuje ogarniający strach paraliżujący ciało. Biegnie, jednak podnosi głos w krzyku, gdy zostaje chwycony przez nieznajomego, który bez zwracania go ku sobie, przyciska szmatkę z silnym środkiem do jego nozdrzy, przez co całkiem traci kontrolę nad ciałem i świadomością.

Trzynastolatek przebudza się, gdy pomimo otworzenia oczu wciąż ogarnia go ciemność. Zadaje sobie sprawę, że posiada na oczach opaskę, przez którą nie może nic ujrzeć. Przypomina sobie sytuację po wyjściu z autobusu, przez co zaczyna panikować, poruszając niespokojnie rękoma, które są związane. Wzdryga się, gdy czuje na udzie dużo większą dłoń, przez co zdaje sobie sprawę, że nie posiada na sobie żadnych ubrań. Dotyk mężczyzny wprawia go w wewnętrzną panikę, przez co próbuje protestować. — P-Proszę mnie nie dotykać — mówi przez płacz, gdy dużo starszy mężczyzna pozwala sobie na coś, na co nie wyraża zgody. — N-Nie rozumiem... Dlaczego to robisz?! — pyta spanikowany, gdy nieznajoma dłoń dotyka jego ciało.

— Bo mi się podobasz — odpowiada, a jego głos brzmi chłodno, przez co przez ciało chłopca przechodzi nieprzyjemny dreszcz.

— P-Proszę mnie zostawić... J-Ja nikomu nic nie powiem, tylko proszę mnie uwolnić i pozwolić wrócić do domu — mówi zapłakany, gdzie wstrzymuje oddech, gdy nieznajomy ujmuje jego uda, wchodząc między nie. Przełyka ciężko ślinę, gdy wyczuwa nad swą twarzą oddech mężczyzny, a między nogami twardą erekcję.

— Nie powiesz nikomu? — pyta, a chłopak przytakuje w potwierdzeniu głową, jednak wyczuwa pod szyją ostre narzędzie, przez co jego oddech zwalania. — Jeśli powiesz cokolwiek, znajdę cię i poderżnę gardło, a jeśli będziesz milczał i grzecznie mnie słuchał, pozostawię cię żywego. Jednak za życie trzeba odpowiednio zapłacić — oznajmia, gdy policzki chłopaka mokre są od łez.

— J-Jak? — pyta z drżeniem w głosie.

— Byciem moją własnością — odpowiada. — Musisz przygotować się na dzień, w którym będziesz pełnoprawnie mój. Powiedz, jak się nazywasz? — pyta, jednak trzynastolatek nie jest skłonny odpowiedzieć. — Odpowiadaj albo zmienię zdanie — mówi ostro, strasząc ostrzem noża młodszego.

— T-Taehyung... K-Kim Taehyung — odpowiada z drżeniem w głosie, gdy przeraża go myśl o śmierci.

— W takim razie Kim Taehyung jesteś moją własnością — oznajmia, a spomiędzy warg chłopaka ulatuje niespokojny oddech, gdy słowa i pewny dotyk mężczyzny na jego udzie, powodują w nim strach. — Będziesz grzeczny i nie będziesz się opierać, dobrze? A wtedy cię wypuszczę i spotkamy się ponownie, będąc już oficjalnie moją własnością — mówi. — Pasuje? — pyta, a wystraszony chłopak przytakuje w drżeniu głową, zgadzając się na wszystko, byleby go wypuścił żywego, zachowując się, jak ostatni tchórz. — Powiedz, że wyrażasz na to zgodę — mówi, wciąż trzymając nóż pod gardłem trzynastolatka, który przełyka ciężko ślinę.

— W-Wyrażam zgodę — mówi słabo, poddając się woli nieznajomego, który pragnie go posiadać jako swoją własność. Nie widząc twarzy mężczyzny ani tego, gdzie się znajduje, oddaje się w jego ręce, pragnąc przeżyć. Nie wie, jak wziąć do siebie jego słowa, myśląc jedynie o bezpiecznym powrocie do domu i zapomnieniu o tej chwili z mężczyzną. Nigdy nietknięte niewinne ciało traci swą niewinność z bolesnym przedostaniu się erekcji mężczyzny w jego wnętrze. Nie czuje się psychicznie gotowy na zmierzenie z czymś tak nieznanym w jego życiu, jak połączenie cielesne z drugą osobą. Porusza niespokojnie związanymi dłońmi, rozdzierając gardło w bolesnym uczuciu przemieszczającej się intensywnie w jego wnętrzu erekcji, której ruchy w ogóle nie zwalniają, a wręcz stają się coraz intensywniejsze. Łzy ociekają po policzkach chłopaka, który stara się w tej chwili wymazywać wszystko, ci się dzieje z pamięci, a tym bardziej chwilę, w której uczucie wypełnienia staje się przyjemne, przez co niekontrolowanie wydaje z siebie głębokie sapnięcia. Nie rozumie, dlaczego jego ciało przyjmuje w tej chwili kontrolę nad umysłem, poddając się zupełnie obcemu mężczyźnie, którego czyny powodują w nim spełnienie cielesne, a krzywdę psychiczną. I dlaczego czuje się taki brudny, gdy czuje w swym wnętrzu rozlewającą się ciecz?

Wzdryga się, czując dłoń nieznajomego na członku, którego mężczyzna pociera palcami. Chłopak sapie ulegle, gdy dochodzi, będąc oblany potem. Wstrzymuje oddech, gdy czuje nad twarzą oddech mężczyzny. — Widzisz, Taehyung? Sprawiłem, że stałem się twoim pierwszym i pozostanę do twojego końca ostatnim...

Trzynastolatek wraca chwiejnym krokiem, nie posiadając na twarzy żadnego wyrazu, gdy pochłonięty jest tym, co go spotkało po drodze do domu. Niebo świta, gdy przechodzi przez bramę domu rodzinnego, czując się obolałym w dolnej partii ciało. Zdejmuje obuwie przed wejściem w głąb domu, gdzie przed wejściem na schody, zatrzymuje go głos ojca. — Gdzie ty się całą noc szwendałeś?! — pyta ostro, a Taehyung nie mając odwagi na niego spojrzeć, zaciska powieki, będąc zwróconym plecami do ojca.

— P-Poszedłem po szkole do kolegi i zasiedzieliśmy się przed grami — odpowiada kłamstwem, pamiętając o obietnicy, którą złożył nieznajomemu, bojąc się, że może przyjść po niego.

— W takim stanie nie możesz iść do szkoły. Idź spać, a potem się rozliczymy — mówi z chłodem, a chłopak przytakuje w zrozumieniu głową, dostrzegając, że na zegarze widnieje godzina piąta rano. Wchodzi po schodach na piętro, gdzie zatrzymuje się, wpadając na starszą siostrę, która mierzy go obojętnym wzrokiem, mijając go bez słowa. Nic nie jest w tym nowego, nigdy z siostrą nie byli dobrej relacji. Gdy zamyka się w pokoju, odkłada plecak, kładąc się na łóżku, chcąc zapomnieć o tym koszmarze.

~

Przebudza się, słysząc krzyk matki tuż nad jego głową, przez co otwiera leniwie oczy, przenosząc je na rozdrażnioną kobietę. — W końcu raczyłeś się obudzić. Cały dzień przespałeś! Gdzie ty miałeś wczoraj głowę?! Dlaczego musisz być takim rozczarowaniem, Taehyung?! Zamierzasz teraz opuszczać szkołę i spędzać noce u kolegów?! — pyta zdenerwowana.

— To był tylko jeden raz — odpowiada szeptem, a kobieta pokręca głową, patrząc na wyłączonego z życia chłopaka.

— Przyjdź na kolacje, zanim całkiem stracę do ciebie cierpliwość — mruczy poddenerwowana, opuszczając pokój nastolatka. Taehyung po wyjściu kobiety, wstaje niechętnie z łóżka, gdzie podchodzi do lustra, chwytając za szczotkę, którą rozczesuje potargane włosy. Patrząc w swe odbicie, czuje zbierające się do oczu łzy, gdy wspomnienia z nocy powracają, a także słowa mężczyzny, których nie chce do siebie przyjąć. Czuje, że już nic nie będzie takie jak wcześniej i on nie stanie się, kimś kim był do wczoraj. "— Widzisz, Taehyung? Sprawiłem, że stałem się twoim pierwszym i pozostanę do twojego końca ostatnim...". Pokręca głową na wspomniane słowa. — Nie pozwolę, żebyś znowu się pojawił... nie pozwolę. Będzie tak, jak ja chce. Nie będziesz ostatnim...

Schodzi na dół, gdzie przy stole siedzi cała rodzina, a w tym chłopak jego siostry. Widok zadowolonych rodziców z córki i prawdopodobnie przyszłego zięcia powoduje, że coś nieprzyjemnego ściska go w klatce piersiowej, odczuwając zazdrość. Nigdy nie otrzymuje uwagi od rodziców, jak jego starsza siostra, która jest oczkiem w głowie małżeństwa. W ich oczach czuje się niewidzialny, przez co myśl o zbliżeniu z nieznajomym sprawia, że choć w ten nikczemny sposób go zmusił do bliskości, to ta bliskość staje się w jego oczach, czymś, czego w prawdzie nigdy nie posiadał, a zawsze pragnął, doznając tego uczucia. Podobać się drugiej osobie, być najważniejszym dla niej i czuć się przez nią kochanym na każdy możliwy sposób, staje się jego wewnętrznym pragnieniem.
Zasiada do stołu, gdzie nikt nie zwraca najmniejszej uwagi na jego obecność, mogąc czuć się, jak duch. Myśl o nieposiadaniu rodziny, a o posiadaniu osoby, która przy tym jednym stole obdarzyłaby go najpiękniejszym uśmiechem, ciesząc się ze wspólnej chwili była o niebo lepsza, od tego, co ma w tej chwili - czyli miano niewidzialnego.

— Słyszałem od twoich rodziców, że nie wróciłeś do domu po szkole — mówi chłopak jego siostry, na którego przenosi oczy Taehyung. — Wiadomo, że w tym wieku gry okropnie kuszą, ale musisz uważać. Niebezpiecznie jest wracać o takich godzinach — dodaje.

— Dzięki za radę — sili się na uśmiech.

— Jest okropnie nieodpowiedzialny. Że akurat musiałam urodzić syna — pani Kim pokręca rozczarowującą głową, jednak jej słowa nie są w żaden sposób zaskakujące dla Taehyunga, który dobrze wie, jak jego matka pragnęła dwóch córek. — Mogłabym mieć dwóch przystojnych zięciów — dodaje, patrząc ciepło na partnera córki.

— Mamo, najważniejsze, że masz nas — mówi dziewczyna, która przytula się do boku narzeczonego. — Nim się nie przejmuj i tak jest tylko zakałą rodziny — dodaje, patrząc na młodszego brata, który zaciska w zdenerwowaniu dłonie, spoglądając w oczy starszej, która ma się za lepszą od niego. Odkłada pałeczki, gdzie zdenerwowany opuszcza jadalnię, nie chcąc słuchać słów oburzonej jego zachowaniem matki.

— Za niewychowany dzieciak!

~

Od czasu incydentu mijają dwa tygodnie, a Taehyung stara się dzielnie trzymać, nie chcąc traktować tego spotkania, jako wykorzystania, choć udawanie naprawdę źle mu wychodzi. Skoncentrowany na sobie, siedzi w swym pokoju przed szafą z lustrem, nakładając na usta błyszczyk, którym podkreśla wyraźnie wargi. Oczy ma podkreślone cieniem do powiek, czując się pewniej przy zupełnie nowym wizerunku. Na biodrach nałożoną ma krótką czarną spódniczkę, a na nogach czarne kabaretki, nie posiadając na górnej części żadnego odzienia. Odkłada błyszczyk, gdzie z uwagą przygląda się własnemu odbiciu. Uśmiech wkrada się na jego usta, gdy czuje się piękny w nowym obliczu. Zasiada bokiem do lustra, chcąc mieć dobry widok na prezentujące się kusząco pośladki. — Jestem od niej ładniejszy — mówi, wpatrzony w siebie. — Nie muszę być dziewczyną, żeby się móc z nią konkurować... Też mogę być wyjątkowy i kochany przez drugą osobę, jak Noona — mówi, gdzie zaraz zamyka oczy, próbując wyobrazić sobie mężczyznę, który będzie pod każdym względem wolał jego i zawsze będzie kochał. Podniecony tą wizją, nie może się powstrzymać od przysunięcia palców tam, gdzie nie powinny, jednak pukanie do drzwi, powoduje, że nie dochodzi do wejścia. Sam nie może zrozumieć, co się z nim dzieje i dlaczego upragnienie potrzebuje bliskości, widząc ją w tym, co ukazał mu nieznajomy mężczyzna. 

— Taehyung, zamierzasz zejść na kolację?! — słyszy wołanie matki za drzwiami, przez co nie przenosi w ich stronę oczy.

— Nie jestem głodny — odpowiada.

— Skazanie boskie. Ogarnij się, dziś są twoje urodziny, więc nie każ mi żałować przygotowywania dla ciebie, chociaż tego małego przyjęcia — mruczy kobieta, który odchodzi od drzwi. Taehyung przenosi oczy w stronę własnego odbicia. — Przepięknie wyglądasz, kochanie — słyszy głos matki dobiegający z korytarza, przez co marszczy automatycznie brwi, odczuwając wewnętrzną złość, gdy patrząc we własne odbicie, wciąż widzi w sobie wiele wad, przez które nie jest w stanie dorównać starszej siostrze.

~

Taehyung schodzi do jadalni, gdzie oczy matki, jak i ojca zwracają się ku niemu, będąc w szoku, na widok makijażu, widniejącego na twarzy syna. Starsza siostra wraz ze swoim chłopakiem spojrzeli na młodszego również okazując zaskoczenie. — Coś ty sobie zrobił? — pyta z oburzeniem matka.

— Umalowałem się — odpowiada wprost.

— Nie jesteś dziewczyną, żeby to robić — zauważa.

— Przecież chciałaś drugiej córki — silni się na uśmiech, a kobiecie mina rzednie, słysząc kontratak syna. — Zresztą to są moje urodziny i mogę wyglądać, jak chcesz — dodaje, zasiadając przy stole, gdzie wszyscy patrzą na chłopaka, którego oczy w makijażu posiadają ostrzejszy zarys.

— Masz tylko czternaście lat. Jak będziesz pełnoletni, możesz robić, co ci się żywnie podoba — mówi ze zdenerwowaniem kobieta.

— Od dziś mam czternaście, więc chcę decydować o moim wyglądzie — oznajmia, a uderzenie w stół, przez pana Kima powoduje, że Taehyung przenosi na niego oczy.

— Przestań być bezczelny. Idź do swojego pokoju to zmyć i tam już zostań — mówi srogo. — Koniec twoich urodzin — dodaje, a oburzony tym Taehyung wstaje od stołu, nie mogąc uwierzyć, że wyrzucają go z jego własnych urodzin.

— Świetnie... To, co z tego, że to są moje urodziny.. w końcu ja na urodziny Noony nawet nie jestem wpuszczany na przyjęcie i muszę siedzieć cicho w pokoju. Chyba byłoby całkiem zniknąć, niż żyć w jej cieniu i na każdym kroku być przestawianym, jak stary mebel — mówi, patrząc z żalem na rodziców, którzy odwracają głowy, nie chcąc nawet tego komentować. Taehyung zaciska wargi, zerkając na starszą siostrę, która ukazuje mu udawany płacz, przez co odchodzi, nie chcąc dłużej tego znosić. Zamyka się w pokoju, gdzie opiera się o drzwi, czując ból w klatce piersiowej, przez fakt, że jest całkiem sam. Zsuwa się na podłogę, obejmując rękoma kolana, na których opiera policzek. — Chciałbym, żeby mnie ktoś kochał...

Chłopak opuszcza pokój, udając się z czystym ubraniem do łazienki, pragnąc zaznać kąpieli przed snem. Jego urodziny okazały się klapą, jak zwykle, przez co tracił nadzieję, że kiedyś może być inaczej, jednak wiedział, że póki będzie w cieniu starszej siostry, nigdy nie sięgnie nieba, którym jest upragniona uwaga.
Wchodzi do łazienki, zamyka za sobą drzwi, gdzie zwracając się ku umywalce, zaskakuje się widokiem umięśnionego mężczyzny w ręczniku. — Przepraszam — mówi, odwracając nerwowo wzrok, a chłopak wyłącza wodę, chwytając za ręcznik, którym osusza ręce.

— Nic się nie stało, Taehyung — mówi spokojnie, a młodszy podchodzi do umywalki, gdzie odstawia na szafce swoje rzeczy. — Przykro, że nie wyszło to przyjęcie. Rozmawiałem o tym z twoją siostrą i...

— I ona ma w dupie to, że nic mi w życiu nie wychodzi — wtrąca się, dobrze znając własną siostrę. Przenosi wzrok w stronę lustra, mogąc ujrzeć własne odbicie oraz mężczyzny. — Chyba przyzwyczaiłem się do tego, że nic mi nie wychodzi i nie jestem ważny — wzdycha ciężko, a chłopak kładzie dłoń na ramieniu młodszego.

— Nie mów tak. Jesteś ważny, nawet jeśli twoi rodzice są surowi dla ciebie — mówi, a Taehyung niepewnie przenosi oczy na chłopaka.

— Sam widzisz, że dla nich tylko liczy się noona — szepcze zasmucony.

— Kiedy wyprowadzę się z twoją siostrą, to będziesz miał rodziców tylko na swoją wyłączność — mówi, gdzie przytula pocieszająco młodszego brata swojej narzeczonej. Taehyung zamyka oczy w przyjemnym poczuciu bezpieczeństwa w ramionach mężczyzny. Nie potrafiąc się powstrzymać sunie dłonią po umięśnionym torsie, czując wielką potrzebę poczucia drugiej osoby. Mężczyzna czuje, jak topnieje przy delikatnym i pełnym ciepła dotyku młodszego, który pozwala sobie na więcej. Nabiera niespokojnie oddechu, gdy słodkie wargi czternastolatka pieszczą jego skórę. — Tae... — szepcze, odsuwając się o krok od chłopaka, który patrzy w jego oczy z potrzebą, przez niespokojnie zwilża językiem wargi, widząc przed sobą coś urzekające, przed czym ciężko jest mu się oprzeć.

— Wybacz... potrzebuję tego — mówi, a mężczyzna nie potrafiąc oprzeć się uległemu, zbliża się do niego, gdzie wpasowuje się w jego usta. Taehyung oddaje pieszczotę mężczyzny, czując, jak przepływ emocji w nim wzrasta, otrzymując to, czego pragnie. Fakt, że to mężczyzna jego siostry, która ma wszystko, powoduje w nim większe podniecenie, igrając z ogniem. Pocałunek jest intensywny, a młody mężczyzna rozpływa się z każdym oddanym pocałunkiem Taehyunga, którego słodkie usta po zetknięciu stają się obsesją. Młodszy odrywa się w głębokim sapnięciu od ust chłopaka, gdzie spoglądając z pragnieniem w oczy mężczyzny, klęka przed nim na płytkach, dotykając palcami wzniesienia, widocznego pod ręcznikiem. Mężczyzna z drażniącym dotykiem chłopaka zdejmuje z bioder ręcznik, pozwalając młodszemu zająć się problemem, który stworzył samym pocałunkiem. Taehyung ujmuje przyrodzenie starszego, którego z upragnieniem dociska do swego policzka, by zaraz rozwartymi wargami go dopieszczać. — Jestem lepszy od niej, prawda? — pyta, drażniąc wargami mężczyznę, którego mięśnie spinają się przez jego działanie.

— Z pewnością jesteś...

~

Mija kilka tygodni, a życie Taehyunga zmienia się w strefie bliskości, będąc kochankiem narzeczonego siostry. Przyjemnie jęczał w zaciszu swojego pokoju, gdy byli całkiem sami w domu, a mężczyzna ostro go pieprzył. Uwielbiał bliskość mężczyzny, który był spełnieniem jego pragnień, mogąc poczuć się w końcu ważny. Pot ocieka po jego szybko poruszającym się ciele, gdy w końcu wypełniony jest spermą ukochanego. Obydwoje leżą w swych ramionach, gdzie Taehyung pieści opuszkami palców nagą klatkę piersiową mężczyzny.
— Kocham cię, Suhyun — mówi z uczuciem.

— Ja ciebie też, ale to nie może dłużej trwać, Taehyung — mówi z ciężkością w głosie, przez co zasmucone oczy Taehyunga spoglądają w oczy bruneta. — Jestem narzeczonym twojej siostry.. Zobowiązałem się...

— Ale przecież kochasz mnie — zauważa.

— Ale nie mogę tego zrobić twojej siostrze. Mam jej powiedzieć, że zakochałem się w jej młodszym bratu, który jest moim kochankiem od kilku miesięcy? — pyta, a zdenerwowany Taehyung podnosi się do siadu, czując się złym, przez to, że mężczyzna nie potrafi poświęcić dla ich uczucia związku z jego siostrą. — Tae... — chwyta za jego ramię. — Szaleję za tobą, ale nie mogę tak ryzykować...

— Czego ryzykować? — pyta niepewnie, zerkając na mężczyznę.

— Tego, co mam. Musimy to zakończyć, zanim zrobi się z tego wojna. To również jest dla twojego dobra — odpowiada, a młodszy opuszcza w zasmuceniu wzrok. — Zasługujesz na znacznie więcej, niż to, co ci mogłem dać — dodaje, składając ciepły pocałunek na skórze Taehyunga, który nabiera niespokojnie oddechu, gdzie zaskakuje się, słysząc otwieranie drzwi.

— No proszę — obydwoje patrzą na wściekłą dziewczynę.

— Chanhyun — odzywa się chłopak, który szybko wstaje, gdzie pośpiesznie ubiera bokserki. — Wyjaśnię ci wszystko — mówi, zbliżając się do dziewczyny, która bezkrzty zwątpienia policzkuje chłopaka, spoglądając ze wściekłością na Taehyunga, który nawet na nią nie patrzy.

— Niczego nie musisz wyjaśniać! Sądziłam, że ostatnio się odsunąłeś, ale musiałam się przekonać, co sprawia, że tak się dzieje, ale widzę, że ty zabawiałeś się z tym wyrzutkiem! — wskazuje na młodszego. — Z takim bachorem mnie zdradzasz?! Nigdy ci tego nie wybaczę, że śmiałeś mnie, idealną partnerkę, zdradzić z tym małym śmieciem! — wykrzykuje, a po policzkach Taehyunga suną się łzy, słysząc, za co ma go siostra, choć nie jest mu to obce, zawsze boli tak samo, przez co nie żałuje, że odebrał jej mężczyznę. — Wynoś się! — krzyczy, wypychając go za drzwi pokoju, które zamyka i podchodzi do młodszego, chwytając za jego włosy brutalnie. — A tobie zrobię gorsze piekło, niż miałeś wcześniej. Znikniesz i będziesz wiódł żałosne życie!

— N-Noona.. chociaż mnie za to nienawidzisz, to nie żałuje tego, co zrobiłem.. Kocham go bardziej, niż ty — wyznaje, a wściekła dziewczyna krzyczy w szale, puszczając włosy młodszego, zadająć mu bolesny policzek.

— Zapłacisz mi za to! Zniszczę cię! Nikt Kim Chanhyun nie odbiera tego, co do niej należy, zapamiętaj to sobie, mały śmieciu!

~

Jungkook patrzy zmartwionym wzrokiem na nieprzytomnego agenta, który jest spocony przez podwyższoną temperaturę. Nie może ukryć troski i obaw, gdy wezwany przez niego lekarz przygląda się ranie postrzałowej.
— Zrobiłem, co mogłem doktorze. Działałem na czas, bo zanim być przyszedł, to moja kruszynko by odeszła w stronę aniołków, a przez obraną drogę do nieba byśmy się nie spotkali, bo wiadomym faktem jest to, gdzie trafię — mówi, a doktor zwraca oczy na niespokojnego mężczyznę.

— Bardzo dobrze pan zajął się wyciągnięciem naboju i zszyciem rany. Najgorsze już za nim — mówi, uspokajając kryminalistę. — Gdzie pan nauczył się medycyny? — pyta zaintrygowany.

— Gdyby pan wiedział, ile ja postrzałów wyciągnąłem i zszyłem, to pan w karierze jeszcze tyle nie zdziałał — mówi rozbawiony, gdzie przenosi oczy na chłopaka, który cicho pomrukuje. — Bałem się, że ma gorączkę z powodu jakieś infekcji, dlatego pana wezwałem.

— Dobrze pan zrobił. Zastawię tu leki, które pomogą zbić gorączkę, prawdopodobnie musi przechodzić teraz ciężki sen — mówi, gdzie wyciąga z torby lek, który podaje do dłoni kryminalisty, który słysząc wyraźny głos Taehyung, zwraca ku niemu oczy.

— K-Kocham cię, Suhyun — szepcze słabo, a brwi kryminalisty marszczą się, słysząc wypowiedziane słowa i imię. Doktor, widząc złość i zazdrość u mężczyzny, odwraca wzrok. Jungkook wstaje, gdzie oddaje w ręce lekarza lek.

— Niech pan sam mu to poda — mówi ozięble.

— Mam tu tyle zostać? — pyta zaskoczony.

— Nie za darmo przecież — mruczy, gdzie udaje się w stronę wyjścia, nie wyglądając na zadowolonego.

— A jak się obudzi i zapyta o pana, to co mam powiedzieć? — pyta, a mężczyzna zatrzymuje się przed drzwiami, patrząc z goryczą na klamkę.

— Że musiałem wyjść załatwić ważną sprawę...

— Boli pana to, że powiedział imię innego? — pyta, a wściekły kryminalista, wyciąga broń, którą celuje w stronę doktora, który w strachu unosi bezbronnie ręce, widząc szaleństwo i nieobliczalność w oczach rozgoryczonego mężczyzny.

— Masz mu pomóc, jak mnie nie będzie, a zadawać irytujące pytania. Jeszcze jedno głupie pytanie, a cię zajebie! — wykrzykuje, gdzie wystraszony mężczyzna przytakuje w zrozumieniu głową, a rozjuszony Jeon chowa broń, opuszczając sypialnie, zakładając w drodze króliczą maskę, na którą pada cień nocy.

~

Z okazji, że nie dodałam w tamtym tygodniu rozdziału, napisałam dłuższy rozdział ^^
Mam nadzieję, że się podobał ^^
Widzimy się już jutro ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top