$I'm in my house$

Jimin przygląda się klęczącemu przed stołem w salonie Taehyungowi, który przechodzi przez własne katusze i walkę z własnymi racjami.
— Jak mogłem w ogóle to zrobić? — jęczy żałośnie, a Jimin wzdycha, siedząc wygodnie na kanapie.

— A ja się pytam, jak mogłeś nie powiedzieć mi o nowym domu? — szepcze pod nosem detektyw.

— Nie mam czasu na głupie związki! — dodaje żałośnie. — Jestem agentem, moja praca jest najważniejsza.. Mogłeś mnie powstrzymać przed podawaniem Seho mojego numeru — mówi pretensjonalnie w stronę Parka, który unosi obronnie swoje dłonie.

— Zrobiłeś to, więc nie wahaj się teraz — mówi, patrząc z niedowierzaniem na agenta. — Musisz w końcu ruszyć, skoro trzy lata temu rzuciłeś Seho przez oddanie się pracy, a teraz praca ciebie jakby rzuciła, to możesz ogarnąć swoje życie i ustabilizować się — dodaje z uśmiechem, a Kim opuszcza głowę i pokręca nią.

— Nie nadaję się do związku — wyznaje. — Wolę kupić sobie pieska albo kotka — mówi płaczliwie.

— Ogarnij dupę! — podnosi głos Jimin, który zasadza Taehyungowi lekkiego kopniaka w tyłek. — Wstawaj i oglądaj ze mną, to na co nie chcemy się zabrać — dodaje stanowczo, a Taehyung wzdycha ciężko i zasiada na kanapie obok Jimina.

— Jak zadzwoni, to odmówię mu tego spotkania. Nie czuję się gotowy na związek — mówi w stronę Jimina, który uderza się dłonią w czoło.

— Zamknij się i oglądajmy pornola! — mówi i włącza pilotem telewizor, gdzie chłopak łączy przez stronę gejowskie porno. 

— Za jakie grzechy muszę to gówno oglądać?! — podnosi zawstydzony głos, a Jimin ucisza go dłonią, która styka się z ustami agenta. — Zabieraj łapę — odsuwa jego dłoń i przenosi wzrok na telewizor, jednak wibrujący telefon w jego kieszeni powoduje, że wyciąga go i szybko zerka na nazwę przedstawioną na wyświetlaczu, a Jimin robi jak na złość pause. 

— Kto dzwoni? — pyta go.

— Namjoon — odpowiada. 

— To odbierz — szepcze.

— Walić go — odrzuca połączenie i odkłada telefon na stolik.

— Ty zachowujesz się jak baba, Tae. Normalnie raz jestem na tak, a potem zaś na nie. Normalnie myślę, że Seho sam od ciebie spieprzy — śmieje się i spotyka, karcące spojrzenie Kima. — Taka prawda — oznajmia.

— Gdybym powiedział ci, co mnie spotkało, to z pewnością też wziąłbyś mnie za wariata — wzdycha ciężko.

— Już przestań marudzić i oglądajmy — mówi i włącza film.

~

Kryminalista wstaje, gdy oczy jego zleceniodawcy zostają otworzone, a jego widok powoduje w kobiecie przerażenie. — Co ma znaczyć?! — krzyczy, gdy nie może poruszyć rękoma, a jej ciało jest nagie. W ten histeryczny śmiech kryminalisty powoduje, że jej krzyki cichną, a na twarzy pojawia się zmieszanie.

— Kurwa zawsze to samo... — mówi pod nosem, po czym zbliża się do kobiety, gdzie jej oczy patrzą ze strachem na mężczyznę w masce. — Dlaczego? Po co? Po chuj to robisz?! — dodaje, brzmiąc histerycznie, a jego palce zaciskają się mocno na jej podbródku. — Masz problem szmato. Jestem teraz wkurwiony — warczy przy jej ustach, by zaraz zdjąć z niej trzymający jej ręce łańcuch. Gdy jej ciało upadło na kolana, chwyta brutalnie za jej włosy i ciągnie w stronę stojącego pośrodku siedzenia, gdzie jej kolana ranią się i mieszają z krwią zabitych ochroniarzy.

— Puszczaj mnie! — krzyczy. — Miałeś wykonać zadanie, dlaczego robisz inaczej?! — pyta krzykiem, a zdenerwowany kryminalista puszcza jej włosy i zasiada na krześle.

— Nienawidzę głupich pytań, kiedy jestem zajebiście wkurwiony — przykłada brudny but do jej głowy, a dłonią rozpina pasek spodni i odpina zamek, by wyciągnąć na wierzch swojego penisa. — Będziesz grzecznie obciągać, dziwko — oznajmia jej, a kobieta patrzy zniesmaczeniem na spory narząd kryminalisty.

— Dlaczego miałabym to robić?! — podnosi głos.

— Bo tego kurwa chce! — warczy między zębami. — Ucisz mordę i zajmij się swoją powinnością. Zanim przejdziemy do rzeczy, pobawimy się... — mówi i zamyka swoje oczy, a kobieta patrzy ze strachem na mężczyznę. — Jestem wkurwionym panem, a ty słodziutkim agentem, który zabawia się z jakimś lamusem... Chcesz udobruchać pana i obciągasz mu tak, jakby od tego miałoby zależeć twoje życie... Mówisz "Mój panie... byłem złym chłopcem, ukarz mnie" — mówi.

— Ty jesteś chory! — krzyczy, a zaraz uderzają w nią ciemne oczy zza maski kryminalisty. — J-Już.. — szepcze w strachu i ujmuje w dłoń penisa mężczyzny, którego ciało spina się na wyobrażenie sobie zupełnie innej osoby. Kobieta wsuwa w swoje usta penisa mężczyzny, który przyciska ją i zmusza do włożenia całości, przez co w oczach kobiety zbierają się łzy, gdy dławi się penisem brutalnego kryminalisty.

— Musisz bardziej się postarać, jeśli mam ci wybaczyć — mruczy w podnieceniu, a kobieta wysila się, aby zadowolić go i stara się jak najlepiej pieprzyć penisa mężczyzny, który sam nią kieruje, trzymając za włosy. Brutalne obciąganie kończy się wytryskiem mężczyzny, który spuszcza się w ustach kobiety.

— M-Mój panie.. Byłem złym chłopcem, u-ukarz mnie — mówi kobieta, gdy widzi niezadowolenie na ustach mężczyzny.

— Jeśli to było twoim zdaniem najlepsze obciąganie, to w życiu musiałaś być porażką łóżkową — mówi z kpiną, po czym odpycha ciało kobiety nogą i poprawia stan swojego ubioru, po czym wstaje, patrząc z góry na kobietę. — Niestety, ale nie zagrałaś dobrze tego agenta... Właściwie nie ma nikogo, kto mógłby go zastąpić — uśmiecha się chytrze, a kobieta patrzy na niego z przerażeniem, a Moon wyciąga broń, którą kieruje w jej stronę. — Chciałem spalić cię żywcem, ale... trochę mnie uspokoiłaś — oznajmia. — Daje ci szansę na przypomnienie sobie, co zrobiłaś tej dziewczynce, której miałem się pozbyć...

— J-Ja..

— Tik-tak.. Czas ucieka — mówi i przykuca przed nią. — Pozwól, że przypomnę ci, dlaczego tak bardzo zależało ci na zabiciu jej... Ta dziewczyna była jedną z dziewczynek, które sprzedałaś do burdelu i tylko jej udało się uciec, dlatego właśnie tak ci wadziła. Wiesz, dlaczego przyjąłem to zlecenie? — unosi kpiąco brew. — Bo kurwa pozbywam się gorszych śmieci z tego świata, niż ja. Powiedzmy, że jestem jebanym bohaterem tych, których wy krzywdzicie — wyszczerza się w rozbawieniu. — Do zobaczenia w piekle, szmato — dodaje, a jego broń bez wahania wystrzela w kobietę, której zadaje pięć strzałów w klatkę piersiową, a jej krew uderza w jego maskę oraz twarz. 

Chowa broń do pasa i spogląda na martwe ciała, po czym podnosi leżącą obok krzesła butlę, której ciecz rozlewa na ciała i wyrzuca resztę butli na ziemię. — Krwawa noc zakończona — mówi zadowolony, po czym odpala papierosa, którym się zaciąga i spogląda w swój telefon, gdzie przygląda się zdjęciu agenta. — Agencie Kim, działasz mi na nerwy — szepcze pod nosem, po czym blokuje telefon i po raz ostatni zaciąga się nikotyną. Rzuca w ciała niedopałek, który powoduje, że grunt podpala się, a w tym ciała. — Czas wrócić...

~

Jimin wyłącza telewizję, widząc, że siedzący obok niego Taehyung pogrążył się w śnie.
— Jak mógł zasnąć na pornosie?! Ja zdążyłem dwa razy pójść do kibelka — mówi z niedowierzaniem, spoglądając na śpiącego przyjaciela. — Z nim jest chyba gorzej niż ze mną — pokręca głową, po czym sięga po złożony w kostkę biały kocyk, którym okrywa Taehyunga. — No nic.. Chyba go tak zostawię, a sam wrócę taksówką do domku, żeby rano do pracy wstać — uśmiecha się ciepło. 

Detektyw zbiera się po cichu, gdzie dzwoni po taksówkę, na którą czeka jeszcze w wielkim domu, który robi na detektywie pozytywne wrażenie. Po godzinnym czekaniu jego taksówka dojeżdża na miejsce, a on po cichu opuszcza dom.

O świcie dźwięk głośnego szczekania na zewnątrz powoduje, że oczy agenta otwierają się leniwie. Przysuwa koniec kocyka do połowy swojej twarzy, nie chcąc się budzić i pozwolić sobie na jeszcze trochę snu. Jednak upierdliwe szczekanie nie ustępowało, przez co zmuszony był podnieść się do siadu.
Wstał, nie zdejmując siebie kocyka, z którym udał się do kuchni. Wyciągnął szklankę, do której nalał wody i napił się jej z upragnieniem. — Gdzie do cholery jest Jimin? — pyta słabo, próbując zrozumieć, co stało się w nocy. Przypominając sobie o oglądaniu pornosa, przywalił sobie z otwartej dłoni w czoło. — Jak mogłem na tym zasnąć? — pyta załamany i idzie z powrotem do salonu, gdzie zabiera ze stolika swój telefon.

Sprawdza telefon, widząc pełno nieodebranych połączeń od Namjoona, przez co wzdycha ciężko i postanawia oddzwonić do szefa, który nie odbiera od niego, dlatego zadzwonił do Jimina.
— Wstała księżniczka? — pyta od razu detektyw.

— No. Dlaczego mnie nie obudziłeś? — pyta, siadając na kanapie, pocierając piąstką swoją powiekę.

— Bo tak smacznie spałeś i to na pornosie — śmieje się.

— To nie jest śmieszne, Jimin! — podnosi głos.

— Ależ jest — mówi przez śmiech. — Przyznajmy, że ty masz gorszy problem ode mnie — dodaje, nie potrafiąc zaprzestać się śmiać.

— Jesteś taki..ugh, nienawidzę cię! — zaciska pięść, po czym spogląda w stronę okna, gdzie wciąż słyszy upierdliwe szczekanie. — Te psy właściciela działają mi na nerwy — wzdycha ciężko.

— Już nie wiń psiaków — mówi z rozbawieniem.

— Psiaków? — unosi brwi. — To są jakieś potwory, a tak przynajmniej słyszałem...

— Boję się strasznych psów — szepcze po drugiej stronie Jimina.

— Jimin będę kończył, bo szef się dobija — mówi, gdy zauważa na wyświetlaczu dobijającego się Namjoona. Taehyung rozłącza połączenie z Jiminem i odbiera telefon od Namjoona. — Czego wczoraj chciałeś? — pyta go, wstając na równe nogi, gdzie podchodzi w stronę okna.

— Dlaczego nie obierałeś?! — pyta pretensjonalnie.

— A dlaczego miałbym obierać? — unosi brew. — W końcu i tak jestem zawieszony — zauważa i przygląda się zza okna wściekłym psom, które przyprawiają go o gęsią skórkę.

— W Ilsan nagle wyłączył się prąd na kilka godzin. Myślimy, że mogła być to sprawka Criminal Moona — oznajmia Kimowi. 

— Och naprawdę? — udaje zdziwienie. — Jakoś mnie to specjalnie nie dziwi. Zawsze nie jesteście przygotowani, kiedy ma być pełnia i macie w dupie to, co do was się mówi! — podnosi w zdenerwowaniu głos.

— Widzę, że chyba niepotrzebnie do ciebie z tym dzwonie, skoro rada ciebie zawiesiła — wzdycha ciężko.

— No nie wiem właśnie. Chyba nie myślisz, że podzielę się teraz z tobą moją wiedzą i ty za to wyjdziesz na bohatera — prycha kpiąco.

— Tutaj chodzi o życia niewinnych osób, Taehyung! — podnosi na niego głos.

— Ale nie musisz zaraz na mnie krzyczeć. Zresztą jak mówiłem ci, co mnie spotkało, to mnie wyśmiałeś  i teraz gówno wiem o nim. Jestem w tyle z wiadomościami, Nam — mówi z ciężkością w głosie.

— Czyli nawet ty nic nie wiesz — mówi z namysłem.

— Niestety, ale za to on mnie dręczy. Musisz w końcu wziąć mnie na poważnie — mówi ze zdenerwowaniem.

— Przestań, akurat to jest twoim wymysłem. Potrzebuje kogoś ogarniętego do tej fuchy, a ty odpoczywaj — oznajmia i się rozłącza. Taehyung patrzy z niedowierzaniem na wyświetlacz swojego telefonu.

— O ty chuju! — krzyczy na telefon, próbując, chociaż w ten sposób wyładować całą swoją frustrację. — Rzucam tę robotę! — warczy, po czym chowa do kieszeni telefon, a wciąż szczekające psy jeszcze bardziej go denerwują, przez co idzie w stronę schodów, chcąc udać się na piętro, by w pokoju dokończyć resztę swojego snu. Zastyga w miejscu, gdy słyszy za sobą dźwięk kroków, przez co odwraca się napięcie. Nie widząc niczego podejrzanego, dostrzega, że drzwi od piwnicy są otwarte. Mruży w niezrozumieniu swoje oczy i kroczy powoli w stronę uchylonych drzwi, przy których przystaje. 

Jego oddech zwalania, gdy dłoń chwyta za klamkę, chcąc otworzyć całkiem drzwi, jednak zasłaniająca mu obraz dłoń przy jego oczach powoduje, że chce się wyszarpać. Gdy chce już krzyknąć, jego usta zostając zakryte drugą dłonią napastnika, a serce Kima przyspiesza w przerażeniu tak samo jego unosząca się niespokojnie klatka piersiowa. Nie wie, co robić i obawia się o najgorsze, iż za jego plecami właśnie znajduje się Criminal Moon.

Nie chcąc się poddać, beznamysłu gryzie zębami dłoń napastnika, który odsuwa szybko swoje dłonie, przez co agent zostaje uwolniony. Odwraca się napięcie w stronę napastnika, a widząc znajomą twarz, otwiera w zaskoczeniu swoje oczy.
— T-To pan?! — pyta zaskoczony, gdy widzi bardzo wyraźnie twarz Pedro Mandery, który spogląda na odcisk zębów na swojej dłoni, po czym przenosi węglowe tęczówki na młodego agenta.

— Trochę się nie widzieliśmy, kruszynko — uśmiecha się głupio, a Taehyung czuje ulgę i chwyta się za szybko bijące serce, gdy jego plecy przywierają do ściany.

— Wystraszyłeś mnie — mówi z ciężkością w głosie, a mężczyzna przygląda mu się z namysłem, jednak do głowy Kima przychodzi jedno bardzo ważne pytanie. — Ale co ty robisz w Korei? — pyta go, a mężczyzna śmieje się pod nosem i zbliża pewnymi krokami do zmieszanego agenta, który wstrzymuje oddech, gdy czuje silną woń Mandery w swoich nozdrzach, a jego zimna dłoń umieszcza się na jego gorącym policzku.

— Co to za głupie pytanie? — unosi brew.

— Głupie czy nie głupie. Wystarczy, że jest proste — odpowiada wprost, jednak nie waży się spojrzeć ponownie w jego węglowe tęczówki, na które za każdym razem dziwnie reaguje. Ściska go brzuch z nerwów i nie potrafił przez bliskość Mandery złapać oddechu, gdyż czuł jego dominację oraz niewytłumaczalny gniew.

— Czy będąc we własnym domu, muszę odpowiadać na to głupie pytanie? — unosi brew, a zaskoczone oczy Kima bezkontroli przechodzą na ciemne tęczówki mężczyzny. — Tak, to ja jestem panem tego domu, kruszynko. Panem...
Twoim panem..

~
Witam ^^

No to Criminal-Jungkook-Mandera wrócił ^^ Atmosfera z pewnością nam się podgrzeje 👀💜
Widzimy się w next ep 💜

+*Dla tych, co nie wiedzą| Ostatnio nazwane przez Yoongiego i porównane Pokemony do Viminów wyglądają tak:

Jimin aka Jigglypuff


Tae aka Pikachu

Zostawcie po sobie:
Głosy i komentarze🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top