$I forbid you$
~Witam ^^
Zmartwione oczy detektywa przyglądają się pogrążonemu we śnie kryminaliście. Patrzy z uwagą na każdy niespokojny ruch mężczyzny, którego ciało ani stan zdrowia nie jest najlepszy. Nie może przestać się martwić ani o Jeona, ani o Taehyunga, który odszedł wraz z Suhyunem. Wzdycha cicho, sięgając po ręcznik, którym ściera mokre od potu czoło kryminalisty. Słyszy dźwięk zbliżających kroków, jednak nie odrywa oczu z rannego, dobrze wiedząc, kto właśnie stoi za jego plecami.
— I jak on się trzyma? — pyta funkcjonariusz.
— Źle... bardzo źle — odpowiada, gdzie odsuwa z czoła kryminalisty ręcznik. — Lekarz powiedział, że powinniśmy się cieszyć — spojrzał na Yoongiego, który unosi w zdumieniu brwi.
— Niby dlaczego mamy się z tego cieszyć? — pyta nieco poddenerwowany.
— Bo to cud, że w ogóle żyje — odpowiada zgodnie ze słowami lekarza. — Nikt nie przeżyłby takiego wybuchu. Tym bardziej że Jungkook był w jego strefie. Gdyby w porę nie uciekł do piwnicy, to byłoby po nim — pokręca słabo głową, a Yoongi drapie się nieporadnie po karku. Nigdy nie sądził, że fetysze Jungkooka i jego pokoje będą w stanie uratować mu życie. Pokręca głową na boki, spoglądając na rannego przyjaciela, którego stan się nie poprawia.
— Mówił jeszcze coś szczególnego? — pyta.
— Właściwie to, co mówił nam na początku. Nie jest w stanie określić, kiedy Jungkook się w ogóle wybudzi. Nie posiada takiego sprzętu, jaki mógłby otrzymać w szpitalu, a z reputacją Criminal Moona nie można się niczego dobrego spodziewać. Stwierdził, że jeśli umieścimy go w szpitalu, to gangi z Meksyku przyjdą go zabić — mówi z ciężkością w głosie. — Nie możemy liczyć na większą pomoc od tej, którą otrzymujemy od doktora. Powinniśmy się cieszyć, że chociaż on pomaga. Teraz musimy tylko czekać, aż się przebudzi — dodaje, zerkając na pogrążonego w śnie kryminalistę, który ciężko przeżywa własne sny. — Cały czas coś mówi i wygląda, jakby się bronił. Czy on przeżył coś traumatycznego? — pyta Yoongiego, który wzdycha ciężko, zasiadając obok Jimina.
— Gdyby nie przeżył czegoś traumatycznego, nigdy nie stałby się Criminal Moonem — oznajmia, a Jimin opuszcza wzrok, myśląc nad słowami Yoongiego.
— Masz rację, ale... — przenosi wzrok na funkcjonariusza. — Nie wiesz, co to było dokładnie?
— A ty co jesteś taki dociekliwy? — unosi brew.
— Tak po prostu... Martwię się o niego i Taehyunga. Chciałbym wiedzieć, co skrzywdziło Jungkooka, że stał się Criminal Moonem. To jest naprawdę intrygująca sprawa, która wielu ludzi zastanawia — tłumaczy, a Min śmieje się pod nosem.
— Jak na detektywa przystało... — kładzie dłoń na czubku głowy detektywa. — Jeśli mam być szczery... To sam nie wiem, co tak naprawdę się stało, że stał się Criminal Moonem. Gdy go poznałem, byłem początkującym funkcjonariuszem...
~Flashback
Początkujący funkcjonariusz Min ciężko pracuje, aby awansować jako policjant Korei Południowej. Jak na początkujące, wraca na komisariat z pełnymi torbami kubków z kawami, rozstawiając je na poszczególnych stanowiskach przełożonych. Nikt nie dziękuje mu za wykonanie pracy, która nie należy do jego obowiązku, jednak nie śmie się sprzeciwiać, gdy ma najmniejszy głos wśród starszych. Stawiając ostatni kubek z kawą, pozostaje mu tylko kawa, którą zakupił dla siebie. Nim kosztuje kawy, ktoś wyrwa mu kubek z dłoni, przez co przenosi wzrok na starszego policjanta.
— Myślisz, że możesz pić kawę podczas pracy?! — pyta ostro, a brwi młodszego marszczą się w zdenerwowaniu, jednak nie śmie pyskować.
— Mam właśnie przer...
— Nie obchodzi mnie to. Chodź lepiej ze mną, Min — mówi ostro, idąc przodem do swego biura. Yoongi kroczy za seniorem, gdzie przedostają się do zamkniętego pokoju. Wysoki i podstarzały mężczyzna stawia kubek z kawą na stolik, po czym przenosi oczy na chłopaka. — Chcę, żebyś przekazał pewne dokumenty. To jest ważne zlecenie, a potrzebuję cię do pomocy — oznajmia.
— Co to za dokumenty? — pyta, ciesząc się w duchu za pierwsze zlecenie, które otrzyma w pracy.
— Tajne i nie wolno ci do nich zaglądać — mówi, gdzie podaje młodemu funkcjonariuszowi teczkę. — Zaniesiesz je do studia fotograficznego Lari — dodaje, a brwi Yoongiego marszczą się w zmieszaniu, gdyż nie rozumie, dlaczego policja ma przekazywać dokumenty do studia fotograficznego. — Lepiej nie pytaj o szczegóły, dla własnego dobra — mówi.
— Dlaczego? To jest tylko przekazanie dokumentacji — zauważa.
— Skoro jest to tajne polecenie, a ty jesteś moim psem na posyłki, to lepiej jest dla ciebie nie wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi — mówi, po czym upija kawy. Yoongi, patrzy z niedowierzaniem w oczach na mężczyznę, nie rozumiejąc, dlaczego policjant zachowuje się w ten sposób. Nie może zaprzeczyć, że coraz bardziej rozczarowuje się prawdziwym obliczem Koreańskiej policji. — Zjeżdżaj mi z oczu i to zanieś — dodaje ostro, a młody funkcjonariusz zaciska wargi, starając się wytrzymać presję, którą wywołuje na nim przełożony.
Opuszcza posterunek, gdzie własnym samochodem, kieruje się do studia fotograficznego. Nie może zaprzestać zerkać na teczkę, która spokojnie spoczywa na siedzeniu obok. Yoongiego intryguje tajemnicza teczka, jednak nie może zapomnieć o słowach przełożonego. — Przeklęta robota. Nie sądziłem, że tak bardzo znienawidzę pracę, o której tak marzyłem — mówi do siebie, gdy poniżenie przez starszych pracowników, staje się nie do zniesienia.
Zatrzymuje pojazd niedaleko studia fotograficznego, gdzie zabiera ze sobą teczkę, gdy opuszcza samochód. Udaje się pewnymi krokami w stronę lokalu. Zatrzymuje się przed pasami, a jego oczy, kierują się ku ciemnemu niebu. Widok pełnego księżyca robi wrażenie na mężczyźnie, który widząc sygnał, przechodzi przez pasy. Przedostaje się przez ciemny tunel między blokami mieszkalnymi, mogąc w końcu odnaleźć studio, które jest jego celem. Zatrzymuje się napięcie, gdy słyszy krzyki dobiegające z lokalu oraz wnoszący się ogień. Oczy funkcjonariusza otwierają się szerzej, po czym w emocjach chwyta za pistolet, z którym wbiega do płonącego lokalu. Ostrożnie przedostaje się przez pierwsze progi, trzymając w drugiej dłoni teczkę. Gdy zagłębia się w lokalu, schodzi do piwnicy, starając się zapanować nad kaszlem, który spowodowany był wdychanym dwutlenkiem węgla. Napotykając cień postury męskiej, zatrzymuje się napięcie, spoglądając w stronę zamaskowanego. Yoongi może dostrzec leżące trupy właścicieli oraz podłogę, która mieszała się z czterech ofiar. Funkcjonariusz przez widok zmasakrowanych ciał upadł na kolana, nie potrafiąc zapanować nad zwróceniem śniadania.
Jednak ten nierozważny czyn powoduje, że zwraca uwagę tajemniczego napastnika, który zatrzymuje się przed młodym policjantem. Yoongi ociera rękawem usta, gdzie unosi wzrok na człowieka w króliczej masce. — Kim jesteś?! — pyta ostro, kierując broń ku niemu, gdy ręka drży bez jego woli. W ten na ustach przestępcy pojawia się przebiegły uśmiech.
— Kimś, kto zniszczy panującą sprawiedliwość — odpowiada, a oczy funkcjonariusza skanują z uwagą pokrwawioną maskę. — Myślisz, że zabijesz mnie tą dziecinną zabawką? — pyta rozbawiony, a Yoongiego ogarnia paraliż. — Twoje kulki nigdy we mnie nie trafią... Nie w pana nocy — wyszczerza się, po czym zatrzymuje wzrok na teczce. — Otwórz teczkę — mówi ostro.
— Nie mogę. Zakazano mi to robić — protestuje.
— Robisz wszystko, jak ci zagrają? — pyta, śmiejąc się histerycznie.
— J-Ja...
— Proszę cię, Min Yoongi — pokręca głową rozbawiony.
— Skąd t-ty znasz moje imię? — pyta zdziwiony.
— Jestem Criminal Moonem, ja wiem wszystko — odpowiada. — Wiem, po co cię tu przysłali i wiem, że nie wiesz, co znajduje się w teczce, którą kazali ci przynieść — oznajmia, przykucając przed funkcjonariuszem. — Oraz wiem, że chcieli zrobić z ciebie winnego. Sam zobacz, w jakiej sprawiedliwości żyjesz, Yoongi. Zobacz, jak twoja ukochana policja pozbywa się problemów — mówi, jak szaleniec, a brwi Mina się marszczą.
— Nie będę słuchał takiego psychola! Nie otworzę tego. Nie dam się twoim gierkom — mówi ostro, nie chcąc się podporządkować.
— Twoja strata. Było miło cię poznać. Może kiedyś przypomnę sobie o tobie, to wyślę ci kartkę do więzienia — uśmiecha się pewnie, po czym się podnosi na równe nogi. Zmieszany jego słowami Yoongi, niepewnie spogląda na teczkę w swoich dłoniach, po czym kieruje oczy na zamaskowanego, który odchodzi w stronę schodów.
— Czekaj! — woła, zatrzymując tym samym kryminalistę. — Otworzę ją — oznajmia, a na ustach mężczyzny pojawia się uśmiech. Yoongi pełen obaw, otwiera teczkę, gdzie jego oczy otwierają się szerzej, widząc pierwszą fotografię z wielu innych. — Co to do chuja ma być?! — podnosi zdenerwowany głos.
— Chcą cię wrobić w te zbrodnie — oznajmia, zaskakując młodego funkcjonariusza. — Wykorzystują to, że jesteś świeży w policji i łatwym celem do wyeliminowania. W ten sposób chcą ukryć prawdziwych winowajców. Gdybym tu nie przyszedł i nie zabił właścicieli, oni wezwaliby policję za przekazane przez ciebie zdjęcia. Siedziałbyś za to kilkanaście lat — tłumaczy, a Yoongi nie może uwierzyć w to, co chciał zrobić mu przełożony.
— Dlaczego przełożony chciałby mnie w coś takiego wrobić?!
— Bo chce ukryć własnego chlebodawcę — obdarza funkcjonariusza spojrzeniem. — Musimy pozbyć się dowodów i kogoś obarczyć winą za ofiary, które widzisz na tych zdjęciach... — mówi, a w oczach Yoongiego zbierają się łzy, wywołane gniewem i smutkiem.
— Ale... to są dzieci! Jak można coś takiego ukrywać?! — podnosi we wściekłości głos, rzucając teczką, z której rozsypują się fotografię nagich czy martwych dzieci. Kryminalista zaciska dłoń, patrząc bezradnie w podłogę.
— Bo nie ma sprawiedliwości, trzeba ją samemu zbudować od podstaw — odpowiada, a Yoongi patrzy na mężczyznę, czując, że jego słowa są słuszne.
— W takim razie ja... ja chce ją zbudować razem z tobą! — oznajmia, pewien swej decyzji.
— To nie będzie takie łatwe do osiągnięcia.. Za tym, co widzisz stoi mur berliński — mówi wprost.
— Nie ważne, jak trudne to będzie. Nie można pozwolić na sprawiedliwość, która panuje. Zrobię wszystko, aby ci pomóc — mówi, przykładając do piersi dłoń.
— Jesteś tego pewien? — pyta, spoglądając na funkcjonariusza. — Droga, którą obrałem, jest wyboista i niełaskawa. Potrzebuję takiego sprzymierzeńca w policji, więc z przyjemnością przyjmę cię pod moje skrzydła, ale... musisz sam zdecydować.
— Zrobię wszystko! Jestem ci to winien, ocaliłeś mnie przed niesprawiedliwością.
— W takim razie... jesteśmy sojusznikami — uśmiecha się lekko, po czym wchodzi na pierwszy stopień schodów.
— Czekaj! — zatrzymuje mężczyznę.
— Hm?
— Nie pokażesz mi swojej twarzy? — pyta. — Skoro mamy razem pracować, to chyba powinienem wiedzieć, jak wyglądasz — zauważa.
— Słuszna uwaga, funkcjonariuszu Min — mówi rozbawiony. — Jednak nie ujawnię się od razu. Musisz dowieść, że jesteś godzien zaufania Criminal Moona — oznajmia, wspinając się powoli na górę.
— Jak tego dowieść?
— Dowiedziesz tego, jeśli zabijesz swojego przełożonego, zostawiając w jego rękach tę fotografię oraz adres tego studia fotograficznego. Wtedy dowiedziesz, że jesteś godzien pracy ze mną — odpowiada, znikając w unoszącym się dymie. Yoongi zaciska dłonie, będąc gotowym na poświęcenie i zemstę.
~
— I? I? I? — pyta niespokojnie Jimin, gdy funkcjonariusz patrzy na Jeona. — Zabiłeś swojego przełożonego? — dopytuje.
— Jesteś w gorącej wodzie kąpany, detektywie Park — przenosi wzrok na chłopaka, który uśmiecha się ciepło, gdy dłoń mężczyzny pieści jego policzek. — Gdybym tego nie zrobił, nigdy nie poznałbym Jungkooka i Hoseoka, którzy są dla mnie bardzo ważni... szczególnie Jungkook. Nie może zginąć, a przynajmniej dopóki się nie zemści — mówi z opanowaniem.
— Głupek — odsuwa dłoń Yoongiego z policzka, nie będąc zadowolonym przez słowa mężczyzny.
— Co niby zrobiłem?
— Nie tylko zemsta się liczy. Mój Taehyung kocha tego szalonego idiotę i musi dla niego żyć. W końcu dla nas wszystkich się poświęcił i Bóg wie, co z nim teraz — mówi z powagą w głosie.
— Prawda, wybacz... Jungkook jest czasem dupkiem i idiotą, ale przez kiepską przeszłość nie jest mu łatwo żyć, jak inni. Kocha Taehyunga, ale jak to okaże, jest już zależne od niego. Pamiętaj, że nie każdy książę jest, jak z bajki — uśmiecha się ciepło.
— Przecież wiem... Może i nie rozumiem tej wersji księcia, ale jeśli dla Taehyunga on jest tym jedynym, to nie mogę się mieszać. Pragnę, aby obydwoje byli szczęśliwi na swój własny pokręcony sposób, byleby mogli być razem — mówi, jak czuje.
— Z-Zostaw! Zakazuje ci... — głos Jungkooka powoduje, że obydwoje przenoszą na niego oczy. Widok jego rozgorączkowanej twarzy sprawia, że zmartwiony Jimin, ponownie przykłada zimne okłady.
— Znowu to się dzieje... Oby to przeszło, ta gorączka go wykańcza — mówi zmartwiony.
— Najgorsze musi przejść sam. Nic nie możemy zrobić, prócz czuwania nad jego stanem — mówi z opanowaniem, kładąc dłoń na ramieniu Jimina. — Walkę, którą właśnie toczy, musi samotnie wygrać...
Dwunastoletni Jungkook przebudza się w ciemnym pokoju, który przypomina piwnicę. Wyczuwając specyficzny zapach wilgoci, podnosi się agresywnie z materaca, chcąc w szybkim działaniu pobiec do drzwi. Krzyczy boleśnie, gdy łańcuchy wpijają się w skórę na szyi, rękach i nogach. Boleśnie upada na brudną kamienną podłogę. Bezradny zaciska wargi, spoglądając na swe nadgarstki, po czym przykłada dłonie do szyi, na której znajduje się metaliczna obroża. Kieruje oczy ku ciągnącemu się łańcuchowi, który kończy się przy samym suficie. Zdenerwowany obejmuje dłońmi łańcuch, który łączy się z obrożą. Ciągnie z całych sił, chcąc się uwolnić. Jednak próby dwunastolatka są daremne przy sile, którą posiada. Po długiej walce z łańcuchem upada na wilgotne podłoże, ciężko dysząc. Rozgląda się po ciemnym pomieszczeniu, nie dostrzegając żadnego okna. Ściany są w obskurnym stanie, tak samo podłoga, na której leży jedynie stary materac.
Jungkook próbuje zrozumieć, w jakiej sytuacji właśnie się znajduje. Przypomina sobie o ojcu, śmierci matki oraz tajemniczym mężczyźnie, który zabrać miał go i Mujina.
Otwiera szerzej oczy, gdy przypomina sobie o młodszym bracie, przez co nie zważając na własny ból, szarpie się z łańcuchami. — Mujin! — krzyczy desperacko, pragnąc ujrzeć brata, za którego czuje się odpowiedzialny. Bezradne łzy opuszczają zdesperowanego chłopaka, który jest w stanie zrobić wszystko, aby móc ujrzeć Mujina. — Cholera! — krzyczy, upadając boleśnie na podłogę. Serce bije boleśnie w piersi, gdy przed oczami widzi własny cień, który przebija się przez ciało matki. — Nie! Nie mogłem! — wykrzykuje rozgoryczony, nie potrafiąc zaakceptować własnego czynu. — To on miał oberwać, nie ty, mamo! — syczy, po czym boleśnie uderza czołem w kamienne podłoże, które rani dwunastolatka. Krew coraz bardziej zbiera się w jednym miejscu, a po brwiach, oczach i ustach sunie się jego krew. Jungkook czuje, że zasługuje na większy ból, przez co nie zaprzestaje się karać. Nie spostrzega nawet chwili, gdy drzwi się otwierają, a dwie osoby patrzą na szaleńcze zachowanie dwunastolatka.
— Hyung, przestań się krzywdzić! — krzyczy dziesięciolatek, a zdesperowany Jungkook przestaje się ruszać, czując ogarniający spokój, słysząc głos Mujina. Unosi wzrok na młodszego, gdzie zaskakuje się, widząc go związanego i praktycznie nagiego. Widok krwi na jego nogach i posiniaczonej twarzy powoduje, że uderza w niego gorąc. Przenosi oczy na stojącego obok Mujina mężczyznę, tego samego mężczyznę, któremu zostali oddani przez ojca.
— Ty śmieciu! Co mu zrobiłeś?! — krzyczy wściekły, podnosząc się na równe nogi. Szarpie się brutalnie w stronę mężczyzny, którego kamienna twarz, nie okazuje niczego po sobie. — Mujin, co on ci zrobił?! — pyta załamany, a dziesięciolatek opuszcza głowę, czując się okropnie w oczach starszego brata.
— N-Nic, t-tak musi już być — odpowiada, a dwunastolatek pokręca głową. — Muszę tylko być dobry dla mojego pana, a wtedy będziemy bezpieczni, dlatego... nie rób sobie krzywdy — tłumaczy, posiadając strach w oczach i ból, którego nie jest w stanie zrozumieć sam Jungkook.
— Dokładnie. Tylko dzięki Mujinowi jeszcze żyjesz. Lepiej nie przeginaj, bo nawet jego smaczne młode ciałko nie zmieni mojego zdania co do zobaczenia cię martwego — mówi, a dłonie Jungkooka zaciskają się w furii, gdy łzy opuszczają rzewnie oczy.
— Ty przeklęta bestio! Zniszczę cię! Zabiję! Poćwiartuję, zrobię wszystko, jeśli go nie zostawisz! — wykrzykuje we wściekłości, a przerażony Mujin pokręca głową, nie chcąc, aby starszemu bratu coś zagrażało.
— Proszę cię, hyung.. Nie rób tego, błagam — upada na kolana, a oczy Jungkooka otwiera szerzej we łzach, widząc skruchę młodszego. — To na mnie się mścij i właduj gniew. Tylko nie prowokuj pana — mówi zdesperowany.
— Mujin, proszę cię...
— Koniec wizyty. Zobaczyłeś się z bratem — mówi mężczyzna, podając dłoń Mujinowi, który w strachu, podaje dłoń mężczyźnie, a Jungkook bezradnie się temu przygląda. — Idź do mojej sypialni i czekaj tam na mnie gotowy do spełnienia moich potrzeb, zrozumiano? — unosi brew.
— T-Tak — przytakuje głową, po czym udaje się do wyjścia.
— Mujin, zakuje ci iść! — krzyczy za nim Jungkook.
— Ty masz najmniej do powiedzenia w tym miejscu. Żyjesz tylko na mojej łasce i z pewnością długo tu nie zabawisz — oznajmia mężczyzna, którego przeklina spojrzeniem dwunastolatek. Jungkook szarpie rękoma, patrząc, jak mężczyzna opuszcza pomieszczenie.
— Mujin, zakazuje ci się dla hyunga poświęcać! Kurwa, zakazuje!
~
Rozdział emocjonalny dla wspomnień naszego CM
Jakie wrażenia?
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top