$I feel$
~Witam ^^
Kryminalista podczas drogi do aktualnego zamieszkania przyjaciół milczy. Obraz agenta Kim całującego jego przyjaciela, nie potrafi opuścić Jungkooka myśli. Nie wie, jak ma skomentować zachowanie agenta, jednak wie, że w ten sposób próbuje go sprowokować. Nie rozumie, po co Taehyung stosuje takie zagrywki, jednak stara się nie dać sprowokować. Być może to jest część lekcji chłopaka, jednak mimo wszystko owa lekcja jest bolesna. — Co jest, Pedro? Milczenie nie jest do ciebie podobne — zagaduje go prowadzący pojazd Mateo. Jeon przenosi wzrok na siedzącego obok kierowcę, nie wiedząc po raz pierwszy, co powinien powiedzieć. Przechodzi językiem w rozdrażnieniu po wierzchu zębów, by przenieść wzrok na lusterko, mogąc spojrzeć na agenta, który wraz z Diego szepczą do siebie.
— Nie jestem w humorze — mruczy rozdrażniony. — Nie pytaj dlaczego, bo nie jest skłonny do pieprzonych tłumaczeń — dodaje. Mateo przytakuje jedynie głową w zrozumieniu, woląc nie drażnić własną ciekawością Mandery.
— Diego widzę, że polubiłeś partnera Pedro — zauważa chłopak, tym samym przerywając dwójce rozmowę.
— Pewnie. Jest bardzo miły — przyznaje, a Jeon wywraca oczami w zdenerwowaniu.
— Oj jest cholernie miły, a jego usta szczególnie — mówi pod nosem ciemnowłosy, którego słowa wyraźnie dochodzą do uszu pozostałych. Taehyung prycha cicho w rozbawieniu.
— Nie miałem okazji tego sprawdzić — śmieje się Mateo.
— Pedro akurat miał — mówi agent, który krzyżuje ręce pod piersią.
— Diego bodajże też miał okazję to sprawdzić — mruczy, a w jego głosie można usłyszeć hamującą się złość. Taehyung uśmiecha się chytrze, w ogóle nie zamierzając reagować na złość mężczyzny. W końcu obydwoje żyją na tych samych zasadach, a Taehyung zamierza, dobrze wykorzystać ten fakt.
— W końcu tylko ja decyduję o tym, kto może ich doświadczyć — oznajmia z pewnością w głosie. Kryminalista zaciska w rozdrażnieniu dłonie, gdzie nie potrafiąc zapanować nad rozbudzającą się w nim furię, zagryza się nieczule na dolne wardze, z której może wyczuć metaliczny posmak w jamie. Nikt nie zwraca uwagi na milczącego kryminalistę, dla którego już nie istnieje cierpliwość. Gdy wszyscy w pojeździe śmieją się wraz z agentem Kim, on pragnie opuścić pojazd, niczego bardziej nie potrzebując od samotności.
Dojeżdżając do posiadłości na wzgórzu Sycylii, ciemnowłosy kryminalista jako pierwszy opuszcza pojazd. Siedzący na tyle pojazdu Taehyung spogląda zza szyby na mężczyznę, który wygląda na zaznajomionego z tym miejscem. Widzi, jak kryminalista wsadza między wargi papierosa, którego odpala złotą zapalniczką, by zaraz po tym udać się w stronę wejścia do labiryntu żywopłotów cisowych. Gdy mężczyzna znika z oczu agenta, ten postanawia opuścić pojazd, by odebrać swój bagaż od Diego. — Dlaczego Jungkook poszedł bez słowa? — pyta chłopaków.
— A jak myślisz? — unosi brew Diego. — Jest wściekły. Widział nas, więc coś tam osiągnąłeś, ale lepiej go nie prowokuj. Jesteś miłym chłopakiem, a on jest nieprzewidywalny. Kiedy po raz ostatni z kimś wiązał coś na wzór relacji, za zdradę spotkała go chłosta. Lepiej nie ryzykuj, bo zupełnie inaczej odbiera relacje od nas. Pedro nie potrafi się związać przez to, że ma swoje zasady, w których nie ma równości partnerskiej. To on rządzi — tłumaczy agentowi, który odwraca nerwowo wzrok.
— Nie boję się tego, co mnie spotka. Najważniejsze, abyś mi pomógł — mówi, będąc zdecydowanym, co do własnych postanowień. — Jeśli będzie się mu pozwalało na to, aby cały czas rządził, to nigdy się nic nie zmieni — dodaje, gdzie pewnymi krokami odchodzi od zdumionego jego słowami Diego.
— Odważny jest — mówi, patrząc za agentem.
— Mało powiedziane — dołącza Jugo.
— Zakładamy się? — pyta Mateo, na którego dwójka przenosi wzrok. — Ja stawiam, że chłopakowi uda się zmienić Pedro — oznajmia, stawiając na coś niemożliwego.
— Tylko głupiec stawiałby na coś tak niepewnego — śmieje się Jugo. — Ja stawiam, że to się nie uda, a chłopak zostanie przez Pedro surowo ukarany.
— Ja w to nie wchodzę, w końcu to ja uczestniczę w tej dramie — śmieje się nerwowo Diego.
— Tobie pewnie też się oberwie — zauważa Jugo.
— Mam tego świadomość... Jednak ciężko odmówić temu chłopakowi. Nie dziwię się, że Pedro za nim szaleje, jest takim aniołkiem, ale jego drugie oblicze jest równie pokręcone, co u niego.
Kryminalista, paląc papierosa, przechadza się po labiryncie, znając na pamięć każdy możliwy zakręt na drodze. Zaciąga się, gdzie zatrzymuje się, pragnąc, aby choć trochę gniew z niego uszedł. — Pedro, chodź do domu — słyszy głos Mateo, na którego przenosi wzrok.
— Już idę — mówi, gdzie gasi papierosa, po czym udaje się za Mateo. Obydwoje przedostają się do posiadłości, w której panuje perfekcyjny porządek. Jeon dobrze pamięta o przewrażliwieniu Jugo na punkcie czystości. Oczy mężczyzny dostrzegają agenta Kim za szklanymi drzwiami, które prowadzą na taras. Zaciska wargi, gdy tuż obok chłopaka dostrzega Diego. — Widzę, że Diego bardzo przywiązał się do Taehyunga — zauważa, a dwójka może usłyszeć w głosie przyjaciela rozdrażnienie.
— Polubili się — mówi Jugo. — Kto wie, może przywiozłeś ze sobą idealną połówkę dla naszego Diego — dodaje z chytrym uśmieszkiem, który bardzo szybko opuszcza jego usta, gdy wzrok kryminalisty wbija w niego niewidzialne sztylety.
— Weź, tak nie pierdol — wtrąca się Mateo.
— Jeśli życie ci miłe, nigdy więcej nawet nie pomyślisz — warczy kryminalista, patrząc z zirytowaniem w oczy Jugo, który przełyka nerwowo ślinę. — Zróbmy zaraz obradę. Pójdę się wykąpać i, jak przyjdę wszyscy macie tu być — mówi stanowczo, a dwójka przytakuje w zrozumieniu głowami.
Gdy kryminalista odchodzi do dwójki podchodzi Taehyung oraz Diego, którzy posiadają zmieszane wyrazy twarzy, dostrzegając niepokój w oczach Mateo i Jugo. — Coś wam powiedział? — pyta agent.
— Powiedział, że idzie się wykąpać i jak przyjdzie, to mamy tu wszyscy być — odpowiedział Mateo. — Igramy z ogniem. Lepiej przestać, zanim wszyscy dostaniemy po dupie — dodaje, spoglądając na wszystkich.
— Nie ma mowy — mówi stanowczo agent. — Nikt nie przestanie, dopóki ja nie powiem, że należy zaprzestać — dodaje, a cała trójka jest niepewna, kogo powinna w tej chwili słuchać. Z jednej strony to Pedro Mandera rządzi, a z drugiej strony znając intencje agenta Kim, ciężko jest mu odmówić. Wszyscy wzdychają w zrezygnowaniu, poddając się agentowi Kim. — Pójdę do niego i zobaczymy, co powie — oznajmia, nie obawiając się stanąć twarzą w twarz z kryminalistą.
Chłopak odchodzi od przyjaciół Jeona, spokojnie kierując się do pokoju, który zajmuje. Wchodzi do środka, gdzie na podłodze może dostrzec rzeczy mężczyzny, a w tym dbale ułożone na materacu łóżka bronie, które kryminalista od zawsze traktuje, jak własne dzieci. Agent udaje się do łazienki, mogąc po wejściu usłyszeć szum wody, a oczy dostrzegają sylwetkę mężczyzny, którego ciało jest istną perfekcją. Zbliża się do kabiny prysznicowej, niegrzecznym wzrokiem lustrując ciało Mandery. — Mogę zająć ci chwilę? — pyta, tym samym informując mężczyznę o swojej obecności. Jeon wyłącza wodę, gdzie zwraca się w stronę dzielącej ich szyby.
— Ty zawsze możesz zajmować mój czas, kruszynko — mówi, a Kima dziwi jego spokój. — Czegoś ode mnie potrzebujesz, skarbie? — pyta, zaczesując w tył mokre kosmyki włosów. Gorąc uderza w ciało agenta, który stara się zapanować nad oddechem, gdy mężczyzna dobrze wie, jak go onieśmielić.
— Jesteś zły? — decyduje się zadać odważnie pytanie, przez które brew mężczyzny unosi się ku górze.
— Zły? Czy na takiego ci wyglądam? — pyta.
— Nie wiem, co mam teraz myśleć — szepcze, odwracając nerwowo wzrok, gdy zachowanie mężczyzny wywołuje w nim zgubienie. Nim udaje mu się zareagować na pytanie, nie dostrzega, kiedy dzieląca ich szyba znika. Zaskakuje się, czując dłoń mężczyzny, która obejmuje go w talii, wciągając do kabiny. Oczy Taehyunga patrzą z zaskoczeniem na nieobliczalnego mężczyznę, który unosi go, podtrzymując rękoma za uda. Plecy chłopaka spotykają się z płytkami, gdy twarz Jeona znajduje się tuż przed jego. Czuje oddech kryminalisty, a przez to, że nie wie, jak ma rozumieć czyny mężczyzny, przełyka nerwowo ślinę.
— Nie wiesz, co masz teraz myśleć, tak? — pyta, a jego oddech jest niespokojny. — Za moimi plecami całujesz mojego przyjaciela, co mam niby czuć, jak nie złość?! — warczy, a agent patrzy w rozzłoszczone oczy kryminalisty.
— Czyli jednak jesteś zły — szepcze.
— Spostrzegawczy jesteś, agencie Kim.
— Wiedziałem, że jesteś zły, tylko chciałem to od ciebie usłyszeć — sili się na uśmiech, a Jeonowi mina rzednie. — Jednak nie złość się, w końcu robię to, co ty. Nie muszę zachowywać wierności — dodaje.
— Wiedziałem, że robisz to po złości, jednak wkurwia mnie widok, jak robisz to w mojej obecności!
— Poza twoją obecnością cię to nie wkurwia? — unosi brew.
— Wkurwia.
— Może dzięki temu zrozumiesz, jak ja się zawsze czuje — mówi, gdzie zaraz syczy, czując uścisk mężczyzny na swoich udach. — Chcesz mnie teraz ranić fizycznie, bo nie jest po twojemu? — pyta, patrząc ze złością w oczy kryminalisty.
— Ja... nie chcę cię ranić — mówi cicho, gdzie powoli opuszcza agenta, którego stopy spotykają się z brodzikiem. Patrzy ze zmieszaniem na kryminalistę, dostrzegając, że nie potrafi się wyrazić. — Jednak... mam ochotę to zrobić. Zranić cię i jego — wyznaje szczerze.
— Wiesz, że to jest złe. Nie w taki sposób się działa, Jungkook — tłumaczy, a mężczyzna pociera w zdenerwowaniu twarz, gdzie opuszcza kabinę.
— Wiem, że to złe — mówi, zakładając na swoje ciało szlafrok.
— Zrozum, że to jak się czujesz teraz, jest tym samym, co ja czuję, gdy jesteś z kimś innym — mówi, opuszczając kabinę. — Dokładnie to samo, chciałbym ci zrobić. Zranić cię i tę osobę — dodaje, a Jeon patrzy rozbity na agenta, widząc, że jego zamiary miały przedstawić to, jak jest być na jego miejscu. Kryminalista zbliża się do agenta, który opuszcza głowę, starając się zapanować nad cisnącymi do oczu łzami. — Nie wiesz, jak bardzo cię przez to nienawidzę, a-ale cholera... kocham cię i nie potrafię odejść. W tym jestem masochistą, b-bo muszę znosić twoją niewierność. Dlaczego, jak mnie kochasz, mi to chcesz robić?! Dlaczego, Jungkook?! — wykrzykuje w bezsilności, a ciemnowłosy kryminalista, widząc ból agenta, który mu sprawia, wywołuje w nim poczucie winy.
— Masz prawo mnie nienawidzić, kruszynko. Zasłużyłem na twoją nienawiść, zasłużyłem na poczucie tego zgorszenia — przyznaje, chwytając dłonie agenta, które w poczuciu odpowiedzialności za rany swojego skarbu, składa na wierzchu jego dłoni, pocałunki. — Masz prawo mnie karać za to, jak cię ranię, bo powinienem cię każdego dnia doceniać, za twoją miłość i oddanie — dodaje, a agent pęka przy słowach kryminalisty, pozwalając w końcu opuścić ten tłumiący płacz. Długo trzymane emocje Taehyunga ujawniają się przed Jungkookiem, który nie sądził, że kiedykolwiek w swoim życiu poczuje się tak nędznie przed osobą, którą powinien zawsze szanować i szczerze okazywać miłość. Teraz ten skarb tak głośno płacze i to przez niego. Czy to o tym uczuciu mówił mu Pedro Jose Mandera? O uczucie, w którym dzielisz się z drugą osobą miłością, szczęściem i smutkiem? Czy to jest właśnie ten moment, w którym Pedro Jose Mandera mówił, że będzie żałował swoich czynów przez własne chore ambicje?
Dłoń kryminalisty umieszcza się na mokrym policzku płaczącego agenta, który nosi wzrok na mężczyznę. — S-Skoro to wiesz dlaczego...
— Bo jestem głupcem, który późno to dostrzegł — przerywa młodszemu. — Nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle, co ty, kruszynko — mówi, jak czuje. — Proszę, nie płacz...
— N-Nie mogę przestać, kiedy tyle przez ciebie muszę znosić. Nie wiem, czy to, co teraz mówię, cokolwiek zmieni, ale będę dalej próbował walczyć z tobą — wyznaje z bólem. Jungkook pokręca słabo głową, widząc, z jaką determinacją Taehyung walczy o ich miłość, której on za każdym razem zadaje cios. — D-Do tego będę próbował poznać twoje serce, nawet jeśli będziesz mnie za każdym razem odtrącał. W końcu, jeśli mnie naprawdę kochasz, podzielisz się ze mną swoim sercem — dodaje. Zdruzgotany krymina opuszcza swoją dłonią policzek młodszego, gdy słowa agenta są ciosem dla jego maski, za którą skrywa swoje serce.
— J-Ja... — wydusza z trudem, gdy siłuje się ze łzami, które usilnie próbują opuścić jego oczy.
— No powiedz mi, co czujesz — mówi, gdzie przenosi wzrok na oczy kryminalisty, gdzie zaskakuje się widokiem jego łez. — T-Ty...
— Czuję, że tylko ty potrafisz mnie złamać — wyznaje, nie potrafiąc już zachować niewzruszonej maski przed osobą, której pragnie całym sercem wynagrodzić cały ból. — Ja... — przerywa, gdzie jego kolana spotykają z podłogą. — Chcę dla nas wyrzec się wszystkich zasad, które stworzyłem i nas podzieliłem. Chcę naprawić wszystkie moje błędy i podzielić się z tobą kruszynko moim sercem. Będę dla ciebie sercem i ciałem — mówi, a Taehyung nie potrafi w to uwierzyć.
— To tylko piękne słowa, ale ja... ja potrzebuję ujrzeć twoją zmianę — mówi, gdzie upada kolanami na podłogę. — Będę cały czas przy tobie i doświadczał twojej zmiany. Nie opuszczę cię, nie będziesz w tym sam, obydwoje nauczmy się kochać — ujmuje twarz kryminalisty, czując, że ten moment jest początkiem dużej zmiany, a jego zapewnienia siłą i motywacją dla Jungkooka.
— Aby nie były to tylko piękne i puste słowa, zacznę od teraz pierwszy krok — mówi, będąc zdecydowanym dzięki wsparciu chłopaka. — Podzielę się z tobą prawdą o mnie. Chcę w tym pierwszym roku otworzyć przed tobą moje serce, zaczynając od tego, kim stał się Jeon Jungkook.
~
To był naprawdę emocjonalny rozdział w tej książce.
Jakie są wasze wrażenia?
Wczoraj nie dodałam rozdziału, za co przepraszam :(
Jak mówiłam byłam na badaniach, niestety lekarz stwierdził, że to nie są dobre wyniki. Mam nadzieję, że antybiotyki i lekkostrawna dieta pomogą T.T
Widzimy się w następnym rozdziale ^^
Zostawcie dla motywacji:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top