$I don't hesitate$
~Witam ^^/ Rozpoczynamy 4 część Criminal Moon'a!!
Przeszczęśliwe uczucie towarzyszy państwowemu agentowi, który z rozkoszą spogląda na serdeczny palec, ozdobiony pięknym pierścionkiem zaręczynowym. Cyrkonie w nim umieszczone mienią się w oczach Taehyunga, z którego ust uśmiech nie zamierza zejść. Ubrany w gustowny biały garnitur, poprawia dla pewności spinki, po czym przenosi wzrok w stronę łukowych drzwi, których futryna ozdobiona jest zielonym pluszczem i kwiatami wrzosowego bzu. Światło razi w oczy agenta, który kroczy ku wyjściu. Mija łuk drzwiowy, gdzie otrzymuje widok porośniętego ogrodu. Opuszcza swoje oczy na stopy, dziwiąc się wewnątrz brakiem obuwia. Kroczy powoli bosymi stopami po miękkiej trawie, mijając wysokie krzewy z prawej i lewej strony. Dostrzec może opierające się o krzewy gałązki czerwonych róż, które wskazując mu drogę do upragnionego celu. Im bliższa staje się droga do celu, tym głośniejsze wydają się dźwięki klawiszowego instrumentu. Wstrzymuje oddech wraz z zatrzymaniem własnych kroków, gdy jego oczy dostrzegają mężczyznę przyodzianego w ciemny garnitur. Twarz zakrywa biała królicza maska, a jego palce nie przestają spotykać się z klawiszami, które wydają z siebie smutne dźwięki. Taehyung wpatruje się w mężczyznę, gdzie na porośniętym bluszczem instrumencie dostrzega dwie leżące złote obrączki. Grana melodia nie oddaje w żaden sposób ślubnego nastroju, a wręcz nadaje żałobnego klimatu.
Serce Taehyunga zatrzymuje się w przerażeniu, gdy przenosi wzrok na własne stopy, które oplątują gałązki róż. Syczy w bólu, kiedy kolce boleśnie wbijają się w jego skórę. Nie mija sekunda, gdy jego oczy dostrzegają na własnym garniturze poszerzającą się plamę krwi. "Jungkook" — ledwo wydusza, przenosząc cierpiące spojrzenie na grającego kryminalistę, które biała maska pokryta jest teraz krwią. Widzi rodzący się na jego ustach szyderczy uśmiech, który przeraża agenta. "Jungkook, nie rób mi tego! Nie zostawiaj mnie!" — wykrzykuje w emocjach, gdy wokół grającego kryminalisty pojawiają się leżące martwe ciała, a obrączki pochłania bluszcz. Agent pokręca bezradnie głową, nie potrafiąc zapobiec nieszczęśliwemu zakończeniu i upadku jego marzeń o szczęśliwym związku.
Młody agent wybudza się z rozmachem, gdy przeżyty sen wywiera na nim silne emocje. Spocony i we łzach, sunących się po policzkach, oddycha płytko, patrząc przed siebie. Chwile zajmuje mu oswojenie się ze świadomością, że wszystko, co przeżył, było tylko snem. Kąciku ust opuszczają się w dół, gdy przeżywanie snu związanego z kryminalistą odnawia rany, które już dawno powinny przestać istnieć. Zasmucony opuszcza wzrok na swoje dłonie, które trzyma ze sobą splecione. Przełyka niespokojnie ślinę, czując, jak jego szyje oplątuje niewidzialny sznur. Zaciska drżące w emocjach wargi, kiedy niepożądane łzy próbują przejąć nad nim kontrolę, ale tak właśnie się działo, gdy Criminal Moon powracał w snach, przypominając o niespełnionych marzeniach.
" Każdy dzień z wyjątkową osobą jest tą najpiękniejszą chwilą, która zapisuje się na kartkach codziennego rozdziału. Ja, nigdy nie próbowałem zapisać, chociażby jednego fragmentu z naszej wspólnej chwili. Tak, jak on starałem się zatrzeć ślady po jego obecności w moim życiu, pragnąc wymazać z pamięci każdy moment przy jego boku... Zapomnieć o pocałunkach tak pełnych sprzeczności, dotyku tak zajadłego, pragnień tak ekstatycznych. Wszystko to musiało się skończyć wraz z jego odejściem. Nie pozostawił niczego po sobie prócz siarczystych wspomnień "
Wstaje z łóżka, wykonując codzienną rutynę, zaczynając od szybkiej kąpieli. Osusza ręcznikiem włosy, gdy przemieszcza się po mieszkaniu z ręcznikiem owiniętym wokół jego bioder. Zatrzymuje się, przed drzwiami do sypiali, na których wisi idealne wyprasowany strój służbowy. Mimo że powinien odczuwać dumę z awansu, nie potrafi się tym w pełni cieszyć. Dwa lata ciągnęły się nieskończenie długo od czasu odejścia Criminal Moona z Korei oraz życia państwowego agenta. Dwa lata, aby się pogodzić z odejściem mężczyzny i rozpocząć nowy rozdział, nic nie wskórały, a jedynie przedłużały ból.
Taehyung zdejmuje służbowe ubranie, udając się z nim do sypialni. We własnym tempie przebiera się, gdyż dzisiejszego dnia odbywa się uroczystość związana z jego awansem. Zapina guziki, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.
W ciągu ostatnich dwóch lat zmieniło się wiele w jego życiu. Pierwszą zmianą było nowe mieszkanie, które jest znacznie większe od wcześniejszej kawalerki. Kolejną zmianą jest rzecz jasna awans w pracy. Od dziś nie będzie już tylko państwowym agentem, a znacznie kimś więcej. Cieszy go sukces zawodowy, jednak nie jest tak w prywatnym życiu, w którym skazany jest na siebie i tylko siebie. Nie może zaprzeczyć, że wiele razy od odejścia Jungkooka próbował szukać nowego uczucia, które mogłoby zastąpić to stare. Jednak niedane było mu spotkać odpowiedniego mężczyzny, a może i było, lecz to jego wymagania są zbyt wygórowane.
Z drugiej strony cieszy go fakt, że ma przy sobie Namjoona i Seokjina, jednak bardzo brakuje mu najlepszego przyjaciela, który wraz z Yoongim i Hoseokiem ruszyli za Jungkookiem. Rzecz jasna Jimin wyjechał z narzeczonym, a Taehyung nie był w stanie próbować go zatrzymać. Nie tak życie się toczy i nie mógł być egoistyczny. Mimo wszystko czuje się bardziej samotny niż kiedykolwiek.
~Flashback
— Nie wyjadę. Zostanę z tobą — mówi Jimin, który jest zdecydowany pozostać przy przyjacielu. Taehyung pokręca słabo głową, nie potrafiąc się na to zgodzić.
— A co z Yoongim i waszym ślubem? — pyta, patrząc z uwagą w oczy przyjaciela.
— Yoongi powiedział, że to ja mam zdecydować i nie zmusza mnie do opuszczenia kraju. Mimo że rozstanie z nim będzie dla mnie trudne, to nie zostawię cię tu samego — mówi, jak czuje. W Taehyunga oczach pojawiają się łzy, które nie są spowodowane smutkiem, a raczej wzruszenie z posiadania tak oddanego przyjaciela.
— Nie pozwalam ci na to — mówi wprost.
— To nie ty decydujesz, Tae.
— Nie pozwolę cię na to, abyś zostawiał faceta, którego kochasz przeze mnie. Nie jestem dzieckiem i potrafię sobie radzić. Nie rezygnuj z tego związku z tak błahego powodu. Ja sobie poradzę mam tu pracę i dobrych przyjaciół — mówi z powagą w głosie, a Jimin przygląda się mu niepewnie. — Naprawdę, Jimin-ah... Kochasz go, a przed wami ślub. To, że będziesz w Meksyku, nie oznacza, że stracimy kontakt — dodaje, uśmiechając się pogodnie.
— Niby tak... ale jest mi przykro, zostawiając cię tutaj... — opuszcza w zasmuceniu głowę.
— Dobrze wiesz, że on mnie tam nie chce... Poza tym praca jest dla mnie ważniejsza niż ubolewanie za nim. Phi, za kogo on się w ogóle ma — mówi prześmiewczo, zakładając dłonie na biodra. Jimin unosi na niego wzrok, widząc, że Taehyung próbuje udawać obojętnego. — Niech robi, co tam chcę. Mnie tu czeka dużo pracy, a ciebie małżeństwo — dodaje.
— Będę za tobą tęsknił, Tae... Ale musisz mi coś obiecać, okej?
— Okej. Co takiego mam ci obiecać? — pyta.
— Pierwsze to, że sobie kogoś znajdziesz i ułożysz sobie życie — odpowiada, a Kim unosi lekko brwi. — Drugie to, że nie będziesz się przepracowywał. Dobrze wiesz, że jak za bardzo się angażujesz, to ci woda sodowa uderza do głowy. A trzecie to, żebyś nie próbował unikać szukania nowej relacji, bo znowu będziesz zasypiał na pornosach — dodaje.
— Obiecuję — przytula Jimina, który z trudem godzi się na pożegnanie, tym bardziej że długo się nie zobaczą.
— Ale na ślub masz przyjechać, okej?
— Okej. Twojego najważniejszego dnia w życiu nigdy bym nie ominął — uśmiecha się, chociaż wewnętrznie płacze.
— Szybko się zobaczmy!
Mina Taehyunga jest grobowa, gdy patrzy w swoje odbicie. Mijają dwa lata, a ślubu wciąż nie było, przez co czas na zobaczenie się z Jiminem dłuższy się nieskończenie. Odchodzi od lustra, gdzie zabiera z szafki nocnej telefon. Jego oczy zatrzymują się na leżącym przy lampce dyktafonie, który pozostawił Jungkook. Nabiera niespokojnie oddechu, chcąc być silnym i pozwolić tęsknocie odejść. W końcu już dawno powinien ten rozdział zamknąć.
Opuszcza sypialnie, gdzie kieruje się do wyjścia z mieszkania. Powoli zaczyna się śpieszyć, widząc, jaka jest już godzina. Wsiada do samochodu, którym odjeżdża sprzed domu. W drodze włącza radio, koncentrując się na drodze.
" Sprawa zaginięć małoletnich dzieci wciąż staje pod znakiem zapytania. Przestępczość wśród dzieci rośnie od dwóch lat. Policja wciąż nie wie, kim są ludzie stojący za porwaniami, które zdarzą się coraz częściej w naszym kraju.
Nowy premier wygłosił przemówienie, że policja, jak i agencja państwowa zrobi, co w ich mocy, aby zatrzymać handel małoletnimi. W ostatnim miesiącu zgłoszono dwanaście zaginięć małoletnich. Policja wciąż szybka zaginionych."
Taehyung marszczy brwi, słysząc najnowsze informacje. Od czasu zniknięcia byłego premiera agresywność wśród handlarzy wzrasta. Nawet on, znający prawdę nie jest dopuszczony do mówienia o tym. Nikt nie może złem słowem odezwać się o niby zmarłym premierze. Oczywiście Taehyung, jak i Namjoon oraz Jin wzięli pod uwagę, że nowy premier może być chwilowym zastępstwem. Mimo wszystko starają się działać na własną rękę.
Zatrzymuje samochodów na parkingu, kierując się do budynku agencji. Wita się z przechodzącymi pracownikami, kierując się do sali. Gdy tylko przedostaje się do środka, spogląda na duży stół, przed którym siedzi rada agencji. Agent widzi stojącego przy stole szefa, który zaprasza go do środka. — Agent Kim Taehyung — przemawia kobieta w podeszłym wieku, która trzyma w dłoni kartkę z danymi agenta, a drugą dłonią poprawia okulary. — Z tego, co widzę, różnie z panem było — unosi wzrok na Taehyunga, który stoi na baczność, wiedząc, że przed radą należy się zachować właściwie.
— To są małe przewinięcia, ale gwarantuje szefowo, że to jest świetny pracownik. Zasługuje na awans — przemawia Namjoon. Kobieta odkłada papier, po czym przenosi wzrok na radę, w której większością są mężczyźni.
— Chyba nie mamy żadnych zastrzeżeń. Potrzebujemy wykwalifikowanego agenta, który będzie służył poza krajem — mówi z opanowaniem. — Poza tym po ostatnich komplikacjach zwolniło się miejsce — dodaje.
— Nie zawiodę — mówi dumnie agent.
— Będziesz w stanie pogodzić życie prywatne z nagłymi wyjazdami? — wtrąca się starszy mężczyzna, a Taehyung nabiera spokojnie oddechu, starając się odepchnąć od siebie myśl, że większość osób z rady działa dla Bumgyo.
— Sir, moje życie prywatne właściwie nie istnieje, więc nic nie stoi na przeszkodzie, abym mógł awansować na to stanowisko — odpowiada, zadowalając mężczyznę tą odpowiedzią.
— Bardzo nas to cieszy. Głównie do tego tytułu przydzielamy osoby bez rodzin i partnerów, gdyż przy tym statusie musisz być przygotowany na ciągłe wyjazdy, a także na śmierć. To nie są misje dla miernych agentów — mówi kobieta, a Kim przytakuje w zrozumieniu głową. — Ogólnoświatowy agent przydzielony z Korei Południowej ma za zadanie działać z powodzeniem i zmniejszyć przestępczość, która napływa do nas z innych krajów — dodaje.
— Jestem do tego przygotowany.
— W takim razie przydzielimy cię do agenta, którego z pewnością znasz — oznajmia, a jasnowłosy unosi lekko brwi w zaciekawieniu. — To nasz najlepszy agent Park Miseok — uśmiecha się pogodnie, a Taehyung uchyla w zdumieniu wargi, gdyż jego największym marzeniem od zawsze było stać się równie dobrym agentem co agent Park Miseok. Nie może uwierzyć, że dane jest mu być jego partnerem. Stara się nie okazać przed radnymi swojej radości na myśl o pracy z kimś tak mężnym i oddanym. Zwraca swe oczy na wchodzącego agenta, który jest wysokim Koreańczykiem o przyjaznym spojrzeniu i nieskazitelnej cerze. Agent stara się zamknąć usta i opanować swoją reakcję uwielbienia. — Agencie Park. Poznaj twojego nowego partnera agenta Kim Taehyunga — kobieta przedstawia mężczyźnie Kima, który wstrzymuje oddech, gdy trzydziestoletni agent podchodzi do niego.
— Miło cię poznać. Liczę na owocną pracę — podaje mu dłoń, którą Kim ledwo uściska, czując się onieśmielonym przed swoim idolem.
— J-Ja również — wydusza z siebie, a uwadze Namjoona nie uchodzi zachowanie agenta Kim, które jak na jego oko jest nieprofesjonalne.
Po awansowaniu Taehyung opuszcza salę wraz z Namjoonem, który spogląda na zarumienionego agenta srogim spojrzeniem. — Otrząśnij się, agencie Kim — mruczy z chłodem.
— Hm? — Kim unosi wzrok na szefa.
— Niech cię nie zaślepia uwielbienie do specjalnego światowego agenta Park. Wiem, że od kiedy tutaj pracujesz, był dla ciebie wzorem, ale pamiętaj, że nie wiemy, kto jest naprawdę po przeciwnej stronie medalu — ostrzega Taehyunga, który wywraca oczami.
— Na pewno nie on. Znam go — uśmiecha się dumnie.
— Od kurwa pięciu minut — uderza chłopaka w tył głowy. — Otrząśnij się albo znajdę kogoś innego na twoje miejsce. Musisz mieć oczy szeroko otwarte — mówi srogo.
— Okej. Będę uważał — uspokaja zatroskanego szefa, z którym zatrzymują się przed wyjściem z agencji. — Będę wracał. Chcę jeszcze kogoś odwiedzić — mówi spokojnie.
— Kogo?
— Rodziców, a raczej matki.
Taehyung wchodzi do sali spotkań z więźniami, gdzie oczekuje na przyjście pani Kim. Siedzi za szklaną szybą, gdzie skanuje wzrokiem wchodzącą do pomieszczenia kobietę w stroju więziennym. Kobieta nie okazuje niczego po sobie, zasiadając naprzeciw chłopaka, który chwyta za słuchawkę.
— Dobrze cię tu traktują?
— A jak myślisz? — unosi brew kobieta.
— Liczę, że nie mają dla ciebie litości — odpowiada wprost, nie posiadając współczucia do matki.
— Po co mnie odwiedzasz? Robisz to każdego miesiąca. Nie rozumiesz, że nie chcę cię widzieć?! — wykrzykuje.
— Chcę ci o sobie przypomnieć. Robię to z nudy — tłumaczy, a kobieta parska w niedowierzaniu. — Poza tym teraz możesz poczuć się jak ja, kiedy żyłem z wami pod jednym dachem. Z pewnością... nie jest to miłe uczucie — sili się na uśmiech.
— Zostało mi niewiele do wyjścia. Obiecuję, że jak stąd wyjdę, to cię w pierwszej kolejności zabije — warczy groźnie.
— Jestem przerażony... mamo.
— Nie kpij sobie ze mnie ani z ojca! Wyjdziemy, to znajdziemy Chanhyune i będzie, jak powinno być — mówi, jakby pocieszała siebie.
— Chanhyuna nie żyje. Pogódźcie się z tym — mówi zdenerwowany, wstając z krzesła.
— Nigdy! Pomszczę ją, twoją śmiercią! — wykrzykuje w płaczu i histerii. Taehyung patrzy na nią bezemocjonalnie, widząc przed sobą obsesję, cholernie niezdrową.
— W takim razie czekam, aż ją pomścisz. Czekam na śmierć z twojej ręki... ale licz się z tym, że będę się bronił i nie zawaham się ciebie zabić!
~
Jakie wrażenia?
Sporo minęło od odejścia Jungkooka, a Taehyunga życie stało się w sumie pracą
Jeśli chodzi o dodawanie rozdziałów, to co myślicie o poniedziałkach, piątkach i sobotach?
Dajcie znać ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top